Wojciech Cejrowski korespondencjo z USA

Mentzen

DoRzeczy, nr 31, 31.07-6.08.2023

Moja rozmowa z Mentzenem nabiła półtora miliona wyświetleń w tydzień. Z tego wnoszę, że była przydatna. Mnie się przydała bardzo. Podobnie jak wcześniejsza rozmowa z Bosakiem. Oni kandydują, ja chcę się dowiedzieć, czy się nadają, a jeżeli się nadają, to do czego konkretnie. Takie rozmowy nagrywam rzadko – to nie jest program publicystyczny, a ja nie jestem dziennikarzem. Jestem wyborcą.

Nie gadam z kandydatami typu Tusk czy Kaczyński, bo o nich już wiem, ile mi potrzeba – zapraszam tylko takich, co do których mam różne podejrzenia lub jakieś nadzieje, ale pewności brak.

***

W rozmowie z Bosakiem wyszło, że ten chłopak nie nadaje się na prezydenta – nie jest przywódcą ani wodzem, nie jest gotowy. Może kiedyś będzie, może nigdy. Wydaje mi się, że nigdy, bo bycie wodzem to nie jest kwestia wieku ani obycia. Do roli wodza się nie dorasta – albo to masz, jako dar od Boga, albo nie.

Aleksander Macedoński został królem jako 20-latek. W ciągu 10 lat z małego państewka zbudował imperium. Był przywódcą narodu, armii, państwa. Trafił na karty Pisma Świętego (1 Księga Machabej- ska).

W rozmowie z Mentzenem zmroziły mnie sugestie dotyczące podatku katastralnego.

To coroczny podatek od wartości twojego domu lub działki, lub gospodarstwa. Podatek niesprawiedliwy – ktoś odziedziczył dom po ojcu, ojciec sobie dobrze radził, ale ty nie. Ojciec był przedsiębiorcą, a ty jesteś nauczycielem gry na pianinie. Ojciec zostawił ci dom w drogiej dzielnicy, wiele wart; ty w tym domu dajesz lekcje pianina. Podatek katastralny oznacza, że będziesz musiał ten dom sprzedać, bo nie będzie cię stać na płacenie podatku od wartości posesji. Nie zarabiasz tyle co ojciec. Stać cię na utrzymanie domu, ale nie stać cię na coroczny podatek od jego wartości.

Podatek katastralny oznacza stopniowe wywłaszczenie – ludzie biedni, ale posiadający wartościowy kawałek ziemi, będą musieli tę ziemię sprzedać z powodu wysokiego podatku. Kto ten dom kupi? Ludzie bogaci. Podatek katastralny oznacza przejmowanie nieruchomości przez bogatszych niż ty.

W dodatku wyceną wartości zajmują się urzędnicy, a oni liczą wartość twojej posesji na podstawie średniej wartości innych posesji w okolicy, ale tylko tych, które poszły na sprzedaż. Jeżeli jakiś jeden dom w okolicy zostanie sprzedany za wygórowaną cenę (bo komuś bardzo zależało i przepłacił), to wówczas wszyscy sąsiedzi będą ukarani zwyżką podatku. Jeżeli jakiś dom zostanie sprzedany za zaniżoną cenę, to wówczas wszyscy sąsiedzi dostaną „nagrodę” w postaci obniżonego podatku.

Podatek katastralny to niesprawiedliwość. Mogę to udowadniać na wielu różnych przykładach i WIEM, co mówię, bo od wielu lat płacę tego typu podatki za granicą. W rozmowie z Mentzenem nie zawracałem sobie głowy argumentacją, bo to nie była debata i nie ma sensu robić wykładów z ekonomii Mentzenowi. W tej rozmowie wystarczyło mi dowiedzieć się, co chce zrobić Mentzen, gdyby dostał władzę nad podatkami – Mentzen chce mi dowalić kataster. W tej sytuacji wolę obecny podatek dochodowy, choć wołałbym pogłówne lub zero podatków, co też jest jak najbardziej możliwe, gdyż każde państwo ma wiele sposobów na utrzymanie się bez podatków.

Jak to? W USA bardzo długo nie było podatków – jedynie akcyza od produkcji alkoholu lub cło. W czasie wojny secesyjnej wprowadzono pierwszy federalny podatek dochodowy – służył finansowaniu działań wojennych. Po wojnie został zniesiony. Dopiero w 1913 r. wprowadzono federalny podatek dochodowy i od tego dnia w USA zaczęło stopniowo brakować forsy na prowadzenie państwa.

***

Drugi punkt w rozmowie, który mnie zmroził, to koncepcja, by sprywatyzować Lasy Państwowe.

Prywatyzacja oznacza, że Unia Europejska będzie robiła z naszym lasem, co zechce. Na razie trochę się bronimy, bo lasy są państwowe i duże (7 min ha), ale po prywatyzacji zrobią np. to, co w Szkocji, gdzie wycięli 16 min drzew, żeby zrobić miejsce na wiatraki.

Gdyby doszło do prywatyzacji, wówczas miliony hektarów polskiej ziemi wykupiłby jakiś Bill Gates i mi się to NIE podoba. Popieram kapitalizm i to dziki, ale jednocześnie państwo powinno się utrzymywać z innych źródeł niż indywidualne podatki nakładane na obywateli. W USA ogromną wartością jest istnienie gruntów federalnych (państwowych). To potężne połacie ziemi, której nikt nie wykupił na własność. I państwo amerykańskie ma dochody z dzierżawy tych gruntów – pól naftowych, pokładów złota, uranu, ziemi pod toiy kolejowe i gazociągi…

Lasy w Polsce powinny być królewskie, a skoro nie mamy króla, to państwowe – tak aby państwo miało dochody.

Z jednym zastrzeżeniem – własność państwa trzeba zmniejszyć o to, co ukradła Polakom władza komunistyczna. Lasy Państwowe są instytucją z tradycjami sięgającymi IIRP, jednak zgodnie z Dekretem PKWN z 1944 r. wszystkie lasy powyżej 25 ha zostały przejęte na rzecz Skarbu Państwa (czyli skradzione) i do dziś nie zostały zwrócone właścicielom. Warto zaznaczyć, że lasy prywatne w II RP były bardzo dobrze zarządzane, a np. Mauiycego Hrabiego Zamoyskiego, który gospodarował na gruntach prywatnych, uważa się za prekursora nauki zwanej urządzaniem lasu. Darzbór!

***

Ostatecznie przestałem słuchać Mentzena, gdy odpowiedział na pytanie o subwencje dla partii politycznych. Na ideowe pytanie, czy te subwencje powinny istnieć, odpowiedział, że NIE powinny. Ale… na pytanie, czy wziąłby subwencję, gdyby wszedł do Sejmu, odpowiedział TAK! (bo on tu toczy wojnę o Polskę i gdy ktoś daje mu darmowe karabiny, to on weźmie).

Hm. Dałbym Mentzenowi forsę na karabiny, gdyby grzecznie poprosił, ale jeżeli on chce mnie zmuszać, to ja już dawać nie chcę. Ani jemu, ani żadnemu innemu.

Bandyta

DoRzeczy, nr 32, 7-13.08.2023

Przyleciałem do Polski.

Jest uroczo. Mam gospodarstwo i żniwa, mieszkam na wsi i opowiadam Państwu historyjkę z mojej wsi na Kociewiu. Rano jemy jajecznicę z kurkami (chodzi o grzyby). Wieczorem palimy ogniska, wędzimy węgorze, popijamy trzy trunki i siedzimy do białego rana. Dawno temu trunki były trzy i teraz nadal są trzy: piwo, wino, gorzałka – co kto lubi i „czego ci polać?”. Etykiety się zmieniły. A etykiety są dwie – jedna to ta naklejka na flaszce, druga to dopuszczalne sposoby zachowań, czyli etykieta towarzyska.

Włączyłem polski telewizor i widzę, że etykieta zachowań uległa zmianie. Kiedyś wrzask w TV był niedopuszczalny (poza horrorami). Teraz patrzę na osoby w garniturach i pod krawatem, a oni wrzeszczą jak przekupy: „JA PANU NIE PRZERYWAŁEM”.

A co to ma do rzeczy? Jeżeli ktoś gada głupoty, to odruchem naturalnym jest, że mu przerywam. A ponieważ w tej audycji wszyscy kandydaci wszystkich partii opowiadali głupoty, to się wcale nie dziwię, że każdy każdemu przerywał. Tylko po co oni wrzeszczą, skoro KAŻDY opowiada głupoty?

Zmieniłem kanał.

***

Na kolejnym kanale pogodynka.

Interesuje mnie, bo mam żniwa i chcę wiedzieć, kiedy będzie padać.

Pogoda jest teraz taka, jak zawsze o tej porze roku. Mam już tyle lat, że jestem w stanie ocenić cykl obejmujący okres od roku 1930. Nie chodzi o to, że żyję tak długo, lecz o to,

że coś widziałem osobiście, a o czymś opowiadał mi dziadek. Gdy na tym samym polu żniwowaliśmy w latach 70. i były upały, ktoś ze starszych mówił (wtedy), że tak samo było w roku 1930 – stąd wiem, że identyczne upały były tu w latach 1930,1970 i są teraz.

No ale w telewizji widzę zmianę w podejściu do pogody. Dawniej o pogodzie opowiadano w tonie umiarkowanym i z uśmiechem na twarzy: jest deszcz, jest upał, jest susza, są ulewy… Dawniej o pogodzie opowiadał facet o pseudonimie Wicherek lub babeczka nazywana Chmurką – teraz o pogodzie opowiada reporter wojenny; wszystko odbywa się w formie WRZASKU, afeiy, sensacji i katastrofy klimatycznej.

„Upały są takie, że eksplodują panele słoneczne” – wrzeszczy neo-Chmurka. To akurat prawda – panele słoneczne nie lubią, gdy jest zbyt dużo słońca plus upał. Panele się wtedy zapalają, a jeżeli jakiś głupek zainstalował je na dachu kościoła w Sosnowcu, to właśnie spalił kościół. I taniej byłoby palić kościół inaczej niż za pomocą paneli na dachu. Patron kościoła nie jest w stanie pomóc na głupotę proboszcza, bo św. Florian jest od pożarów, a od szaleńców (zakochanych w fo- towoltaice) jest św. Walenty.

„Do pożaru kościoła pw. św. Floriana doszło w środę 21 czerwca. Dach spalił się doszczętnie i wpadł do wnętrza świątyni. Strażacy walczyli z żywiołem całą noc”. Sam kościół był tak brzydką bryłą (przypominał elewator zbożowy skrzyżowany z dworcem), że strata estetyczna nie

wystąpiła. Może gdy odbudują, będzie bardziej przypominał świątynię, a mniej elewator.

***

Zauważyli Państwo, jak radykalnie zmieniły się mapy pogody pokazywane w TV? (Wiele osób to obśmiewa w sieci).

Manipulacja mapami pogody to akcja skoordynowana. Podam przykład z Niemiec. Ten sam dzień, kilka lat różnicy:

– w 2017 r. temperatury 33-35 to „norma latem”,

– w 2022 r. całą mapę pogody pokolorowano na czerwono i nawet temperatura 22 st. C to „czerwona lawa zalewająca kraj”.

Prognoza pogody zrobiła się sensacyjna i katastroficzna.

***

W ramach rozkręcania paniki o „globalnym ociepleniu” we wszystkich krajach Europy nagle pozmieniali mapy pogody. I tak jak kiedyś była normalna zielona mapa Polski i na niej napisane temperatury, tak teraz pokazują mapy czerwone, rozpalone i opowiadają o tym, jakie to KATASTROFALNE, że jest lato – takie samo jak w latach 1930,1970…

Generują psychozę. Równolegle w wielu krajach. Akcja skoordynowana. Ludzie myślący i podejrzliwi wobec propagandy to widzą i wytykają – sporo komentarzy i parodii w Internecie.

A jak ta psychoza jest nakręcana? Niedawno zmienili sposób mierzenia temperatury (nowe oszustwo). Dotychczas mierzono temperaturę powietrza 2 m nad ziemią –

teraz mierzą temperaturę tuż przy ziemi. Czyli w powietrzu 2 m nad ziemią jest 35 stopni, natomiast asfalt ma 48 i oni podają w TV, że gdzieś tam we Włoszech przekroczono wszelkie rekordy, bo… NAGLE jest 48 stopni, podczas gdy normalni ludzie mierzą temperaturę po staremu i pokazują, że jest 35 stopni – jak zawsze o tej porze roku.

***

I jeszcze straszą kolejną pandemią. „Z powodu ocieplenia klimatu grozi nam fala komarów i eksplozja DENGE”. Denga to (mówiąc na skróty) coś podobnego do malarii – „gorączka krwotoczna”. Znam ją z Paragwaju, gdzie jest zawsze. Objawy są grypowe, a cechy wyróżniające to ból kości oraz pocenie się krwią. Krew robi się rzadka. Jeżeli ktoś poda pacjentowi w gorączce krwotocznej aspirynę, to zbije temperaturę, ale jeszcze bardziej rozrzedzi krew i zabije pacjenta. Dlatego warto rozpoznać, że to denga, i zamiast aspiryny podać paracetamol. Większość populacji po tygodniu wróci do normalnego życia.

Jak zwalczają dengę w Paragwaju (gdzie denga atakuje każdego dnia, odkąd pamiętam)? Prewencja polega na koszeniu trawników w miastach i sprzątaniu. Bo stara opona porzucona w trawie to doskonała wylęgarnia komarów – po deszczu w oponie zostaje bajorko wody i tam lęgną się komary. W Paragwaju (kraj Trzeciego Świata, gdzie produkuję naczynia do picia yerba matę) nauczyli się kosić trawniki i sprzątać śmieci, które gromadzą deszczówkę. W Polsce w wielu miastach nie kosi się trawników „z powodów ekologicznych”. Prezydent miasta, gdzie nie koszą trawników, pracuje na epidemię dengi. Czyli jest BANDYTĄ.

Zoom

DoRzeczy, nr 33, 14-20.08.2023

W domu, gdzie mieszka Joe Biden, znaleziono kokainę.

W domu Baracka Obamy znaleziono trupa.

W domu Nancy Pelosi (szefowa demokratów) znaleziono męską prostytutkę.

W domu Clintonów znaleziono nielegalne serwery pełne tajnych dokumentów.

Ale…

FBI najechało dom Trumpa i to on ma procesy o wszystko.

***

Trup na posesji Obamy: wyłowili go z sadzawki przy rezydencji. Ciało kucharza, który gotował u Obamy. Tuż przed śmiercią pływał z kimś na paddle board (deska z wiosłem zamiast żagla) i się utopił. Ta sprawa jest bardzo dziwnie omawiana, czyli coś kryją, kogoś kryją, coś knują lub kamuflują. Policja utajniła wszystko bez podania powodu. Nadal nie wiemy, kto był tą drugą osobą, obecną przy tym, jak się kucharz topił, ale wiemy, że był jakiś drugi uczestnik zdarzenia.

Kucharz miał ze sobą deskę, no to pytam: Jak się utopić, gdy masz przy sobie coś, co pływa (deska, koło ratunkowe)? A do tego miał przy sobie drugą osobę do pomocy.

Początkowo mówili, że kucharz nie umiał pływać. Ludzie w sieci znaleźli info, że kucharz pływał super, są stare filmy, gdzie widać, jak pływa. No a kilka dni potem widziano Obamę z podbitym okiem i podrapanymi rękami (są zdjęcia). W mediach kompletna cisza, więc krążą plotki. Jest zupełnie jak za komuny, gdy wiadomości zdobywało się z plotek, a nie z telewizji. Mówiliśmy o tym „propaganda szeptana”.

Czy Obama bił się z własnym kucharzem, zabił go lub utopił? Chcący czy niechcący? Za „niechcący” pójdzie siedzieć. Za „chcący” pójdzie siedzieć na dużo dłużej. Ale i tak wiemy, że nie pójdzie siedzieć, nawet gdyby porżnął kogoś piłą tarczową.

***

W normalnych warunkach dziennikarz lub naukowiec, lub policjant… lub kontroler urzędu skarbowego jest zobowiązany sprawdzić i potwierdzić uzyskaną wiadomość w przynajmniej dwóch niezależnych źródłach. Nie dajemy wiary „na słowo honoru” pierwszej osobie, która nam coś opowiada. Ta osoba (źródło informacji) może się mylić lub kłamać. Dlatego sprawdzamy w innych źródłach. Dziś ta procedura sprawdzania jest niepewna. Co z tego, że sprawdzisz kilka źródeł, skoro wszystkie kłamią? COVID nas tego nauczył. Wklepujesz w wyszukiwarkę hasło „badania skuteczności szczepień” i wyskakują setki opcji, ale… badania inne niż narracja rządowa WHO nie wyskakują wcale, bo wyszukiwarka oszukuje.

Z powyższych powodów za komuny nie szukaliśmy wiadomości w gazetach, bo wszystkie gazety cenzurowała jedna władza. Po informacje szło się do „propagandy szeptanej” i dopiero gdy usłyszeliśmy coś wyszeptanego na ucho, czytaliśmy propagandowe gazety – w poszukiwaniu potwierdzenia, że to, co usłyszeliśmy szeptem, zdarzyło się naprawdę.

Żaden kłamca nie jest w stanie ukryć wszystkiego na 100 proc. Jeżeli więc znasz prawdę lub masz podejrzenia, co się stało, wówczas czytając oświadczenia władzy, znajdziesz znaki, sygnały, potwierdzenia… Prawda wycieka pomiędzy wierszami najbardziej zakłamanej gadzinówki.

Ludzie przychodzący na moje stoisko na Jarmarku Dominikańskim (właśnie się skończył) po autograf proszą często: „Niech mi Pan poza autografem dopisze coś inspirującego”. Wówczas wpisuję taki oto znak: [-—]. Za komuny był to znak, że w tym miejscu cenzura coś usunęła. I był to znak mocno inspirujący do myślenia. Urządzaliśmy sobie całe debaty na temat: co oni mogli usunąć w miejscu, gdzie znajdujemy a jednocześnie mamy przed sobą nie poezję, nie wywód polityczny, lecz Uniwersytecki Podręcznik Matematyki. Czy usunęli wzór matematyczny czy nazwisko twórcy, który popadł w niełaskę, czy co?

***

Nie jestem w stanie potwierdzić informacji, która krąży od tygodnia po moim podwórku „propagandy szeptanej”, ale… Z propagandą szeptaną było tak, że przekazywaliśmy sobie pewne grypsy DO SPRAWDZENIA. I potem każdy sam sprawdzał, czy informacja prawdziwa czy to jednak tylko plotka.

Podaję więc dalej coś, co ktoś podał do mnie i powiedział mi „podaj dalej”.

Posłuchajcie…

ZOOM (internetowy komunikator) jest chiński.

ZOOM (identycznie jak Tik- Tok) jest kontrolowany przez Komunistyczną Partię Chin, czyli bardzo, bardzo złych ludzi nastawionych na zniszczenie nas razem z całą cywilizacją Zachodu.

ZOOM pojawił się znikąd. Tego typu narzędzia, np. Skype, dotychczas nie pojawiały się znikąd – zaczynały powoli od dobrego i nowego pomysłu, a ZOOM to była udoskonalona wersja Skype’a i WhatsAppa, która czekała na stosowny moment i wystartowała znikąd. Z dnia na dzień. Tyle serwerów gotowych do akcji na gwizdek? Gotowe i przetestowane algorytmy i infrastruktura gotowa z dnia na dzień? To podejrzane. I wszystko w zasadzie takie samo jak Skype i Whatsappy, ale… sformatowane na sytuację, gdy nagle MILIARDY ludzi nie mogą wychodzić z domu, więc szukają jakiegoś sposobu komunikacji, który zastępuje wychodzenie z domu.

ZOOM pojawił się razem z chińskim wirusem COVID.

Bingo! Lockdown. Wszyscy stosują ZOOM – szkoły, firmy, rządy, konferencje naukowe, medyczne, ONZ… Wszyscy weszli na ZOOM, a to narzędzie kontrolowane przez Komunistyczną Partię Chin.

***

W ostatnich dniach ZOOM zmienił zasady. Darmowa platforma dopisała w regulaminie, że każdy materiał przesyłany przez ciebie w ramach ZOOM może być zawsze i w nieskończoność wykorzystywany i przetwarzany przez ZOOM. Czyli jeżeli twoja córeczka bierze lekcje przez zoom i widać tam jej twarz, i słychać jej głos, możemy wykorzystać tę twarz i głos w dowolnym filmie pornograficznym w przyszłości. Regulamin ZOOM tego nie zabrania, a sztuczna inteligencja to umożliwia.

Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych