BIAŁY DOM NA CZARNEJ SKALE

Sławomir M. Kozak, Warszawska Gazeta, nr 6, 10-16.02.2023 r.

Swoistą masońską sygnaturą jest wysokość całkowita budynku, nazwanego roboczo „Freedom Tower” (!), wynosząca 1776 stóp, dla upamiętnienia daty, wolnomularskiej przecież, Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych.

Wiele wskazuje na to, iż realizowane jest dążenie do powołania jednego światowego rządu. Obserwujemy te próby od wielu już lat, choć przez kilka dekad nie traktowaliśmy ich zbyt poważnie.

Mimo usilnych starań kreatorów dzisiejszej rzeczywistości, byśmy żyli w błogim stanie nieświadomości ich istnienia, nie udaje im się jednak czynić tego skutecznie. Paradoksalnie, dzieje się tak dzięki Internetowi, sieci o wojskowych jeszcze korzeniach, „uwolnionej” swego czasu przez DARPA, dla umożliwienia sterowania umysłami ludzi na skalę globalną. Jestem przekonany, że nie osiągnięto by stanu obecnej bezradności i dezorientacji u kilku miliardów osób, kierowanych w jednym czasie i jedną narracją, gdyby nie ta właśnie platforma wymiany informacji na skalę globalną, na żywo. Ale ten miecz jest przecież obosieczny. Dlatego też dostęp do niego nie będzie trwał wiecznie i już niedługo, pod dowolnym, w miarę wiarygodnym pozorem wytrącą nam go z rąk, a jeśli pozwolą kiedykolwiek podnieść ponownie, będzie już miał ostrą krawędź z jednej tylko strony. Póki co jednak korzystamy z jego dobrodziejstw i tniemy na odlew, póki jest sposobność.

Wbrew temu, co mówi się coraz częściej, że świat nie może dłużej pozostać jednobiegunowy, bo kończy się hegemonia mocarstwa amerykańskiego i okoliczności wymuszają polityczną dwubiegunowość, wiele wskazuje na to, iż realizowane jest dążenie owych kreatorów do powołania jednego, światowego rządu. Obserwujemy te próby od wielu już lat, choć przez kilka dekad nie traktowaliśmy ich zbyt poważnie. Dla mnie znaczącą cezurą wyznaczającą ten zwrot, choć wydawać się wówczas mogło, że tylko symboliczną, była decyzja o architektonicznym kształcie odbudowywanego, po atakach z 11 września 2001 r„ kompleksu WTC. Niewątpliwie była ona symboliczna – bo też ci, którzy ją podejmowali, uwielbiają tego typu gesty – ale też całkiem konkretna, jak betonowy fundament, na którym stanęła nowa konstrukcja. Podobnie, przez wieki całe, tzw. wolni mularze budowali katedry, acz dla chwały swojego „Architekta” Tą swoistą masońską sygnaturą była w tym przypadku wysokość całkowita budynku, nazwanego roboczo „Freedom Tower” (!), wynosząca 1776 stóp, dla upamiętnienia daty, wolnomularskiej przecież, Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych3. Jeśli przyjrzeć mu się, stojąc u jego podstawy, widać wzbijającą się ku niebu gigantyczną piramidę! Za wskazanie kierunku, w jakim rozpoczęto prowadzić ludzkość z początkiem XXI w., uważam właśnie decyzję o budowie, w miejscu dwóch „upadłych” latami dotychczasowej stolicy finansowej świata, dominującego, jednego wieżowca – One World Trade Center. Pozostałe budynki kompleksu są już zdecydowanie niższe.

Tym prostym zabiegiem wymazano z nowojorskiego krajobrazu i przyzwyczajenia wielu ludzi fakt długoletniego istnienia dwóch wież, zredukowano kompleks wpisany w historię Ameryki do minimum, bo oto nadszedł czas jednoczenia. Czas, w którym z tysięcy małych firm całego świata stworzono w ciągu niewielu lat setki międzynarodowych spółek, scalonych wkrótce w dziesiątki koncernów, które wchłonęły pojedyncze, gigantyczne korporacje, będące dziś własnością już tylko kilku najbardziej wpływowych rodzin. Przykład nowojorskich wież nie jest tu niczym szczególnym, ukazuje jednak doskonale to nowe podejście dzisiejszych władców świata do biznesu i ich stosunek – już nie do współobywateli czy pracowników, ale zgodnie z obowiązującą nowomową – do zasobów ludzkich. Zastraszonych, podsłuchiwanych, podglądanych, nagrywanych, sprawdzanych, skanowanych we wszystkich możliwych miejscach swojego życia, od czasu do czasu informowanych o nowych zagrożeniach, by wiedzieli, iż wszystko to czynione jest dla ich dobra i bezpieczeństwa.

Budynek oficjalnie otwarto w roku 2014, czyli w czasie, który stawał się początkiem czwartej rewolucji przemysłowej, powszechnie już dziś znanej pod nazwą „Wielkiego Resetu” czyli prób utworzenia jednego światowego rządu.

Internet, a za jego pośrednictwem media niezależne, dają nam szansę zorientowania się w tym, jak błyskawicznie przebiega ten konsekwentny proces resetowania świata. Na szczycie dzisiejszych jego „właścicieli” pozostały w zasadzie cztery fundusze skupiające aktywa większości firm – BlackRock, Vanguard, Fidelity lnvestments i State Street, choć ten pierwszy ma udziały w pozostałych. Co szczególnie niepokojące – to ich obecność w tegorocznym spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), zresztą w towarzystwie reprezentantów rządów, największych banków, firm ubezpieczeniowych, mediów, FBI, Europolu, Interpolu”, Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, ONZ, UNICEF, UN-Habitat, UNIDO, UNFPA,WFP,WHO, WTO, producentów szczepionek (nadal na etapie testów) i całej rzeszy wiernopoddańczych wspólników.

Nie mogło zabraknąć głównego prowodyra zamieszania, czyli właściciela stowarzyszenia o nazwie Światowe Forum Ekonomiczne – ze wspólnikami, czyli córką i synem (przedstawiciel WEF w Pekinie) oraz żony, szefowej Schwab Foundation. Tak, państwo Schwab, rujnujący lekką ręką większość firm globu, funkcjonują w rodzinnym biznesie, gwarantującym dożywotnio miejsce w zarządzie kolejnym przedstawicielom rodu. Lista uczestników tegorocznego zjazdu liczyła 77 stron, z adnotacją, iż informacje o nich są ściśle tajne, co gwarantuje im zarówno odpowiednie rozporządzenie unijne, jak i prawo szwajcarskie. Tymczasem to samo towarzystwo planuje już umożliwienie innej prywatnej organizacji, jaką jest WHO, ujawniania naszych danych osobowych dotyczących zdrowia.

Niejaki Al Gore, współtwórca teorii globalnego ocieplenia, które na obecnym etapie przechrzczono na „zmiany klimatyczne” skarżył się wręcz podczas obrad, że istnieją jeszcze media niezależne, które informują o ich poczynaniach, podejmowanych dla dobra ludzkości. Bardzo musi ich to niepokoić, skoro przyspieszają w swych wysiłkach w coraz bardziej zwartych szeregach. A wystarczyło, żeby tych 5 tys. żołnierzy i 2 tys. policjantów, zagonionych do pilnowania tej imprezy, zrobiło w tył zwrot. I to dosłownie. Bo to przed tą szajką należy chronić resztę świata.

Żyjemy w letargu, czytając, słuchając i oglądając brednie serwowane przez media głównego ścieku. Nie znajdziemy tam informacji o dokumencie podpisanym już w listopadzie 2022 r. przez administrację naszego sojusznika, który ogłosił rozszerzenie Światowego Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Zdrowotnego, którego zresztą pierwsze zdania, niczym wyuczoną formułkę, zacytował na spotkaniu w Davos szef prywatnego stowarzyszenia, mieniącego się Światową Organizacją Zdrowia. Warto pochylić się nad tymi słowami i uwierzyć wreszcie, że nie tylko wpadliśmy w czarną dziurę, ale wygląda, jakbyśmy zaczynali się już w niej urządzać. A czerni wokół nas coraz więcej.

