EKSPERCI UPADLI

dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 23, 9-15.06.2023

Gubernator Nowego Jorku Andrew Cuomo powiedział 24 marca 2020 r., że stan może potrzebować do 140 tys. łóżek szpitalnych (spośród dostępnych 53 tys.). Zaledwie dwa tygodnie później, przy gwałtownym spadku liczby przypadków, zgłoszono tylko 18 569 hospitalizacji.

27 marca 2020 r. dr Ezekiel Emanuel stwierdził: „będziemy mieli 100 milionów ludzi, którzy mają COVID-19 za około cztery tygodnie, a to przerażająca myśl”. Cztery tygodnie później, 27 kwietnia 2020 r., okazało się, że potwierdzonych przypadków było milion.

„Zwolennicy daleko idących restrykcji sanitarnych wygrywali w wielu miejscach nie dzięki debatom i wymianie argumentów, ale poprzez atakowanie i cenzurowanie opozycji oraz sprzedawanie przestraszonej opinii publicznej iluzji pełnej kontroli nad epidemią i konsensusu wśród uczonych na temat jej zwalczania”.

Podczas jednego z wywiadów Anders Tegnell, architekt szwedzkiej odpowiedzi na COVID-19, stwierdził, że drakońskie środki walki z wirusem mogą przyczynić się do zwiększenia liczby zgonów w inny sposób niż sama choroba. Przypomnijmy, że w naszym kraju reżim sanitarny doprowadził do 200 tys. nadmiarowych zgonów; więcej ludzi umarło z powodu „walki z pandemią” niż z powodu samej „pandemii” Odpowiedzialność za ten stan rzeczy spoczywa na politykach, bo to oni podejmowali decyzje, ale też sprzedajnych dziennikarzach oraz ekspertach, podbijających bębenk strachu.

Zarazić strachem

W połowie maja 2021 r. w„TheTe- legraph” ukazał się artykuł zatytułowany „Naukowcy przyznają, że strach wywołany w celu kontrolowania reakcji społecznych podczas kryzysu kowidowego był «totalitarny»” W związku z tym „Członkowie Zespołu ds. Zachowań podczas Pandemii Grypy (SPI-B) wyrażają ubolewanie z powodu «nieetycznych metod»”. SPI-B jest jednym z podkomitetów, które doradzają Naukowej Grupie Doradczej ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (Sagę), kierowanej przez sir Patricka Vallance’a, głównego doradcę naukowego rządu. Naukowcy z Zespołu otwarcie przyznali gazecie, że ich praca była „nieetyczna” i miała znamiona „totalitarnej”

Zespół SPI-B nalegał w marcu 2020 r. na to, aby ministrowie rządu Borisa Johnsona za pomocą działań propagandowych oraz posunięć prawnych

zwiększyli u obywateli „postrzegany poziom zagrożenia osobistego” ze strony Covid-19, ponieważ „znaczna liczba osób nadal nie czuje się wystarczająco zagrożona” Jeśli propaganda kowidowa ma być skuteczna, a ludzie posłuszni, należy za pomocą wszystkich dostępnych władzom środków sprawić, aby każdy czuł się osobiście zagrożony i postrzegał innych jako zagrożenie. Zwłaszcza tych, którzy nie podporządkują się rozporządzeniom ministerstwa zdrowia i premiera.

Jeden z naukowców zaangażowany w prace SPI-B powiedział: „W marcu [2020 r.] rząd bardzo martwił się o przestrzeganie przepisów i sądził, że ludzie nie będą chcieli lockdownów. Dlatego uznano, że strach jest potrzebny, aby zachęcić do przestrzegania prawa, i podjęto decyzje o tym, jak nakręcić spiralę lęku. Sposób, w jaki wykorzystaliśmy strach, jest dystopijny”.

Steve Templeton, w artykule „Upadek ekspertów” zamieszczonym na stronie Browstone Institute, zauważa, że „większość ludzi opanowanych przez strach nie chce niuansów i niepewności. Chcą wierzyć, że są eksperci, którzy wiedzą wszystko i przewidzą dokładnie, co się wydarzy i jak powstrzymać nadciągające niebezpieczeństwo. Chcą mieć pewność, że wszelkie ryzyko chorób i śmierci można wyeliminować za pomocą prostych i trwałych środków zaradczych, i są gotowi oddać wiele ze swoich swobód, nawet za iluzję poczucia, że wszystko jest pod kontrolą. Wielu ekspertów i media promują takie proste środki zaradcze, z radością sprzedają iluzje, gdyż społeczeństwo gorączkowo je kupuje”.

Tyle że eksperci nie sprostali zadaniu. Jak uczeń czarnoksiężnika uwolnili siły, nad którymi nie zapanowali. Lansowali hasło „zaufaj nauce”, której mianowali się prominentnymi przedstawicielami, jednocześnie kompromitując się nietrafnymi, bo nieopartymi na rzetelnych studiach przypadków, prognozami. Wzbudzili u odbiorców swych tyrad wielkie oczekiwania i nadzieje, których nie spełnili. Skutek jest taki, że słowo „ekspert” straciło wiele na swym znaczeniu. Templeton pisze: „Eksperci są okropni w przewidywaniach i nie mają zbyt dużej wiedzy poza ich często wąskimi obszarami zainteresowań. W bardzo złożonej sytuacji, takiej jak pandemia, nie będzie ani jednej osoby, która miałaby głębokie zrozumienie tego, co dzieje się w danym momencie, a tym bardziej umiejętności przewidywania, co będzie dalej”.

Modele wad

„Brytyjscy eksperci ds. Covid-19 zostali «wprowadzeni w błąd alarmującymi modelami i zaniechanym obiektywizmem)/’, głosi tytuł artykułu zamieszczonego w„TheTelegraph”w marcu 2022 r. Doradca rządowy wydaje potępiający werdykt w sprawie reakcji naukowców na pandemię, dodając, że „nie patrzyli na szerszy obraz” zjawiska, które, jakoby, poddawali analizie badawczej, pisze autorka tekstu Sarah Knapton.

Profesor Mark Woolhouse, członek Naukowej Grupy ds. Modelu przebiegu Grypy Pandemicznej (Spi-M), powiedział, że rządowy system doradczy był zdominowany przez klinicystów i specjalistów ds. zdrowia publicznego, którzy patrzyli tunelowe na złożone zjawisko, jakim jest pandemia.

W książce wydanej w tym roku pt. „The Year The World Went Mad” (Rok, w którym świat oszalał), prof. Woolhouse stwierdził, że blokady „miały zaskakująco nikły efekt” i po prostu „odłożyły problem na inny dzień, wielkim kosztem”. Grupa ds. Modelu została założona, aby walczyć z niewłaściwą chorobą, grypą. Stąd wczesne modele opierały się na dynamice grypy – tempie jej rozprzestrzeniania się i źródłach największych zakażeń. Stąd błędnie założono, że szkoły były głównym rozsadnikiem choroby.

Profesor Woolhouse powiedział, że był „wyjątkowo sceptyczny” w stosunku do raportu Imperial College London z 16 marca 2020 r., w którym stwierdzono, że bez radykalnych działań rządu umrze ponad 500 tys. osób. Dane te miały rzekomo tak przerazić rząd, że zdecydował się na zmianę polityki kowidowej, obawiając się przeciążenia służby zdrowia.

„Było zupełnie oczywiste, że nikt nie jest w stanie przewidzieć przebiegu epidemii w tak długim horyzoncie czasowym, więc jaki był sens publikowania tych wyników?” napisał profesor Woolhouse.

Imperial College London opublikował analizę w czerwcu następnego roku, twierdząc, że blokada uratowała prawie pół miliona istnień ludzkich w Wielkiej Brytanii. „Wniosek nie był ani trochę prawdopodobny”- napisał prof. Woolhouse. „Analizy przeprowadzone przez innych badaczy doprowadziły do zupełnie innych konkluzji. Mówiły one, że epidemia w Wielkiej Brytanii już spadała, zanim weszła w życie blokada”.

„Spodziewam się, że ta debata będzie trwała latami, ale wątpię, by ktokolwiek twierdził teraz, że blokada z 23 marca uratowała prawie pół miliona istnień ludzkich. Każdy, kto popierał blokadę na podstawie liczby pół miliona, został wprowadzony w błąd”.

„The Telegraph” nadmienia też, że badania coraz częściej sugerują, że blokady typu „zostań w domu” nie były potrzebne, bo ludzie w naturalny sposób zaczynają się izolować Społecznie, widząc wzrost przypadków choroby bądź zakażeń u znajomych, przyjaciół i rodziny.

Członkowie Grupy ds. Modelu sami coraz częściej przyznają, że wiele z ostatnich modeli było błędnych, ponieważ nie uwzględniono wyżej wymienionych zmian behawioralnych. Prof. Woolhouse oceniając politykę „rygorów sanitarnych” powiedział, że: „Korzyści dla zdrowia publicznego zostały przeszacowane. Na tym błędnym rachunku oparto decyzje, które okazały się szkodliwe”

Swoją negatywną rolę odegrali też „eksperci” medialni. „Podczas pandemii stało się rutyną, że doradcy naukowi i komentatorzy forsowali taką czy inną politykę” – napisał Woolhouse. „Jako obywatele mają do tego pełne prawo. Ale kiedy w mediach pojawia się ciągły strumień rządowych doradców naukowych wzywających do blokady, tak jak podczas drugiej fali w październiku 2020 r., przekroczyliśmy pewną granicę”.

„The Spectator” pisał w marcu 2022 r., że członkowie Sagę przyznali, iż stworzone przez nich modele „odbiegały od rzeczywistości”. Liczby zebrane przez zespół sugerowały, że Omicron zabija od 600 do 6 tys. osób dziennie – jak ustalono, 21 stycznia liczba ofiar śmiertelnych osiągnęła 273. Profesor Graham Medley, przewodniczący zespołu tworzącego modele przebiegu choroby, działającego w ramach Sagę, zasugerował, że zadaniem Sagę jest ostrzegać przed niebezpieczeństwem. Dlatego lepiej je przecenić niż nie docenić. Nie dlatego, że eksperci chcieli forsować określoną politykę, taką jak blokada, ale dlatego, że obawiali się reakcji rządu, gdyby nie przewidzieli najgorszego scenariusza rozwoju choroby.„Najgorsze dla mnie byłoby, gdyby rząd powiedział: «Dlaczego nie powiedziałeś, że u nas byłoby tak źle?». Tak więc nieuchronnie zawsze będziemy brać pod uwagę najgorszy z możliwych wariantów i namawiać rząd, aby dostosował do niego swoją politykę pandemiczną”, stwierdził prof. Medley.

Eksperci od kompromitacji

Dobitnie o błędach ekspertów i „modelarzy” pisze’Steve Tem- pleton we wspomnianym wyżej artykule„Upadek ekspertów” zamieszczonym na stronie Browstone Institute.

„Eksperci generalnie nie są dobrzy w prognozowaniu, co wykazał psycholog i autor Philip Tetlock w swojej książce «Expert Political Judgement» z 2005 r. W badaniu Tetlocka, kiedy 284 ekspertów poproszono o dokonanie 27451 prognoz w obszarach związanych z ich specjalizacją, wyniki zakończyły się totalnym fiaskiem. W konfrontacji z «dyletantami, rzucającymi lotkami szympansami i algorytmicznymi prognozami różnych zmiennych» eksperci nie radzili sobie lepiej od nich. Nie byli dokładniejsi w przewidywaniu niż przeciętny człowiek. Byli jednak ludzie, którzy okazali się lepsi w prognozowaniu, ale nie byli to ludzie, których tradycyjnie określa się mianem «ekspertów». Zamiast tego dokładniejsi prognostycy byli bardziej wszechstronni niż wąsko wyspecjalizowani znawcy, mniej ideologiczni i bardziej skłonni do kwestionowania własnych założeń. W przeciwieństwie do nich eksperci po prostu zakładali, że wiedzą wszystko”.

27 marca 2020 r. dr Ezekiel Emanuel, przewodniczący wydziału etyki lekarskiej na Uniwersytecie w Pensylwanii, przewidział 100 milionów przypadków CO- VID-19 w USA w ciągu zaledwie czterech tygodni. „W tej chwili, jeśli spojrzeć na liczby, prawdopodobnie mamy milion przypadków COVID-19 w kraju. A jeśli liczba ta podwaja się co trzy do czterech dni, oznacza to, że będziemy mieli 100 milionów ludzi, którzy mają COVID-19 za około cztery tygodnie, a to przerażająca myśl”, cytował słowa eksperta Real Clear Politics. Cztery tygodnie później, 27 kwietnia 2020 r., okazało się, że potwierdzonych przypadków było milion.

Promowany na całym świecie jako bardzo trafnie „przewidujący” dynamikę zakażeń model Imperial College, opracowany przez prof. Neila Fergusona i współpracowników, przewidywał ponad 2 miliony zgonów w USA w ciągu trzech miesięcy od początku pandemii. Był to niezwykle wpływowy model. Deborah Birx, koordynatorka reakcji na koronawirusa w Białym Domu, przyznała, że opierając się na nim rząd federalny zaczął promować lockdowny.

Zamiast całkowitego załamania systemu opieki zdrowotnej w USA trzy miesiące później, w czerwcu, zmarło około 109 tys. osób. Równie wpływowe modele Instytutu Metryki i Oceny Zdrowia Uniwersytetu Waszyngtońskiego (IHME) przewidywały ogromny, przytłaczający wzrost liczby pacjentów wymagających łóżek szpitalnych i respiratorów. Na podstawie jego prognoz wiele stanów kształtowało swoją politykę kowidową.

Gubernator Nowego Jorku Andrew Cuomo powiedział 24 marca 2020 r., że stan może potrzebować do 140 tys. łóżek szpitalnych (spośród dostępnych 53 tys.), przy czym potrzebnych jest 40 tys. łóżek na oddziałach intensywnej terapii. Zaledwie dwa tygodnie później, przy gwałtownym spadku liczby przypadków, zgłoszono tylko 18 569 hospitalizacji. Chociaż kilka szpitali osiągnęło lub przekroczyło pojemność podczas gwałtownych wzrostów zakażeń w Nowym Jorku i New Jersey, wiele z nich pozostało prawie pustych, a niektóre nawet zwolniły personel, pisze SteveTempleton. Dwa miesiące później, gdy stało się jasne, że przewidywany wzrost się nie zmaterializuje, Cuomo przyznał na konferencji prasowej, że informacje, które otrzymał od ekspertów, były błędne: „Wypadłem z tego biznesu, ponieważ wszyscy zawiedliśmy w tym biznesie. Prawda? Wszyscy pierwsi eksperci krajowi. Oto mój model projekcji. Oto mój model projekcji. Wszyscy się mylili. Wszyscy się mylili”. Po czym dodał:„lstnieje wiele zmiennych. Rozumiem to. Nie wiedzieliśmy, na czym właściwie miałby polegać dystans społeczny. Rozumiem, ale wszyscy się myliliśmy”.

Zawsze z dobrym samopoczuciem

Seria pomyłek nie zniechęciła ekspertów do prognozowania. Gdy stany USA zaczęły się ponownie otwierać, modele ponownie błędnie przewidziały masowe odrodzenie się CO- VID-19, czytamy na stronie Brow- stone Institute. Otwarcie stanu Georgia było krytykowane jako „eksperyment przeprowadzany na ludziach”, nieliczący się z ich życiem. Model opracowany przez naukowców z Massachusetts General Hospital w Bostonie przewidywał, że nawet stopniowe znoszenie ograniczeń w planowanym dniu Tl kwietnia spowodowałoby ponad 23 tys. zgonów, podczas gdy utrzymanie obecnych ograniczeń do lipca spowodowałoby ~2 tys. zgonów.

Nic z tego nawet w przybliżeniu się nie wydarzyło. Miesiąc po ponownym otwarciu Georgii zamiast 23 tys. zgonów odnotowano 896. Stan ten nie był odosobnionym przykładem. W tym czasie w USA przewidywano, że stany luzujące obostrzenia i znoszące lockdowny będą miały gwałtowny wzrost liczby przypadków zakażeń, zachorowań i zgonów. Gdy to nie nastąpiło, wówczas eksperci tłumaczyli rozbieżność między swymi przewidywaniami a rzeczywistym przebiegiem zdarzeń tym, że to właściwie nie były przewidywania, tylko„apokaliptyczne obrazy” mające uświadomić odbiorcom, „co by się stało, gdyby nie było blokad, ograniczeń ani rozporządzeń”. Wytłumaczenie, powiedzmy sobie szczerze, dość pokrętne, ale wystarczające dla entuzjastów kowidowego zamordyzmu. A takich wciąż było wielu.

Siewcy przerażenia ignorowali fakt, że były państwa, które nie zareagowały histerią pandemiczną. Brak lockdownów, obostrzeń, obowiązku noszenie masek nie spowodował w tych krajach apokalipsy. Szwecja nie zablokowała ani nie zamknęła szkół podstawowych – przymusowe środki łagodzące ograniczały się do zakazu zgromadzeń powyżej 50 osób, inne pozame- dyczne sposoby walki z wirusem były w większości dobrowolne, a rząd kładł nacisk na osobistą odpowiedzialność zamiast stosować przymus.

Kiedy zespół szwedzkich naukowców zastosował model, jaki przygotowało Imperial College dla Szwecji, dane wyjściowe mówiły o około 96 tys. zgonów w przypadku niezastosowania restrykcji w postaci blokad, samoizolacji w domach, nie- noszenia masek. Nawet przy blokadach i innych wymuszonych środkach łagodzących model nadal przewidywał ok. połowę tej liczby, z 40-42 tys. zgonów. Jednak rząd tego kraju nie zdecydował się na restrykcje, odmówił postępowania według wskazań modelu i postulatów tych krajowych ekspertów, którzy prognozowali, że każda kolejna fala epidemii przyniesie dziesiątki tysięcy ofiar śmiertelnych. Wirus najwyraźniej poszedł śladem rządu i także nie zachował się tak, jak chcieli „znawcy” W Szwecji odnotowano 13 tys. zgonów z powodu COVID-19 w pierwszym roku pandemii.To mniej niż połowa tego, co przewidywano, nawet przy blokadach w stylu Imperial College, znacznie mniej niż przewidywano, gdyby rząd Szwecji w ogóle nic nie zrobił, zauważa SteveTempleton.

Upadek kultu ekspertów

Autor tekstu na stronie Browstone Institute kończy swoje rozważania na temat roli ekspertów w czasie histerii kowidowej taką oto refleksją: „Zamiast spierać się o liczby, główne argumenty po- winny koncentrować się na tym, co można zrobić, aby zminimalizować szkody spowodowane globalną pandemią bez powodowania dodatkowych szkód. Argumenty były jednostronne – zwolennicy daleko idących restrykcji sanitarnych wygrywali w wielu miejscach nie dzięki debatom i wymianie argumentów, ale poprzez atakowanie i cenzurowanie opozycji oraz sprzedawanie przestraszonej opinii publicznej iluzji pełnej kontroli nad epidemią i konsensusu wśród uczonych na temat jej zwalczania”.

Templeton wskazuje też na to, że: „Pandemia odsłoniła kurtynę, obnażając szaleństwo kultu ekspertów. Eksperci są tak samo omylni i podatni na uprzedzenia, toksyczne myślenie stadne i wpływy polityczne jak wszyscy inni. To rozpoznanie może niepokoić ludzi. Jednak powinno też wymusić poczucie odpowiedzialności za poszukiwanie prawdy wbrew temu, co mówią eksperci, i to jest dobra strona tego, co przeżyliśmy w ciągu minionych kilku lat”.

ŚWIATOWY SANITARNY STAN WOJENNY

Krystyna Górzyńska, Warszawska Gazeta, nr 23, 9-15.06.2023

Urządzono wielki światowy sanitarny stan wojenny bez żadnych podstaw. Czyżby macki Big Pharmy były jeszcze potężniejsze, niż nam się wydaje i grozi nam rząd światowy WHO?

Piątego maja WHO dokonała na swojej stronie internetowej pod- sumowania„pandemii”Covid-19. Wnioski są oczywiste. Zrealizowano potężny plan w interesie Big Pharmy:

„Pandemia C0VID-19 to globalna epidemia koronawirusa, choroby zakaźnej wywoływanej przez wirusa SARS-CoV-2 (zespołu ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej). Pierwsze przypadki nowego koronawirusa (nCoV) wykryto po raz pierwszy w Chinach w grudniu 2019 r., a wirus szybko rozprzestrzenił się na inne kraje na całym świecie.To skłoniło WHO do ogłoszenia w dniu 30 stycznia 2020 r. stanu zagrożenia zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym (PHEIC) oraz do określenia wybuchu epidemii jako pandemii w dniu 11 marca 2020 r.

W dniu 5 maja 2023 r., po ponad trzech łatach od wybuchu pandemii, Komitet ds. Nagłych Wypadków WHO ds. COVID-19 zalecił Dyrektorowi Generalnemu, który zaakceptował to zalecenie, że biorąc pod uwagę, iż choroba jest już «ugruntowana i trwa», nie pasuje to do dalszego utrzymywania stanu PHEIC. Nie oznacza to, że sama pandemia się skończyła, ale że globalna sytuacja kryzysowa, którą spowodowała, jest na razie opanowana. Komitet przeglądowy, który ma zostać powołany, opracuje długoterminowe, stałe zalecenia dla krajów dotyczące sposobu zarządzania COVID-19 na bieżąco”.

Przypomnijmy zatem, co ogłaszał 11 maja 2020 r. Dyrektor Generalny WHO podczas briefingu dla mediów na temat COVID-19. Jego wypowiedź była kompilacją sprzecznych i wątpliwych komunikatów: m.in. informacji o liczbie chorych i zgonów, które w żaden sposób nie były alarmujące, fałszywej wiadomości, że nie było jeszcze pandemii koronawirusowych (gdy nawet angielska Wiki podaje, że grypa azjatycka z lat 1889-1890 mogła być spowodowana koronawirusem OC43), informacji, że epidemię można kontrolować, przy czym środki kontrolowania epidemii są ciężkie, jak w Chinach, a zatem kryzys dotknie każdy sektor publiczny i gospodarczy itp. Cytuję tą emocjonalno-manipulacyjną enuncjację:

„W ciągu ostatnich dwóch tygodni liczba przypadków COVID-19 poza Chinami wzrosła 13-krot- nie, a liczba dotkniętych krajów potroiła się. Obecnie jest ponad 118 000 przypadków w 114 krajach, a 4 291 osób straciło życie. Tysiące innych walczy o życie w szpitalach. Spodziewamy się, że w nadchodzących dniach i tygodniach liczba przypadków, liczba zgonów i liczba dotkniętych krajów wzrośnie jeszcze bardziej.

WHO ocenia tę epidemię przez całą dobę i jesteśmy głęboko zaniepokojeni zarówno alarmującym poziomem rozprzestrzeniania się i dotkliwości, jak i alarmującym poziomem bezczynności. W związku z tym dokonaliśmy oceny, że COVID-19 można scharakteryzować jako pandemię.

Pandemia nie jest słowem, którego można używać lekko lub beztrosko. Jest to słowo, którego niewłaściwe użycie może wywołać nieuzasadniony strach lub nieuzasadnioną akceptację zakończenia walki, prowadząc do niepotrzebnego cierpienia i śmierci. (…) Nigdy wcześniej nie widzieliśmy pandemii wywołanej przez koronawirusa (…) Jak powiedziałem w poniedziałek, samo spojrzenie na liczbę przypadków i liczbę dotkniętych krajów nie mówi wszystkiego. Spośród 118 000 przypadków zgłoszonych na całym święcie w 114 krajach, ponad 90 procent przypadków występuje tylko w czterech krajach, a dwa z nich – Chiny i Republika Korei – mają znacznie zmniejszające się epidemie. 81 krajów nie zgłosiło żadnych przypadków, a 57 krajów zgłosiło 10 przypadków lub mniej (…) Kilka krajów wykazało, że tego wirusa można stłumić i kontrolować. (…) Jesteśmy wdzięczni za środki podjęte w Iranie, Włoszech i Republice Korei w celu spowolnienia wirusa i kontrolowania ich epidemii. Wiemy, że środki te zbierają ciężkie żniwo w społeczeństwach i gospodarkach, tak jak miało to miejsce w Chinach (…) Wszystkie kraje muszą znaleźć równowagę między ochroną zdrowia, minimalizacją zakłóceń gospodarczych i społecznych oraz poszanowaniem praw człowieka. Misją WHO jest zdrowie publiczne. (…) To nie jest tylko kryzys zdrowia publicznego, to kryzys, który dotknie każdy sektor – więc każdy sektor i każda osoba muszą być zaangażowani w walkę. Od początku mówiłem, że kraje muszą przyjąć podejście obejmujące cały rząd, całe społeczeństwo, zbudowane wokół kompleksowej strategii zapobiegania infekcjom, ratowania życia i minimalizowania skutków. (…) Przypominam wszystkim krajom, że wzywamy was do uruchomienia i zwiększenia skali waszych mechanizmów reagowania kryzysowego. Komunikuj się ze swoimi pracownikami o zagrożeniach i o tym, jak mogą się chronić – to sprawa każdego z nas. Znajdź, wyizoluj, przetestuj i lecz każdy przypadek oraz prześledź każdy kontakt. Przygotujcie swoje szpitale. Chroń i szkol swoich pracowników służby zdrowia. I wszyscy dbajmy o siebie nawzajem, bo potrzebujemy siebie nawzajem. (…) Jesteśmy w tym razem, aby ze spokojem robić właściwe rzeczy i chronić obywateli świata. To wykonalne”.

Absurdalny plan został wykonany

Choroba Covid-19 pod względem klinicznym nie różni się – co podawało oficjalnie WHO – od grypy. Na stronie internetowej potwierdzała to 22października 2021 r. dr Sylvie Briand. Cytuję: „Tak więc grypa jest bardzo powszechna, zwłaszcza w sezonie, a zwykle jej objawami są gorączka, ból głowy, ból mięśni, ale także objawy ze strony górnych dróg oddechowych, takie jak kichanie i kaszel. W przypadku COVID-19 są to w zasadzie te same objawy, ale dodatkowo mamy specyficzne objawy, takie jak anosmia, czyli brak węchu, i ageuzja, czyli brak smaku (…). Ale czasami ludzie mają bardzo niewiele objawów, czy to grypy, czy COVID-19.To naprawdę zależy od poziomu odporności. W przypadku tych dwóch chorób ważne jest, aby wiedzieć, że środki zapobiegawcze działają w przypadku obu z nich, a szczególnie mycie rąk jest bardzo ważne. Następnie wietrzenie pomieszczeń, gdy jesteś w zatłoczonych pomieszczeniach, w których jest dużo ludzi, w szczególności, aby otworzyć okno. Również noszenie maseczek, jeśli nie można otworzyć okna, i zachowanie dystansu fizycznego. A obu chorobom można naprawdę zapobiec, jeśli zastosujemy te środki”.

Trzeba feż przypomnieć, że zgodnie z definicją WHO, pandemia jest epidemią występującą na skalę przekraczającą granice międzynarodowe, na skalę światową, gdy następuje niemal jednoczesna transmisja. W 2009 r. (podczas świńskiej grypy A/H1N1) WHO usunęła ze swojej definicji słowa „z ogromną liczbą zgonów i chorób”. Deborah Cohen i Philip Carter twierdzą w artykule pt. „WHO and the pandemie fiu «conspiracies»”(„WHO i „spiski” związane z pandemią grypy”), że: „Kluczowi naukowcy doradzający Światowej Organizacji Zdrowia podczas pandemii grypy wykonywali płatną pracę dla firm farmaceutycznych, które mogły zyskać na przygotowywanych wytycznych. Te konflikty interesów nigdy nie zostały publicznie ujawnione przez WHO, a WHO odrzuciła zapytania dotyczące postępowania z pandemią A/H1N1 jako «teorie spiskowe®”.

Bezsporne jest jednak to, że w 2009 r. (cytuję za: Marcin Bo- janowski „Gigantyczny rachunek za świńską grypę” 26 marca 2010): „Ogłoszenie pandemii spowodowało obciążenie podatników w wielu krajach dodatkowymi kosztami. Straty poniesiono m.in. z powodu zakupu szczepionek. Rząd Holandii wydał na ten cel 300 min euro, czego następstwem stały się zalegające, nikomu niepotrzebne szczepionki.. Z zamówionych przez rząd Francji szczepionek za 860 min euro skorzystało 5 proc, obywateli. Wśród Włochów nabywcami szczepionek o wartości 184 min euro zamówionych przez rząd okazało się tylko 4 proc, obywateli. Natomiast z niemieckich zasobów o wartości 417 min euro skorzystało 10 proc. Niemców.

Dodatkowym wydatkiem były wynagrodzenia dla pracujących po godzinach lekarzy i pielęgniarek. W samej Francji wydano na ten cel 150 min euro; a także: 95 min euro – na wynajęcie magazynów; 8,5 min – na strzykawki, a 6 min euro pochłonęły tam same kampanie informacyjne. Dodatkowo, oprócz wydatków na sam zakup leków, rządy poniosły straty za zwroty tych, które zalegały w magazynach. Taki koszt wyniósłby w samej Francji 358 min euro, jednak po zawarciu ugody z trzema koncernami obniżył się do 48 mln euro. Również inne rządy (m.in. Niemiec, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Holandii, Hiszpanii, Czech) negocjują warunki zwrotu zalegających szczepionek. W Europie tylko jeden kraj nie zamówił szczepionek – Polska. W związku z tym była minister zdrowia – Ewa Kopacz – miała być ekspertem w jednym z europejskich śledztw przeciwko WHO”

Niestety, z powyższej sytuacji rządy na świecie nie wyciągnęły żadnych wniosków.

Wszystko wskazuje na to, że kolejna „walka z pandemią” przyjętymi środkami okazała się dramatycznie szkodliwa (nadmiarowe zgony, lockdowny, potężne koszty, skutki uboczne szczepień) i ponownie korzystna przede wszystkim dla Big Pharmy. Śmiertelność choroby Covid-19 była bowiem niska, co było wiadome od samego początku.

Na stronie WHO opublikowano wyniki badań światowej klasy epidemiologa Johna loannidisa dotyczące wskaźnika śmiertelności zakażeń COVID-19 C,Biuletyn Światowej Organizacji Zdrowia” 99 (1), 19 – 33 F. htttp://dx.doi. org/102471/BLT20 265 892). W 51 badanych lokalizacjach mediana rzeczywistego współczynnika śmiertelności dla COVID-19 wyniosła 0,27 proc. (0,23 proc, po korekcie).

A zatem, urządzono wielki światowy sanitarny stan wojenny bez żadnych podstaw. Szukanie „winnych”odbywa się opornie lub nie odbywa się wcale, a najskuteczniejszy w USA prokurator generalny Ken Paxton z Teksasu, który prowadził śledztwo w sprawie szkodliwości preparatów promowanych jako „szczepionki przeciw COVID-19″, został właśnie poddany procedurze usunięcia z urzędu przez Izbę Reprezentantów.

Opracował: Jarosław Praclewski – Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny