STYTUCJA

Waldemar Łysiak, DoRzeczy, nr 32, 5-11.08.2019 r.

Umiejętność czytania bardzo się w Polsce zepsuła, o czym świadczy nie tylko drastyczny już spadek czytelnictwa książkowego, lecz i fakt, że choć gdański elektryk dzień i noc dekoruje swój opasły brzuch wielkoliterowym napisem KONSTYTUCJA — mnóstwo ludzi (miliony), zamiast przeczytać to prawidłowo, sylabizuje: PROSTYTUCJA. Czytaj dalej STYTUCJA

Czarownik

Waldemar Łysiak, DoRzeczy, nr 33, 12-18.08.2019 r.

Felieton poniższy to swoista glossa uzupełniająca do artykułu rocznicowego, który zamieściłem we wnętrzu numeru, demonstrując tam wielkość Napoleona jako męża stanu, mecenasa, polonofila i prawodawcy. Niżej odsłaniam słabo znany aspekt jego osobowości: nietypową duchowość, tajemniczą jaźń (Lermontow: „W Napoleonie wszystko było tajemnicą”). Czytaj dalej Czarownik

Wataha Wysoczana

Jacek Komuda, DoRzeczy, nr 31, 29.07 – 4.08.2019 r.

W XVII i XVIII w. Karpaty roiły się od zbójników. Zwano ich rozmaicie – tych z polskiej strony beskidnikami i spisnikami, a gromadzących się na terenach Węgiertołhajami. Na ziemi halickiej z kolei zbójowali pochodzący z Mołdawii i Bukowiny watahowie. Rozbójnictwo nie wynikało z biedy i ucisku ze strony panów, jako że hersztami band wcale nie bywali zmuszani do pańszczyzny chłopi, ale właśnie ci mieszkańcy wsi, którzy wolności i dostatku mieli więcej niż inni. Byli to popi i ich synowie, wójtowie i ich odpowiednicy we wsiach wołoskich – kniaziowie, żołnierze, uciekinierzy, ludzie luźni, drobna szlachta; słowem – wielonarodowe towarzystwo korzystające z wolności dzikich i niedostępnych gór. Zbójeckie towarzystwa były w bliskich związkach nie tylko z zagubionymi w bukowych puszczach wsiami, lecz także ze szlachtą, mieszczanami i urzędnikami. Co beskidnik złupił, to Żyd sprzedał; szlachcic ukrył opryszków we dworze za udział w łupach, na ostatku pop ich pobłogosławił, aby Boh był przychylny dalszym wyprawom. Czytaj dalej Wataha Wysoczana

SĘDZIOKRACJA

Jolanta Tarnowska-Jurkiewicz

Rok 1948

W Moskwie docszło do głośnego aresztowano generała Margarita Kriukowa, dowódcy II Korpusu Kawalerii Gwardii i jego żony, słynnej śpiewaczki Rusłanowej.

Prywatnie oboje byli przyjaciółmi samego Marszałka Żukowa. Tego samego, który mając ukończone 4 klasy szkoły podstawowej, twardą ręką trzymał za gardło i degradował według fantazji zamordysty wykształconą kadrę wojskową, a lekką wysyłał na front i śmierć w charakterze mięsa bitewnego setki tysięcy ludzi. Ale Żukow przydatny człowiek Stalina, miał już stworzoną legendę bohatera i nieomylnego stratega Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Miał szczęście Żukow, przetrwał wszystkich satrapów, doczekał pomników i pieśni wojskowych (wciąż jego mit jest żywy i nie podlega rewizji historycznej). Czytaj dalej SĘDZIOKRACJA

Rozwiązywanie konfliktów w masonerii

Br.: Peter Stiegnitz (Wielka Loża Austrii), Wolnomularz Polski, nr 41, styczeń-luty 2004

Najważniejszym warunkiem przy tworzeniu modelowych wzorców rozwiązywania konfliktów (także) w wolnomularstwie jest świadomość, iż takie konflikty istnieją. Jak to się w ogóle dzieje, że „konflikty” powstają w masonerii, gdzie „wolni ludzie dobrych obyczajów”, zamiast przysięgi, zobowiązują się do przestrzegania wzajemnego braterstwa? Czytaj dalej Rozwiązywanie konfliktów w masonerii

Zbrodnie ukraińskie (cz. 2)

DoRzeczy, nr 40, 30.09-6.10.2019 r.

Zbrodnia i ocalenie w Kisielinie

Tomasz Stańczyk

Oddział UPA wymordował w miasteczku 82 Polaków, którzy przyszli na mszę. Ocalałym pomogło kilku Ukraińców – sąsiadów

Kisielin był miasteczkiem w powiecie horochowskim województwa wołyńskiego, między Włodzimierzem Wołyńskim i Łuckiem. Dzisiaj leży 60 km od granicy polsko- -ukraińskiej. Swoją nazwę wziął od dawnych właścicieli – Kisielów, których najwybitniejszym przedstawicielem był Adam Kisiel, Rusin, wojewoda kijowski, rzecznik zgody między Polakami i Kozakami. Gdy wybuchła II wojna światowa, Kisielin liczył około tysiąca mieszkańców. Połowę z nich stanowili Żydzi, połowę Polacy i Ukraińcy – po 25 proc. ludności. Przed wojną Polacy i Ukraińcy żyli dość zgodnie. Aniela Dębska wspominała, że do jej ojca, Antoniego Sławińskiego, przychodzili sąsiedzi Ukraińcy, by pomóc przy młóceniu. A ona szła pomagać im. Jednak miało się okazać, że wojna wszystko odmieniła, a może po prostu uwolniła skrywane złe emocje. Czytaj dalej Zbrodnie ukraińskie (cz. 2)

Zbrodnie ukraińskie (cz. 1)

DoRzeczy, nr 40, 30.09-6.10.2019 r.

Geneza zbrodni OUN

Maciej Rosalak

Kozacy Bohdana Chmielnickiego kierowali się w połowie XVII w. ideologią równie wyrafinowaną jak budowa cepa: wyrżnąć wszystkich Lachów, księży katolickich i Żydów! Niespełna trzy stulecia później ich następcy z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów dokonali wytężonej pracy myślowej i stworzyli konstrukcję dostosowaną do zmienionych warunków dziejowych, a mianowicie księży przesunęli do kategorii wszystkich Lachów, a dodali moskiewską komunę. W ich śpiewnym języku nowe hasło brzmiało: „Smerf łacham, żydami moskowśkij komuni!”. Mordy wiązały się z zadawaniem ofiarom wyjątkowo strasznych męczarni, co nie zmieniało się od wzięcia Baru w 1648 r. poprzez tragedię Humania w 1768 r. aż do rzezi Wołynia w 1943 r. OUN, która powstała w 1929 r. na zjeździe radykalnych nacjonalistów w Wiedniu, wykorzystała tezy wzięte z „Nacjonalizmu” Dmytro Doncowa, napisanego trzy lata wcześniej. Autor (notabene doktor prawa Uniwersytetu Lwowskiego] akurat wtedy był owładnięty ideami wodza, narodu, bezpardonowej walki o byt przenoszonej na grunt ludzkiej cywilizacji oraz stosowania wszelkich metod prowadzących do państwowości Ukrainy. Na pewno czytał wcześniej Mussoliniego i Hitlera, bo ich teksty tłumaczył na język ukraiński. „Nacjonalizm” z 1926 r. został wykorzystany do stworzenia podstaw ideologii OUN – swego rodzaju faszyzmu polegającego na ujarzmieniu własnego narodu i przemocy wobec innych.

Podstawy tej ideologii uzupełniono pismami Mykoły Sciborskiego, a zwłaszcza „Nacjokracją” z 1935 r. W przeciwieństwie do Doncowa, który pozostał niezależny politycznie, Sciborski był jednym z założycieli OUN, a wybrany do Prowidu, czyli zarządu organizacji, kierował jej referatem politycznym. W1939 r. na zlecenie Andrija Melnyka – ówczesnego prowidnyka (przewodniczącego) OUN – przygotował projekt konstytucji Ukrainy, którą określał jako państwo suwerenne, autorytarne, totalitarne i zawodowo-stanowe. Już w 1929 r. teorie Doncowa i Sciborskiego wykorzystywano w nacjonalistycznych pismach propagandowych, które z kolei już bez niedomówień określały Polaków i Żydów jako element, który należy zniszczyć.

To samo sugerował wydany wtedy „Dekalog ukraińskiego nacjonalisty”, którego tekst ułożył Stepan Łenkawski, a motto ułożył Doncow:

„Ja – Duch odwiecznej walki, który uchronił Ciebie od potopu tatarskiego i postawił między dwoma światami, nakazuję nowe życie:

  1. Zdobędziesz państwo ukraińskie albo zginiesz, walcząc o nie.
  2. Nie pozwolisz nikomu plamić sławy ani czci Twego Narodu.
  3. Pamiętaj o wielkich dniach naszej walki wyzwoleńczej.
  4. Bądź dumny z tego, że jesteś spadkobiercą walki o chwałę Trójzęba Włodzimierzowego.
  5. Pomścij śmierć Wielkich Rycerzy.
  6. O sprawie nie rozmawiaj, z kim można, ale z tym, z kim trzeba.
  7. Nie zawahasz się spełnić największej zbrodni, kiedy tego wymaga dobro sprawy.
  8. Nienawiścią oraz podstępem będziesz przyjmował wrogów Twego Narodu.
  9. Ani prośby, ani groźby, tortury, ani śmierć nie zmuszą Cię do wyjawienia tajemnic.
  10. Będziesz dążył do rozszerzenia siły, sławy, bogactwa i obszaru państwa ukraińskiego nawet drogą ujarzmienia cudzoziemców”.

„Największe zbrodnie, nienawiść, podstęp i ujarzmianie cudzoziemców” – rychło doświadczyliśmy na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej realizacji owego „dekalogu”, który z Bożym zaiste niewiele miał wspólnego… Czytaj dalej Zbrodnie ukraińskie (cz. 1)

Zbrodniarze ulgowo traktowani

Jan Piński, Warszawska Gazeta, nr 39, 27.09 – 3.10.2019 r.

Dlaczego zbrodnie sowieckie i okupację w latach 1939-41 traktujemy łagodniej niż niemiecką?

17 września 1939 r. na tył walczącego wojska polskiego uderzyły armie Związku Sowieckiego. Ta agresja, bez wypowiedzenia wojny, była początkiem prawie dwuletniej krwawej okupacji. Sowieci w świadomości Polaków jawią się jako mniej uciążliwy okupant. Niesłusznie. Na mocy sojuszu z Niemcami dostali oni większość (52,1 proc.) terytorium Polski (około 200 tys. km2). Mieszkało tam ponad 13,7 min osób, z czego ponad 5 min (40 proc.) stanowili Polacy. To oni stali się przedmiotem represji często dotkliwszych niż Polacy na terenach okupowanych przez Niemców. A jednak do dziś kolaboranci tamtej władzy mają się dobrze w naszej historii. Czy możliwe byłoby, abyśmy honorowali poetów czy dziennikarzy sławiących cywilizację niemiecką i podbój Polski przez Adolfa Hitlera? Dlaczego pomimo 30 lat od odzyskania niepodległości prawda na temat okupacji sowieckiej znana jest głównie historykom i pasjonatom książek historycznych? Dlaczego wciąż nasze podręczniki szkolne omijają skrzętnie kwestie sowieckich zbrodni? Czytaj dalej Zbrodniarze ulgowo traktowani