Idą do szkoły po nasze dzieci

 

 

Szanowny Panie Januszu,

 

To szokujące, ale coraz więcej dzieci się okalecza.

I to nie w żaden metaforyczny sposób. Realnie, trwale i na własne życzenie. Często z błogosławieństwem rodziców.

Za chwilę opiszę to zjawisko i myślę, że głęboko to Pana poruszy. Ale proszę mi pozwolić na dwa słowa wstępu.

Dopiero co rozpoczął się nowy rok szkolny. Dzieci i nauczyciele wrócili do klas po wakacyjnej przerwie.

A za nimi, jak cienie, posuwają się aktywiści i ideolodzy LGBTQ.

Już wkrótce – w ostatni piątek października – po raz kolejny w polskich szkołach odbędą się „Tęczowe Piątki”.

Celem tej akcji jest oswajanie dzieci i młodzieży z postulatami „tęczowych” środowisk.

Pomysłodawcom zależy na tym, aby młodych ludzi, którzy identyfikują się jako homoseksualiści, biseksualiści czy osoby transseksualne wspierać i utwierdzać w ich wyborach.

Wszystko rękami młodzieży i nauczycieli, ponieważ:

w ramach Tęczowego Piątku przedstawiciele i przedstawicielki Kampanii Przeciw Homofobii nie prowadzą zajęć w szkołach. KPH nie podejmuje też w żadnej szkole „działalności” w rozumieniu ustawy – Prawo oświatowe. W ramach Tęczowego Piątku KPH nie wchodzi na teren placówki, nie prowadzi żadnych zajęć dodatkowych, nie wysyła swoich przedstawicieli/ek i nie narzuca jakiejkolwiek formuły obchodzenia Tęczowego Piątku.

Dzięki temu można organizować takie wydarzenia z pominięciem zgody Rady Rodziców, a nawet dyrekcji.

Jak zapewne Pan wie, żeby przeciwstawić się temu „polowaniu na młodzież” proponujemy szkołom organizowanie w tym dniu „Szlachetnego Piątku”.

Zamiast rozbudzania seksualności, chwalenia rozwiązłości i bezwarunkowej akceptacji wszelkich pożądań, promujemy skromność, opanowanie i integralny rozwój.

W ubiegłym roku rozpowszechnialiśmy w szkołach konspekty lekcji, z których nauczyciele mogą korzystać, przygotowując zajęcia dla swoich uczniów.

W tym roku będziemy kontynuować te działania.

Na czym chcemy się skoncentrować?

Myśląc o środowiskach LGBTQ, zwykle w pierwszej kolejności przychodzą nam do głowy osoby homoseksualne.

Rzeczywiście, to właśnie ich organizacje zrobiły jak dotąd najwięcej złego w niszczeniu instytucji rodziny, zarówno w wymiarze prawnym, jak i kulturowym.

Jednak w cieniu tych działań rozgrywają się poważniejsze dramaty.

Dlatego w tym roku postanowiliśmy się skupić na literze „T”.

W skrócie LGBTQ oznacza ona osoby transseksualne.

Transseksualizm jest zaburzeniem polegającym na tym, że dana osoba odczuwa niezgodność między swoją tożsamością płciową a płcią biologiczną.

Mówiąc najprościej, jak się da – osoba, która urodziła się jako dziewczynka ma poczucie, że tak naprawdę jest chłopcem i czuje się w swoim ciele nieszczęśliwa.

Albo na odwrót.

Osoby takie dokonują następnie różnego rodzaju „interwencji”, których celem jest „uzgodnienie” płci.

Czasem jest to przyjmowanie ról społecznych, zachowań czy ubioru właściwego dla płci przeciwnej.

Z kolei terapia hormonalna ma prowadzić do zmian w samym ciele. W przypadku dziewcząt i kobiet poprzez manipulowanie poziomem hormonów płciowych doprowadza się między innymi do:

  • • pojawienia się zarostu,

  • • obniżenia głosu,

  • • zwiększenia masy mięśniowej,

9 zaprzestania miesiączkowania.

Terapia hormonalna bywa poprzedzona podawaniem blokerów dojrzewania, co zatrzymuje normalny i naturalny rozwój płciowy.

Takie środki – w formie zastrzyków, implantów bądź w aerozolu -podawane są nawet 10-latkom.

Ostatecznym rozwiązaniem są chirurgiczne zabiegi korekty płci.

W przypadku kobiet polegają na usuwaniu piersi, macicy i założeniu protezy penisa. W przypadku mężczyzn zastępuje się ich naturalne narządy płciowe imitacjami narządów kobiecych.

Kiedy opisuję Panu ten proceder, włosy jeżą mi się na głowie.

Doprawdy, trudno pojąć, jak ludzie mogą decydować się na takie kroki…

To w zasadzie jeden wielki medyczny eksperyment przeprowadzany na dzieciach i przechodzącej kryzys młodzieży.

Nie znamy dziś jeszcze wszystkich skutków, jakie odciśnie on na ciałach i psychice tych ludzi za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat.

Ale wiemy już dziś, że powoduje to nowe problemy społeczne.

Trans-kobiety (czyli de facto mężczyźni) żądają dostępu do damskich szatni i toalet w kinach, szkołach i innych instytucjach. Domagają się odbywania wyroków w kobiecych więzieniach.

Niedawno w USA wybuchł protest pływaczek. Jego powodem było to, że osiągający przeciętne wyniki mężczyzna po deklaracji zmiany—płci—zaczął brać udział w zawodach dla kobiet, wygrywając je w cuglach.

Obecnie rozmaite federacje sportowe muszą mierzyć się z wyzwaniem, jak zapewnić warunki fair play w świetle takich postaw.

Tymczasem zjawisko zaczyna się szokująco rozrastać.

Spójrzmy na zachodnie statystyki.

Niedawno opublikowano dane z 10 krajów dotyczące liczby dzieci i młodzieży z zaburzeniami płci zgłaszających się do specjalistycznych klinik.

 

I tak: w Wielkiej Brytanii w latach 1989-2021 nastąpił wzrost o blisko 2 500%. We Włoszech, w okresie 2005-2018 o 7 200%. W Australii w latach 2003-2017 o 12 650%; natomiast w Szwecji między 2000 a 2016 aż o 19 700%!

I choć w liczbach bezwzględnych są to raczej setki niż tysiące osób, to tak lawinowy wzrost wręcz poraża.

Ewidentnie mamy do czynienia ze swoistą modą.

Do tego dochodzi agresywny marketing, ponieważ na tym procederze ogromne pieniądze zarabiają kliniki zmiany płci, biznes urody, korzyści czerpią też same organizacje LGBTQ.

Na szczęście pojawiają się oznaki trzeźwienia społeczeństw.

Francuska Akademia Medyczna zaleca powstrzymanie się od tranzycji u dzieci i młodzieży.

Instytut Karolińska, czyli szwedzki uniwersytet medyczny i szpital uniwersytecki, przyznający Nagrody Nobla z medycyny, w zeszłym roku zrezygnował z polityki afirmacji trans i podawania blokerów na rzecz psychoterapii.

Politykę w tym obszarze zmieniają również Finowie, Brytyjczycy i Duńczycy.

Niestety to zjawisko dotyczy również polskiej młodzieży.

Nie mamy dokładnych danych, które pokazałyby skalę zjawiska. Na pewno nie jest ono aż tak rozpowszechnione jak na Zachodzie.

Ale nawet do naszej Fundacji zwracają się nauczyciele, od których uczniowie oczekują, że będą w stosunku do nich zwracać się używając imion i zaimków właściwych dla płci przeciwnej.

Musimy zdawać sobie sprawę, że dla wielu młodych ludzi wydarzeniem, które ich formuje, które daje im poczucie misji i sensu jest np. udział w paradach równości. Nie przynależność do harcerstwa czy służba ministrancka…

Umieszczenie na plecaku naszywki w kolorach LGBTQ znaczy dla nich więcej niż na przykład wolontariat na rzecz potrzebujących.

I przyjmując ten modny styl życia, zaczynają akceptować wszystko, co kryje się za tęczowym sztandarem.

Swoje postawy narzucają rówieśnikom, wspierani przez celebrytów piorących mózgi nastolatków w Internecie i aktywistów świadomie zabiegających o realizację postulatów LGBTQ.

Niszczą wszystkich, którzy ośmielają się mieć odmienne zdanie.

Dochodzi do starć nawet wewnątrz ich środowiska, gdzie bez litości tępi się osoby, które uznają istnienie dwóch płci za podstawowy fakt biologiczny.

Niezwykłe wrażenie zrobił na mnie film z tegorocznej parady w Nowym Jorku.

Tłum dziwacznych postaci, falujący jak w transie, skanduje:

Jesteśmy tu, jesteśmy queer, idziemy po Wasze dzieci.

W obliczu tego chorego naporu, proszę Pana o pomoc.

Tematyka, o której piszę do Pana w tym liście, była wielokrotnie podejmowana na naszym portalu Marsz.info.

Na podstawie publikowanych tam tekstów przygotowaliśmy broszurę, w której przedstawiamy historie osób, które najpierw zdecydowały się na terapię zmiany płci, ale po latach – żałując swoich wyborów – postanowiły wrócić do swojej naturalnej postaci.

Scenariusz większości tych historii jest bardzo podobny.

Nastolatka doświadczająca problemów psychicznych w czasie dojrzewania trafia do grup, które wmawiają jej, że trapiące ją problemy wynikają z niedopasowania jej tożsamości do płci.

Pozbawiona innej diagnozy dziewczyna ląduje w końcu w klinice, gdzie de facto zostaje utwierdzona w tym, że lekarstwem na jej problemy będzie właśnie „korekta płci”.

We wszystkich tych historiach uderza żal tych osób, że nikt nie próbował na poważnie zdiagnozować ich problemów. Że nikt nie próbował dokopać się do ich źródła.

Że w zasadzie wjechały na stół operacyjny jak na fabrycznej taśmie.

Do listu dołączam skróconą wersję naszej broszury.

I zachęcam Pana do lektury.

Mam nadzieję, że zgodzi się Pan ze mną, że takie historie mogą być przestrogą dla młodych osób, które doświadczają kryzysu. Mogą sprawić, że nauczyciel dwa razy zastanowi się, zanim pozwoli na organizację „tęczowych” wydarzeń w swojej klasie.

Chciałbym, żeby nasza broszura trafiła do szkół.

Oczywiście będzie udostępniona w Internecie, ale jestem przekonany, że wysyłka bezpośrednio do instytucji zdecydowanie podniesie skuteczność oddziaływania.

Ponadto planuję zorganizować w listopadzie konferencję, w trakcie której eksperci zaprezentują dane pokazujące z jak poważnym problemem mamy do czynienia.

Materiały pokonferencyjne będą doskonałym uzupełnieniem historii, które przybliżamy.

Liczę, że zdecyduje się nam Pan pomóc.

Dlatego proszę o wsparcie finansowe dobrowolnym datkiem np. 20 zł lub 30 zł albo 50 zł czy nawet 100 zł bądź inną kwotą. Dzięki Pana wsparciu będziemy mogli pokryć koszty organizacji konferencji, a także druku i dystrybucji materiałów do szkół.

Jeśli zdecyduje się Pan wspomóc tę ważną kampanię, proszę skorzystać z danych umieszczonych na przekazie. Datek można wpłacić w banku, na poczcie bądź za pomocą internetu. Zachęcam również do odesłania kuponu w załączonej kopercie.

Proszę pomyśleć, może nasz wspólny wysiłek sprawi, że choć garstce osób oszczędzimy decyzji, których musiałyby żałować przez całe swoje życie.

Sprawa jest poważna, liczę na Pana pomoc.

Serdecznie Pana pozdrawiam i dziękuję za lekturę listu.

Paweł Ozdoba Prezes

PS. Już wkrótce w polskich szkołach odbędzie się kolejna edycja „Tęczowego Piątku”. Jest to akcja środowisk LGBTQ, której celem jest zwiększanie akceptacji dla homo-, bi- i transseksualizmu wśród młodzieży. Proszę Pana o pomoc w pokryciu kosztów organizacji          g

konferencji oraz przygotowania i dystrybucji materiałów, które będą          §

O przestrogą dla osób doświadczających kryzysów dojrzewania, ich rodzin        |

i wychowawców. Możemy wspólnie odwieść młodych ludzi od decyzji, które nieodwracalnie okaleczą ich psychicznie i fizycznie.

Centrum Życia i Rodziny H Skrytka pocztowa 99,00-963 Warszawa 81 ® tel. 2262911 76 ‘■’0 biuro@czir.org https://www.czir.org

 


PORUSZAJĄCE HISTORIE OSÓB, KTÓRE ŻAŁUJĄ ZMIANY PŁCI

I ŻYŁA JAKO „TRANSSEKSUALNY MĘŻCZYZNA”. TERAZ WYJAŚNIA, JAK INTERNET WYMUSZA NA NASTOLATKACH „ZMIANĘ PŁCI”

Helena Kerschner jest jedną z osób określających się mianem detransitioner.

Opowiedziała o tym, jak została zmanipulowana do tego, aby przez kilka lat przyjmować hormony i żyć jak mężczyzna. Dziewczyna zaczęła brać hormony w wieku 18 lat. W rozmowie z Michaelem Knowlesem Helena podkreśliła, że presja wywierana przez grupy internetowe doprowadziła ją do błędnego przekonania, że musi przejść „zmianę płci”. Dzisiaj 23-latka nie udaje już mężczyzny i głośno mówi o niebezpieczeństwach ideologii LGBT.

Mniej więcej w wieku 15 lat przechodziłam okres wżyciu, w którym nie miałam zbyt wielu przyjaciół, odczuwałam niepewność co do swojego ciała, która mnie dręczyła, i to skłoniło mnie do częstego korzystania z Internetu.

W końcu trafiła na portal Tumblr, gdzie — jak mówi — ideologia gender jest bardzo widoczna. Społeczności internetowe, które dają poczucie akceptacji, mogą odgrywać niezdrową rolę w życiu młodej dziewczyny.

Dzięki nim czujesz się akceptowana i chcesz się w nie wpasować, więc jesteś gotowa zrobić niemal wszystko, by dostosować się do tej grupy społecznej – podkreśliła Kerschner.

Społeczności internetowe, jak ta, w którą zaangażowała się Helena, zachęcają nastolatków do odkrywania transseksualizmu i mówią im, że normalne problemy nastolatków z samooceną są w rzeczywistości oznakami dysforii płciowej.

Jeśli nie podoba ci się twoje ciało, jest to oznaka dysforii płciowej, jeśli nie pasujesz do innych dziewcząt, to jest to oznaka dysforii płciowej, jeśli nie podoba ci się sposób, w jaki twój głos brzmi w nagraniu, to jest to oznaka dysforii płciowej— przekonują inni internauci młode osoby.

Kerschner podkreśliła, że dziewczyna w tym wieku nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo powszechne jest to zjawisko i nie musi wcale oznaczać dysforii płciowej. Rówieśnicy, również przesiąknięci ideologią oraz przekazem medialnym, nie odrzucili pomysłu Heleny, aby „zmienić się”w mężczyznę.

Dziewczyna zwróciła uwagę też na problem braku osoby o innych poglądach, z którą można by skonfrontować swój sposób myślenia.

Jesteś w stanie nosić te idee przy sobie i podejmować na ich podstawie decyzje, podczas gdy w rzeczywistości same idee nie mają sensu. Nie są oparte na rzeczywistości. W moim przypadku było to wiele rzeczy opartych na fantazji, dosłownie na zdjęciach słodkich chłopców, które ciągle oglądałam, a potem na wiadomościach, które mówiły: „Twoje życie będzie o wiele lepsze, jeśli przejdziesz zmianę płci, jesteś trans, powodem, dla którego nie pasujesz do innych dziewczyn,jest to, że jesteś trans”.

Kerschner przyznała też, że nie spotkała się z oporem ze strony pracowników służby zdrowia, gdy zaczęła „zmieniać płeć”. Powiedziała, że wystarczyło krótkie, 20-minutowe spotkanie z pracownikiem socjalnym w Planned Parenthood, aby rozpocząć przyjmowanie hormonów.

3.05.2022, AIWLifeSiteNews


ZAJĘLI SIĘ MNĄ BARDZO SZYBKO, A JA PŁACĘ POWAŻNYMI OBRAŻENIAMI FIZYCZNYMI

Keira Bell mówi o swoich traumatycznych doświadczeniach i o trudnościach zdrowotnych spowodowanych terapią zmiany płci.

Jako nastolatka podjęłam pochopną decyzję: szukałam zaufania i szczęścia. Teraz przez resztę mojego życia będę ponosić jej ciężar.

Młoda Brytyjka została poddana terapii zmiany płci w wieku 16 lat. Trudności, jakich doświadczała jako nastolatka identyfikowała z zaburzeniami tożsamości płciowej. Dziewczyna została więc skierowana do londyńskiej klinikiTavistock&Portman NHS Center.

Zajęli się mną bardzo szybko, a ja płacę w konsekwencji, poważnymi obrażeniami fizycznymi – mówi.

Keria złożyła pozew przeciw Tavistock & Portman NHS Center. Młoda kobieta żałuje swojej decyzji i od dwóch lat nie przyjmuje już hormonów, ma też nadzieję, że uda się odwrócić zaawansowany proces zmian hormonalnych.

W klinice odbyły się zaledwie trzy spotkania, po czym nastolatce przepisano leki hormonalne blokujące dojrzewanie.

To wszystko odbyło się tak szybko i było oparte jedynie na informacjach o mojej przeszłości. Nigdy nie było prawdziwej dyskusji: moje odczucia powinny zostać zweryfikowane, a nie tak po prostu zaakceptowane takimi, jakimi były. Kiedy zaczynasz tę podróż, później bardzo trudno jest wrócić – powiedziała Keira.

Podawane Keirze preparaty medyczne blokujące dojrzewanie miały wiele skutków ubocznych.

Miałam objawy podobne do objawów menopauzy, kiedy jest mniej estrogenu, pojawiły się uderzenia gorąca, trudności ze snem, spadek libido. Dali mi tabletki z wapniem, bo moje kości były osłabione.

Po czterech latach terapii hormonalnej dziewczynie wykonano podwójną mastektomię. Dziś Keira żałuje swojej decyzji. Ma żal także wobec personelu medycznego, przede wszystkim o brak wsparcia, pośpiech w procedurach, brak wiarygodnego badania psychiatrycznego i informowania o skutkach takich interwencji.

Keira Bell mówi, że kontaktuje się z nią wiele młodych osób, które zwierzają się jej, że terapia hormonalna, tzw. zmiana płci, nie ukoiła ich niepokoju i problemów, jakie im towarzyszyły przed zmianą płci.

Zaznacza, że młody człowiek, mając 16 lat nie może podejmować tak poważnych decyzji. Dziewczyna podkreśla też znaczenie wsłuchania się w problemy młodych ludzi, mówiła, by„nie pobłażać” młodzieży.

Niestety, często lekarze pośpiesznie diagnozują dysforię płciową, kierując dzieci i młodzież do klinik, w których aplikuje się im terapie hormonalne blokujące dojrzewanie. Skutki takich działań są najczęściej nieodwracalne.

Do kliniki Tavistock and Portman NHS Trust, w której Keirę poddano terapii, kierowane były nawet 12-letnie dzieci. W latach 2009/2010 w Wielkiej Brytanii rozpoczęto takie terapie u 40 dziewcząt i 57 nieletnich chłopców. Natomiast na przełomie lat 2017/2018 liczba małoletnich wzrosła do 1800 dziewcząt i ponad 700 chłopców.

7.07.2021,

AG/Provitaefamiglia.it, Puntofamiglia.net, Breviarium.eu


IDETRANSITIONER – DZIEWCZYNA, KTÓRA PODDAŁA SIĘ ZMIANIE PŁCI, TERAZ OKREŚLA TO JAKO NAJWIĘKSZY BŁĄD W SWOIM ŻYCIU

Grace Lidinsky-Smith poddała się procesowi zmiany płci, włącznie z operacją usunięcia piersi. Dzisiaj żałuje decyzji i potępia pozwalanie nastolatkom na takie nieodwracalne ingerencje w swoje ciało.

Lidinsky-Smith opublikowała artykuł w amerykańskim magazynie Newsweek oraz wystąpiła w programie „60 Minutes”. Udziela też wywiadów na YouTube oraz pisze własnego bloga.To wszystko, aby zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa związane z procesem zmiany płci oraz naciskiem, jaki jest wywierany w tym temacie.

Kiedy Grace miała zaledwie 20 lat, zachorowała na depresję. Po latach stwierdzono u niej dysforię płciową. W pewnym momencie jedyną drogą wyjścia, jaką widziała, była całkowita transformacja medyczna i „życie jako mężczyzna”. Decyzję o rozpoczęciu zmiany płci podjęła w 2017 roku.

Miałam jak najbardziej sprzyjające warunki do dokonania transformacji: łatwy dostęp do hormonów, wspierającą społeczność i ubezpieczenie.

Brakowało mi jednak terapeuty, który pomógłby mi przeanalizować podstawowe problemy!…). Zamiast tego, lekarz zdiagnozował u mnie dysforię płciową i dał mi zielone światło do rozpoczęcia transformacji już podczas pierwszej wizyty.

Grace opowiada w artykule swoją drogę do„samorealizacji jako transseksualista”. Najpierw dostawała zastrzyki z testosteronu. Zaledwie cztery miesiące później poddała się operacji usunięcia piersi.

W dniu, w którym dostałam pierwszy zastrzyk testosteronu, płakałam z radości (…) Rok później kuliłam się w swoim łóżku, ściskając blizny po podwójnej mastektomii i szlochając z żalu.

Dziewczyna podkreśla, że docierały do niej zawsze tylko historie osób, które były bardzo zadowolone ze swoich zmian. Nie rozumiała, dlaczego u niej tak się nie stało.

Okazało się, że moja dysforia płciowa, którą uznałam za dowód na to, że naprawdę powinnam żyć jako mężczyzna, wynikała z innych kwestii związanych ze zdrowiem psychicznym. Moja zmiana była brutalną pomyłką i do końca życia będę musiała żyć z jej konsekwencjami — bliznami, brakiem piersi, pogłębionym głosem.

Obecnie Lidinsky-Smith określa się jako detransitioner, czyli osoba, która podjęła decyzję o fizycznej zmianie płci, a następnie powróciła do swojej naturalnej płci. Osób, które mają podobne doświadczenia jest o wiele więcej i tworzą oni swoistą społeczność.

Poszłam do „60 Minutes”, ponieważ chciałam, żeby ludzie zrozumieli, że medycyna trans nie zawsze jest stosowana w sposób odpowiedzialny! bezpieczny. Wiedziałam, że zostałam bardzo zraniona przez moją przemianę, i nie byłam jedyna..

Wystąpienie Grace w programie telewizyjnym, “Minutes” spotkało się z gwałtownym sprzeciwem. Środowiska promujące ideologię LGBT oraz kliniki, które zajmują

się przeprowadzaniem zmiany płci, uznały program za duże zagrożenie. Presja była tak duża, że jeszcze w tym samym tygodniu wyemitowano uzupełnienie programu, w którym to prowadząca przepraszała za nieporozumienie, jakie mógł wywołać temat odcinka.

Grace Lidinsky-Smith pisze natomiast, że nie jest jedyną osobą, która wypowiada się na temat szkodliwości propagandy przedstawiającej zmianę płci jako rozwiązanie wszelkich problemów. Podaje przykład pisarki J.K. Rowling, która spotkała się z falą hejtu esej, w którym wyraziła swoje obawy faktem, że młode kobiety są ranione przez pochopną decyzją o zmianie płci.

Lidinsky-Smith chce w swoim artykule podkreślić również fakt, iż nie istnieją żadnego rodzaju procedury medyczne związane z przeprowadzaniem „terapii” zmiany płci. W wielu klinikach hormony płciowe można otrzymać właściwie na życzenie, a opieka psychologa nie skupia się wcale na dotarciu do prawdziwych problemów pacjenta.

Wszyscy ludzie zasługują na to, by czuć się wystarczająco bezpiecznie, by opowiedzieć swoje historie, nawet jeśli są one skomplikowane i politycznie niewygodne. Bez tego mówienia prawdy, większej ilości ludziom – zwłaszcza młodym – będzie sprzedawana opieka trans „w rozmiarze uniwersalnym”, która może spowodować u nich blizny i żal na całe życie.

6.07.2021, AM/Newsweek.com


Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych