CZAS WIELKIEJ DEMORALIZACJI

CZAS WIELKIEJ DEMORALIZACJI

„Wiadomość brzmiała: Twoja własność nie jest Twoją własnością. Wydarzenia z Twojego życia nie są Twoje. Twoje decyzje podlegają naszej woli. Wiemy lepiej niż ty. Nie możesz podejmować ryzyka z własnej woli. Nasz osąd jest zawsze lepszy niż Twój. Unieważnimy wszystko, co dotyczy Twojej cielesnej autonomii i wyborów, które są niezgodne z naszym postrzeganiem dobra wspólnego. Nie ma dla nas żadnych ograniczeń, a dla Was są wszelkie ograniczenia”.

dr Robert Kościelny
Dotychczas największą aferą XXI w. (a żyjemy już w trzeciej dekadzie tego — za sprawą szaleńców, którzy dorwali się do władzy — dziwacznego stulecia) było wszystko to, co działo się podczas tzw. pandemii. Polska straciła w ciągu niecałych dwu lat co najmniej 200 tys. obywateli (nadmiarowe zgony spowodowane przestawieniem całego systemu opieki zdrowotnej, w sposób świadomy i celowy, na „Walkę” z chorobą, której śmiertelność wynosi 0,23 proc. i jest porównywalna do śmiertelności z powodu grypy, i to jeszcze nie tej najostrzejszej). Zaburzony został system gospodarczy i społeczny. Na prowadzonej od 2020 do 2022 r. polityce obostrzeń sanitarnych ucierpiał również Kościół. Liczba wiernych zmniejszyła się, za to urosła tych  przeświadczonych, że hierarchowie w tym trudnym okresie zdradzili swą misję.

Kiedy autorytety popuszczają
Ponieważ żadna z partii politycznych nie zachowała się wówczas jak na reprezentanta narodu i suwerennej Rzeczypospolitej przystało, nic dziwnego, że temat w kampanii wyborczej omijany jest szerokim łukiem.
Nawet Konfederacja, która też nie była jednoznaczna w owym czasie, niezależnie od tego, co obecnie o tym mówią jej prominentni członkowie i entuzjaści, schowała niezłomnego, par excellence, Grzegorza Brauna na „głębokie zaplecze”.

Ze swego punktu widzenia obecne siły polityczne mają oczy wiście rację: po co przypominać o tym, że w jednej chwili z „mężów polskiej racji stanu” przedzierzgnęli się w kapciowych międzynarodowych organizacji, „filantropów i kogo tam jeszcze.

Prawdą jest, że ostatnia produkcja pani Agnieszki Holland to dzieło propagandowe wymierzone W partię rządzącą. A co za tym idzie — z bardzo dużym prawdopodobieństwem — możemy powiedzieć, że jest obrazem inspirowanym nie tyle weną twórczą, wynikającą z moralnego porywu, ile zamówieniem politycznym. Prawdą jest, że ewentualne zwycięstwo „totalnej opozycji” to wielkie nieszczęście dla naszej ojczyzny. Ale prawdą jest również to, że w ostatnich kilku latach byliśmy świadkami (czasem wręcz oniemiałymi ze zgrozy) wielkiej demoralizacji „elit” rządzących: łamania konstytucji, praw obywatelskich, usiłowań dzielenia ludzi za pomocą „paszportów kowidowych” przerażających prób wprowadzenia sanitarnego apartheidu, straszenie, niepokornych, bo świadomych „pandemicznej” ściemy, że będą żebrać o kawałek chleba, bo nikt im go nie sprzeda jako niezaszczepionym i niezamaskowanym. Wszystko to, niestety, przy aprobacie zatrważająco wielkiej liczby obywateli.

Ale jak się już rzekło – jeśli nie w tym miejscu, to w wielu innych (wszak o bandytyzmie kowidowym piszę często) – amok deprawacji ogarnął cały świat. Można powiedzieć, że „Moce” jak to pisze pan redaktor Stanisław Michalkiewicz, który zresztą też nie błyszczał w czas „pandemii”, ściągnęły portki razem z gaćmi prawie każdemu mędrkowi tego świata, ujawniając tym samym, że wszyscy oni mają takie same sempiterny. – dokumentnie obs…ne.

Dziś prawdziwych kowbojów już niema… .
Jednym z nich, z wierzchu kowboj, a pod spodem gówniarz, jest Stephen Ira Adler, w owym czasie „moru” demokratyczny burmistrz miasta Austin stolicy Teksasu. Z Wiki dowiemy się, że kowboj Adler „w odpowiedzi na pandemię Covid-19 ogłosił lokalny stan wyjątkowy […] Kontrowersje wzbudził fakt, że wzywając mieszkańców Austin do pozostania w domu w obliczu rosnącej liczby przypadków Covid-19, sam leciał swoim prywatnym samolotem do Cabo San Lucas”.

Jeffrey A. Tucker poinformował niedawno na stronie Brownstone Institute, że ów Teksańczyk, od 35 lat praktykujący prawnik m.in. w dziedzinie praw obywatelskich (tak!), współpracownik, a nawet prezes, organizacji broniących praw obywatelskich, w tym Texas.Tribune, Anti-Defamation League i Ballet Austin — nie tylko że narzucił reżim swym obywatelom, ale potem ostentacyjnie go „Olał”. Postąpił w ten sposób (on, niezłomny obrońca praw człowieka i obywatela, żelaznej zasady równości wobec prawa itd.) niczym XVI-wiecznego teoretyka prawa, mówiącą, że władca tworzy prawa dla podanych, ale nie dla siebie. Stąd nie musi ich respektować i może rządzić na zasadzie sic volo, sic iubeo (tak chcę, tak rozkazuję).monarcha absolutny. Czyli zgodnie z wykładnią Jeana Bodina, francuskiego

Tucker przypomniał też, że 6 marca 2020 r. burmistrz Austin odwołał największe na świecie targi technologii South-by-Southwest (SXSW) zaledwie tydzień przed zgromadzeniem w mieście setek tysięcy osób. „W jednej chwili, za jednym po ciągnięciem pióra, wszystko zniknęło: rezerwacje hoteli, plany lotów, występy, wystawcy
oraz wszelkie nadzieje i marzenia tysięcy kupców w mieście. Skutki ekonomiczne to strata co najmniej 335 milionów dolarów przychodów. I dotyczy to wyłącznie szkód, jakie decyzja Adlera przyniosła miastu. Nie mówi nic o szerszym, równie negatywnym, wpływie gospodarczym na region, w którym znajdują się firmy kooperujące”.

Winnym tekście, na stronie American Institute for EcConomic Research, zamieszczonym dwa dni po decyzji„obrońcy praw człowieka” o odwołaniu targów, Tucker alarmował: „Lokalni handlarze są zdruzgotani. Wszystkie rezerwacje hoteli i lotów zostaną anulowane. Niezliczone kontrakty – zostały unieważnione na mocy dekretu wykonawczego. To finansowa katastrofa dla miasta (ubiegły rok przyniósł lokalnym kupcom pół miliarda dolarów) i olbrzymi cios dla niezliczonych milionów ludzi dotkniętych nagłą decyzją. Wbrew fałszywym doniesieniom prasy głównego nurtu targi i związane z nimi imprezy nie były ubezpieczone od skutków chorób zakaźnych, W tym od ewentualnego odwołania wydarzenia na skutek wybuchu pandemii.

W jaki sposób burmistrz stolicy Teksasu tłumaczył swą decyzję (wszak w samym mieście nie zanotowano obecności wirusa)? „Texas Monthly” 10 marca 2020 r. opublikował wywiad z Adlerem, który oznajmił, że chociaż wiedział, że prawdopodobnie będzie to miało wpływ na dużą część gospodarki Austin, nadał priorytetowe znaczenie radom ekspertów ds. zdrowia publicznego, którzy twierdzili, że otwarcie Austin dla tysięcy festiwalowiczów spoza miasta jest po prostu zbyt niebezpieczne. Jednocześnie Adler poprosił mieszkańców Austin, aby w dalszym ciągu wspierali lokalne bary i restauracje podczas dziesięciu dni South by Southwest i później. Pomógł uruchomić Stand With Austin — fundusz zarządzany przez Austin Community Foundation, którego celem jest zbieranie datków na rzecz osób fizycznych i małych firm, na które negatywny wpływ miało odwołanie SXSW. Zamiast biznesu — akcja filantropijna. Witamy w nowym wspaniałym świecie!

Czyści, nieczyści
„Pomysł Adlera polegał na tym, aby trzymać zarazę z dala od miasta, co było niesamowitym i nagłym powrotem do średniowiecznej praktyki, która nie ma nic wspólnego ze współczesnym rozumieniem tego, jak należy postępować z wirusem układu oddechowego” gorszył się Tucker. W. tekście napisanym zaraz po decyzji burmistrza publicysta przewidywał, że za pół roku bezmyślne posunięcie :władz miejskich sprowadzi recesję, bezrobocie, ruinę rynków finansowych. Polityka ta przyniesie o wiele gorsze skutki niż kowid. Lekarstwo będzie bardziej szkodliwe niż choroba, którą miało zwalczyć.

Autor Brownstone lnstitute nie wahał się stwierdzić, że burmistrz Austin „zamieniał stolicę Teksasu w zamek, w którym elita mogła ukryć się przed wirusem, co stało się jednocześnie zapowiedzią tego, co miało nadejść: podziału całego kraju na populację czystą i nieczystą. Adler powiedział publicznie, że rozprzestrzenienie się choroby w mieście jest zjawiskiem nieuniknionym. Zamknięcie targu i towarzyszących imprez nie miało na celu uniknięcia choroby, bo jej wybuch w Austin jest sprawą oczywistą. Tyle że specjaliści ds. zdrowia publicznego powiedzieli, że należy „spłaszczać krzywą. A odwołanie SXSW jest na to dobrym sposobem.

O co tak naprawdę chodziło w tym „spłaszczaniu krzywej”? O opóźnienie nadejścia odporności stadnej, sądzi Tucker. Każdy zostanie zakażony, a większość zachoruje, ale lepiej, jeśli stanie się to później niż wcześniej. Ale dlaczego? Nigdy nam tego nie powiedziano. Jednak publicysta zna odpowiedź. I dzieli się nią z czytelnikami: płaszczanie krzywej polegało tak naprawdę na przedłużeniu stanu obaw i podległości. Umożliwiało utrzymanie niekontrolowanej władzy nad sparaliżowanym strachem społeczeństwem tak długo, jak to możliwe, zawieszenie normalnego życia i sterowanie ludźmi za pomocą specustaw pod pozorem zapewniania im w ten sposób bezpieczeństwa.

„Przez te wszystkie miesiące nikt nigdy nie wyjaśnił amerykańskiej opinii publicznej, dlaczego przedłużenie okresu nienarażania ludzi na odporność stadną było lepsze niż wcześniejsze spotkanie z wirusem, uzyskanie odporności i pokonanie go. Szpitale w całym kraju nie były obciążone. Przeciwnie — w związku z niewytłumaczalnym [i skandalicznym, dodajmy] zawieszeniem wykonywania usług medycznych w zakresie diagnostykl i planowych operacji szpitale w Teksasie przez wiele miesięcy pozostawały puste. Spadły wydatki na służbę zdrowia”. Pojawił się tzw. dług zdrowotny, który spłacać będziemy latami w formie zwiększonej liczby schorzeń i przedwczesnych zgonów.

Ale publicysta idzie jeszcze dalej. Z niewątpliwych faktów wyciągając wnioski, które być może ktoś uzna za nazbyt daleko idące. Otóż Jeffrey Tucker pisze, że odwlekanie czasu, w którym pojawi się wreszcie odporność stadna, mogło mieć na celu sprawienie, aby to klasa robotnicza – „nieczyści ludzie” — szybciej się zaraziła i poniosła ciężar odporności stadnej. Aby to w nią najmocniej uderzył wirus i osłabił swój impet, a następnie zniknął, pozostawiając „elity” czyste. Istniała hierarchia zainfekowania!

