Wojciech Cejrowski korespondencja z USA

Borat

DoRzeczy, nr 28, 10-16.07.2023

W Ameryce komedyja za komedyją. Gdybym był Ruskiem lub Chińczykiem, tobym się pokładał ze śmiechu. Puszczałbym sobie amerykańską telewizję, żeby się pośmiać z bandy idiotów. Posłuchajcie…

Prezydent USA zakończył przemówienie słowami: „Boże chroń Królową” („God save the Queen”). Co miał na myśli? Właśnie o to chodzi, że w tym momencie nie miał na myśli NIC – w głowie demencja, jakieś oderwane fragmenty z przeszłości latają po pustej kopule czaszki i wylatują z ust w porządku przypadkowym – jak śmiecie lub nietoperze z jaskini.

Takich śmieci… (w USA mówi się o tym „sałatka ze słów”) dostajemy od Joe Bidena tyle CODZIENNIE, że Biały Dom już nawet nie komentuje. Na pytanie, co prezydent miał na myśli, gdy wypowiadał dzisiejszą „sałatkę ze słów”, przedstawiciele Białego Domu odpowiadają: Nie wiemy. Oficjalnie do kamery powiedzieli: „Nie mamy bladego pojęcia, co prezydent ma na myśli, gdy mówi czasami te dziwne rzeczy. No… po prostu taki styl”. I rozkładają ręce.

Nikt już nie pyta o sens wypowiedzi, tylko wszyscy się śmieją lub machają ręką z LEKCEWAŻENIEM.

Lekceważenie wobec niepoczytalnych zachowań faceta, który ma przy sobie walizkę z kodami do silosów atomowych i jest w stanie jednoosobowo odpalić armagedon. Lał!

***

Gdybym Państwu puścił amerykańską telewizję dzisiejszą, ale 20 lat temu, mieliby Państwo wrażenie, że to jest film „Borat” albo „Rejs”, albo jakiś Mrożek. Wtedy (20 lat temu) dzisiejsza norma wydawałaby się nam absurdem.

Ujęcia kamer: prezydent idzie po schodach do samolotu i spada trzy razy przy wchodzeniu pod górę. Taka scena pasuje do Borata, bo jest niemożliwa w życiu, przerysowana. A jednak zdarzyło się to w realu. Normalni ludzie spadają ze schodów w dół, a Biden potrafi spadać w górę. I powtórzył ten swój wyczyn w Polsce, i to Państwo widzieli w TVP. Duda macha na pożegnanie w czasie transmisji na żywo, a Biden nagle ŁUPS – pada. Duda wciąż macha w kierunku jedynego gwaranta naszego bezpieczeństwa („NATO być może podetrze sobie nami tyłek i dogada się z Ruskimi w Jałcie, ale Biden nas wtedy obroni” – myśli Duduś.)

Kolejna scena pasująca do Borata i kompletnie nierealna zdarzyła się na wycieczce rowerowej. Jedzie Biden rowerem. Zatrzymuje się, żeby pogadać z narodem, i… spada z roweru, gdy już stoi. Normalni ludzie spadają z roweru w trakcie jazdy. Biden potrafi spaść w trakcie postoju.

***

Kolejna scena z transmisji na żywo: Borat mógłby się nie orientować, że na oficjalnej imprezie w ogrodach Białego Domu nie wypada łapać zaproszonej gwiazdy za cycki i ciągnąć jej do siebie na oczach kamer. Biden też się nie orientuje i tę właśnie scenę można było oglądać w amerykańskiej telewizji w zeszłym tygodniu. Babeczka złapana za cycki wyrywa się, a Biden ciągnie. Nie złapał jej od przodu, ale złapał w tym miejscu, gdzie kończą się miseczki biustonosza, a zaczyna pasek idący na plecy. Babeczka odrywa łapki prezydenta od swoich cycków, a Biden nie wie, o co jej chodzi. Babeczka oddaje prezydentowi jego własne ręce, a Biden nadal nie wie, o co chodzi.

***

Żona Bidena też chyba nie wie, o co chodzi. Pół roku temu we wszystkich amerykańskich telewizjach widzieliśmy na żywo scenę mokrego pocałunku usta w usta. Biden wygłaszał w Kongresie „Orędzie o stanie państwa”. Jego żona siedziała w loży honorowej po sąsiedzku z żoną wiceprezydenta. To zawsze było normalne, ale wiceprezydentem jest w tej chwili Kamala H., czyli kobieta, więc stanowisko żony wiceprezydenta piastuje facet. I nagle wstaje facet (mąż wiceprezydenta USA) i całuje w usta żonę prezydenta USA. Usta pierwszej damy pieszczą usta drugiego męża. FUJ! Kamery całego świata skierowane w ten jeden punkt i transmitują, a oni całują się usta-usta. W tym momencie film „Borat” przestaje być komedią i zamienia się w wizjonerski film dokumentalny.

***

Zejdźmy piętro niżej w hierarchii. Scena w Kongresie USA Wypowiada się pani reprezentująca amerykańskie Wyspy Dziewicze i mówi, że Trumpa trzeba zastrzelić. Nazwisko tej pani to Stacey Plaskett, a jej wypowiedź można sobie wyszukać w sieci.

Trump jest wiodącym kandydatem strony republikańskiej. Ma przewagę 30 punktów procentowych nad rywalami, a przedstawiciel strony przeciwnej stwierdza, że trzeba go zastrzelić. Republika bananowa USA.

***

Zejdźmy jeszcze jedno piętro niżej. Ponieważ Joe Biden ma ewidentną demencję i jest producentem „sałatek ze słów”, dlatego po stronie demokratów pojawiają się kandydaci alternatywni. Między innymi RFK Jr. (Robert Francis Kennedy Junior – syn senatora Roberta F. Kennedyego oraz bratanek prezydenta Johna F. Kennedy’ego). RFK to prawdziwy demokrata starych czasów, a nie karierowicz podobny do Hillary Clinton. Bardzo oczytany, wykształcony i elokwentny – nie zagniesz go na niczym. Od wielu lat wygłasza publicznie różne „teorie spiskowe” i na razie każda z nich okazuje się prawdą, czyli niespiskowa. Trzeba tylko odczekać.

W ramach trwającej w USA kampanii wyborczej RFK udzielił wywiadu i ten wywiad został zablokowany przez YouTube jako „siejący dezinformację”. W USA coś takiego jest (było!) niebywałe, aby ograniczać swobodę wypowiedzi kandydatom w trwającej kampanii wyborczej.

***

Gdy Państwo słuchają doniesień na temat USA w polskich mediach (tych głównych), nie dowiadują się Państwo niczego. To dlatego, że korespondenci zagraniczni to albo głupki, albo lenie, albo cyniczni propa- gandyści, skoro nie podają Państwu wiadomości np. o tym, że Joe Biden jako wiceprezydent przyjmował milionowe łapówki od Ukraińców, Ruskich, Chińczyków, Rumunów…

Oszaleli

DoRzeczy, nr 27, 3-9.07.2023

W tych dniach w USA mamy Dzień Niepodległości. Stany Zjednoczone ogłosiły, że przestają słuchać rozkazów brytyjskiego króla w roku 1776. Od tamtej pory każdego 4 lipca Amerykanie obchodzą hucznie kolejne urodziny swojego kraju.

Teraz są to urodziny 247., ale większość młodych Amerykanów nie umiałaby tego policzyć nawet na kalkulatorze (nie znają daty początkowej, gdyż nie są uczeni historii oraz… nie potrafią liczyć). Poziom analfabetyzmu w USA jest obecnie podobny do tego, który Polska miała po drugiej wojnie światowej.

Pan bredzi, panie WC?

Nie bredzę – dane urzędowe podaję. Amerykańskie! U nas wielu analfabetów umiało liczyć, choć nie umieli czytać. W USA większość analfabetów umie coś tam przeczytać (na poziomie SMS-a), ale z liczeniem gorzej. Szkoły w USA zajmują się różnymi rzeczami „ważniejszymi” od algebry, fizyki itp. Jeden z uniwersytetów w Teksasie wywalił profesora biologii, który nauczał, że płeć zależy od chromosomów X i Y, czyli nie jest kwestią dowolnego wyboru. Profesora wywalono, gdyż studenci nie chcieli tego słuchać i wyszli. A gdy studenci nie chcą czegoś słuchać, trzeba zmienić wykładowcę na takiego, któiy zacznie opowiadać historyjki miłe dla ucha. Doktor Varkey prowadził wykłady dotyczące rozmnażania człowieka (a nie zaburzeń psychicznych). Prowadził wykłady „Fizjologia i anatomia człowieka” od 20 lat i nigdy nie było problemów. Zaczęły się teraz i… to on wyleciał na zbity pysk, a nie studenci.

***

Moja koleżanka poszła do ginekologa w USA i wyszła wkrótce po tym, gdy została zapytana o płeć.

– Przecież przyszłam do GINEKOLOGA – mówi recepcjonistce.

– Tak. Ale jakiej płci pani jest i czy mam się do pani zwracać per „pani”, „pan” czy jeszcze jakoś inaczej? Muszę to zapisać w karcie, aby pan doktor wiedział.

– Mam narządy rodne kobiety i z tym tu przyszłam.

– Bardzo prawidłowo, gdyż pan doktor zajmuje się narządami rodnymi, ale ja pytam, jakiej pani jest płci.

– Jesteśmy w gabinecie LEKARSKIM?

– Jak najbardziej.

– NO TO KTO, DO CIĘŻKIEJ CHOLERY, MA NARZĄDY RODNE? DO RODZENIA DZIECI! KTO JE MOŻE MIEĆ, JEŻELI NIE WYŁĄCZNIE I ZAWSZE KOBIETA?

– Bywa różnie. Proszę się nie denerwować, tylko zadeklarować swoją płeć, żeby doktor wiedział, kogo leczy.

– Zróbmy tak. Może ja się po prostu rozbiorę w gabinecie, a doktor sam stwierdzi, jakiej jestem płci?

– Na podstawie samych genitaliów nie będzie w stanie…

W tym momencie moja koleżanka wyszła i zadzwoniła do mnie z pytaniami, co ma robić.

– A gdzie teraz jesteś?

-W Nowym Jorku.

– No to może… najłatwiej będzie, gdybyś wsiadła w samolot do Polski. Może też być do Meksyku. Broń Boże do Kanady! Możesz też polecieć tu do mnie, na Dziki Zachód, i znajdę ci normalnego ginekologa na głębokiej prowincji.

– Se żartujesz?

– Nie. Taka jest teraz… doktryna w USA. Płeć się wybiera.

– A gdybym powiedziała lekarzowi, że jestem facetem, to mi zapisze kurację dla facetów?

– Nie wiem, co ci zrobi w Nowym Jorku, ale jest szansa, że zacznie cię leczyć jak faceta z macicą.

– Oszalałeś czy se żartujesz?

– Oni oszaleli. Ja jestem zdrowy. Ale! Oni mnie traktują jak wariata, a sami siebie uważają za zdrowych.

– Czy ja jestem w Ameiyce czy gdzie?

– Przyleciałaś do Ameryki, której już nie ma. Mam nadzieję, że jej nie ma chwilowo. Mam nadzieję, że się tylko upiła i szybko wytrzeźwieje.

***

W Polsce też oszaleli albo się upili. (Z nadzieją na poprawę gorzej). Mamy zagrożenie wojenne, ale jednocześnie rząd ogłasza z dumą, że oddał za darmo tysiąc karabinów na Ukrainę. Kurka wodna! Ile karabinów mamy teraz? – ZA MAŁO – mówi minister wojny RP. -1 dlatego musi- my przyspieszyć produkcję i zwiększyć zakupy.

Ile mamy amunicji? – Za mało! – mówi władza. – I dla tego musimy zwiększyć produkcję i zakupy zagraniczne.

OK, ale te tysiąc karabinów to jest wyposażenie dla tysiąca polskich żołnierzy. Dlaczego myśmy to oddali za granicę? – Bo wojna jest tuż pod naszą granicą! – odpowiada władza.

