PROGNOZY WYLUDNIENIA ŚWIATA PO KRYZYSIE COWID-19 I WIELKIM RESECIE

dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 17, 23-29.04.2021

W 2016 r. WEF umieścił film promocyjny na temat „nowego porządku” o którym (należy to zawsze przypominać) mówił od zarania „pandemii” Mateusz Morawiecki, bankier obecnie piastujący funkcję premiera III RP. Przesłanie Światowego Forum Ekonomicznego z 2016 r. brzmi „Witajcie w roku 2030. Witajcie w moim mieście – a właściwie »naszym mieście«. Niczego nie mam. Nie mam samochodu. Nie jestem właścicielem domu. Nie posiadam żadnych urządzeń ani ubrań”

Deagel to według strony internetowej Humans Are Free (HAF) „Najbardziej tajna agencja wywiadowca Ameryki” Niedawno portal ujawnił prognozy agencji dotyczące wyludnienia świata po kryzysie COVID-19 i wielkim resecie.

Plandemia depopulacyjna

Pisałem już o tym. Od zeszłego roku lekarze na całym świecie oświadczają, że obecna pandemia była zaplanowana, stąd słuszniej ją zwać „plandemią”. Grupa ponad 500 medyków w Niemczech zwana „Lekarze dla Informacji” złożyła szokujące oświadczenie podczas krajowej konferencji prasowej: „Panika koronawirusowa to gra. To jest oszustwo. Wielkie oszustwo. Najwyższy czas, abyśmy zrozumieli, że znajdujemy się w środku globalnej zbrodni”. Podobnie uważają lekarze hiszpańscy, gdzie grupa 600 lekarzy zwana „Lekarze dla Prawdy” złożyła podobne oświadczenie podczas konferencji prasowej.

„COVID-19 to fałszywa pandemia stworzona do celów politycznych. To światowa dyktatura z sanitarną wymówką. Wzywamy lekarzy, media i władze polityczne do zaprzestania tej przestępczej operacji poprzez szerzenie prawdy”. Niemcy i Hiszpania to tylko dwa przykłady. Podobne duże grupy, składające się z setek ekspertów medycznych, istnieją w krajach na całym świecie. W USA treść dokumentu „PLANDEMIC” który demaskuje COVID-19 jako operację przestępczą, jest wspierana przez ponad 27 tys. lekarzy!

Dlaczego te tysiące lekarzy na całym świecie twierdzi, że rzekoma pandemia jest oszustwem? Ponieważ posiadają na to dowody. Pisałem o nich w szeregu tekstów zamieszczanych na łamach „Warszawskiej Gazety”. Dlaczego mainstreamowe media nie przytaczają faktów, na które powołują się tysiące medyków z wymienionych krajów i nie tylko z nich? Może dlatego, że inne zdanie na temat sensu terroru rozpętanego na całym świecie pod przykrywką kowidu mają Bill i Melinda Gatesowie, stojący za inżynierią społeczną o nazwie COVID-19?

W 2018 r. Bill Gates publicznie ogłosił, że zbliża się globalna pandemia, która może zniszczyć 30 min ludzi. Powiedział, że stanie się to prawdopodobnie w ciągu następnej dekady. Melinda Gates dodała, że zmodyfikowany wirus jest największym zagrożeniem dla ludzkości i zapewniła, że uderzy on w nadchodzących latach. – Globalna pandemia trwa. Wyhodowany sztucznie wirus jest największym zagrożeniem dla ludzkości. Pojawi się już niedługo, w kolejnej dekadzie – stwierdził wówczas miliarder.

Fundacja Gatesów wcale nie martwi się tym faktem. Wszak jej założyciele od dawna uważają, że na świecie jest za dużo ludzi, a Bill Gates zaangażował się w projekty depopulacyjne. Fundacja od dawna też sądzi, że nazbyt gęsta populacja świata gwarantuje nieuchronną globalną pandemię. l „globalna pandemia” się pojawiła. Jednak krytycy koncepcji przeludnienia planety Ziemia mają inne zdanie: „większość Ziemi jest nie- zamieszkana. Po prostu przeleć nad Ameryką samolotem i wyjrzyj przez okno. Przez większość czasu widzisz pustą przestrzeń, z kilkoma miastami tu i tam. Większość Stanów Zjednoczonych jest nadal szeroko otwarta i pusta. To samo dotyczy reszty świata. Australia, Rosja, Indie, Chiny, Ameryka, Afryka… To w przeważającej części dzika przyroda. Nasza planeta nie jest tak zaludniona, jak Bill Gates chce, żebyśmy wierzyli” Pandemia ma zmniejszać liczbę ludności, ale nie tylko. Ma wzmocnić nad nimi władzę. Już w 2014 r. dziennikarz śledczy Harry Vox przewidział planowaną globalną pandemię i powiedział, dlaczego „klasa rządząca” zgodziłaby się na coś takiego: „Nie cofną się przed niczym, aby uzupełnić swój zestaw narzędzi kontroli. Jedną z rzeczy, których brakowało w ich zestawie narzędzi, są kwarantanny i godziny policyjne. Plan jest taki, aby zarazić setki tysięcy ludzi i [pod pretekstem zarazy – R.K.] stworzyć kolejną fazę kontroli”. Niejako „przy okazji” doprowadzając do depopulacji nie tyle w wyniku samej „pandemii”, co związanych z nią perturbacji – w służbie zdrowia, w ekonomii, w polityce. W tym ostatnim przypadku w grę może wchodzić globalny konflikt zbrojny, gdy np. Chiny, ośmielone tym, że cały Zachód wraz z USA z zaparciem walczy z „pandemią” rozpoczną śmiałą politykę inwazyjną, zmuszającą państwa posiadające broń nuklearną do jej użycia.

Wielki reset

Niedawno prasę obiegła informacja, że kolejną osobą wzywającą do „resetu” tego, co było przed „pandemią” i wprowadzenia „nowej normalności” jest książę William. Przypomnijmy, że mówimy o synu księcia Walii Karola i Diany Spencer, wnuku królowej Elżbiety II, bracie księcia Henryka. William jest drugą osobą w kolejce do tronu Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Pierwszą jest jego ojciec, syn obecnie panującej Elżbiety II.

Portal Breitbart zacytował wypowiedź Williama dla organizacji charytatywnej Conservation International. „Każdy z nas, we wszystkich sektorach społeczeństwa i w każdym zakątku globu, musimy zjednoczyć się, aby fundamentalnie zresetować nasz związek z naturą i zmienić nasz dotychczasowy sposób oddziaływania na nią”

Wspomniany portal przypomniał o wielkiej hipokryzji „drugiego do tronu” Wskazał, że książę należy do grona tych celebrytów pogodowych, którzy wyznają zasadę „rób tak, jak mówię, zamiast czynić tak, jak ja czynię”. Ze swoim pochłaniającym moc paliwa Rangę Rove- rem i olbrzymimi odległościami pokonywanymi droga powietrzną (niektóre z nich przemierza w prywatnych odrzutowcach) William nie jest wzorem do naśladowania w kwestii oszczędzania węgla, więc dlaczego mielibyśmy pozwolić mu pouczać nas, zwykłych ludzi, jak powinniśmy żyć? – zastanawia się publicysta Breitbart. „Ale dla mnie hipokryzja jest najmniejszym z jego grzechów. To, co powinno nas o wiele bardziej martwić, to złowieszcze przywołanie słowa »reset«, które jest ściśle związane z Nowym Porządkiem Świata zaproponowanym przez Światowe Forum Ekonomiczne (WEF) Klausa Schwaba i jego głównym planem »zrównoważonego« społeczeństwa, w którym »będziecie posiadać« nic i będziecie z tego powodu szczęśliwi”. O resecie i jego powiązaniach ze Schwabem i WEF pisałem już w „Teorii Spisku”. Przypomnijmy zatem jego principia, a właściwie swoisty „ciężar problemu” który ze sobą niesie. Publicysta Geoffrey Grider słusznie wskazuje, że „»Wielki reset« składa się z tak wielu działających części, że można pokusić się o myślenie, iż są to różne zdarzenia, podczas gdy w rzeczywistości są one jednym i tym samym zjawiskiem” Wszystkie są częścią składową „aktualnego i aktywnego nikczemnego planu Nowego Porządku Świata”. Autor nazywa po imieniu elementy wchodzące w skład resetu: „Pomyśl o COVID-19, lock- downach, krachach ekonomicznych, obowiązkowym noszeniu maski, zamieszkach na tle rasowym, Antifie, ID2020, Billu Gatesie, Black Lives Matter, Deklaracji Ludzkiego Braterstwa [inaczej zwanej Porozumieniem z Abu Dhabi, czyli wspólnym oświadczeniu podpisanym przez papieża Franciszka i szejka Ahmeda el-Tayeba, wielkiego imama Al-Azhar, 4 lutego 2019 r. – R.K.] chrislamie [próbie łączenia islamu z chrześcijaństwem – R.K.], zastanów się przez chwilę nad tym wszystkim. Wszystko, czego doświadczyliśmy, jest częścią Wielkiego Resetowania”. Zwycięstwa rządów zła i obalenia dotychczasowych zasad kierujących światem.

Kiedy spełnia się sen Marksa

W 2016 r. WEF umieścił film promocyjny na temat „nowego porządku”, o którym (należy to zawsze przypominać) mówił od zarania „pandemii” Mateusz Morawiecki, bankier obecnie piastujący funkcję premiera III RP. Przesłanie Światowego Forum Ekonomicznego z 2016 r. brzmi „Witajcie w roku 2030. Witajcie w moim mieście – a właściwie »naszym mieścież Niczego nie mam. Nie mam samochodu. Nie jestem właścicielem domu. Nie posiadam żadnych urządzeń ani ubrań” Dla tych, którym ów obraz abnegacji, mendykanckiej radości z ubóstwa wydaje się dziwny, film ma wyjaśnienie: „Dla nas w tym mieście ma to sens. Wszystko, co uważałeś za produkt, stało się teraz usługą. Mamy dostęp do transportu, zakwaterowania, jedzenia i wszystkiego, czego potrzebujemy w naszym codziennym życiu. Jedna po drugiej wszystkie te rzeczy stawały się wolne [od statusu czyjejś własności – R.K.], więc posiadanie nie miało dla nas sensu” Używaj, ale nie posiadaj. Tak spełni się komunistyczna zasada wyrażona w słowach „każdemu według jego potrzeb” (Karol Marks, „Krytyka programu gotajskiego” 1891).

Czy jednak rzeczywiście status nic nieposiadających „szczęśliwców” odnosić się będzie do wszystkich ludzi? Do Gatesa, Sorosa, Morawieckiego? Przecież nawet Jarosław Kaczyński, znany z dystansu do dóbr tego świata, coś tam posiada, jakiś procent własności domu jednorodzinnego na Żoliborzu. Czy zmieni go w dom publiczny? Do powszechnego użytku?

A książę William? Już obecnie „wart” około 30 min funtów, choć pewnego dnia ma odziedziczyć fortunę o wartości co najmniej 1,6 mld funtów. Publicysta Breitbart pisze: „Zastanawiam się, jak poczuje się William, gdy nagle odkryje, że nie jest już właścicielem wspaniałej kolekcji dóbr należących do Majątku Królewskiego (Crown Estate), w tym Sandringham, Pałacu Buckingham, Zamku Windsor i Balmoral, nie wspominając o wszystkich prawach morskich, które dają mu kawałek morskiej energii wiatrowej. Czy nadal będzie »szczęśliwy«?” Czy zasada „nic nie posiadaj i bądź szczęśliwy” odnosić się będzie również do Billa Gatesa, który, jak ogłosiła niedawno prasa, został największym prywatnym właścicielem ziem rolnych w USA? Miliarder ma ponad 96 tys. hektarów w kilkunastu różnych stanach. Albo czy owa zasada dotyczyć będzie innego krezusa, Johna Malone’a, z 880 tys. hektarów posiadłości, co czyni go największym posiadaczem ziemskim w ogóle? Albo Teda Turnera – z 810 tys. hektarami? Pomijam tu udzielnych władców, którzy z racji swego „stanowiska” monarszego dzierżą olbrzymie, wielomilionowe połacie ziemi. Oprócz własności ziemskiej jest też wiele innych typów własności, czyniących z niektórych ludzi bajecznie bogatych. Czy ich dobytek zostanie rozparcelowany między „najbardziej potrzebujących”? Czy oni również partycypować będą w regule „im mniej własności, tym więcej szczęścia”?

Deagel nadaje

Niewiele osób wie o istnieniu wspomnianej na wstępie agencji Deagel, mimo że posiada ona swoją oficjalną stronę internetową. Jednak próżno by szukać na niej informacji o rzeczywistych obowiązkach agencji, stąd „niektórzy twierdzą, że taka organizacja w ogóle nie istnieje” Tzn. istnieje, ale nie pełni takiej funkcji, jaką przypisują jej „teoretycy spisku”, mówiąc, że agencja Deagel jest rutynowo używana przez CIA i inne jednostki bezpieczeństwa USA. Dokumenty WikiLeaks ujawniły, że Deagel dostarcza informacji, które są następnie wykorzystywane przez globalne społeczności wywiadowcze i rządy wielu krajów. Oczywiście tych najważniejszych, więc np. dla takich jak nasz wiadomości te są niedostępne.

Ta wysoko ceniona organizacja wywiadowcza ma ponure perspektywy dla Stanów Zjednoczonych i świata na nadchodzące lata. Z obowiązku dziennikarskiego i rzetelności należy jednak zauważyć, że strona Deagel, zawierająca owe hiobowe wieści (deagel. com/forecast) wyraźnie mówi, że „zbudowana w wolnym czasie (spare time) jedynie przekazuje otrzymane dane, nie poddając ich weryfikacji. Dlatego nie może gwarantować, że są one całkowicie wiarygodne” Owe „spekulatywne założenia” stały się podstawą do prognoz na 2025 r. dla 179 krajów. Według nich nastąpi gwałtowny spadek liczby ludności w USA i na świecie.

Wypływające wnioski z przedstawionego przez Deagel materiału mówią, że COVID-19 ujawnił, iż „model sukcesu świata zachodniego został zbudowany na społeczeństwach pozbawionych odporności, które ledwo mogą wytrzymać wszelkie trudności, nawet te o niskim natężeniu. Wiadomo było o tym od dawna, ale obecnie otrzymaliśmy pełne potwierdzenie tego faktu”. Po drugie, wywołany „Kryzys COVID-19 posłuży do przedłużenia życia umierającego systemu gospodarczego poprzez tak zwany wielki reset” Według analityków wniosków przedstawionych przez agencję wielki reset to wielka mistyfikacja promowana przez „umierający system” świata zachodniego: USA i Europy Zachodniej, a ściślej – Unii Europejskiej. „To kolejna próba radykalnego spowolnienia zużycia zasobów naturalnych, a tym samym wydłużenia żywotności obecnego systemu. Może to być skuteczne przez jakiś czas, ale ostatecznie nie rozwiąże problemu końcowego i tylko opóźni to, co nieuniknione”.

Największy ambaras, przed jakim stoją aktualne elity rządzące, to utrzymanie władzy. Nie dobrostan planety, a tym bardziej społeczeństw, którymi „demokratycznie” zarządzają, ale właśnie stołki, do których są przyspawani tak mocno, że stały się one integralną częścią ich ciał i niezbędnym do życia organem, są dla nich najważniejsze. „Utrata władzy to jedyna rzecz, która ich naprawdę martwi”. Reset ma walnie wspomóc rządzących w utrzymaniu się na stanowiskach. Pozbawienie ludzi własności i wolności, pod kabotyńskim hasłem „im masz mniej, tym masz więcej” przypominającym, jako żywo, Orwellowskie „Wolność to niewola. Ignorancja to siła. Wojna to pokój” jest ostateczną próbą ustalenia, kto ma być niewolnikiem, a kto właścicielem niewolników. Innymi słowy w zaprojektowanej rzeczywistości ani Gates, ani Soros, ani książę William, ani nawet Jarosław Kaczyński, nie mówiąc już o Morawieckim, nie będą musieli obawiać się o swoją własność. Natomiast my możemy już dziś martwić się o swoją wolność A jeśli nie „my” to przynajmniej ci spośród nas, którzy potrafią jeszcze poważnie podejść do tej ulotnej wartości.

COVID-19 udowodnił, że zachodnie społeczeństwa przyjmujące wielokulturowość i skrajny liberalizm nie są w stanie poradzić sobie z żadnymi prawdziwymi trudnościami. Jest wielce prawdopodobne, że kryzys gospodarczy spowodowany blokadami spowoduje więcej zgonów niż wirus na całym świecie. Natomiast społeczeństwa Zachodu, niegdyś tak raźno walczące o „wolność, równość, własność” przyglądają się temu bezradnie, pilnując, aby nikt się z tego stanu bezwolności nie wyłamał.

Gubernator stanu Floryda Ron DeSantis powiedział podczas lutowej konferencji prasowej, że „rezultatem” zamknięć było „zniszczenie milionów istnień ludzkich w całej Ameryce, a także wzrost liczby zgonów z powodu samobójstw, nadużywania substancji psychoaktywnych i rozpaczy, bez żadnych korzyści w zakresie zmniejszenia śmiertelności z powodu COVID-19″

Przez terror, destrukcję i wojnę do władzy

Jednak depopulacja kowidowa to za mało, aby sterroryzować ludność tak, aby już nigdy nie śmiała podnieść głowy. Potrzebna jest katastrofa rzeczywista, na gigantyczną skalę, uważają analitycy treści wyławianych na stronie Deagel. Prognozy agencji wywiadowczej, przynajmniej te jawiące się w świetle interpretacji zamieszczonej na stronie Humans Are Free, mówią, że obecny kryzys dotknie połowę, a może nawet 80 proc. „zróżnicowanych i wielokulturowych społeczeństw zachodnich” Ostateczna wielkość będzie zależała od kilku czynników, „ale ogólnie rzecz biorąc, najbardziej zróżnicowane, wielokulturowe, zadłużone i zamożne (najwyższy standard życia) społeczności najbardziej odczują kryzys”. Efektem będzie dekompozycja i destrukcja społeczeństw Zachodu, bowiem „jedynym spoiwem, które utrzymuje przed rozpadem ten anormalny kolaż, jest nadmierna konsumpcja z dużymi dawkami bezdennej degeneracji podszywającej się pod cnotę”.

Los innych krajów, tzw. rozwijających się, będzie zależał od decyzji, które same podejmą w przyszłości. Potęgi zachodnie nie zatroszczą się o nie tak jak to dawniej bywało, ponieważ będą miały własne, olbrzymie kłopoty.

„W społeczeństwach zachodnich jest dużo złej krwi, a protesty, demonstracje, zamieszki i grabieże to tylko pierwsze symptomy tego, co nadchodzi. Pojawia się nowe zagrożenie. Sześć lat temu prawdopodobieństwo poważnej wojny było niewielkie. Od tego czasu wiele się zmieniło. Obecnie wielka wojna stała się zdecydowanie najbardziej prawdopodobnym wydarzeniem w nadchodzących czasach. Inną cechą charakterystyczną zachodniego systemu jest to, że jego obywateli poddano praniu mózgów do tego stopnia, że większość akceptuje przewagę moralną i technologiczną Zachodu jako coś oczywistego” Doprowadziło to do wzrostu akceptacji dla argumentów emocjonalnych, podczas gdy dowody racjonalne są ignorowane lub lekceważone. Ten sposób myślenia może odegrać kluczową rolę w nadchodzących katastrofalnych wydarzeniach, uważają interpretatorzy danych dostarczonych przez agencję Deagel. W ciągu najbliższej dekady stanie się oczywiste, że Zachód przegra z blokiem rosyjsko-chińskim, a złe samopoczucie może przerodzić się w desperację. Wywołanie wojny może wydawać się szybkim i łatwym sposobem na przywrócenie utraconej hegemonii. „Jeśli nie nastąpi dramatyczna zmiana, to oczywiście świat będzie świadkiem pierwszej wojny nuklearnej. Upadek bloku zachodniego może nastąpić przed wojną, w jej trakcie lub po niej. Nieważne. Wojna nuklearna to gra, w której zginą miliardy ludzi” Nastąpi tak upragniona przez różnych Gate- sów depopulacja liczona w miliardach istnień ludzkich, prognozuje HAF.

Ale wojna przyniesie zagładę miliardom obywateli, a nie wąskim elitom władzy. Historia pokazuje, że wielkie depopulacje, zwłaszcza gwałtowne, wzmacniały władzę centralną. Historycy uważają, że w pojawieniu się władzy absolutnej pomogły wielkie zarazy (głównie dżumy) i wojny (stuletnia, wojny religijne) przetaczające się przez Europę zachodnią na przełomie średniowiecza i epoki wczesnonowożytnej (XIV-XVII w.).

Jak już pisałem w „Teorii spisku” histeria kowidowa bardzo dotknęła kraje Trzeciego Świata oraz państwa zaczynające się rozwijać. Przerwy w dostawie leków, żywności, w wielu miejscach również wody, sprawiły, że obywatele tych krajów głodują, ciężko chorują i umierają, a rosnąca liczba zgonów nie ma nic wspólnego z kowidem, tylko z wymienionymi perturbacjami wywołanymi histerią kowidową. Biedne kraje popadają w olbrzymie problemy gospodarcze. Wszystko to, uważa HAF, służy elitom, które zaplanowały pandemię. Już od dawna takie kraje jak USA, a wcześniej Wielka Brytania uznały, że Indie, Bangladesz, Pakistan, Indonezja, Tajlandia, Filipiny, Turcja, Nigeria, Egipt, Etiopia, Meksyk, Brazylia i Kolumbia mogą w przyszłości zagrozić im ze względu na dynamiczny rozwój potencjału ludnościowego oraz posiadane bogactwa naturalne, w tym paliwa kopalne. Według współczesnej nomenklatury „nieodnawialne”. Stąd wszelki kryzys w tych częściach globu, wywołany tak przez „pandemię” jak walkę z emisją dwutlenku węgla, którego „nieodnawialne źródła energii” są jednym głównych źródeł, jest im na rękę.

Depopulacja, utrzymanie i powiększenie władzy oraz zniszczenie konkurencji krajów rozwijających się na bazie własnych bogactw naturalnych – to wszystko może się stać efektem wielkiej globalnej inżynierii społecznej przeprowadzonej przez rzeczywistych władców tego świata rękami ich lokalnych marionetek.

Opracował: Leon Baranowski – Buenos Aires, Argentyna