KORONAWIRUS – NAJWIĘKSZY SKANDAL XXI WIEKU: Ujawniamy! Szczepionka Pfizera dopuszczona bez badań!

Aldona Zaorska, Warszawska Gazeta, nr 42, 21-27.10.2022 r.

Janinę Smali: – Nie. Musieliśmy naprawdę poruszać się z prędkością nauki, aby naprawdę zrozumieć, co dzieje się na rynku.

Szczepionka Pfizera nie była testowana pod kątem zatrzymania transmisji koronawirusa. Miliony ludzi zostało oszukanych, bo koncern musiał reagować na sytuację na rynku.

W ciągu kilku dni 9 min wyświetleń na Twitterze zdobyło wideo holenderskiego przedsiębiorcy i europosła Roba Roosa, w którym ujawnił on prawdę o szczepionce Pfizera. Oglądających przybywa z każdym dniem i nic dziwnego, bo prawda o szczepionce i jej skuteczności może być ciężkim szokiem dla wszystkich szczepionkowców. Pogardzani przez nich antyszczepionkowcy mogą tylko powiedzieć „a nie mówiłem”. O co chodzi?

Kłamstwo warte miliardy Dziesiątego października, w trakcie prac specjalnej komisji Parlamentu Europejskiego ds. COVID-19, holenderski europoseł Rob Roos zapytał przedstawicielkę firmy Pfizer – Janinę Smali, czy szczepionka tej firmy była testowana pod kątem powstrzymywania przenoszenia wirusa przed wypuszczeniem jej na rynek.

„Czy szczepionka Covid firmy Pfizer, zanim weszła na rynek, była testowana pod kątem zatrzymania przenoszenia wirusa? Jeśli nie, proszę to wyraźnie powiedzieć. Jeśli tak, to czy jest Pani skłonna udostępnić te dane tej komisji? I naprawdę chcę uzyskać prostą odpowiedź. Czekam na nią z niecierpliwością”- zapytał Roos.

Rozbawiona (według niektórych relacji) Janinę Smali odpowiedziała od razu:

„Nie. Musieliśmy naprawdę poruszać się z prędkością nauki, aby naprawdę zrozumieć, co dzieje się na rynku”.

Rozumiesz, Szanowny Czytelniku? Szczepionka firmy Pfizer nie była testowana pod kątem zatrzymania przenoszenia koronawirusa, bo firma musiała błyskawicznie reagować na sytuację ”na rynku” i nie miała czasu na podstawowe badania. Dla Pfizera wpędzanie ludzi w kowidową psychozę to był”rynek”. W sumie nie ma się co koncernowi dziwić – istnieje po to, żeby zarabiać, to skorzystał z okazji.

Tymczasem miliony ludzi od pierwszych godzin wprowadzenia szczepionki słyszały, że tylko szczepienia zatrzymają koronawirusa i że nawet jeśli ktoś jest młody, silny i zdrowy, to powinien się zaszczepić „dla innych”. Jeśli ktoś odmawiał, słyszał, że przez niego mogą umrzeć ludzie starsi, schorowani czy słabsi. Bo się nie zaszczepi i sam, przechodząc kowid bezobjawowo, ich po- zaraża. To słyszeli ludzie w całej Europie. Okazuje się, że byli królikami doświadczalnymi. Politycy i „eksperci” od początku powtarzali, że tylko szczepienia, podawali procentowe dane na temat skuteczności szczepionek, opierając się na danych… od producentów.

„Jeśli się nie szczepisz, jesteś antyspołeczny! Tak powiedział nam holenderski premier i minister zdrowia”- skomentował szokującą wypowiedź przedstawicielki Pfizera Roos.

„Dziś okazuje się, że to kompletny nonsens. Podczas przesłuchania kowidowego w Parlamencie Europejskim jeden z dyrektorów Pfizera przyznał mi właśnie: w momencie wprowadzania szczepionki na rynek nigdy nie testowano jej pod kątem zatrzymania przenoszenia wirusa”- dodał. „Usuwa to całą podstawę prawną paszportu kowido- wego. Paszport kowidowy, który doprowadził do masowej dyskryminacji instytucjonalnej, ponieważ ludzie stracili dostęp do podstawowych części społeczeństwa. (…) To jest skandaliczne. Miliony ludzi na całym świecie czuły się zmuszone do szczepień z powodu mitu, że «robisz to dla innych». Teraz okazało się, że jest to tanie kłamstwo. To powinno być ujawnione”- podkreślił Rob Roos.

Osoby promujące szczepionki na covid-19: 1. Michał Sułkowski, 2. Adam Niedzielski, 3. Waldemar Kraska, 4. Andrzej Horban, 5. Krzysztof Simon, 6. Paweł Grzesiowski, 7. Lidia Brydak, 8. Krzysztof Pyrć, 9. Anna Piekarska, 10. Magdalena Marczyńska, 11. Tomasz Dzieciątkowski, 12. Włodzimierz Gut, 13. Robert Fiisiak, 14. Bartosz Fiałek

Ujawnione powinno być i coś innego, a mianowicie: czy Pfizer okłamał Komisję Europejską i poszczególne rządy, czy przeciwnie – politycy i ich eksperci wiedzieli, że szczepionki nie zostały przebadane, a pomimo tego okłamywali ludzi. Z tego wynika jednak, że Pfizer zrobił sobie z zaszczepionych króliki doświadczalne. Czysty zysk. Normalnie kosztowałoby to setki milionów dolarów.

W dodatku badania farmaceutyczne mają to do siebie, że wyglądają podobnie. Jeśli więc koncern Pfizer nie miał czasu na ich przeprowadzenie, bo musiał reagować na sytuację, rynku”, jaką mamy gwarancję, że pozostali producenci szczepionek przeprowadzili testy? Jaką mamy gwarancję, że testy dotyczące samej ochrony przed zakażaniem koronawirusem zostały przeprowadzone rzetelnie? Odpowiedź nasuwa się sama – nie mamy żadnej gwarancji.

Czy już rozumiesz, Szanowny Czytelniku, dlaczego koncerny szczepionkowe zostały zwolnione z odpowiedzialności za swój produkt?

Oczywiście teraz rozmaite serwisy przekonują, że ujawnione przez Rossa informacje to ”manipulacja” i od początku było wiadomo, że szczepionki jedynie zmniejszają możliwość transmisji choroby, bo taka „natura” szczepionek.

Autorzy tego typu „sprostowań” najwyraźniej mają ludzi za idiotów, którzy nie pamiętają trwającej miesiącami kampanii o zaszczepieniu się „dla innych” i potwornej presji wywieranej na miliony ludzi na wszystkich kontynentach. Okazuje się, że chodziło o zysk koncernu. W dodatku wyszło na jaw, że przed podpisaniem wartego 35 miliardów euro kontraktu na zakup przez Komisję Europejską od Pfizera 1,8 mld dawek szczepionek (dla ok. 450 min mieszkańców) szefowa Komisji Ursula von der Leyen kontaktowała się osobiście z prezesem Pfizera Albertem Bourlą. Cel i treść ich rozmów nie zostały ujawnione. Sprawą zajęła się Prokuratura Europejska, chociaż, gdy weźmie się pod uwagę kwoty, jakie wchodzą w grę, i zaangażowane osoby, można być pewnym, że śledztwo nic nie wykaże.

Tymczasem w TVP wciąż trwa kampania przekonywania do szczepień. Tym razem traktująca ludzi odmawiających zaszczepienia jak oszołomów, którym trzeba współczuć oszołomstwa i których należy cierpliwie wysłuchać i równie cierpliwie przekonać, żeby się zaszczepili, bo to jedyny sposób na zatrzymanie koronawirusa…

Rozważania przed kolejną „pandemią”

dr Robert Kościelny

Francuski generał Christian Blanchon opublikował w zeszłym miesiącu list chwalący tych, którzy są wystarczająco odważni, by oprzeć się globalnej kampanii presji COVID, jako”superbohaterów”, osoby „ucieleśniające to, co najlepsze w ludzkości”. „Zrobili to, czego inni nie mogli zrobić; byli drzewem, które oparło się huraganowi obelg, dyskryminacji i wykluczenia społecznego”.

Szukając na YouTube materiału na temat psychologicznych konsekwencji histerii kowidowej rozpętanej przez władze i usłużne jej media, natrafiłem na wykład pana prof. Bogdana de Barbaro, zatytułowany „Spojrzenie psychoterapeuty na współczesne pandemie” Wykład miał miejsce w październiku 2021 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wszystkie magnificencje udrapowane w togi uczonych – dziekanów, profesorów, doktorów miały zakwefione twarze niczym bajadery czy inne hurysy z 1000 i jednej nocy. Widomy znak, że”pandemia”trwa i trwa mać. Chyba po raz pierwszy w historii najstarszej polskiej wszechnicy zgromadzenie akademików wyglądało jak sabat oszołomów z jednej z tajnych organizacji o charakterze okultystycznym.

Z drugiej strony, czy jest w tym coś dziwnego, gdy weźmie się pod uwagę, że w murach tej uczelni kilka lat wcześniej miał odbyć się wykład specjalisty od… reinkarnacji? Nie wiem, czy ostatecznie do niego doszło, ale plakaty zapowiadające to wiekopomne wydarzenie (równie dobrze można było zaprosić guślarza albo Babę Jagę, oni też swoje wiedzą) widziałem, a z nich wynikało, że event odbędzie się w Auditorium Maxi- mum UJ.

Prof., mówiąc o kowidzie, stwier- dził:”Trudno nie zauważyć, że pandemia koronawirusa, wywołując wachlarz reakcji emocjonalnych, może stanowić istotną okoliczność katalizującą agresję, a nawet nienawiść” Rzeczywiście, w październiku 2021 r. trudno było tego nie zauważyć. Podobnie jak nie sposób było nie dostrzec, że agresję podtrzymywały, a nawet dodatkowo nakręcały, władze i media. Rzecz w tym, że de Barbaro na to akurat uwagi nie zwrócił.

Jeśli jego uczone oko nie spoczęło na tak fundamentalnej sprawie to, znów nie dziwny się, że później było już z górki. Tym bardziej, że wykładowca posiłkował się w swym wywodzie, jako oczywistą oczywistością, mocno polemiczną tezą, mówiącą, że „pandemia koronawirusa przeorała nasz świat” C,przeorała świat” nie pandemia, ale polityka pandemiczna – to istotna różnica). Pan profesor jedno przeoczył, a drugie wciskał. Cała reszta była już tylko konsekwencją przyjętej, osobliwej, metodologii.

„Jeśli agresja staje się powszechna, chętnie znajduje sobie wroga wspólnego” kontynuował profesor-psychoterapeuta. Każdy, kto żyje w Polsce (choć akurat w tym wypadku mógł mieszkać gdziekolwiek, bo zjawisko było globalne), wie doskonale przeciwko komu była w tym czasie skierowana powszechna nienawiść. Przeciwko… obcym narodowościowo bądź rasowo. Tak wynikałoby z opowieści, bo przecież nie rzetelnego, naukowego wystąpienia prof. de Barbaro. Tymczasem mówca kontynuował: atakując taką osobę „Nie musimy już o sobie myśleć, że jesteśmy agresywni czy nienawistni, lecz możemy o sobie twierdzić, że jesteśmy patriotami, bronimy tożsamości czy wspólnoty narodowej albo walczymy o to, aby nas nie skrzywdzili obcy”.

Wszystko to, co powiedział profesor od psychoterapii, pasuje jak ulał, ale do sytuacji wzmożonej agresji wobec osób będących rzeczywiście mniejszością i to znaczną, usiłujących racjonalnie spojrzeć na „pandemię” Starających się nie poddawać rojeniom hipochondryków, dla których nastał prawdziwie złoty czas. W końcu znaleźli ”winnych” swoich wiecznych „niedomagań” i teraz mogą skierować przeciw nim atak, wynikający z panicznego lęku o swoje zdrowie, mówiąc, że robią to „dla dobra innych”. W ten sposób, dzięki zabiegowi, który opisał de Barbaro, nienawidzą i zioną agresją w poczuciu wyższości moralnej wobec chcących ich skrzywdzić „obcych” Tyle że nie rasowo czy etnicznie, ale ”sanitarnie”

To jest prosta droga do pogromów i akceptacji dla marszów z pochodniami. Bo czasy „pandemii’^© czasy uruchomiające mechanizm, na bazie którego zbudowano łagry, obozy koncentracyjne i reedukacyjne oraz getta. Ale tego akurat pan profesor również nie zauważył, a nonkonformistów pandemicznych nazwał wyznawcami teorii spisku, plasując się tym samym w chórze osób agresywnych wobec rzeczywistej, a nie wyimaginowanej mniejszości. Swoją napastliwą postawę przypisał in- nym.”Za teoriami spiskowymi może podążać agresja” orzekł profesor, wskazując jako na dowód atak rzekomego antyszcze- pionkowca na punkt szczepień. Mówię rzekomego, bo służby chyba do dziś nie pochwyciły tego,terrorysty”, mimo że kamery monitorujące zarejestrowały całe zajście, oczywiście pokazane później w telewizjach wszystkich opcji -”prawych” i „lewych”.

W psychologii postawa prof. Bogdana de Barbaro nazywa się projekcją, czyli mechanizmem obronnym polegającym na przypisywaniu innym własnych niepożądanych uczuć, poglądów. O czym de Barbaro, jako psychoterapeuta, doskonale wie. Ale, jak widać, zasada medice, aira te ipsum dotyczy również psychologów.

Wspominałem już o tym wielokrotnie, musimy przygotować się na długą i samotną walkę o wolność i godność. Przeszkadzać nam w niej będą dwa czarty – jeden spod znaku „uczonych” saduceuszy nakładających nam różne kagańce na twarz pod pozorem sterylnie obiektywnej”prawdy naukowej” Drugi – faryzeuszy, chcących wziąć nas pod szczelną „opiekę” państwa. Ale walka o wolność zawsze jest długa i sa- motna:”Droga cnoty przykra” pisał Wespazjan Kochowski, poeta polskiego baroku.

Na pocieszenie wskażmy, że w podobnej sytuacji są ludzie na całym świecie. Nawet w wielkiej Ameryce. Publicysta J.B. Shurk z American Thin- ker, podsumowując wydarzenia z ostatnich dwu lat, napisał:”Jeśli ktoś potrzebował dowodu, jak zdezorientowani moralnie i duchowo zagubieni stali się ludzie Zachodu, trzy lata szaleństwa związanego z CCMD-19 ujawniły nasze problemy. Przez dziesięciolecia postmodernistyczny, antychrześcijański i an- tyzachodni złośliwy nowotwór szerzył się w społeczeństwie, pożerając życie i radość oraz podsycając zgniłe, destrukcyjne obsesje na punkcie bezsensownej «wielokulturowości», nienawistnego antynacjonalizmu, sztucznego globalizmu […]. Obywatele zostali zmuszeni do porzucenia swojej kultury, stylu życia, tożsamości religijnej i przynależności rodzinnej, jednocześnie znosząc uwarunkowania rządowe mające na celu pozbawienie ich indywidualności i zaprogramowanie na poddanie się większemu dobru»„- niezależnie od tego, co politycy rozumieją pod pojęciem „dobra”.

Wydawało się, że ludzie Zachodu nigdy nie zgodzą się na tak daleko posunięty terror, absolutnie bezprawne działania, a co najważniejsze – zupełnie nieskuteczne w walce z chorobą, za to bardzo sprawne w walce z ludzką wolnością i godnością. Jednak zarówno w Ameryce, jak i w Polsce, i innych krajach Zachodu obywatele niespodziewanie, przerażająco wręcz łatwo i szybko, zrezygnowali ze swych niezbywalnych praw, uwierzyli z zabobonną, irracjonalną gorliwością w ”święte szmatki”! dwumetrowy dystans. Odległość tę egzekwowano bardzo skrupulatnie, agresywnie wobec osób, które nieopatrznie przeniknęły ten zaczarowany krąg bezpieczeństwa. Ludzie drugiej dekady XXI w. porzucili z dnia na dzień myślenie racjonalne, jak niepotrzebny balast, zastępując je postrzeganiem świata na sposób magiczny.

Francuski generał Christian Blanchon opublikował w zeszłym miesiącu list chwalący tych, którzy są wystarczająco odważni, by oprzeć się globalnej kampanii presji COVID, jako ”superbohaterów” osoby ”ucieleśniające to, co najlepsze w ludzkości”. ”Zrobili to, czego inni nie mogli zrobić; byli drzewem, które oparło się huraganowi obelg, dyskryminacji i wykluczenia społecznego”. Oceniając ich jako prawdziwych wojowników, generał konkluduje, że”są to żołnierze, których każda armia światła chce mieć w swoich szeregach”

J.B. Shurk pisze:” Dążenie do cnoty i prawdy nadaje sens i często obie znajdują się na tej samej ścieżce do Wszechmogącego Boga. Jeśli chodzi o świat śmiertelników, nie jesteśmy tu po to, by ślepo lub potulnie się podporządkować. Odnajdujemy jednak wielki cel, kiedy decydujemy się walczyć o to, co słuszne” Kto stanie się kołem zamachowym przyszłej wiosny ludów, nowego Sierpnia, czyli ”Wielkanocy, która przyszła latem” jak to określiła jedna z osób zgromadzonych w Szczecinie pod stocznią Warskiego, gdzie miał swą siedzibę Międzyzakładowy Komitet Strajkowy z Marianem Jurczykiem na czele ?

„Czyż może być co dobrego z Nazaretu?” zapytał Natanael, mocno powątpiewając w to, by coś dobrego wyszło z tej niecieszącej się najlepszą sławą okolicy.

Więc może tym zaczynem będą ludzie z miejsc uchodzących za nie najciekawsze? Może nierządnice? Może celnicy? Jedno jest pewne, nie będą nim saduceusze i faryzeusze.

Opracował: Leon Baranowski – Buenos Aires, Argentyna