Sprawdziłem! (Władza to

najczęściej tłumoki, które nie załapały się do żadnej normalnej roboty, dlatego kandydują na stanowiska i dlatego warto sprawdzać z kalkulatorem w ręku każde ich pomysł i oświadczenie). Z mojego sprawdzania wyszło mi, że nawet ja dałem się nabrać. Ogólnie narracja jest taka, że mamy wojnę „tuż pod granicą RP”. No to popatrzyłem na mapę i…

Wyszło mi, że z Włocławka (który leży mniej więcej w centrum Polski) jest bliżej do Belgii czy Włoch niż na pierwszą linię ukraińskiego frontu.

Włocławek – Charków = 1465 km. Włocławek – Wenecja = 1285 km.

Wyszło mi też, że z Warszawy na front ukraiński jest tyle co z Warszawy do Paryża. Bruksela jest tak samo daleko od Polski co front. Siedziba główna NATO jest tak samo daleko co front. O kurka wodna! Czyli kto szybciej dojedzie?

Z kolei z Charkowa lub Kijowa do Moskwy jest o wiele bliżej. Zastanówmy się więc, gdzie wylądujemy, gdyby (z dowolnego powodu) Moskwa dogadała się z Kijowem. Mają bliżej i obie strony rozmawiają płynnie po rosyjsku.

Pan bredzi, panie WC. Oczywiście, że bredzę, ale… Te brednie są teoretycznie możliwe, prawda? Na wypadek teoretycznego pożaru w samochodzie mamy gaśnicę, której nigdy nie używamy. Czy mamy cokolwiek na wypadek, gdyby Moskwa dogadała się z Kijowem?

Gilotyna

DoRzeczy, nr 26.06-2.07.2023

Francja potrafi się nie patyczkować, gdy chce. Ma tradycję Legii Cudzoziemskiej, gdzie szkolenie wojskowych jest jak katorga, galery, obóz pracy lub kolonia karna. Różnica jedynie taka, że do Legii idziesz z wyboru, a w kolonii karnej odsiadujesz wyrok.

Francja słynie też z najbardziej okrutnych więzień świata. O Bastylii państwo słyszeli w szkole, a o więzieniu położonym w Gujanie Francuskiej zrobiono film pt. „Papillon” („Motyl”), w którym grali Ste- ve McQueen i Dustin Hoffman. Film nakręcono na podstawie prawdziwej historii skazańca wysłanego na Diabelską Wyspę, która słynęła z tego, że nikomu nie udało się z niej uciec, a za próbę ucieczki dostawało się dwa lata karceru. I był to KARCER, a nie zwyczajna izolatka. Skazaniec srał pod siebie i żarł karaluchy. Przepraszam za drastyczne określenia, ale innych w tym przypadku nie ma.

Francja słynie też z gilotyny. W innych państwach stosowano szubienice lub plutony egzekucyjne, ale Francuzi, sami dla siebie – biali Francuzi dla białych Francuzów – postanowili stworzyć metodę bardziej wydajną i widowiskową. Głowy w Paryżu obcinano na oczach wiwatujących praczek i piekarzy i łapano je do wiklinowych koszy. Krew płynącą po bruku zlizywały koty.

A kilka miesięcy temu francuska władza pokazała, że potrafi zaprowadzić porządek bez patyczkowania się, gdy wybuchły protesty związane z ustawami emerytalnymi. Wtedy umieli zawlec obywatela za włosy do radiowozu, umieli kopnąć w mordę, umieli stratować konno, umieli spałować, rzucić świecę dymną tak, żeby delikwent trafił do szpitala i walczył o odzyskanie wzroku. Umieli kilka miesięcy temu, a zatem potrafiliby nadal także teraz. Czemu tego nie robią? Bo wtedy mieli stosowne rozkazy, a teraz rozkazów brak.

***

To, co się teraz dzieje we Francji, odbywa się za przyzwoleniem władzy. Macron nie wydał rozkazów pacyfikacji dzielnic i bojówek muzułmańskich. Macron z małżonką pojechał zatańczyć na koncercie Eltona Johna, a w tym czasie we Francji: 12 tys. podpaleń, tysiące rannych i ogromne straty. Spalone domy, zrabowane sklepy. W hotelach odwołane rezerwacje. Republika i jej demokracja zagrożone. Sprzeciw uliczny Francuzów w 150 miejscowościach. Starszy Francuz mówi do kamery: „Powinniśmy muzułmanom odciąć przywileje i zasiłki socjalne. Jeśli nie są tu szczęśliwi, to niech wracają do swoich krajów”.

To obywatele Afryki. 6-8 min całkowicie obcych kulturowo muzułmanów, którzy otwarcie mówią, że nie mają się zamiaru asymi- lować. Połowa uczniów szkół podstawowych nie mówi po francusku. Migranci rozwalający Francję nie kryją, że chcą obalić Republikę. Imam: „Francja BĘDZIE państwem islamskim! Poprzez dżihad. I Francuzi albo przyjmą islam, albo będziemy z nimi walczyć w imię Allaha”.

***

Francuskie społeczeństwo zostało rozbrojone (podobnie jest w Polsce i ogólnie w Unii), jednak islamscy wojownicy z Afryki mają na ulicach mnóstwo broni, łącznie z ciężkimi karabinami maszynowymi (to takie, gdzie naboje idą z taśmy). Policja się poddaje i wycofuje. Obywatele próbują bronić się bez broni i są zabijani. Większość filmów, które znalazłem w sieci, robiona jest komórkami islamistów – filmują zabijanie, podpalanie, rabowanie, bicie bezbronnych i w tle zawsze słychać śmiech lub wiwaty. Oni się cieszą z kolejnego zwycięstwa. To jest wojna.

Na ulicach widać palone auta. Napadają na sklepy, na ludzi, palą całe budynki, komisariaty policji. To nie żadne „zamieszki”, gdzie chuligani niszczą jeden radiowóz i wy- biją dwie ulice szyb – to jest islamska WOJNA.

Ostrzelano nawet autobus z turystami. Turyści byli z Chin, czyli wróg, ale jednocześnie Chiny to sojusznik, bo Chiny się CIESZĄ z chaosu we Francji.

Na Twitterze sceny z radością i ze śmiechem w tle, gdy afrykańscy bandyci rozwalają i rabują wóz francuskiej straży pożarnej. Wypuścili też z zoo zwierzęta – lwy i zebry chodzą po ulicach i nikt ich nie łapie; policji nie ma, a ja oglądam transmisję na żywo…

Francja płonie. Dwa kościoły dziennie są palone, dewastowane, niszczone z RADOŚCIĄ (słychać wiwaty). Rozbrojeni przez własną władzę Francuzi próbują się bronić kijami bejsbolowymi, a w tym czasie na Twitterze afrykański „uchodźca” pokazuje, co zrobi białym: ostrzy rzeźnicki nóż o francuski chodnik i wykonuje ruchy podrzynania gardeł. Nie kryje twarzy. Kto mu co zrobi? Macron?

Islamiści zajęli najważniejsze zabytki i miejsca turystyczne. Spalili bibliotekę, gdzie były historyczne dzieła ze średniowiecza. Mają granaty wojskowe i używają ich do „wchodzenia” do miejsc, które okradają, np. na pocztę.

Policja do Macrona: „My tu toczymy regularną wojnę! To jest pole bitwy, a nie chuligańska rozróba. A jutro będziemy w ruchu oporu – w mniejszości pokonanej przez islamistów” (Macron w tym czasie nadal tańczy).

***

Jako antropolog oraz Polak zamieszkały w USA powiem państwu tyle: żadna akcja asymilacyjna się nigdzie nie sprawdziła. Nie ma czegoś takiego jak asymilacja do obcej kultury. I wiem to, bo mieszkam w Ameryce, w kraju, który każdemu daje szansę asymilacji, a mimo to nadal mamy dzielnice chińskie, włoskie, polskie, żydowskie i nadal z daleka słychać, gdy przez radio gada czarny, bo gada inaczej niż biały. A murzyńską muzykę z USA rozpozna każdy z daleka i ona jest inna niż blues śpiewany przez białych. Asymilacja nie istnieje – istnieje kultura własna. I nie da się z muzułmanina zrobić Francuza, bo ani Francuz tego nie chce, ani afrykański muzułmanin.

Co powinna zrobić Francja? Deportacje.

Czego nie zrobi Francja? Deportacje.

Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych