TRAKTAT PANDEMICZNY WIECZNIE ŻYWY

dr Robert Kościelny, Warszawska Gazeta, nr 43, 28.10-3.11.2022

Marks tego by nie wymyślił, Hitler czy Mussolini. A nawet Lenin i Stalin, Mao i Pol Pot. Wymyślili to globaliści – uczniowie wymienionych wyżej „dobroczyńców ludzkości”.

Hasło powszechnego i całkowitego bezpieczeństwa stało się modne i jest lansowane z uporem maniaka, a właściwie psychola, który pod pozorem uchylenia ludziom nieba wpędza ich do zagrody, aby wygodnie i „bezpiecznie” właśnie strzyc barany „dla ich własnego dobra”. Tak jest w przypadku kowida, tak też jest w przypadku klimatu i innych pomysłów światowej gangsterki.

Pod koniec wrześnie miał miejsce Światowy Szczyt Innowacji dla Zdrowia (WISH) w Doha w Katarze. Wzięli w nim udział ministrowie zdrowia i inne osobistości ze 136 krajów. Celem spotkania było omówienie stopnia przygotowania systemów opieki zdrowotnej do ewentualnej kolejnej pandemii. W oddzielnej dyskusji na konferencji w Doha rzecznik WHO powiedział, że proponowany od pewnego czasu traktat pandemiczny może wymagać nowego organu do egzekwowania tych jego postanowień, które zostaną uzgodnione przez kraje przystępujące i że będzie musiał dysponować narzędziami prawnymi w formie sankcji dla krajów, które nie wdrożyły w pełni traktatu po jego uzgodnieniu. Rzecznik WHO dodał, że jest to jedyny sposób, aby zapewnić przyjęcie standardowego podejścia do radzenia sobie z kolejną pandemią typu kowid. Zabrzmiało groźnie? Od początku pojawienia się koncepcji globalnego traktatu pandemicznego wiało grozą.

Początki pomysłu: mór powróci

Po raz pierwszy o pomyśle traktatu pisałem w TS pod koniec zimy tego roku. Zwróciłem wówczas uwagę, że już na początku grudnia 2020 r., czyli wtedy, kiedy przerażeni ludzie mieli cały czas przed oczami ciężarówki z Ber- gamo i lodowiska w Madrycie, przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zaproponował międzynarodowy traktat o pandemii w ramach Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), uczestnicząc za pośrednictwem przekazu wideo w Sesji Specjalnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ, zwołanej na 3 i 4 grudnia 2020 r. w odpowiedzi na pandemię COVID-19.

W obliczu przyszłych zagrożeń antypandemiczny traktat, oparty na zbiorowej mobilizacji i solidarności, umożliwiłby społeczności międzynarodowej lepsze przewidywanie przyszłych niebezpieczeństw, przygotowanie się na nie i zarządzanie nimi. „Michel wymienił kilka obszarów, których taki traktat mógłby dotyczyć: monitorowanie ryzyka; lepsze finansowanie i koordynacja badań; wydajniejszy system ostrzeżeń i wymiany informacji; poprawa dostępu do opieki zdrowotnej; poprawa odporności systemu na wzrost zachorowań i hospitalizacji: wzmocnienie systemów opieki zdrowotnej i zabezpieczenie łańcuchów dostaw”.

Przewodniczący Rady Europejskiej (RE) rozmawiał na ten temat z dyrektorem generalnym Światowej Organizacji Zdrowia, dr.

Tedrosem Adhanomem Ghe- breyesusem. Po tej rozmowie Michel potwierdził, że WHO jest „kamieniem węgielnym międzynarodowej współpracy przeciwko pandemii. Natomiast traktat uzupełni i wzmocni wysiłki międzynarodowe”

25 lutego 2021 r. przywódcy UE uzgodnili, że będą pracować nad międzynarodowym traktatem dotyczącym pandemii w ramach WHO oraz dążyć do zwiększenia światowego bezpieczeństwa zdrowotnego. Z kolei 30 marca 2021 r. 25 szefów rządów i agencji międzynarodowych wydało wspólne oświadczenie, w którym przewidywano: „Będą inne pandemie i inne poważne zagrożenia zdrowotne. Żaden pojedynczy rząd ani agencja wielostronna nie jest w stanie samodzielnie rozwiązać tego zagrożenia”. Z oświadczenia przebija pewność odnośnie do nieuchronności kolejnej zarazy o globalnym rozmachu: „Pytanie nie brzmi czy, ale kiedy. Razem musimy być lepiej przygotowani do przewidywania, zapobiegania, wykrywania, oceny i skutecznego reagowania na pandemie w wysoce skoordynowany sposób. Pandemia COVID-19 była surowym i bolesnym przypomnieniem, że nikt nie jest bezpieczny, dopóki wszyscy nie są bezpieczni”.

W tekście sprzed ponad pół roku zauważyłem: „A kiedy wszyscy są bezpieczni? I kto będzie decydował o tym, że teraz to już na pewno wszyscy są bezpieczni? I jakie warunki będzie musiała spełnić ludzkość, aby zatopić się w nirwanie «bezpieczeństwa»? O tym ani słowa. I słusznie, bo o czym tu mówić, skoro wszystko jest oczywiste, choć niedopowiedziane?” Hasło powszechnego i całkowitego bezpieczeństwa stało się modne i jest lansowane z uporem maniaka, a właściwie psychola, który pod pozorem uchylenia ludziom nieba wpędza ich do zagrody, aby wygodnie i „bezpiecznie” właśnie strzyc barany „dla ich własnego dobra” Tak jest w przypadku kowida, tak też jest w przypadku klimatu i innych pomysłów światowej gangsterki. Cnotą (jedyną godną tego miana) będzie postępowanie zgodnie z procedurami, regulaminami, wytycznymi i rozporządzeniami. Marks tego by nie wymyślił, Hitler czy Mussolini. A nawet Lenin i Stalin, Mao i Pol Pot. Wymyślili to globaliści – uczniowie wymienionych wyżej „dobroczyńców ludzkości”. Strach przed „śmiercią pod respiratorem „lub od nadmiaru CO2 w powietrzu okazał się bardziej skuteczny i bardziej korzystny dla interesów oprawców, zwłaszcza dla ich interesów finansowych, niż strachy rozsiewane przez dotychczasowych tyranów. Bo nie dość, że potrafił zgromadzić rzesze pod sztandarem dostarczonym przez władze, to jeszcze sprawnie zmobilizował je przeciw dysydentom.

Dokument mocno ukorzeniony. Polacy wśród a firmantów

Traktat pandemiczny „byłby zakorzeniony w konstytucji Światowej Organizacji Zdrowia, przyciągając inne odpowiednie organizacje kluczowe dla tego przedsięwzięcia, wspierające zasadę zdrowia dla wszystkich”

Podczas gdy na całym świecie ludzie wprowadzani byli w trans pandemiczny, histeria osiągała rekordowe natężenie, walka z”siewcami śmierci” (osobami próbującymi zachować zdrowy rozsądek i dystans) stawała się coraz bardziej bezwzględna, a liczba nadmiarowych zgonów z powodu utrudnionego dostępu do usług medycznych i coraz większego strachu rosła – przestępcy kowidowi, czyli przedstawiciele rządów i światowych organizacji organizowali dyskretnie kolejne spotkania mające na celu jeszcze sprawniejsze zarządzanie w przyszłości spanikowanymi masami.

31 maja 2021 r., na spotkaniu Światowego Zgromadzenia Zdrowia, 194 członków WHO zdecydowało, by na specjalnej sesji rozpoczynającej się 29 listopada 2021 r. podjąć konkretne rozmowy na temat międzynarodowego traktatu antypande- micznego. 1 grudnia 2021 r. 194 członków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) porozumiało się co do rozpoczęcia procesu redagowania i negocjowania konwencji, umowy lub innego międzynarodowego instrumentu na podstawie konstytucji Światowej Organizacji Zdrowia, by poprawić profilaktykę, gotowość i reakcję pandemiczną. „Oznacza to, że wśród rządów deklarujących poparcie dla totalitarnego projektu był również rząd warszawski, czym chyba nie chciał się pochwalić” czytamy na stronie Prawy.pl.

Polski rząd w ogóle jest zbyt skromny, bo przecież premier Morawiecki nie tylko wiedzą o tym „osiągnięciu” nie podzielił się z obywatelami. Niedawno jeden z bacznych obserwatorów życia politycznego i gospodarczego stwierdził:”Zdaje się, że numerze wstrzymaniem wypłat dla Polski na podstawie Karty Praw Podstawowych, na wpisanie której do umowy zgodził się – zgadnijcie – rząd Morawiec- kiego, to kolejna rzecz, o której nam nie powiedzieli. Tak jak o spisie kamieni milowych”. Rząd „dobrej zmiany” Mateusza Morawieckiego ma szansę przejść do historii Polski jako rząd wielkich niedopowiedzeń.

Międzynarodowy organ negocjacyjny miałby podczas 76. sesji Światowego Zgromadzenia Zdrowia w 2023 r. przedstawić sprawozdanie z postępów prac, tak by instrument można było przyjąć do 2024 r.Jnstrument” czyli konwencja, umowa lub inny międzynarodowy dokument, byłby prawnie wiążącym aktem prawa międzynarodowego. Umowa o profilaktyce, gotowości i reakcji pandemicz- nej, przyjęta w ramach WHO, pozwoliłaby państwom na całym świecie wzmocnić zdolności krajowe, regionalne i globalne oraz zwiększyć odporność na przyszłe pandemie.

Jerzy Karwelis zauważa na swym blogu:”jeśli się powyższe ziści, będziemy mieli kilka nieciekawych rzeczy. Po pierwsze, powstanie coś w rodzaju Światowego Ministerstwa Zdrowia, które będzie zarządzało (dodajmy – przyszłymi) pandemiami z jednego centrum. Po drugie, będzie to korzystne dla obecnych władz. Kiedy szef sanepidu zeznał w wywiadzie dla RMF, że «miał święty obowiązek» wykonywania rekomendacji WHO, to się wygadał, bo wcale nie miał żadnego takiego umocowania. Jest szefem niezależnego polskiego organu, a więc nic nie musiał i decyzje podejmował na własny rachunek (który zapłaciło społeczeństwo, bythe way). Po trzecie, – wedle naszej konstytucji źródłem prawa są również umowy międzynarodowe, do których będzie się zaliczał omówiony wyżej akt. A więc – tu znów na korzyść władz – nie trzeba będzie, jak dotychczas, kombinować nielegalnie z rozporządzeniami, które nie mogą przecież regulować zarządzania krajem. Po czwarte – mamy wyraźne sugestie dotyczące koordynowania polityki informacyjnej z jednego centrum i eliminowania szkodliwych dezinformacji. Będzie więc globalna cenzura i żaden kraj nie będzie się mógł wyłamać z jednej opowieści o przyczynach pandemii i środkach zaradczych. Co będzie także kneblowaniem nauki, która polega przecież na ciągłym kwestionowaniu aktualnych prawd”.

Najnowsze wiadomości o czynach niegodnych

Znana CzytelnikomTS strona Off-Guardian poinformowała, że na przełomie września i października tego roku miał miejsce Światowy Szczyt Innowacji dla Zdrowia (WISH). Powołując się na „British Medical Journal” który kilka dni po tym evencie opublikował raport omawiający przebieg Szczytu, strona zacytowała Sarah Gilbert – liderkę zespołu odpowiedzialnego za opraco- wanie”szczepionki”AstraZe- neca Covid:”Nie pozwólmy, aby kryzys gospodarczy odwrócił uwagę od przygotowań do przyszłej pandemii”. Sarah Gilbert wypowiedziała ten apel w ramach kluczowej dyskusji na temat przygotowań do następnej pandemii, a dokładniej – na temat Traktatu PandemicznegoWHO.

Można by zadać pytanie: po co to wszystko? Dlaczego rządzący chcą na podstawie sztucznie wywołanego problemu, o czym coraz częściej się mówi i coraz więcej dostarcza na to dowodów, tworzyć ministerstwo zdrowia o globalnych prerogatywach?

Władze będą grać w kowidową grę, bo są współuczestnikami zbrodni na swoich obywatelach. Aby wszystko się nie wydało, aby ludzie nie stawiali pytań, domagając się bardzo niewygodnych dla rządzących odpowiedzi, trzeba jak najdłużej trzymać ich w zmąceniu umysłowym i dygocie emocjonalnym. Krótko mówiąc, zagrożenie epidemiczne musi trwać, podobnie jak”obo- wiązek” noszenia masek przynajmniej w niektórych strefach – maski są czynnikiem przypominającym, jak w środku histerii kowidowej przyznał jeden z obozu władzy. Traktat pande- miczny to hamulec bezpieczeństwa dla zbrodniarzy, którzy będą mogli wykręcać się od obowiązku udzielania odpowiedzi pod pozorem dbania o stan zdrowia społecznego i ochrony przed pandemią. Będzie też doskonałym narzędziem kontroli ludzkich zachowań.

Można spekulować, a spekulacja ta ma dość mocne podstawy, że ów traktat i ogólnoświatowe ministerstwo zdrowia może się stać potężną bronią w walce z ewentualnymi buntami społecznymi. Cóż prostszego, jak w chwili narastających napięć społecznych odpalić kolejną „pandemię” a ludzi uczestniczących w ruchach oddolnych mających na celu obalenie „elit” określić mianem „siewców śmierci” tak jak Żydów nazywano” nosicielami tyfusu” podczas II wojny i zaganiano pod tym pozorem do „kwarantann” czyli gett? Światowy traktat oraz ministerstwo skoordynują takie działania w skali globalnej. Dysydent nie będzie miał szans uciec do wolnego świata, jak było to możliwe w czasie zimnej wojny, bo wolny świat nie będzie istniał.

Wracając do szczytu WISH, na którym wielu „ekspertów wysokiego szczebla”, producenci szczepionek i ministrowie zdrowia wyrazili ubolewanie, że poszczególne kraje już lekceważą konieczność przygotowania się na pandemię. Off-Guardian cytuje ponownie panią Gilbert: „Już teraz widzimy, jak plany inwestycyjne niektórych rządów zaczynają nie uwzględniać faktu, że pandemia może się powtórzyć”. Kit Knightly, autor tekstu zamieszczonego na cytowanej stronie, zauważył: Oczywiście producent szczepionek ma dobre powody, by to powiedzieć. Mieszanka siania paniki i dobrej, starej spekulacji (jedna firma twierdzi, że pracuje nad przenośnymi laboratoriami, które można wysłać do Trzeciego Świata w przypadku pandemii) – to niezawodny podkręcacz nastrojów.

WISH nie był jedynym międzynarodowym panelem omawiającym traktat pandemiczny w ciągu ostatnich kilku tygodni. Podczas gdy Sarah Gilbert przemawiała do ministrów i speców od spekulacji i „ekspertów” w Doha, w Genewie WHO prowadziła etap konsultacji publicznych dotyczących traktatu. Celem WHO jest wymuszenie zgody i współpracy: „narody, które robią to, co każę im WHO, otrzymują pieniądze, a narody, które tego nie robią… cóż, nie robią. Tracą pieniądze. To przekupstwo i szantaż, ubrane w język «pomocy» i «sankcji»„. Traktat umożliwiłby WHO tworzenie „pandemii” z powietrza, kiedy tylko uznałaby to za stosowne, poprzez zachęcanie biednych krajów zależnych od pomocy do nazwania każdej epidemii grypy nową „pandemią”, zauważa Kit Knightly.

Pod wielką kryszą

Czy rządzący się ugną i scedują wszystkie swoje kompetencje dotyczące polityki zdrowotnej na ”globalne ministerstwo”? Jak pisałem powyżej, rządy całego świata mają na rękach krew swoich obywateli – mówiąc nieco patetycznie, choć nieprzesadnie. Ogólnoświatowy traktat stworzyłby świetną okazję do rozmycia własnej odpowiedzialności, zrzucenia jej, jak to już się robi, na ogólnoświatowy trend, który jedno nakazuje, a drugie – zakazuje. Poza tym w razie chęci wymierzenia im sprawiedliwości tacy pokorni wykonawcy poleceń byliby pod nie byle jaką kry- szą. Zresztą z zachowań wielu z nich można wnosić, że już są, a przynajmniej tak się czują, jakby byli. Mamy tego przykład w Polsce. Przecież szereg niegodnych wypowiedzi ze strony niektórych przedstawicieli rządu i „ekspertów” nigdy by nie padł, gdyby nie poczucie absolutnej bezkarności.

Niedawno ujawniono skandal szczepionkowy. Przewodnicząca Komisji Europejskiej jest jedną z głównych podejrzanych.”Politico” zaznacza, że w styczniu bieżącego roku rzecznik praw obywatelskich UE oskarżył Komisję o niewłaściwe administrowanie procesem zakupu szczepionek. Komisja Europejska nie udostępniła bowiem treści wiadomości pomiędzy Ursulą von der Leyen oraz dyrektorem generalnym Pfizera Albertem Bourlą, tłumacząc, że nie przechowuje takich dokumentów. Sprawę opisał „The New York Times”. Mowa o zakupie 1,8 miliarda dawek szczepionek o wartości 35 miliardów euro. We wrześniu ukazał się raport Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, z którego wynika, że Komisja odmówiła ujawnienia jakichkolwiek szczegółów dotyczących roli von der Leyen w rozmowach dotyczących kontraktu z Pfizerem. Europejski Trybunał Obrachunkowy stawia von der Leyen zarzuty, że odeszła ona od wspólnych ustaleń z poprzednich negocjacji dotyczących szczepionek i samodzielnie wypracowywała wstępną umowę.

Ale to daleko nie wszystko, bo 19 października 2021 r. organizacja Public Citizen dotarła do umów z Albanii, Brazylii, Kolumbii, Dominikany, Peru czy Komisji Europejskiej zawartych między tymi podmiotami prawa międzynarodowego a producentami szczepionek. Dotarto też do fragmentów umów Chile, USA i Wielkiej Brytanii. O czym mówią?

„Od samego początku, czyli od momentu podpisywania umów, a właściwie jednoczesnego ich utajnienia, wychodzą kwiatki […], że w tych umowach najważniejszą częścią, o którą dba strona producencka, jest zwolnienia jej z jakiejkolwiek odpowiedzialności za własny produkt”, pisze na swym blogu „Dziennik zarazy” Jerzy Karwelis. Poza tym władze miały zobowiązać się w umowach do promowania szczepień w różnych mediach i kanałach oraz do eliminowania z rynku farmaceutycznego medykamentów mogących leczyć koronawi- rusa. O tym ostatnim mówił dr Norman Pieniążek, pracujący w CDC (Centrach Kontroli Chorób), amerykańskim odpowiedniku naszego sanepidu. Czy terror szczepionkowy w postaci gróźb wprowadzenia segregacji sanitarnych, uczynienia z części obywateli mieszkańców drugiej kategorii wynikały właśnie z chęci upłynnienia ”szczepionek”? I tylko z tego? Podobnie jak zaciąganie przed „trybunał” tych niewielu niezłomnych lekarzy, którzy ośmielali się mieć inne zdanie na temat sensowności szczepień, masek, lockdownów? Jeśli tak, to mamy do czynienia z kolejnym skandalem, z kolejną zbrodnią na narodach.

KONIEC CYWILIZACJI BIAŁEGO CZŁOWIEKA?

Marcin Hałaś

Walka z Kościołem i katolickim systemem wartości, agresywna ekspansja homoseksualizmu, ideologia gender i pokrewne, zabijanie dzieci nienarodzonych, a nawet… weganizm – to wszystko znamiona końca cywilizacji białego człowieka. Jak pisał pewien poeta: „Innego końca świata nie będzie”.

Czternaście lat temu, po wyborze Baracka Obamy na prezydenta Stanów Zjednoczonych głośna stała się wypowiedź ówczesnego posła śp. Artura Górskiego, którą mainstreamowe media sprowadziły do krótkiego zdania”Wybór Baracka Obamy to koniec cywilizacji białego człowieka” Dało to pretekst do histerycznej nagonki na Górskiego, którego opinia w swojej istocie nie miała nic wspólnego z rasizmem (czyli kolorem skóry Obamy). Górski zauważył:

„Prezydentem, głową największego na świecie mocarstwa, został kumpel lewackiego terrorysty Williama Ayersa, polityk uważany przez republikańską prawicę za czarnoskórego kryptokomuni- stę. Głosami swoich wyborców Obama, czarny mesjasz nowej lewicy, zgniótł kandydata republikanów Johna McCaina. Już niedługo Ameryka zapłaci wysoką cenę za ten grymas demokracji. Jak powiedział mój klubowy kolega poseł Stanisław Pięta, Obama to nadchodząca katastrofa, to koniec cywilizacji białego człowieka. Oby się mylił” – mówił w 2008 r. Górski.

Cywilizacja białego człowieka jest jednak zbyt silna, aby jej kres mógł położyć wybór jednego człowieka na prezydenta najsilniejszego choćby mocarstwa świata. Cywilizację może zniszczyć tylko antycywilizacja albo zalew (inwazja) barbarzyńców. Z takim procesem mamy, jak się wydaje, do czynienia obecnie.

Przy okazji uściślijmy, co oznacza termin: cywilizacja białego człowieka. Nie pokrywa się ona dzisiaj z kolorem skóry, współcześni barbarzyńcy – lewacy – są często biali, natomiast kościół katolicki najbardziej dynamicznie rozwija się w Afryce. Cywilizacja białego człowieka to po prostu cywilizacja chrześcijańska. Niektórzy mówią: judeo-chrześcijańska, chociaż o wiele bardziej adekwatna jest nazwa: cywilizacja chrześcijańsko-łacińska. Chrześcijaństwo, będące wypełnieniem obietnicy Starego Testamentu, wątek judaizmu zawiera samo w sobie. Cywilizacja białego człowieka była budowana na dwóch fundamentach: chrześcijańskiej wiary i rzymskiego prawa.

Dość znana jest teoria mówiąca, iż upadek cywilizacji poprzedza zazwyczaj… rozwiązłość seksualna. Jacek Pulikowski stwierdził:”Historia uczy nas, że upadki wszystkich wielkich cywilizacji były poprzedzone chaosem w sferze seksualnej”. O tym, że swoboda seksualna może prowadzić do upadku cywilizacji, pisał jeszcze w latach 50. XX w. Pitirim A. Sorokin w książce ”Amerykańska rewolucja seksualna”.Trudno tutaj oprzeć się tyleż nieprzyjemnej, co oczywistej refieksji: ”wolna miłość” jaką przyniosła i promowała tzw. rewolucja seksualna z lat 60. XX w. to zaiste przedszkole, a nawet szkółka niedzielna w porównaniu z obecną promocją wynaturzonej seksualności spod znaku LGBT.

Cywilizacja białego człowieka oparta zawsze była na trzech filarach: wiary (religii), tradycji oraz rodziny. To one generowały rozwój i postęp (także techniczny). Dzisiaj właśnie te trzy fundamenty są z premedytacją dezawuowane, podważane i rozmontowywane, przez lewaków, postępowców, zwolenników NWO (new world order – nowego porządku świata). Największe uderzenie następuje w wiarę i rodzinę, a oba mogą mieć tylko jeden skutek: śmierć, umieranie, zagładę. Uderzenie w religię niesie za sobą pustkę i śmierć duchową, uderzenie w rodzinę niesie za sobą śmierć w wymiarze biologicznym: społeczeństwo zaczyna się starzeć, a potem wymierać. Jeżeli nie umrze, to nastąpi jego przebudowa, podmiana tkanki: tak biologicznej, genetycznej, jak i kulturowej.To już również widać.

Żadna chyba instytucja społeczna nie jest współcześnie demolowana tak jak rodzina. Podważana jest tak jej definicja, jak funkcja. Definicja – bo dzisiaj za małżeństwo już w kilku krajach Europy uznano związek dwóch mężczyzn. Funkcja – bo promowany jest model życia, w którym rodzina (normalna) nie jest potrzebna do niczego. Młodym heteroseksualnym ludziom proponuje się model życia tzw. singla, czyli osoby nie posiadającej rodziny i dzieci. To siłą rzeczy prosta droga do końca cywilizacji białego człowieka w podstawowym zakresie: biologicznym. Instynkt rozmnażania się (przekazania genów, zachowania gatunku) jest jedną z najsilniejszych biologicznych determinant człowieka. Biały człowiek cywilizacji skażonej przez lewactwo zaczyna więc występować wbrew prawom biologii. To przypomina obłąkanie.

Ostatnie ataki tzw. aktywistów ekologicznych na obrazy van Gogha i Moneta w galeriach muzealnych to jeden z przykładów opętania – tak, to już jest opętanie! – lewacką ideologią.

Sygnały świadczące o tym, iż współcześni mieszkańcy Europy zaczęli cywilizacyjną auto- destrukcję, są rozmaite, czasami w pierwszej chwili nie kojarzymy ich z ”końcem cywilizacji białego człowieka”. Na przykład coraz modniejszy wegetarianizm i weganizm, czyli powstrzymywanie się od jedzenia mięsa i produktów zwierzęcych. Na pozór niegroźne wariactwo, w rzeczywistości zanegowanie jednych z najważniejszych dokonań cywilizacyjnych. Bo chwile, w których człowiek nauczył się polować na zwierzynę, a potem udomowił zwierzęta i nauczył się je hodować – były milowymi kamieniami w rozwoju ludzkości. Człowiek przestał być uzależnionym od zbieractwa, nie musiał jeść tylko wtedy, kiedy znalazł owoce lub padlinę. Stał się panem swojego losu, niezależnym żywnościowo. A na dodatek zyskał o wiele bardziej wartościowy odżywczo i kalorycznie pokarm. Jeżeli ktoś dzisiaj odrzuca jedzenie mięsa, cofa się mentalnie do epoki wczesnych troglodytów! Szkodzi sobie zdrowotnie, a w warstwie ideologicznej dokonuje sprzecznego z normami naszej cywilizacji zrównania człowieka i zwierzęcia jako równoprawnych podmiotów.

Pozostaje zadać sobie pytanie, dlaczego tak wiele osób przyjmuje tę zabójczą ideologię? Odrzucenie przez człowieka religii pozbawiło go perspektywy wieczności. Postęp cywilizacyjny uwolnił go – to en bloc akurat pozytywne – od konieczności ciężkiej pracy fizycznej. Ale bez wartości, bez perspektywy eschatologicznej, bez obowiązków i konieczności zadbania o dzieci. W języku ukraińskim jest takie powiedzenie: 3>Kupy6icumbCfi (z żyru bisitsja), czyli w dosłownym przekładzie”z tłuszczu się bieszą”. Na język polski nie można tego przetłumaczyć dosłownie, raczej sparafrazować: z dobrobytu w głowach się przewraca. I chyba w taki prosty sposób można zdiagnozować sedno lewackiej kontrrewolucji kulturowej i cywilizacyjnej.

Ta kontrrewolucja rodzi oparty na nienawiści fanatyzm przeciw normalności. Ostatnie ataki tzw. aktywistów ekologicznych na obrazy van Gogha i Moneta w galeriach muzealnych to jeden z przykładów opętania – tak, to już jest opętanie! – lewacką ideologią. Atakowane są już nawet nie obiekty religijne, ale wielkie dzieła kultury świeckiej. Jeżeli w historii można znaleźć jakieś analogie to niszczenie dzieł sztuki przez chińskich komunistów w czasie tzw. rewolucji kulturalnej albo niszczenie starożytnych zabytków przez talibów.

Czy ofensywa lewactwa zostanie powstrzymana? To pytanie jest równoznaczne z innym: czy cywilizacja białego człowieka ocaleje? Z jednej strony – wydaje się, że ludzie normalni, chcący mieć rodziny, dzieci i żyć w tradycyjnej cywilizacji mają przewagę liczebną. Z drugiej strony – wiele osób popierających tzw. prawo do aborcji albo żądania agresywnego lobby LGBT nie zdaje sobie sprawy, że równocześnie popiera niszczenie naszej europejskiej cywilizacji.

Najbardziej niszczeniu cywilizacji białego człowieka sprzyjają, i je napędzają, media oraz postawa tzw. elit. Niestety, większość mediów stała się swoistym „pasem transmisyjnym” antycywilizacyjnego ataku, przy czym pod pojęciem media rozumieć należy również kulturę masową na czele z rozrywką i kinematografią. Ponoć Lenin powiedział, że ”kino najważniejszą ze sztuk”- dzisiejsi lewacy zrozumieli tę zasadę i stosują; myślę, że w czasach socjalizmu mniej w polskich kinach wyświetlano filmów o czerwonoarmistach niż dzisiaj o homoseksualistach. Nie chciałbym kończyć górnolotnym i retorycznym pytaniem: Czy cywilizacja białego człowieka jest jeszcze do uratowania? Można spointować też bardziej sarkastycznie: duża część Europejczyków zachowuje się jak przysłowiowe karpie dopingujące nadejście Wigilii.

Opracował: Leon Baranowski – Buenos Aires, Argentyna