Zbrodnie ukraińskie (cz. 1)

DoRzeczy, nr 40, 30.09-6.10.2019 r.

Geneza zbrodni OUN

Maciej Rosalak

Kozacy Bohdana Chmielnickiego kierowali się w połowie XVII w. ideologią równie wyrafinowaną jak budowa cepa: wyrżnąć wszystkich Lachów, księży katolickich i Żydów! Niespełna trzy stulecia później ich następcy z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów dokonali wytężonej pracy myślowej i stworzyli konstrukcję dostosowaną do zmienionych warunków dziejowych, a mianowicie księży przesunęli do kategorii wszystkich Lachów, a dodali moskiewską komunę. W ich śpiewnym języku nowe hasło brzmiało: „Smerf łacham, żydami moskowśkij komuni!”. Mordy wiązały się z zadawaniem ofiarom wyjątkowo strasznych męczarni, co nie zmieniało się od wzięcia Baru w 1648 r. poprzez tragedię Humania w 1768 r. aż do rzezi Wołynia w 1943 r. OUN, która powstała w 1929 r. na zjeździe radykalnych nacjonalistów w Wiedniu, wykorzystała tezy wzięte z „Nacjonalizmu” Dmytro Doncowa, napisanego trzy lata wcześniej. Autor (notabene doktor prawa Uniwersytetu Lwowskiego] akurat wtedy był owładnięty ideami wodza, narodu, bezpardonowej walki o byt przenoszonej na grunt ludzkiej cywilizacji oraz stosowania wszelkich metod prowadzących do państwowości Ukrainy. Na pewno czytał wcześniej Mussoliniego i Hitlera, bo ich teksty tłumaczył na język ukraiński. „Nacjonalizm” z 1926 r. został wykorzystany do stworzenia podstaw ideologii OUN – swego rodzaju faszyzmu polegającego na ujarzmieniu własnego narodu i przemocy wobec innych.

Podstawy tej ideologii uzupełniono pismami Mykoły Sciborskiego, a zwłaszcza „Nacjokracją” z 1935 r. W przeciwieństwie do Doncowa, który pozostał niezależny politycznie, Sciborski był jednym z założycieli OUN, a wybrany do Prowidu, czyli zarządu organizacji, kierował jej referatem politycznym. W1939 r. na zlecenie Andrija Melnyka – ówczesnego prowidnyka (przewodniczącego) OUN – przygotował projekt konstytucji Ukrainy, którą określał jako państwo suwerenne, autorytarne, totalitarne i zawodowo-stanowe. Już w 1929 r. teorie Doncowa i Sciborskiego wykorzystywano w nacjonalistycznych pismach propagandowych, które z kolei już bez niedomówień określały Polaków i Żydów jako element, który należy zniszczyć.

To samo sugerował wydany wtedy „Dekalog ukraińskiego nacjonalisty”, którego tekst ułożył Stepan Łenkawski, a motto ułożył Doncow:

„Ja – Duch odwiecznej walki, który uchronił Ciebie od potopu tatarskiego i postawił między dwoma światami, nakazuję nowe życie:

  1. Zdobędziesz państwo ukraińskie albo zginiesz, walcząc o nie.
  2. Nie pozwolisz nikomu plamić sławy ani czci Twego Narodu.
  3. Pamiętaj o wielkich dniach naszej walki wyzwoleńczej.
  4. Bądź dumny z tego, że jesteś spadkobiercą walki o chwałę Trójzęba Włodzimierzowego.
  5. Pomścij śmierć Wielkich Rycerzy.
  6. O sprawie nie rozmawiaj, z kim można, ale z tym, z kim trzeba.
  7. Nie zawahasz się spełnić największej zbrodni, kiedy tego wymaga dobro sprawy.
  8. Nienawiścią oraz podstępem będziesz przyjmował wrogów Twego Narodu.
  9. Ani prośby, ani groźby, tortury, ani śmierć nie zmuszą Cię do wyjawienia tajemnic.
  10. Będziesz dążył do rozszerzenia siły, sławy, bogactwa i obszaru państwa ukraińskiego nawet drogą ujarzmienia cudzoziemców”.

„Największe zbrodnie, nienawiść, podstęp i ujarzmianie cudzoziemców” – rychło doświadczyliśmy na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej realizacji owego „dekalogu”, który z Bożym zaiste niewiele miał wspólnego… Czytaj dalej Zbrodnie ukraińskie (cz. 1)

Zbrodniarze ulgowo traktowani

Jan Piński, Warszawska Gazeta, nr 39, 27.09 – 3.10.2019 r.

Dlaczego zbrodnie sowieckie i okupację w latach 1939-41 traktujemy łagodniej niż niemiecką?

17 września 1939 r. na tył walczącego wojska polskiego uderzyły armie Związku Sowieckiego. Ta agresja, bez wypowiedzenia wojny, była początkiem prawie dwuletniej krwawej okupacji. Sowieci w świadomości Polaków jawią się jako mniej uciążliwy okupant. Niesłusznie. Na mocy sojuszu z Niemcami dostali oni większość (52,1 proc.) terytorium Polski (około 200 tys. km2). Mieszkało tam ponad 13,7 min osób, z czego ponad 5 min (40 proc.) stanowili Polacy. To oni stali się przedmiotem represji często dotkliwszych niż Polacy na terenach okupowanych przez Niemców. A jednak do dziś kolaboranci tamtej władzy mają się dobrze w naszej historii. Czy możliwe byłoby, abyśmy honorowali poetów czy dziennikarzy sławiących cywilizację niemiecką i podbój Polski przez Adolfa Hitlera? Dlaczego pomimo 30 lat od odzyskania niepodległości prawda na temat okupacji sowieckiej znana jest głównie historykom i pasjonatom książek historycznych? Dlaczego wciąż nasze podręczniki szkolne omijają skrzętnie kwestie sowieckich zbrodni? Czytaj dalej Zbrodniarze ulgowo traktowani

Historia kołem się toczy czyli Kodeks Hammurabiego – Tajemnice Pasji

Publikujemy wywiad naszego kolegi redakcyjnego Jarosława Praclewskiego legitymacja….. w temacie “Prawo Hamurabiego”. Wbrew pozorom odległego czasu życia Hamurabiego jego prawo jest podstawą wszystkich praw,i jest korzeniem wszystkich zmian,które zachodzą aktualnie w Polsce,w zmianach ,w sądownictwie. Zapraszamy do ciekawego,mądrego i wartkiego wywiadu z Jarosławem Praclewskim o historii i prawie.

Oświadczenie Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego

Obywatelska, nr 209, 3-16.01.2020 r.

XX wiek przyniósł światu niewyobrażalne cierpienie i śmierć setek milionów ludzi – zamordowanych w imię chorych, totalitarnych ideologii. Śmiertelne żniwo nazizmu, faszyzmu i komunizmu jest oczywistością dla ludzi naszego pokolenia. Oczywistością jest także to, kto za te zbrodnie odpowiada – i czyj sojusz rozpoczął II Wojnę Światową, najbardziej morderczy konflikt w dziejach ludzkości. Czytaj dalej Oświadczenie Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego

TA JEDNA DECYDUJĄCĄ BITWA

Grzegorz Mathea, Newsweek, nr 39, 23-29.09.2019 r.

Byli rówieśnikami. Obaj wychowani przez zaborcze matki. Obaj wywodzili się z drobnej, zubożałej szlachty i cierpieli na kompleks prowincjusza. I obaj dotarli na szczyt

Nigdy nie spotkali się osobiście. Nie ma nawet pewności, czy widzieli się z daleka przez lunety pamiętnego 18 czerwca 1815 roku na belgijskich polach opodal Waterloo. Stoczyli ze sobą tylko jedną bitwę, ale rozstrzygnęła ona wynik wojny i zdecydowała o ich losach. Ich biografie są miejscami zadziwiająco zbieżne. Czytaj dalej TA JEDNA DECYDUJĄCĄ BITWA

O folwarku i Polsce – bez kompleksów

Andrzej Nowak, DoRzeczy, nr 49, 2-8.12.2019 r.

Fragment tomu IV „Dziejów Polski: Trudny złoty wiek, 1468-1572″

Folwark to był opłacalny biznes.

Ale dla kogo opłacalny? Czy to się opłacało Polsce, jej historycznej przyszłości? Czy też może był to właśnie początek albo przynajmniej jeden z kamieni milowych na drodze do dziejowej klęski Rzeczypospolitej czy wręcz nawet do „nieudanej” polskości? Ta teza, powtarzana od wieków, przedstawiona została w naukowej formie w postaci modeli gospodarczego uzależnienia Polski od Zachodu, utrwalenia czy wręcz wyboru polskiej peryferyjności, narastającego zacofania. Tam, to jest na „Zachodzie” (to pojęcie jeszcze w XVI w. nie istnieje – pojawi się dopiero w wieku oświecenia, nadającym kanoniczny kształt polskim kompleksom], rozpędza się „nowoczesność” a tu, na „Wschodzie”, zaczyna się albo tylko utwierdza odwieczne zacofanie. Samozawinione – przez egoizm klasowy szlachty – albo też wynikające z kolonialnej polityki „Zachodu”, za którą może mniejszą Polska (i jej polityczno-społeczne elity) ponosi odpowiedzialność, ale za to tym bardziej beznadziejnie pozostaje ofiarą i niczym więcej. Taka jest istotna wymowa dwóch modeli, które zdobyły sobie szczególne uznanie w latach 1960-1970 i wciąż mają swoich zwolenników. Czytaj dalej O folwarku i Polsce – bez kompleksów

ZACHOWANIE SOWIETÓW PO 1039 r.

Stanisław Srokowski, Warszawska Gazeta, nr 38, 20-26.09.2019 r.

Aldona Zaorska w rzeczowym i ważnym artykule w „Warszawskiej” pisząc o zbrodniach niemieckich na narodzie polskim, pokazała także zbrodnicze zachowania Ukraińców i Żydów wobec Polaków po zdradzieckim napadzie 17 września 1939 r. i zajęciu ziem kresowych przez Armię Czerwoną. Ja chciałbym trochę z autopsji, trochę poprzez świadków i badaczy epoki spojrzeć na zachowania Sowietów w czasie wojny i po jej zakończeniu na terytoriach polskich. Na początku lat 80. XX w. napisałem dużą powieść pt. „Repatrianci’; z której pozwolę sobie przytoczyć kilka scen opiewających omawiany właśnie okres. Zostawmy na boku sam tytuł książki, który może budzić zdziwienie, ale tak właśnie – niesłusznie – nazywano wtedy wygnańców z Kresów. Oto jeden z obrazów mojego utworu. Wymęczeni, wyczerpani wielotygodniową ciężką podróżą na Ziemie Zachodnie, wypędzeni ze swoich gospodarstw i domów Kresowianie z Podola dowiadują się, że na granicy zacznie się kontrola. „Najpierw poszła pogłoska – opowiada narrator – że na granicy wygonią wszystkich z wagonów i będą sprawdzać każdy pakunek, każdy worek i każdą szmatkę (…). – O Boże, NKWD! – jęczeli ludzie. (…) tylko z torbami nas puszczą.(…). – Mówią, że (…) do naga będą rozbierać, bo nikomu nie wierzą i szukają u kobiet, lepiej nie mówić gdzie, bo wstyd i hańba! – Jezusie! – modliła się brzuchata babina (…). – Konie brać będą! – targnęła repatriantami następna rewelacja”. No i zaczęło się. Ludzie – jak piszę dalej – rzucili się do swoich koni i zaczęli je zasłaniać deskami, szmatami, sianem, słomą i kocami. Zdarzały się obrazy zabawne, wręcz groteskowe. Pokażmy jeden z nich. „Gdy przyszła wieść, że kozy i króliki zabierać będą, Wojciech Drepla – jeden z bohaterów – wpadł na pomysł, żeby kozę Walę przebrać za chorą babę, omotać ją ręcznikami (…), chustę jej na oczy zawiązać i w jakiejś skrzyni położyć, że niby umierająca”. Scena jest nieco komiczna, ale autentyczna, bo taka istotnie się zdarzyła. Pokazuje ona, jaki panował wtedy strach przed Ruskimi. I jakich się sposobów imali przerażeni wygnańcy, by ratować dobytek. A strach ten był uzasadniony. Kresowianie bowiem poznali pierwsi, co to znaczy komunizm. Doświadczyli go okrutnie przez dwa lata (1939-1941), a potem jeszcze w1944 i 1945. Wiedzieli więc, czego się mogą spodziewać. Czytaj dalej ZACHOWANIE SOWIETÓW PO 1039 r.

Zabić polską inteligencję, cz. IV

Aldona Zaorska, Warszawska Gazeta, nr 38, 20-26.09.2019 r.

24 czerwca 1945 r. na placu Czerwonym w Moskwie odbywała się wielka defilada zwycięstwa. Dzień później na Kremlu wręczane były odznaczenia za wielką wojnę ojczyźnianą. Przemawiający z tej okazji marszałek Zuków, „architekt” sowieckiego zwycięstwa, powiedział, że Niemcy są największą zdobyczą wojenną Związku Radzieckiego. W tym momencie podszedł Stalin i odsunął go od mikrofonu, po czym, kiwając palcem, powiedział: „Mylicie się towarzyszu Żuków. Nie Niemcy, ale Polska to nasza największa zdobycz wojenna”. Czytaj dalej Zabić polską inteligencję, cz. IV