Najpotężniejsi gracze upodobali sobie w tym kolorze szczególnie, tworząc przez lata spółki typu Blackwater, Blackstone, Black Cube czy właśnie BlackRock, mający zresztą powiązania z tymi wcześniejszymi. To ten gigant finansowy zarządzający firmami bankowymi, transportowymi, technologicznymi, farmaceutycznymi i zbrojeniowymi został wybrany przez Biały Dom w Waszyngtonie, by „ratować” świat przed zbliżającym się kryzysem, a opracowany przezeń plan ratunkowy, nazwany „Going Direct” powstał jeszcze w sierpniu roku 2019, a więc na pół roku przed tzw. pandemią!

Prezes BlackRock Laurence Douglas Finkdoradza w Białym Domu oraz zasiada we władzach Światowego Forum Ekonomicznego. A my nosimy w sobie przeświadczenie, powtarzane z pokolenia na pokolenie, że iskra mająca zmienić losy globu wyjdzie z Polski. Chciałbym bardzo wierzyć w to, że na lepsze. Tymczasem tak się na razie układa, że babcia szefa BlackRock – Rywka Rebeka Litwak, urodziła się w ukraińskim obecnie Czernihowie, ale już dziadek – Israel Avigdor Fink, przyszedł na świat w polskiej miejscowości Krynki, gdzie mieszkał jego ojciec i matka – Dyna Cohen, pochodząca z Białegostoku. Oby to nie był zły omen.

RZECZPOSPOLITA SOROSA

Stanislas Balcerac

Wrzutki „Rzeczpospolitej” to tylko przedsmak wojny informacyjnej, która będzie toczona w tym wyborczym roku. Czy władze frontowej Polski powinny zareagować? Rosnące znaczenie funduszy Sorosa w polskiej prasie powinno być obiektem głębszego zainteresowania.

W ostatnich dniach we frontowej Polsce wybuchła dyskusja, kto ma prawo finansować fundacje i jakie. Oczywiście zgodnie z założoną od dekad narracją jedyne fundacje, które powinny dostawać finansowanie, to fundacje lewicowe.

Media mainstreamu zaatakowały ministra Czarnka za przyznawania środków „niewłaściwym” fundacjom i za to, że te fundacje kupują siedziby. Na pierwszej linii ataku oczywiście TVN, „Wyborcza”! Onet, ale także dziennik „Rzeczpospolita” który piórem Joanny Ćwiek zgromił ministra Czarnka: „W sprawie «Willi plus» poprosimy o rozsądniejsze tłumaczenia. W sytuacji, gdy szkoła jest w tak głębokiej zapaści, nierozsądne wydawanie pieniędzy nie powinno w ogóle mieć miejsca. Ani teraz, ani w przeszłości, ani w kolejnych latach”.

Dziennikarka Joanna Ćwiek to eteranka „Gazety Wyborczej i Polska Press, kiedy ta była jeszcze pod niemieckim zarządem, więc jej atak na ministra Czarnka nie dziwi. Ale przy okazji warto spojrzeć bliżej na dziennik „Rzeczpospolita” który jest już częściowo w rękach funduszy Sorosa, największego sponsora lewicowych fundacji w Polsce, który według ujawnionych rok temu słów jego byłego pracownika „ma całkowity wpływ na prasę w Polsce”.

Pisałem już na łamach „Warszawskiej Gazety” o tym, że wojna toczy się równolegle na froncie wschodnim i zachodnim, chociaż używane środki się różnią. Wojna hybrydowa toczy się także na terenie Polski, jej przejawami są nie tylko ataki na polską granicę ze strony Białorusi, ale także ataki medialne wymierzone w polski rząd, mające na celu osłabienie kraju, przewrót polityczny w 2023 r. i eliminację Polski jako platformy logistycznej dla walczącej Ukrainy. Na naszych oczach rozgrywa się wojna informacyjna. Zauważam to nie tylko ja. Dziennikarz Cezary Krysz- topa napisał kilka dni temu na Twitterze:„Jesteśmy dziś, co zrozumiałe, zajęci zagrożeniem ze wschodu, ale przypadki takie jak likwidacja przez kanał YouTube profilu Media Narodowe przypominają o korporacyjnej cenzurze i «wrogu wewnętrznym® na Zachodzie”. W pewnym sensie rząd PiS zdaje sobie sprawę z pojawiających się niebezpieczeństw i czasami udaje mu się nawet zareagować. O ile rząd PiS wciąż pozostaje bezsilny w sprawie stacji TVN, założonej pod nadzorem rosyjskich służb i będącej aktualnie pod amerykańską kryszą, o tyle udało mu się złamać częściowo lewicowy monopol w prasie codziennej. Grupa Polska Press, która ma monopol gazet regionalnych, została odkupiona od niemieckiego inwestora przez PKN Orlen. PKN Orlen i PZU prowadziły też rozmowy w sprawie ewentualnego przejęcia spółki Gremi Media, wydającej „Rzeczpospolitą’ i „Parkiet” problemem miała być wysoka cena, jakiej oczekiwał właściciel Gremi Media. W połowie października 2021 r. właściciel Gremi Media Grzegorz Hajdarowicz w wywiadzie w „Rzeczpospolitej” stwierdził że: „życie przynosi też nieoczekiwane rozwiązania. Na ostatniej prostej pojawił się poważny i prestiżowy inwestor zagraniczny, który złożył ofertę na pakiet mniejszościowy. Zarazem warunkuje transakcję tym, że ja mam zostać jako większościowy akcjonariusz” Tym inwestorem okazał się fundusz Sorosa.

Ale przypomnijmy najpierw w skrócie historię walki o rząd dusz w „Rzeczpospolitej” Dziennik ma ponad sto lat historii, w latach 1920-31 był wydawany jako organ konserwatywnego Stronnictwa Chrześcijańsko- -Narodowego. W czasie II wojny światowej, w latach 1940-1943 pod takim samym tytułem ukazywał się nieregularny periodyk związany z jednym z nurtów polskiego podziemia – z Polską Ludową Armią Niepodległościową. Po wojnie w PRL, w latach 1945- 51, „Rzeczpospolitą” wydawała Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”. Dziennik uzyskał nowe życie w okresie stanu wojennego. Decyzją władz PRL miał być organem rządowym prezentującym „nasze racje stanu” Naczelnym został Józef Barecki, który wcześniej kierował m.in. „Trybuną Ludu” Pierwszy numer „nowej Rzeczpospolitej” ukazał się 14 stycznia 1982 r. W1991 r. Państwowe Przedsiębiorstwo Wydawnicze „Rzeczpospolita” utworzyło spółkę z francuskim koncernem medialnym Hersanta. W 1996 r. udziały Francuzów przejęli Finowie, którzy z kolei sprzedali swoje udziały w 2006 r. Brytyjczykom. W 2011 r. spółka Gremi Media, należąca do przedsiębiorcy Grzegorza Hajdarowicza, odkupiła udziały zarówno od Brytyjczyków, jak i od państwowego Przedsiębiorstwa Wydawniczego „Rzeczpospolita” stając się w ten sposób stuprocentowym udziałowcem wydawnictwa Presspublica. Wydawnictwo to zmieniło nazwę na Gremi Media, po czym w 2017 r. przekształciło się w spółkę akcyjną o nazwie Gremi Media SA. W końcu października 2012 r. Hajdarowicz stał się bohaterem słynnego nocnego „spotkania przy śmietniku” z rzecznikiem rządu Tuska Pawłem Grasiem- Według doniesień medialnych Graś miał odebrać o godz. 130 w nocy telefon od Hajdarowicza, następnie obaj spotkali się przy ul. Wiejskiej w Warszawie, pod domem, w którym mieszkał Paweł Graś. Hajdarowicz miał przekazać Grasiowi tezy artykułu o śladach trotylu na wraku Tu-154M, który miał się ukazać 30 października w „Rzeczpospolitej”. Publikacja wywołała polityczną burzę. Po publikacji Hajdarowicz „przeprosił czytelników za to, że nieprzemyślane działania kilku osób wywołały znów wojnę polsko- -polską” i przeprowadził czystki w redakcji („za błędne decyzje trzeba ponosić konsekwencje – stąd dymisje i zwolnienia dyscyplinarne w redakcji. Od dzisiaj tak będzie zawsze”). Czystki z końca 2012 r. przypieczętowały los

„Rzeczpospolitej” jako dziennika prawicowego. Od 2013 r. redaktorem naczelnym „Rzeczpospolitej” jest syn członka PZPR Bogusław Chrabota, weteran Polsatu, radia TOK FM, „Wyborczej” i „Polityki” który pisał wcześniej do „Newsweeka” „Wprost” i krótkotrwałej kreacji Palikota „Ozonu”

W 2018 r. Grzegorz Hajdarowicz został zaproszony na konferencję Grupy Bilderberg. W grudniu 2021 r. holenderska spółka Pluralis przejęła prawie 40 proc, akcji Gremi Media za 97 min zł. Pluralis jest teraz największym udziałowcem Gremi Media: ma 38.83 proc, akcji, wobec 33,04 proc, znajdujących się w rękach Hajdarowicza (poprzez KCI SA). Hajdarowicz ma za to największą liczbę głosów na WZA – 41,91 proc, wobec 36,77 proc, dla Pluralisa. Spółka Pluralis jest częścią funduszu Media Development lnvestment Fund (MDIF) zarządzanego przez ludzi Sorosa. MDIF jest już akcjonariuszem wydawcy „Gazety Wyborczej”, spółki Agora SA. Operacja inwestycji w Gremi Media SA była realizowana w etapach – najpierw w listopadzie 2021 r. fundusz Sorosa MDIF zainwestował w spółkę Pluralis – przejmując przy okazji operacyjnie prowadzenie spółki – a następnie w grudniu 2021 r. spółka Pluralis BV kupiła akcje Gremi Media SA. Obok Gremi Media SA spółka Pluralis ma jeszcze w portfelu 34 proc, akcji słowackiej spółki wydawniczej Petit Press, która wydaje gazety o profilu lewicowo-liberalnym. Oficjalnie spółka Pluralis twierdzi na swojej stronie internetowej, że inwestuje „niezależnie od orientacji redakcyjnej” w rzeczywistości widać jasno, że wspiera finansowo lewicowe media. Korporacyjna narracja spółki Pluralis jest nadęta i obłudna:

„Pluralis inwestuje w firmy medialne, które dostarczają niezależnych, wysokiej jakości informacji w krajach Europy, gdzie pluralizm mediów jest zagrożony. U podstaw każdej z naszych inwestycji leży przekonanie, że dostęp obywateli do różnorodnych źródeł informacji ma fundamentalne znaczenie dla utrzymania europejskiej demokracji. Nasze ramy inwestycyjne są bezstronne” i tak dalej. W 2022 r. w spółce Gremi Media SA zaszły inne ważne zmiany. W czerwcu 2022 r. prezesem spółki został weteran stacji TVN Maciej Maciejowski. Maciejowski do września 2020 r. pełnił funkcje członka zarządu TVN SA oraz TVN Media sp. z.o.o. oraz prezesa zarządu TVN Digital SA. Z Grupą TVN SA był związany w latach 2004-2020, pełniąc funkcje między innymi marketing menedżera odpowiedzialnego za kanały TVN24, TVN Turbo, TVN Style, TVN Meteo, kierownika kanału TVN Turbo oraz zastępcy dyrektora programowego w TVN SA. Wcześniej Maciejowski był związany z Grupą Onet.pl SA (wtedy w rekach ITI/ TVN) jako menedżer kluczowych projektów (2000-2004).

Bez niespodzianek dziennik „Rzeczpospolita” atakuje polski rząd frontowo. Tylko jednego dnia, 3 lutego, na stronie internetowej dziennika ukazały się dwa artykuły kwestionujące działania Straży Granicznej i Ministerstwa Obrony Narodowej. W pierwszym tekście już w tytule zawarto stronnicze pytanie retoryczne „Dlaczego polska Straż Graniczna jest uzbrajana w karabiny maszynowe?”, tak jakby autorzy nie wiedzieli, że Polska znajduje się pod atakiem hybrydowym ze strony Białorusi i że białoruska straż graniczna podlega białoruskiemu ministerstwu obrony (czytaj służbom Kremla). W drugim tekście zatytułowanym „Manipulacja szefa MON to też dezinformacja” autor Marek Kozuba! zaatakował ministra Błaszczaka w kontekście dyskusji o stanie liczebności polskiej armii i o liczbach rekrutacji i dymisji: „Gdyby wziąć na poważnie plansze, które publikuje szef MON Mariusz Błaszczak, to dzisiaj w zasadzie w Polsce nie mielibyśmy wojska”.

Kozubal próbował nawet zrzucić winę za redukcje stanu liczebności wojska polskiego na Jarosława Kaczyńskiego: „W latach 1999- 2008 rozformowano 2100 jednostek wojskowych. Trudno dzisiaj z tą koncepcją dyskutować, bo wykluwała się w innych realiach geopolitycznych. Takie decyzje akceptowali szefowie rządów z AWS, SLD i PiS, w tym premier Jarosław Kaczyński”. W wymienionej przez Kozubala dekadzie Jarosław Kaczyński rządził raptem dwa lata, i to w niezmiernie trudnych warunkach rządu koalicyjnego z Giertychem i Lepperem, ale niesamodzielnie myślący czytelnicy „Rzeczpospolitej” mogą taką manipulację kupić. Wrzutki „Rzeczpospolitej” to tylko przedsmak wojny informacyjnej, która będzie toczona w tym wyborczym roku.

Czy władze frontowej Polski powinny zareagować? Rosnące znaczenie funduszy Sorosa w polskiej prasie powinno być obiektem głębszego zainteresowania. Były dyrektor Fundacji Społeczeństwa Otwartego (Open Society Foundations) Sorosa Andrej Nosko ujawnił rok temu, w jaki sposób manipuluje się wiadomościami, działając przeciwko państwom europejskim kierowanym przez konserwatywne rządy: „Zasadniczo, gdy w rządzie zasiadają twoi przyjaciele, to kraj ma się dobrze. Jeśli to nie twoi przyjaciele są w rządzie, to cokolwiek robią, nie jest wystarczająco dobre”. Nosko pracował dla organizacji Sorosa w latach 2010-18 i potwierdził istnienie podwójnych standardów, a także nieuczciwej oraz stronniczej kampanii skierowanej m.in. przeciwko Polsce. W Polsce frontonem organizacji Sorosa jest Fundacja Batorego. Tylko oni mają prawo rozdawać pieniądze fundacjom, oczywiście według ich własnego ideologicznego klucza. Minister Czarnek ma się od tego trzymać z daleka.

Opracował: Jarosław Praclewski – Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny

KARDIOLOG APELUJE: WSTRZYMAĆ SZCZEPIENIA mRNA

dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 6, 10-16.02.2023 r.

Dziwić może jedno – nerwowa reakcja dr. Jordona Walkera, bohatera wydarzenia zarejestrowanego przez kamerę. „Dr Walker rzucił się na O’Keefe i jego personel, zażądał od właściciela restauracji wezwania policji. Walker szalał po pustej restauracji, po raz kolejny twierdząc: «Byłem na […] spotkaniu z tym mężczyzną i jak inni ludzie w takich sytuacjach kłamałem, żeby zaimponować słuchaczowi.
„Narratorzy głównego nurtu – od polityków, przez CDC [agencja rządowa USA, mniej więcej odpowiednik naszego sanepidu – R.K.] po media – zaczęli zgłaszać «możliwe szkody» spowodowane «szczepionkami» Covid. Jest to potencjalnie sejsmiczna zmiana w narracji, ale jak zwykle musimy zadać odwieczne pytania – Dlaczego tak się stało? Dlaczego teraz?” pyta Kit Knightly na stronie Off-Guardian. Czytaj dalej KARDIOLOG APELUJE: WSTRZYMAĆ SZCZEPIENIA mRNA

PANDEMICZNE IMPERIUM ZŁA

Jacek Frankowski, Warszawska Gazeta, nr 5, 3-9.02.2023 r.

Pomimo tego, że dzisiaj już nawet mało rozgarnięci rozumieją, że prognozy Grzesiowskiego nie miały najmniejszego odniesienia do realiów, Grzesiowski nadal wykorzystywany jest przez sądy lekarskie jako biegły w rozprawach przeciwko lekarzom nieujarzmionym.

Przez długi czas cenzura i kłamstwa budowały potęgę pandemicznego imperium zła, którego słudzy byli sowicie wynagradzani. Czy represje wobec lekarzy nie- ujarzmionych to konwulsje obumierającej potęgi, czy potwierdzenie przemożnej siły kłamstw w starciu z prawdą? Czytaj dalej PANDEMICZNE IMPERIUM ZŁA

KUŹNICA ELITY

Jacek „Rekontra” Piasecki, Warszawska Gazeta, nr 2, 13-19.01.2023

Akcje Żydów na Kremlu stały wysoko, ale – wspomina Kott – gdy żydowskich lekarzy oskarżono o zamiar otrucia Stalina, to w Polsce zaczęto mówić otwarcie o obozach dla Żydów. W styczniu 1953 roku w Zakopanem przychodzili do nas Wolski (Władysław) z Celiną Bobińską. Wolski mówił, że Żydzi opanowali Polskę… Czytaj dalej KUŹNICA ELITY

KLIMATYZM NOWA LEWACKA RELIGIA

dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 3, 20-26.01.2023

Niemiecki zoolog Ernst Haeckel ukuł słowo „ekologia” w XIX w., aby opisać badanie „wszystkich złożonych wzajemnych relacji” w przyrodzie, które „według Darwina są warunkami walki o byt”. Na bazie darwinizmu wyrosły takie wykwity kultury (a właściwie antykultury) jak: eugenika, eutanazja, niemiecki hitleryzm. Czytaj dalej KLIMATYZM NOWA LEWACKA RELIGIA

SYMPTOMY OPĘTANIA

dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 1, 5-12.01.2023

Ostatnio minister Niedzielski zalecił „szczepienia” dla dzieci od szóstego miesiąca życia. „W ramach Narodowego Programu Szczepień rozpoczną się szczepienia przeciw COVID-19 w grupie dzieci 6 miesięcy-4 lata” czytamy na oficjalnej stronie tej, coraz bardziej przerażającej, instytucji państwowej.

Ludzie muszą strzec się pełzającego wtargnięcia do ich umysłów technologii, biurokracji, uprzedzeń i masowych złudzeń.„Wolność i demokracja zależą częściowo od edukacji na rzecz wolności psychicznej – pomagania dzieciom i dorosłym w samodzielnym myśleniu i dostrzeganiu istoty problemu”. Czytaj dalej SYMPTOMY OPĘTANIA

Do Kasacji

Wojciech Cejrowski korespondencjo z USA, Do Rzeczy, Do Rzeczy nr 51, 19-26.12.2022

Twitter zwolnił 80 proc, pracowników i działa lepiej niż wtedy, gdy byli zatrudnieni. Serwery nie wysiadły, nie brakuje inżynierów do ich obsługi, wszystko działa, a przecież ruch na maszynach jest teraz (po zniesieniu cenzury] dużo większy, niż był. I liczba użytkowników stale rośnie. I przywracane są do życia kolejne konta wcześniej zbanowane. Czyli roboty jest o wiele więcej, pracowników o wiele mniej, a wszystko działa lepiej. Czytaj dalej Do Kasacji

MAJĄ CIĘ NA OKU

dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 52, 30.12.2022-4.01.2023

W rozdziale pierwszym „Roku 1984″ George Orwell opisuje wiszący na klatce schodowej plakat: „Przedstawiał tylko ogromną twarz, przeszło metrowej szerokości; przystojną, czerstwą twarz mniej więcej czterdziestopięcioletniego mężczyzny z sutym czarnym wąsem. (…) WIELKI BRAT PATRZY, głosił napis u dołu plakatu”.

Rząd chce, abyśmy wierzyli, że nie mamy się czego obawiać z powodu tych masowych programów szpiegowskich, o ile nie zrobiliśmy nic złego. Nie wierz w to. Rządowa definicja „złego” obywatela jest niezwykle szeroka i skutkuje nieuzasadnioną inwigilacją niewinnych, przestrzegających prawa Amerykanów na oszałamiającą skalę.

Big Tech poślubiony Wielkiemu Rządowi stał się Wielkim Bratem, zauważył John White- head na stronie Off-Guardian. Korzystając z cytatu zamieszczonego w Wikipedii, przypomnimy kto zacz Wielki Brat. W rozdziale pierwszym „Roku 1984″, George Orwell opisuje wiszący na klatce schodowej plakat: „Przedstawiał tylko ogromną twarz, przeszło metrowej szerokości; przystojną, czerstwą twarz mniej więcej czterodziestopięcioletniego mężczyzny z sutym czarnym wąsem. (…) Oczy mężczyzny zdawały się śledzić każdy ruch przechodzącego. WIELKI BRAT PATRZY, głosił napis u dołu plakatu” (G. Orwell,„Rok 1984″, tłum. Tomasz Mirkowicz, Kraków 2004). Powieść Orwella w żadnym miejscu nie stwierdza definitywnie, czy Wielki Brat jest prawdziwą postacią, czy jedynie upostaciowieniem zjawiska totalnej kontroli całego społeczeństwa i nieuchronnej represji. Mówi jedynie, że jest. I że jest skuteczny w egzekwowaniu swych rozporządzeń. Czytaj dalej MAJĄ CIĘ NA OKU

41 rocznica otwartej wojny z Narodem

Artur Adamski, Obywatelska, nr 286, 16-19.12.2022

Już w sierpniu roku 1980 prosowiecki reżim rozważał zbrojny atak na społeczeństwo upominające się o swoje prawa.

Zdaniem historyka dr. Andrzeja Jerie decyzję tę powstrzymało włączenie się dziesiątek zakładów Wrocławia w strajk generalny, mający już wtedy znamiona ogólnonarodowego powstania. Za tym przykładem stanęły kopalnie Śląska, a wraz z nimi wielka część południowych regionów Polski. Dr Jerie przypisuje rolę przesądzającą o takim biegu wydarzeń Kornelowi Morawieckiemu, który od pierwszych dni zrywu robotników Wybrzeża krył się przed SB, by dniami i nocami drukować apele o czynne poparcie protestujących. Dotarcie fali strajkowej do przeciwległych granic kraju uświadomiło komunistom, że jej stłumienie byłoby zarówno wojną z narodem, jak i ryzykiem o skali niewspółmiernie większej od pacyfikacji z Czerwca 1956 roku czy Grudnia 1970 roku. Sprawujący władzę w imieniu Moskwy uznali też, że jeśli na czele rodzącego się ruchu udało im się już ulokować agentów służb wyspecjalizowanych w inwigilowaniu społeczeństwa, to ich działalność zapewni reżimowi pełną kontrolę także nad nowym zjawiskiem, jakim miały być niezależne związki zawodowe. Okazało się jednak, że reżim nie docenił aktywności Polaków, którzy w krótkim czasie stworzyli organizację liczącą dziesięć milionów członków. Nad ruchem tak masowym strażnicy rosyjsko – bolszewickich interesów nie mogli zapanować. Przygotowania do walnej rozprawy z Polakami trwały kilkanaście miesięcy, w czasie których prosowiecki reżim robił też wszystko, by w społeczeństwie generować konflikty, a jego dążenia sprowadzić do walki o biologiczne przetrwanie. Szesnastomiesięczny okres bezprecedensowego w realiach komunizmu „karnawału wolności” właściciele Polski Ludowej uczynili czasem powszechnej upodlającej walki o elementarne produkty spożywcze. Liczyli na to, że naród przerażony wizją głodu zobojętnieje na sprawy wolności i rządzenie za pomocą czołgów przyjmie jako zaprowadzanie porządku dającego szansę przetrwania. Czytaj dalej 41 rocznica otwartej wojny z Narodem

ZAMASKOWANA HIPNOZA

dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 50, 16-22.12.2022

Zwykle tylko około 30% populacji zostaje zahipnotyzowana. Kolejne 40% nie jest zahipnotyzowane, ale jest tchórzliwe, zbyt się boi, aby głośno mówić, że „coś jest nie tak”, zbyt sparaliżowane strachem, aby się przeciwstawić. „Z historycznego punktu widzenia, gdy opozycja zostanie uciszona lub zniszczona, dyktator staje się jeszcze bardziej potworny, metaforycznie pożerając własne dzieci, tak jak zrobili to Hitler i Stalin”

Mówi się często o tym, że Adolf Hitler zahipnotyzował Niemców. Do wczesnej wiosny 2020 r. myślałem, że jest to przenośnia, ewentualnie skrót myślowy, mająca na celu hasłowo wyjaśnić wielopłaszczyznowe przyczyny, dla których obywatele Republiki Weimarskiej prawie jak jeden mąż podążyli, niczym stado baronów, za krzykliwym wodzem. Dziś nadal uważam, że obsadzanie kanclerza III Rzeszy w roli hipnotyzera to pomniejszanie (mimo wszystko) jego zbrodniczej roli. Podobnie jak stawianie Niemców w pozycji„ofiar” hipnozy bezzasadnie osłabia moc stwierdzenia Stefana Kisielewskiego o naszych sąsiadach z Zachodu. A powiedział on tak mniej więcej tak: Niemcy to dobry naród, który niestety od czasu do czasu dostaje małpiego rozumu. Bynajmniej nie pod wpływem hipnozy, ale głęboko zakorzenionego zamiłowania do blutund boden (krew i ziemia).

Jak i czym straszono

Niemniej koncept, że można zahipnotyzować masy i zrobić z każdego narodu bandę„do- brych Niemców” (wiemy, co oznacza to określenie, a jak nie wiemy, to zapytajmy dr. Google), dziś po dwuletnim doświadczeniu traktowania, z woli „wodzów” sporej grupy niezamaskowanych i nieszczepionych obywateli jak podludzi, nie wydaje się taki totalnie „odklejony” od realiów.

O tym, że narracja kowidowa, a mówiąc wprost – wredne i niosące śmiertelne żniwo kowi- dowe łgarstwo, była narzucona odgórnie, pisałem wielokrotnie zarówno w tym miejscu, jak i w dziale publicystycznym„War- szawskiej Gazety”

Nigdy dość przypomnienia, czym straszył i „znawcy” Prof. Krzysztof Simon mówił, że „będziemy umierać na stojąco” Andrzej Horban, też profesor nauk medycznych, przewidywał w grudniu 2021 r.:„W końcu stycznia naprawdę będziemy mieli problem. A mówiąc wprost: możliwy jest dramat, jakiego dawno nie widzieliśmy” wieszcząc milion hospitalizowanych z powodu ko- wida -„zabraknie nawet stadionów” mówił wówczas.

Portal Bankier.pl cytował wówczas prof. Horbana, który tak naganiał do udziału w przyjmowaniu do organizmu preparatów medycznych będących w fazie badań:„W tej chwili naprawdę umiera mnóstwo osób. Szpital, w którym pracuję, musi wynajmować miejsca w kostnicach na zewnątrz. Jeśli ludzie się nie zaszczepią, a liczba zakażonych będzie rosnąć tak, jak w innych krajach – a wszystko na to wskazuje, że tak się stanie – nie pozostanie nic innego, jak wprowadzenie twardego lockdownu. Musimy pójść po rozum do głowy. Czasami chce się nam krzyczeć, ale nikt nie słyszy. Szczepienie naprawdę chroni przed śmiercią”

Dr Grzesiowski w tym samym czasie, czyli na parę miesięcy przed wpuszczeniem do Polski kilku milionów nieobjętych żadną kontrolą sanitarną Ukraińców, bredził w „GaWyb” że: „Jak nie będzie ograniczeń, wymrze 10 proc, społeczeństwa”. Gdzie byli ci ostrzegacze, gdy do Polski wprowadzono, z dnia na dzień, parę milionów „niewyszczepionych”? Czy krzyczeli, że teraz to już na pewno „będziemy umierać na stojąco” bo zabraknie łóżek dla ciężko chorych na kowid? Albo że będziemy musieli tworzyć kostnice na lodowiskach? Lub że umrze kilka milionów ludzi?

Nic podobnego prasa nie odnotowała. Za to podnoszono słowa Niedzielskiego – które po wpuszczeniu nacji (bez wymogów kwarantanny i paszportów kowidowych), której poziom„wy- szczepienia”na SARS-Cov-2 był praktycznie zerowy (kilkanaście procent) – sprowadzały się do zapewnienia, że wszystko jest pod kontrolą, żadnych ognisk epidemii nie zanotowano.

To, co mówili, nie wynikało z przeprowadzonych wcześniej badań i bazujących na nich opinii członków Rady Medycznej ważącej ostrożnie wszystkie „za” („przeciw” wprowadzania kolejnych restrykcji i ogłaszania następnych „fal” pandemii. Bowiem „inni szatani byli tam czynni”. I oni dyktowali narrację, a nie Simon, Gut czy Pin- kas. Ci co najwyżej mogli pełnić rolę służebną w wielkiej narracji, jako stacje przekaźnikowe słów i pojęć wymyślonych przez „starszych i mądrzejszych” (S. Michalkiewicz). Przypomnijmy kilka: „walczymy o wypłaszczenie krzywej”, „jeszcze tylko dwa tygodnie” „na święta zostań w domu, bo zarazisz babcię” (była też wersja z babcią zarażającą wnuki)„maski noszę nie dla siebie, a dla innych” (podobnie ze szczepieniem), „siewcy śmierci” (to o niezamaskowanych i niezaszczepionych). I być może najważniejsza wypowiedź, chociaż najrzadziej przypominana: „Wygenerujemy emocjonalne zapotrzebowanie na szczepionkę COVID-19.Taki stan ducha, że chcę to mieć” (Jarosław Pinkas – GIS). Wszystkie te szybolety traktowane u nas jako opinie „ekspertów” pochodziły z zewnątrz. Najpierw pojawiały się w przestrzeni publicznej w Ameryce i krajach zachodniej Europy, by po niedługim czasie ściec do nas śmierdzącą strugą m.in. przez paszcze tych, których wyżej wymieniłem.

Wielka Światowa Narracja Kowidowa

Porównanie rezonerów nieswoich myśli do słupów, stacji przekaźnikowych, a nawet „chipów” jest zasadne również z tego powodu, że coraz częściej tacy ludzie jak Klaus Schwab i Yuval Harari głoszą, że za pomocą czujnika każdą rzecz i, niestety również, każdego człowieka, będzie można osadzić w przypisanym mu miejscu na Ziemi, co w konsekwencji umożliwi podłączenie do Internetu oraz nadzorowanie i monitorowanie każdego człowieka. Nie wiem, czy rzeczywiście każdego, ale Niedzielskiego z totumfackimi oraz „ekspertów” zapewne tak. Nie tylko będzie można, ale już to zrobiono – stali się bioczujnikami, a Niedzielski to nawet syntezatorem mowy się posługuje, aby upodobnić się, ku ukontentowaniu Harariego, do tworu czwartej rewolucji przemysłowej.

Znany Czytelnikomjeorii Spisku” Makia Freeman postanowił przyjrzeć się bliżej, w jaki sposób oficjalna narracja dotycząca COVID-19 była w stanie wprowadzić ludzi w stan strachu, osłabienia, uległości, posłuszeństwa i masowej hipnozy – i jak nadal to robi – w sposób identyczny z propagandą stosowaną przez sekty w celu wyprania mózgów swoim wyznawcom.

Freeman zwraca uwagę, że „Kontrolerzy NWO (New World Order) wiedzą, że narracja jest wszystkim. Kontrolowanie informacji i sposób, w jaki ludzie je interpretują, daje władzę absolutną nad percepcją ofiar manipulacji propagandowej. Dzięki temu widzą one świat oczami swoich nadzorców i oprawców”.

W tej sytuacji fakty przestają mieć znaczenie. Odbijają się jak groch o ścianę. Coraz częściej, w tym w „Warszawskiej Gazecie” podaje się twarde fakty mówiące o tym, że narracja kowidowa to narracja właśnie – czyli fikcja, opowieść grozy. Jedna z tych bajek, którymi niegdyś straszono rozwydrzone dzieci. A ponieważ obecnie dzieci należy wychowywać bezstresowe, tworzy się przypowieści upiorne dla (potencjalnie) krnąbrnych dorosłych.

Wróg sam się demaskuje

W wywiadzie dla The Pandemie Podcast Mattias Desmet, profesor psychologii klinicznej na belgijskim Uniwersytecie w Gandawie, wyjaśnia powody, dla których tak wielu wciąż wierzy w to, co „mówią w telewizorze”. Muszą zostać spełnione określone warunki, aby zahipnotyzować ludzi tak, aby ci dali się nabrać na absurdalną oficjalną narrację. Aby stali się sformatowaną masą, poddającą się bezwolnie, bez cienia refleksji, mechanizmowi bodziec-reakcja; stadem rządzonym kijem.

Desmet przytacza cztery warunki masowej hipnozy: utrata więzi społecznych, brak poczucia sensu (nie masz wpływu na swoje życie), permanentne poczucie niedającego się jasno określić zagrożenia oraz nieprzerwany dyskomfort psychiczny, stale obecna frustracja i agresja. To wystarczy, aby rozłożyć na części nawet najbardziej harde charaktery, by później „poskładać” je według własnego upodobania.

„Kiedy w społeczeństwie panuje dużo ogólnego niepokoju, a ludzie są wykorzenieni psychologicznie i duchowo, ponieważ utracili poczucie celu i nie ma między nimi więzi społecznych, to znak, że można przystąpić do inżynierii społecznej (prania mózgów). Kontrolerzy NWO połączyli ten nieokreślony niepokój ze strachem przed wirusem (strach przed chorobą/śmier- cią)” Człowiek, który do tej pory się bał, sam do końca nie wiedząc czego, teraz już wie – przeraża go perspektywa „śmieci pod respiratorem’! Wróg został w końcu zdemaskowany – par excellence. A właściwie sam się zdemaskował, odsłonił swoje wredne zakażające oblicze, nie nosząc maski.

Desmet zwraca uwagę, że u osób dotkniętych wymienionymi wyżej czterema „schorzeniami” rozwija się bardzo wąskie pole uwagi, zarówno umysłowe, jak i emocjonalne – to z jednej strony. Z drugiej – pokazuje, jak bardzo ludzie ci wydają się być niezdolni do poszerzenia pola percepcji, nawet w obliczu faktów. Uczony podaje przykłady wzięte z historii reżimów totalitarnych, mówiąc, że zwykle tylko około 30 proc, populacji zostaje zahipnotyzowana. Kolejne 40 proc, nie jest zahipnotyzowane, ale jest tchórzliwe, zbyt się boi, aby głośno mówić, że „coś jest nie tak”, zbyt sparaliżowane strachem, aby się przeciwstawić. „Właśnie dlatego ludzie muszą nadal zabierać głos podczas oszustwa związanego z COVID. Z historycznego punktu widzenia, gdy opozycja zostanie uciszona lub zniszczona, dyktator staje się jeszcze bardziej potworny, metaforycznie pożerając własne dzieci (zabijając własny naród/zwolenników), tak jak zrobili to Hitler i Stalin’! pisze Freeman.

Masowa psychoza, masowe podporządkowanie się Publicysta zwraca też uwagę na to, że masowa hipnoza nie jest ostatecznym celem. Jest nim masowa psychoza, w której cała populacja zostaje zarażona szaleństwem i traci zdolność jasnego i racjonalnego myślenia. Wtedy ludzie zaczynają tracić kontakt z rzeczywistością i poddają się urojeniom. Masowa hipnoza, oparta na czterech „schorzeniach’! przeradzająca się w psychozę, wywołuje pandemię. Nie kowida, ale podporządkowania się:„bo tym właśnie jest Operacja Koronawirus, pandemią podporządkowania się. Przez dziesięciolecia, a nawet stulecia nieustępliwej propagandy, cała populacja stała się podatnym gruntem dla zasiania i uprawy nasion kolektywizmu i autorytaryzmu”. To ważne stwierdzenie, bo pozwala uświadomić sobie, że tak istotne wydarzenia jak te z lat 2020-2022 nie pojawiają się z dnia na dzień, że są długo przygotowywane.

Od dekad pracuje się nad tym, aby mieć później tak zdumiewające efekty, jak bezproblemowe założenie kagańców na twarz miliardom ludzi, jak skłonienie ich do absurdalnych zachowań, jak przygniecenie ich do ziemi i zmuszenie do czołgania się. Krótko mówiąc, do wykreowania sytuacji, w której gwałcone raz po raz ofiary całują za to swego oprawcę w rękę. I mowa tu przecież o ludziach na co dzień szczycących się tym, że już dawno temu obalili tyranów, a jedyny hołd, jaki składają, przeznaczony jest dla bogini wolności. Mnie osobiście najbardziej śmieszy, gdy słyszę, jak wybitny historyk, który oparł swą wielotomową historię Polski na założeniu, że jej dzieje to jedna wielka apoteoza wolności, bluzgał publicznie na „idiotów” nienoszących masek. Pan profesor tak się przestraszył i podporządkował wytycznym Partii, że zapomniał o podstawowym obowiązku historyka – weryfikacji źródeł.

Przejdźmy do przerwanego wątku, by kontynuować referowanie tego, co ma nam do powiedzenia Makia Freeman. „Poza stwierdzeniami o masowej hipnozie i masowej psychozie możemy nawet posunąć tę analizę o krok dalej – do królestw podświadomości i okultyzmu’! Do królestwa, w którym włada specyficzna logika” sekty, kultu, ruchu ludzi mocno nawiedzonych. „Spójrz na listę cech charakterystycznych dla kultu, które można znaleźć na stronie internetowej, i zadaj sobie pytanie – ile z nich odnosi się do kultu COVID? Pomyśl o całym niewyjaśnionym uwielbieniu, jakim otaczano Ga- tesa, Fauciego i szczepionkę. Pomyśl o tej całej nadmiernej gorliwości, którą włożono w ustanowienie (całkowicie fałszywego) dogmatu, że SARS-CoV-2 i CO- VID są odpowiednio najniebezpieczniejszym wirusem i chorobą – w historii. Pomyśl o całej cenzurze, która miała miejsce w daremnej próbie zatarcia sprzeciwu. Pomyśl o całym wysiłku włożonym we wspieranie podziału, separacji i mentalności «my kontra oni». Pomyśl o tym, w jaki sposób cel uświęca środki (urazy i zgony spowodowane szczepionką CO- VID nie mają znaczenia, ponieważ musimy powstrzymać wirusa za wszelką cenę). Pomyśl o całym wstydzie i poczuciu winy rzuconym na tych, którzy opowiadają się za cielesną autonomią (brudnych, samolubnych antyszczepionkowców, którzy za- biją babcię)”.

Cechy kultu

Jest sześć cech kluczowych dla kultu, zauważa Makia Freeman. „Ponownie, zastanów się, czy pasują one do obecnego kultu COMO: przywództwo autorytarne, ekskluzywność, izolacjonizm, sprzeciw wobec niezależnego myślenia, strach przed wykluczeniem, zagrożenia atakiem sza- tana”.Te cechy, to zwichnięcie umysłu pozostaje w wyznawcach kowida, nawet wtedy, gdy minie ostra faza kryzysu. Nawet wtedy, gdy pralnia umysłu chwiIowo zawiesi działalność. I to nie dlatego, że nie starcza jej energii, bo dla niej energii nigdy nie zbraknie. Aby ją zasilić w potrzebny prąd, będzie się palić w kotłowniach czym popadnie, nawet, z braku innego źródła ciepła, śmieciami, plastikiem, oponami samochodowymi.

Efekty hipnozy pozostają. „Ludzie (którym brakowało poczucia znaczenia i sensu przed powstaniem kultu) odnajdują nowe znaczenie, łącząc się ze sobą nad (fałszywymi) szczegółami narracji, np. «jesteśmy w tym wszyscy razem», abyśmy mogli odbudować lepiej»” Tu publicysta nawiązuje do jednego z głównych haseł wielkiego resetu, nawołującego, aby po pandemii odbudować lepszy świat, czyli taki, w którym„nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy”.

Jak będzie wyglądał taki nowy świat, nowy ład; pokowidowy, zielony,„inkluzywny”? Czy nie daje do myślenia to, że lewacy tak bardzo zachwycili się pomysłem, aby świat„odbudować lepiej”? Wszak: „Pandemia COVID-19 ujawniła i pogłębiła wiele nierówności. Jeżeli politycy na poważnie myślą o tym, by odbudować lepszy świat, w centrum zainteresowania ich planów i działań muszą znaleźć się rozwiązania polityczne zmierzające do przezwyciężenia systemowych sił odpowiedzialnych za istnienie tych nierówności” czytamy w jednym z magazynów lewicy kulturowej. Będzie przeto okazja, aby w tym pokowidowym świecie z jeszcze większą mocą wprowadzać „równość”w takim rozumieniu, jaki marksizm kulturowy lansuje i wymusza na wszystkich, za pomocą mechanizmu poprawności politycznej.

Freeman idzie jeszcze dalej, kto chce, może się z nim zgodzić, albo i nie zgodzić:„Całe oszustwo związane z COVID było gigantycznym okultystycznym rytuałem. Dzieje się tak dlatego, że siły rządzące światem są przesiąknięte czarną magią, starając się kształtować świat na swój sposób. Ludzie uczestniczą w rytuałach, aby pokazać, że należą do grupy. Im bardziej absurdalny jest rytuał, tym lepiej funkcjonuje jako rytuał – staje się unikalny dla tej grupy”

Zaczadzeni tlenkiem węgla kowidowej narracji

Można podejrzliwe patrzeć na zwrot mówiący o „okultyzmie” ale trudno nie odnieść wrażenia – gdy patrzy się na to, jak reagują i co mówią ludzie, którzy ulegli propagandzie, którzy stali się wspomnianymi na wstępie „dobrymi Niemcami” – że przygniótł ich absurd. Freeman pi- sze:„O każdym, kto znajduje się pod rytualnym zaklęciem, można powiedzieć, że jest członkiem kultu COVID. To wyjaśnia zdumiewającą łatwość, z jaką ludzie zapominają o szacunku do samych siebie, zdrowym rozsądku, wrodzonym systemie odpornościowym i niezbywalnych, suwerennych, nieodłącznych, nadanych przez Boga prawach człowieka… i wyrzucają je wszystkie do rynsztoka z powodu rzekomej (kryzysowej sytuacji®. Co jeszcze mogłoby to wyjaśnić? Jakie są więc implikacje tego wszystkiego dla tych, którzy poza kultem zachowali zdrowie psychiczne? Cóż, musimy traktować tych w sekcie COVID jako będących pod urokiem złudzenia, traumy i kontroli umysłu. Musimy znaleźć najlepsze sposoby na ich przeprogramowanie. W międzyczasie musimy pozostać ugruntowani w naszym własnym zdrowiu psychicznym i w przekonaniu, że jesteśmy dziedzicami niezbywalnych praw człowieka i obywatela, podczas gdy kontrolerzy NWO próbują zwiększyć presję na niezłomnych ludzi na całym świecie, na tych, którzy odmówili udziału w zbiorowej psychozie, którzy są poza kultem”.

CHORA KOMISJA EUROPEJSKA

Stanislas Balcerac

Czy zatrzymanie wiceprzewodniczącej PE w Brukseli i umieszczenie jej w areszcie tymczasowym pod zarzutem korupcji będzie początkiem końca rozrastającej się bez końca aroganckiej unijnej biurokracji?

Zatrzymanie pod zarzutem korupcji wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego Evy Kaili i umieszczenie jej w areszcie tymczasowym jest kolejnym skandalem w Brukseli, skandalem niezwykle poważnym, który może być przysłowiową kroplą przepełniającą czarę goryczy. Greczynka Eva Kaili została zatrzymana w piątek 9 grudnia w swoim mieszkaniu w Brukseli. Na miejscu śledczy znaleźli duże ilości gotówki w torbach.

Pieniądze miały pochodzić z transakcji korupcyjnej z niezidentyfikowanymi osobami z Kataru lub reprezentującymi Katar. Belgijskie służby przeszukały też kilkanaście innych domów i mieszkań oraz zabezpieczyły w sumie 600 tys. euro w gotówce. Zatrzymano także włoskiego partnera pani Kaili i jej ojca, którego zatrzymano w trakcie wychodzenia z hotelu w Brukseli z walizka, pełną pieniędzy, oraz byłego włoskiego europosła Piera Antonio Panzeriego, jego żonę i córkę. Przeszukiwania były prowadzone także w domu byłego belgijskiego europosła Marca Tarabelliego. Wszyscy zatrzymani politycy to socjaliści. Jest też inna zbieżność: 1) partner Evy Kaili to Włoch, 2) były europoseł Panzeri to Włoch, i 3) były europoseł Tarabelli to Belg włoskiego pochodzenia.

Serwis EURACTIV.pl podał, że media szybko przeanalizowały wcześniejsze wypowiedzi Evy Kaili i zauważyły w nich liczne pochwały pod adresem Kataru, nawet jeśli toczyła się debata o łamaniu praw człowieka czy praw pracowniczych w tym arabskim kraju:„Kaili często chwaliła reformy podejmowane przez władze Kataru. Nazywała je «historycznym przemianami, a traktowanie tamtejszych najemnych pracowników uznawała za «oparte o wyższe standardy niż w wielu krajach europejskich®”.

Zatrzymania i zarzuty korupcyjne dla unijnych polityków to sprawa niezwykle poważna, pokazująca, jak łatwo można przekupić tzw. unijne elity. Skoro mały Katar mógł sobie wsadzić do kieszeni wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego, to co mogą zrobić z unijnymi elitami kraje ó wiele większe, leżące bliżej Brukseli?

Już rok temu mieliśmy, otwierający oczy, epizod z sędzią Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), Hiszpanką Rosario Sika de Lapuertą, która jednoosobową decyzją nakazała „zamknięcie” kopalni węgla brunatnego w Turowie. Sędzia Lapuerta była sędzią politycznym. Przez lata finansowała hiszpańską partię Partido Popular, sojusznika Platformy Obywatelskiej w ramach EPP. Wujek sędzi był wcześniej skarbnikiem partii. W 2015 r. hiszpański premier Mariano Rajcy załatwił sędzi przedłużenie jej kadencji w TSUE do 2021 r. Sędzia Lapuerta odeszła na emeryturę wkrótce po wydaniu decyzji w sprawie Turawa.

Nie lepiej jest w Komisji Europejskiej. Na początku kwietnia 2020 r. prezydent Andrzej Duda stwierdził w wywiadzie radiowym, że Unia Europejska wymaga reform, które zmniejszą rolę (nieefektywnej i ideologicznie zacietrzewionej) Komisji Europejskiej: „Sytuacja związana z epidemią koronawirusa to kolejny dobitny przykład tego, że UE wymaga reform; powinna być zwiększana rola Parlamentu Europejskiego, Rady Europejskiej przy zmniejszaniu roli Komisji Europejskiej”

Eva Kaili została zatrzymana w swoim mieszkaniu w Brukseli. Śledczy znaleźli duże ilości gotówki w torbach. Zatrzymano także włoskiego partnera pani Kaili i jej ojca, którego zatrzymano w trakcie wychodzenia z hotelu w Brukseli z walizka pełną pieniędzy, oraz byłego europosła Piera Antonio Panzeriego, jego żonę i córkę. Przeszukiwania były prowadzone także w domu byłego belgijskiego europosła Marca Tarabellieg. Wszyscy zatrzymani politycy to socjaliści.
Eva Kaili została zatrzymana w swoim mieszkaniu w Brukseli. Śledczy znaleźli duże ilości gotówki w torbach. Zatrzymano także włoskiego partnera pani Kaili i jej ojca, którego zatrzymano w trakcie wychodzenia z hotelu w Brukseli z walizka pełną pieniędzy, oraz byłego europosła Piera Antonio Panzeriego, jego żonę i córkę. Przeszukiwania były prowadzone także w domu byłego belgijskiego europosła Marca Tarabellieg. Wszyscy zatrzymani politycy to socjaliści.

Komisja Europejska już wcześniej napawała przerażeniem. Zasiadają w niej przedziwni ludzie, którzy rzadko są ekspertami w jakieś dziedzinie, często za to są ideologami. Ursula von der Leyen została eksfiltrowana do Brukseli z fotela niemieckiego ministra obrony po wybuchu afery ws. kontraktów przyznawanych przez jej ministerstwo bez żadnych przetargów, na kolosalną sumę 154 milionów euro. Jednymi z głównych beneficjentów były firmy konsultingowe McKinsey i Accenture. Firma McKinsey umieściła nawet swojego pracownika, Katrin Suder, w charakterze doradcy minister von der Leyen. Przy okazji niech Państwo zgadną, gdzie pracował w latach 2015-19 syn Ursuli von der Leyen, David? Tak, pracował w McKinsey. Teraz pracuje w Google, akurat kiedy Google spiera się z Komisją Europejską o wysokość wielomiliardowej kary nałożonej cztery lata temu. Pani Suder odeszła z ministerstwa krótko po wybuchu całej afery, a Ursula von der Leyen odmówiła złożenia zeznań przed komisją śledczą Bundestagu. Niemiecki tygodnik „Der Spiegel” odkrył też, że odchodząc z ministerstwa, von der Leyen skasowała dane ze swojego służbowego ministerialnego smartfonu. W obliczu śledztwa niemieckiej sejmowej komisji śledczej jest to klasyczny przypadek mataczenia, który powinien wykluczyć von der Leyen z możliwości zajmowania eksponowanego stanowiska przewodniczącej KE.Von der Leyen ciągnie za sobą także inne kontrowersje. Jej doktorat z 1991 r. pachniał plagiatem, w 2015 r. prowadzone było nawet postępowanie w sprawie, ale w odróżnieniu od innych niemieckich polityków złapanych na oszustwie, von der Leyen zachowała doktorat i honor, bo rektor uczelni stwierdził, że plagiat„nie był intencjonalny” Ursula von der Leyen nie waha się gwałcić suwerenności innych krajów – na jesieni 2017 r. zasłynęła wypowiedzią na antenie publicznej niemieckiej telewizji ZDF, w której nawoływała do wspierania „ruchu oporu” [Widerstand) w Polsce.

Czeszka Vera Jourova wybiła się politycznie, dołączając w 2011 r. do partii założonej przez czeskiego oligarchę Andreja Ba- , byłego członka Komunistycznej Partii Czechosłowacji i byłego tajnego współpracownika (pseud. „Bureś”) czechosłowackiej służby bezpieczeństwa.

Zastępcą von der Leyen jest zacietrzewiony Holender Frans Timmermans, który zaczynał swoją karierę w ambasadzie Holandii w Moskwie. Timmermans nieustannie atakuje polski rząd i miesza się w polskie sprawy, uczestnicząc także w meetingach politycznych polskiej opozycji w Polsce. Kilka dni temu był na Śląsku. Inny członek komisji atakujący Polskę to Czeszka Vera Jourova, która wybiła się politycznie, dołączając w 2011 r. do partii założonej przez czeskiego oligarchę

Andreja Babiśa, byłego członka Komunistycznej Partii Czechosłowacji i byłego tajnego współpracownika (pseud. „Bureś”) czechosłowackiej służby bezpieczeństwa.

Kluczową dla bezpieczeństwa UE tekę komisarza ds. spraw wewnętrznych otrzymała szwedzka komunistka Ylva Johansson. Jeszcze w czasach ZSRR, w 1988 r., Johansson została posłanką do szwedzkiego parlamentu z ramienia komunistów. Po rozpadzie ZSRR Johansson przewerbowała się taktycznie do Szwedzkiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej. Komunistka Johansson nadzoruje z ramienia komisji unijną agencję ds. ochrony granic Frontex z siedzibą w Warszawie. Ta agencja jest koniem trojańskim, sama chwali się, że w ostatnich latach pomogła w szmuglu 400 tys. nielegalnych migrantów do Europy poprzez operacje na Morzu Śródziemnym finansowane przez europejskich podatników. Komunistka Johansson jest znana z ideologicznego wspierania migracji. Zasłynęła w2018 r. propagowaniem fake newsa na antenie brytyjskiej BBC, kiedy wbrew statystykom stwierdziła, że liczba gwałtów i molestowania seksualnego w otwartej na migrację Szwecji „maleje” Dzisiaj wiemy już lepiej, jak niebezpieczne stały się ulice Szwecji, ale to, że proimigracyjna komunistka zajmuje się sprawami bezpieczeństwa Unii Europejskiej, powinno napawać nas dużym niepokojem.

Komisarzem ds. zdrowia jest psycholog z Cypru Stella Kyriakides. W 2020 r. wykazała się absolutną bezczynnością wobec nadchodzącej pandemii koronawirusa. Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC), unijna agencja zatrudniająca 800 osób z siedzibą w Sztokholmie, stwierdziło 25 stycznia, że państwa członkowskie „są przygotowane” na pandemię koronawirusa, i komisarz ds. zdrowia nie robiła nic w tej sprawie aż do początku marca 2020 r., kiedy okazało się, że koronawirus opanował już całe północne Włochy. W czasie pandemii komisarz Kyriakides specjalizowała się w lansie i pustosłowiu, klepiąc na Twitterze frazesy w stylu „razem zwyciężymy”.

Gdyby komisja von der Leyen miała odejść w niesławie, nie byłoby to żadnym precedensem. 22 lata temu do dymisji podała się już komisja Santera. Jacąues Santer był byłym premierem Luksemburga, a jego komisja rozpoczęła pracę w styczniu 1995 r. Francję reprezentowała tam komisarz Edith Cresson, była niepopularna premier (francuski ekwiwalent Ewy Kopacz), wyciągnięta z kapelusza przez prezydenta Franęoisa Mitterranda. Cresson przeniosła francuskie zasady nepotyzmu do Brukseli i zatrudniła znajomego 65-letniego dentystę jako „pracownika naukowego i eksperta od AIDS” łamiąc kilka reguł deontologicznych i administracyjnych. Cresson oskarżono także o brak reakcji na wieloletnie nadużycia w programie edukacyjnym finansowanym przez UE, w którym zniknęły „duże sumy pieniędzy”. Afera Cresson pociągnęła za sobą całą komisję, która kolektywnie podała się do dymisji 15 marca 1999 r. Proces sądowy Cresson w Belgii zakończył się uniewinnieniem. W 2006 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) uznał Cresson winną nadużyć, ale nie zasądził żadnej sankcji finansowej (KE domagała się odebrania Cresson unijnej emerytury). To kolejny dowód na dysfunkcję upolitycznionego unijnego Trybunału – chroniącego „swoich” i zaciekle piętnującego „niepokornych” takich jak Polska.

Patologie instytucji Unii Europejskiej zdiagnozowałtrzy lata wcześniej niż prezydent Duda wicepremier Piotr Gliński. Na XXVII Forum Ekonomicznym w Krynicy, w styczniu 2017 r., Gliński powiedział: „Wy- myślono sobie, że problem stanowi narodowa tożsamość państw członkowskich: trzeba więc ją przełamać, a państwa narodowe zdezintegrować. Ten proces ruszył, krok po kroku państwom odbierano kompetencje, które były przekazywane na rzecz Komisji Europejskiej, tak by utworzyć jeden organizm polityczny”. Gliński trafnie dostrzegł też autorytarne tendencje Brukseli: „Kompetencje rządów poszczególnych państw wybranych głosami wolnych i suwerennych obywateli są stopniowo wchłaniane przez unijnych komisarzy, którym brak demokratycznej legitymacji. (…) Widzę, jak porządek demokratyczny przesuwa się powoli, ale konsekwentnie w kierunku oligarchicznego. Najbardziej czuli na to przesuwanie okazali się Brytyjczycy i to oni wyłamali się jako pierwsi. Elity europejskie muszą zrozumieć, że czas porzucić ideologiczny upór. Czas przestać wykręcać i zniekształcać myśl ojców założycieli, którym przyświecała jasna i piękna w swej prostocie idea wspólnoty europejskiej jako wspólnoty wolnych narodów i suwerennych państw. Unia musi być demokratyczna, musi dawać obywatelom prawdziwe poczucie podmiotowości. Tylko wtedy będą oni akceptować jej działania Zgodnie z nimi najwyższymi instytucjami UE są Rada Europejska i Rady Unii Europejskiej. Te dwie instytucje mają demokratyczną legitymację, by reprezentować państwa członkowskie. Niewybieralni unijni biurokraci nie mogą stawiać się ponad nimi”

Czy zatrzymanie wiceprzewodniczącej PE w Brukseli i umieszczenie jej w areszcie tymczasowym pod zarzutem korupcji, będzie początkiem końca rozrastającej się bez końca aroganckiej unijnej biurokracji?

Opracował: Leon Baranowski – Buenos Aires, Argentyna