Szalupa ratunkowa tylko dla „równiejszych”
Bo w innym tekście, zamieszczonym na stronie Brownstone Institute pod koniec histerii koronawirusa, bo w maju 2022 r., Tucker wyraził opinię, mówiącą że „Elity chciały jak najdłużej uniknąć wirusa. Taki był sens. hasła “Zostań w domu”. Powinno być oczywiste, że nie każdy może to zrobić. Nadal potrzebujemy żywności, energii, usług medycznych, urządzeń sanitarnych, naprawy dróg i tak dalej. Są ludzie, których praca wymaga Od czasu do czasu ‘ oderwania się od klawiatury. Najwyraźniej niektórzy o tym zapomnieli. A może nie zapomnieli”. W tym momencie autor przypomniał nieprzyjemny, ale prawdziwy fakt, że historia ujawnia istnienie w społecznościach ludzkich strasznego mechanizmu selekcji, złowrogiego podziału na ludzi „lepszych” i „gorszych”. Mechanizm ten, tyleż podły, co naturalny (naturą zepsutą przez grzech pierworodny), uruchamia się w sytuacjach ekstremalnych. Głosi on, niczym okrutny herold śmierci pewnej i bolesnej, że: „Czyści ludzie muszą trzymać się z daleka od ludzi nieczystych i że niektórzy ludzie mają większe prawo niż inni do pozostania nienarażonymi na: czynniki chorobotwórcze. Klasy niższe i ludzie marginalizowani politycznie i społecznie byli w historii wykorzystywani na różne sposoby jako worki z piaskiem wchłaniające choroby” Jako poduszki powietrzne, zderzaki biorącę, chcąc nie chcąc, cały impet złego losu na siebie.

W takiej sytuacji „idą się bujać” wszelkie wzniosłe idee o równości ludzi, braterstwie, „jednej rasie, ludzkiej rasie’”, a wypełza na wierzch i rządzi żelazne prawidło, mówiące że,wszystkie zwierzęta są wprawdzie równe, ale niektóre są równiejsze”. Dlatego w koronawirusowy czas klasa rządząca, owe „równiejsze zwierzęta, wymyśliła wszelkiego rodzaju strategie polityczne, aby zrzucić ciężar odporności stadnej na słabszych, nawet jeśli tego nie powiedziała lub nawet otwarcie o tym nie myślała. Przy okazji zaatakowano wolność, równość, demokrację i praworządność, a wszystko to w interesie własnej ochrony, przekonuje czytelników Tucker.

Czy to tylko wytwór wyobraźni autora? Na pewno publicysta rację ma w tym, że wszystkie obostrzenia, nielegalne, łamiące ostentacyjnie prawo. (o czym w przypadku naszego kraju przypomniał ostatnio obszerny raport NIK, powiedzmy sobie szczerze: podobnie jak film Holland obstalowany na potrzeby polityczne, choć górujący nad nim rzetelnością w przedstawianiu faktów), skłócające ze sobą ludzi, prowadzące do bankructw i zubożenia – to był początek wielkiej demoralizacji społecznej.

Skutki odgórnej demoralizacji
„Wiadomość brzmiała: Twoja własność nie jest Twoją własnością. Wydarzenia z Twojego Życia nie są Twoje. Twoje decyzje podlegają naszej woli. Wiemy lepiej niż ty. Nie możesz podejmować ryzyka z własnej woli. Nasz osąd jest zawsze lepszy niż Twój. Unieważnimy wszystko, co dotyczy Twojej cielesnej autonomii i wyborów, które są niezgodne z naszym postrzeganiem dobra wspólnego. Nie ma dla nas żadnych ograniczeń, a dla Was są wszelkie ograniczenia”.

Takie było przesłanie elit rządzących w tym czasie. Tak niosło się w USA, naszym kraju, Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii.:. Tak niosło się po całym świecie Zachodu i wielu innych państwach Uderzało ono w samą istotę życia ludzkiego, które wymaga wolności wyboru. Wymaga także zabezpieczenia majątku i umów. Zakłada, że jeśli robimy plany, nie mogą one zostać arbitralnie anulowane przez siłę pozostającą poza naszą kontrolą. To są absolutne minima założeń. cywilizowanego — społeczeństwa. Wszystko inne prowadzi do barbarzyństwa i właśnie tam doprowadziła nas decyzja W sprawie Austin — snuje rozważania Tucker i dodaje „Nadal nie wiemy dokładnie, kto był zamieszany w tę pochopną ocenę i na jakiej podstawie ją wydał. W kraju narastało wówczas poczucie, że coś się wydarzy. «Koronawirus sprowadza
Amerykanów na niezbadane terytorium, w tym przypadku rozumiejących i akceptujących utratę wolności związaną z kwarantanną» — napisał «The New York Times» 19 marca 2020 r., trzy dni po konferencji prasowej Trumpa, w której prezydent ogłosił dwa tygodnie lockdownu na wypłaszczenie krzywej”

Wolności i prawa obywatelskie zostały zdmuchnięte jak świeca na wietrze. Bez słowa sprzeciwu ze strony organizacji broniących praw człowieka. Bez niczyjego słowa sprzeciwu z wyjątkiem garstki zdeterminowanych straceńców, którym szybko przyszyto łatkę oszołomów, płaskoziemców, teoretyków spisku, antyszczepionkowców, paranoików, egoistów, wariatów. „Był to szok, ale dla młodych ludzi, którzy byli jeszcze w szkole, była to całkowita trauma i moment mentalnego przeprogramowania. Młodzi wyciągnęli z tego – wszystkie błędne lekcje: nie są odpowiedzialni za swoje życie; odpowiedzialność bierze za nie ktoś inny. Jedynym sposobem jest dostosowanie się do systemu i wspólna zabawa”

Jakie jeszcze złowrogie skutki pociągnęła za sobą akcja Covid-19? „Obecnie jesteśmy świadkami ogromnej utraty wiedzy, szoku psychicznego,. otyłości i nadużywania substancji psychoaktywnych przez całą populację, spadku zaufania inwestorów, kurczenia się oszczędności odzwierciedlającego mniejsze zainteresowanie przyszłością oraz dramatycznego spadku udziału społeczeństwa w tym, co kiedyś było normalnymi wydarzeniami życiowymi: kościół, teatr, muzea, biblioteki, jarmarki, symfonie, balety, parki tematyczne i tak dalej. Ogólnie frekwencja spadła o połowę, co pozbawia te obiekty pieniędzy. Mimo obniżonych cen, w salach symfonicznych jedna trzecia miejsc jest pusta”.

Ten stan rzeczy, odwrót od_normalności to konsekwencja polityki rządu połączonego z mediami i korporacjami. Polityki traktującej ludzi jak szczury laboratoryjne, na których przeprowadza się eksperymenty medyczne i socjologiczne. Doświadczenia z dziedziny bioinżynierii, geoinżynierii, inżynierii społecznej. To wszystko zakończy się całkowitym wyssaniem esencji, energii i żywotności z ludzkiego ducha, a także pozbawieniem go woli budowania dobrego życia.

Przeprowadzono na nas eksperyment społeczny — nie ma wątpliwości publicysta. Doświadczenie to spowodowało kryzys kulturowy, gospodarczy i społeczny. Ich eksperyment pozostawił kraj i nasze życie w. ruinie. „Historia dostarcza wielu przykładów pobitej, zdemoralizowanej, coraz biedniejszej i cenzurowanej większości, terroryzowanej przez władczą, nieludzką, sadystyczną, uprzywilejowaną, a jednocześnie maleńką klasę rządzącą. Po prostu nigdy nie wierzyliśmy, że staniemy się jednym.z takich przypadków. Jednym z takich rządzonych batem społeczeństw. Prawda jest tak ponura i rażąca, a prawdopodobne wyjaśnienie tego, co się wydarzyło, tak szokujące, że cały temat uznano za coś w rodzaju tabu w życiu publicznym”: Nie sposób się z tym nie zgodzić, wspominałem o tym zjawisku na wstępie w kontekście Polski.

Jeffrey Tucker daje nam, na zakończenie . swych rozważań, jedną wskazówkę: „Nie będziemy w stanie naprawić tego, co się stało, nie będzie wypełzania spod gruzów, dopóki nie dostaniemy od naszych rządzących czegoś innego niż publicznego przechwalania się dobrze wykonaną robotą w reklamach sponsorowanych przez firmy Pfizer i Moderna’. Publicysta pisze „dopóki nie dostaniemy”. My napiszmy — dopóki nie usłyszymy. I nie z ust władz, ale byłych władz. I nie„czegoś innego” tylko przyznania się do winy. I w żadnym inny miejscu tylko na sali rozpraw.

Leon Baranowski – Buenos Aires Argentyna