Tatarzy w Prusach Książęcych

Jacek Komuda, DoRzeczy, nr 21, 24-30.05.2021 r.

Przebywając na Mazurach, w okolicach Ełku, Olecka, Pisza i Ryna, trudno uzmysłowić sobie, że tereny te padły ofiarą tatarskiego najazdu w październiku 1656 r. Jak do tego doszło? Otóż hetman polny litewski Wincenty Korwin Gosiewski zaatakował Prusy Książęce należące do wiarołomnego lennika Rzeczypospolitej

Fryderyka Wilhelma, aby zmusić go do zerwania traktatów ze Szwedami. Najpierw pobił Szwedów i Niemców w bitwie pod Prostkami. Następnie rozpuścił zagony tatarskie towarzyszącego mu oddziału Tatarów budziackich pod wodzą Subchana Ghazi agi.

Najazd był koszmarem dla ludności, w przeciwieństwie do mieszkańców kresów Rzeczypospolitej nieprzyzwyczajonej do takiego sposobu prowadzenia wojny. Sławomir Augusiewicz, autor monografii bitwy pod Prostkami, podaje dokładny jej przebieg. Tatarzy założyli kosz nad rzeką Ełk, w rejonie wsi Ostrykół na północ od Prostek. 8 października orda wpadła do starostwa ełckiego. „Kto polską mową o litość umiał prosić, ten z rozkazu wodza był oszczędzany, ale natomiast niemieckie osady, kolonie, wsie i miasteczka zmieniały się w rzekę ognia, a przerażony mieszkaniec szedł pod nóż” – napisał o tym w „Potopie” Sienkiewicz i nawet oddał komendę nad Tatarami w ręce Andrzeja Kmicica. Niestety, jest to typowe Sienkiewiczowskie bajdurzenie, gdyż ofiarą najazdu padła najpierw miejscowa ludność polska. Z samej parafii Ostrykół uprowadzono 1238 osób, spod Ełku – 811. Jak pisze Sławomir Augusiewicz, „ucierpiały mieszkające w Kobylinach i Glinkach szlacheckie rodziny Kobylińskich i Glińskich. Tatarzy pojmali Krzysztofa Kobylińskiego z trójką dzieci, Wojciecha Glińskiego i jego żonę, Stanisława Glińskiego z dwiema córkami. Drugi Stanisław Gliński stracił w czasie najazdu: żonę, dwóch synów i trzy córki. Krzysztof Kobyliński, inny niż wymieniony powyżej: żonę, dwóch synów i dwie córki, Maciej Sokołowski żonę i pięcioro dzieci. Mikołaj Gliński został zabity, być może próbował stawić opór”. W Ostrymkole Tatarzy spalili kościół, zabito pastora, jedno z dzieci wikarego zabito, uderzając nim o ścianę. W Borkach i Krupińsku schwytano 43 mieszkańców – samej tylko szlachty. W Ełku spalono szkołę, kościół, szpital i młyn, schwytano 23 mieszkańców. Dzień później Tatarzy wpadli do Kalinowa i Wieliczek leżących pomiędzy Augustowem a Oleckiem, spalono tam kościoły, do niewoli dostali się pastorzy – Wojciech Baranowski i Wojciech Zabarowski – z żonami i dziećmi. W Liszewie schwytano pastora Wojciecha Kozika, a jego syna – spalono żywcem w domu.

Orda spaliła i zrabowała Białą, Drygały i Kumielsko, w Różyńsku Wielkim, wedle miejscowej legendy, nie podpalili kościoła tylko dlatego, że zobaczyli wiszący w nim obraz lub witraż przedstawiający św. Erazma, wzięli więc świątynię za katolicką. Fakt ten może dziwić, być może jednak Tatarom towarzyszyły jakieś chorągwie polskie, które powstrzymywały ordę od niszczenia świątyń.

Przed 12 października wpadli do starostwa piskiego; nie udało im się zdobyć zamku, spalili jednak i spustoszyli okolicę. Według przekazów mieli spalić także pałac LehndorfFów w Sztynorcie, jednak analiza źródeł pokazuje, że uczynili to najprawdopodobniej sami chłopi z majątków tej niemieckiej rodziny. W tam samym czasie orda napadła na Doliwy znajdujące się na zachód od Olecka, gdzie przebywała część rodziny Lehndorffów – prawie wszyscy zostali wzięci do niewoli. Podobnie miało się z rodem Schencków zu Tautenburg – dziedzica Georga Friedricha zabili w czasie ataku na dwór w Węgielsztynie, a jego syn dostał się w jasyr. Niemal jednocześnie padło ofiarą ordy starostwo ryńskie. W Kłusach Tatarzy przestraszyli się, według legendy, czarciej łapy odciśniętej na kamieniu przed drzwiami, pozostawili w spokoju proboszcza Jakuba Wiśniewskiego i uciekli. Łącznie we wszystkich wioskach spalonych i splądrowanych w październiku 1656 r. wzięli do niewoli ponad 7 tys. ludzi. Był to znaczny łup dla oddziału liczącego około tysiąca wojowników.

Trwający kilka dni najazd stanowił prawdziwy szok dla mieszkańców. Jeszcze większym było dla nich uprowadzenie i niewola na Krymie i w Turcji – gdzie sprzedawano w jasyr. „Jestem, o Boże litościwy! Służącą u Żyda” – pisała do ojca z niewoli Marianna von Lehndorff. „Co się tyczy mych ukochanych dzieci, nic mi do tej pory nie wiadomo o nich. Wiem tylko, że są w Konstantynopolu, że kupili je Turcy, ale nie znam ich panów. Mnie kupiła pewna Niemka, u której spędziłam półtorej roku […], wysłała mnie do Konstantynopola. Tam kupił mnie Aron Żyd, handlarz szkłem. Ten żąda 100 talarów”. Pamięć o najeździe przechowała się w miejscowych podaniach aż do XIX w.

Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych