Wspomnienie o Kornelu Morawieckim

Obywatelska, nr 281, 7-20.10.2022 r.

30 września 2019 r. zmarł Kornel Morawiecki, Marszałek Senior Sejmu VIII kadencji, działacz antykomunistyczny, twórca „Solidarności Walczącej”, kawaler Orderu Orła Białego.

Przypominamy fragment wspomnień, córki Marty Morawieckiej z 13 czerwca 2022 r., z okazji 40-lecia powstania „Solidarności Walczącej”: Kornel Morawiecki pisał: Chcemy komunistyczną władzę pozbawić władzy, walczymy o wyzwolenie narodów z bloku moskiewskiego, żądamy niepodległości Polski. „Solidarność Walcząca” przyciągała ideowych ludzi, którzy poświęcali jej całe swoje życie. Mimo grożących represji odrzucali normalizację i dogadywanie się z komuną. Śpiewali za Jackiem Kaczmarskim: „Wyrwij murom zęby krat”. Chcieli być – jak mówiła dewiza SW-wolni i solidarni. […]

W moim rodzinnym domu patriotyzm był zawsze na porządku dziennym. Miłości do Ojczyzny uczyli nas rodzice. Mama recytowała nam wiersze romantyków i dbała dzień po dniu o bezpieczeństwo i wykształcenie dzieci. Tato zaś sprawie wolności i knucia przeciwko komunie poświęcał się bez reszty. Często nam go brakowało. Zarówno wtedy, gdy po nocach drukował i rozwoził „Biuletyn Dolnośląski”, jak i tym bardziej wtedy, gdy przez sześć lat ukrywał się, budując szeregi SW. […] Dziś pamiętajmy, jak wiele suwerenna Polska zawdzięcza działającej w latach 1982-1990 prężnej kadrowej i bezkompromisowej „Solidarności Walczącej”. To właśnie jej przywódca w 2015 roku otwierał Sejm VIII kadencji słowami: „Niosę Ciebie, Polsko, jak żagiew, jak płomienie”.

Niezależni energetycznie – historyczne otwarcie gazociągu Baltic Pipe

Agnieszka Marczak

27 września 2022 roku zapisze się w historii Polski jako dzień uniezależnienia się od dostaw gazu z Rosji.

Miasto Goleniów pełniło rolę gospodarza, witając wyjątkowych gości. Na uroczystość przybyli prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, minister klimatu Anna Moskwa oraz inni członkowie rządu. Przyjechali także przedstawiciele rządu Królestwa Danii i rządu Królestwa Norwegii. Zarówno prezydent Duda, jak i premier Morawiecki, podkreślali w swoich wypowiedziach znaczenie niezależnego od Rosji przepływu gazu nie tylko dla naszego kraju, ale również dla Litwy, Łotwy, Estonii i Europy Środkowo-Wschodniej. Nowe połączenie będzie doprowadzać gaz bezpośrednio ze złóż zlokalizowanych na Szelfie Norweskim.

Premier Danii Mette Frederik- sen podkreślała w swoim wystąpieniu wagę jedności i szybkości działań międzynarodowych w obliczu kryzysu energetycznego wywołanego przez Putina. Powiedziała również o przygotowaniach do trudnej zimy, która będzie poważnym wyzwaniem dla przemysłu i gospodarstw domowych w Europie.

Minister klimatu Anna Moskwa podpisała w czasie uroczystości porozumienie z ministrem ds. klimatu, energii i zaopatrzenia Królestwa Danii Danem Jorgensenem. W dokumencie ustanowiono wytyczne w zakresie współpracy korzystnej dla obu państw. Dania i Polska będą wspólnie pracować nad rozwojem transformacji energetycznej i zwiększeniem bezpieczeństwa energetycznego w naszym regionie.

Spółka PGNIG będzie jedynym użytkownikiem Baltic Pipe, ponieważ wykupiła większość zdolności przesyłowej gazociągu, która ma wynieśćw2023 roku 10 mld metrów sześciennych. Do końca 2022 roku przepływ gazu będzie mniejszy, ponieważ dwa odcinki w Danii nie są jeszcze dokończone – w roku 2021 tymczasowo zatrzymano prace z powodu uchylenia pozwoleń środowiskowych. Jednak według Tomasza Stępnia, prezesa Gaz-Systemu (strategicznego operatora gazociągów w Polsce), przepływ gazu od 1 października wyniesie 200 tysięcy metrów sześciennych na godzinę; docelowo przepustowość gazociągu to 1 min metrów sześciennych na godzinę.

Gazociąg posiada cztery tłocznie gazu, a jego długość wynosi 900 km – od złóż na Norweskim Szelfie Kontynentalnym poprzez Danię i na dnie Bałtyku do Polski. Koszty budowy w wysokości około 1,6 mld euro ponieśli inwestorzy – polski Gaz-System oraz duński Energinet. Projekt dostał 250 min euro dofinansowania z EU.

Historia gazociągu sięga roku 1991, kiedy Piotr Na- imski jako doradca premiera ds. bezpieczeństwa energetycznego przedłożył propozycję uniezależnienia Polski od gazu płynącego z Rosji i kontynuował swoją pracę przez długi okres. Dziesięć lat później podpisano pierwsze umowy z norweskimi firmami oraz PGNiG na dostawy gazu w 2004 roku z Danii i w 2008 z Norwegii. Ale po wyborach w 2001 roku, kiedy na czele rządu stanął Leszek Miller, projekt został odrzucony. Temat budowy Baltic Pipe powrócił w 2007 roku, ale z powodu zaangażowania firmy Skanled w budowę Nordstream 2 znowu został zawieszony.

Sprawa budowy gazociągu powróciła w roku 2016. Firmy Gaz-System i Energinet opracowały rezultaty wykonalności gazociągu i po otrzymaniu dobrych wyników podpisały umowę o współpracy w listopadzie 2018 roku.

Dzisiaj widzimy pozytywne efekty zaangażowania się rządów Polski, Danii i Norwegii, które przewidywały skutki uzależnienia się od jedynego dostawcy energii ze wschodu. Państwa Europy Zachodniej powinny brać przykład z tego historycznego projektu. Czy podejmą taką próbę? – czas pokaże.

Wyścig Kolarski Korona Kocich Gór – Memoriał im. Kornela Morawieckiego

Organizator Stowarzyszenie Lipówka zaprasza na X Ogólnopolski Wyścig Kolarski Korona Kocich Gór – Memoriał im. Kornela Morawieckiego, 40. Lat Solidarności Walczącej, Runda Spadających Liści, który odbędzie się 9 października 2022 r. w Sobótce.

Oprócz wielu kategorii amatorskich zaliczających się do klasyfikacji generalnej Via Dolny Śląsk, obędą się wyścigi dla najmłodszych Junior Race, a także kat. żak/żakini oraz młodzik/młodziczka.

Tak jak w poprzednich latach zapraszamy pracowników służb na Amatorskie Mistrzostwa Polski dla Policjantów, Strażaków, Leśników oraz Kolejarzy.

Link do zapisów, https://domtel-sport.pl/sobotka/

Wyścig został objęty patronatami honorowymi

Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego, Ministra Sportu i Turystyki, Wojewody Dolnośląskiego, Marszałka Województwa Dolnośląskiego Cezarego Przybylskiego, Przewodniczącego Sejmiku Dolnośląskiego Andrzeja Jarocha, IPN o/Wrocław, Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, Dolnośląskiej Komendy Państwowej Straży Pożarnej, Ambasador Węgier Orsolyę Zsuzsannę Kovacs.

Udział w wymienionych kategoriach wyścigowych jest bezpłatny dzięki wsparciu finansowemu, którego udzielili:

• Fundacja KGHM Polska Miedź

• POLREGIO

• Fundacja Agencji Rozwoju Przemysłu

• Lasy Państwowe

• Alox

• Gmina Sobótka

• PKO Bank Polski

Organizatorzy serdecznie dziękują sponsorom.

Kornel Morawiecki – po prostu dobry człowiek

ANDRZEJ BAFAŁUKOSZ

30 września minęły trzy lata od śmierci założyciela i przewodniczącego „Solidarności Walczącej”, marszałka Kornela Morawieckiego. Człowieka, którego rola w odzyskaniu niepodległości jest wciąż za mało doceniana, a jego poglądy niedostatecznie rozpowszechniane.

Trudno mi podsumować w formie wspomnień choćby wycinka życia Kornela, gdyż w przeciwieństwie do jego bliskich współpracowników miałem niewiele okazji, by się z nim spotkać i dłużej porozmawiać. Właściwie widziałem go tylko raz w 1985 r., a później, po latach kilka razy na uroczystościach rocznicowych oraz kiedy otrzymałem Krzyż „Solidarności Walczącej”. O życiu i działalności Kornela Morawieckiego ukazało się wiele publikacji, wywiadów, artykułów, a nawet książek napisanych przez jego przyjaciół i współpracowników. Nie sposób nie wymienić tu wspomnień Marty Morawieckiej, Hanny Łu- kowskiej-Karniej czy współautora jego autobiografii Artura Adamskiego. Oczywiście wiele osób zaangażowanych w latach stanu wojennego w działalność „Solidarności Walczącej” relacjonujących tamte wydarzenia wielokrotnie wymienia nazwisko Kornela Morawieckiego jako przywódcę i symbol oporu. Przykładem jest tu też książka Krzysztofa Bieżuńskiego „Zdarzenia…”. Ja jednak chciałbym nawiązać do wywiadu, jakiego dwa lala temu udzielił Jerzemu Jachowiczowi redaktor naczelny „Gazety Obywatelskiej” Albert Łyjak. Ze względu na ograniczenie objętości tekstu Albert ledwie dotknął kilka istotnych aspektów o przekonaniach i światopoglądzie przewodniczącego. Kornel głosił ideę solidaryzmu, która w powszechnym odbiorze mogła być utożsamiana ze zwykłą międzyludzką solidarnością. A ja mam wrażenie, że Kornelowi chodziło o coś więcej, o solidarność ściśle połączoną z odpowiedzialnością na poziomie relacji międzyludzkich oraz na szczeblu organizacyjnym, administracyjnym i narodowym. Chodziło mu też o solidaryzm międzypokoleniowy, przekazywanie odpowiedzialności i kompetencji, wiedzy i bogactwa materialnego, tradycji i nowych idei wybiegających w przyszłość. Stąd jego powiedzenie nawiązujące do słów papieża św. Jana Pawła II, że człowiek nie jest tylko sam dla siebie, ale przede wszystkim dla innych i że trzeba, aby „jedni drugich brzemiona nosili”. Albert przypomniał też, że Kornel, choć radykalny antykomunista, jak mało kto zdawał sobie sprawę z niedoskonałości systemu kapitalistycznego i jego niebezpiecznych tendencji w kierunku koncentracji bogactwa w nielicznych globalnych trustach monopolizujących nie tylko gospodarkę, ale też przekaz medialny, narzucających tzw. poprawność polityczną i związaną z nią nieformalną cenzurę. Uważał, że solidaryzm mógłby „spłaszczyć” te nierówności, co byłoby z pożytkiem dla demokracji.

Nie mają racji ci, którzy zarzucają Kornelowi drogę pośrednią, że niby próbował „zlepić” swój solidaryzm, łącząc kapitalistyczną efektywność z „socjalistyczną wrażliwością” i powszechnością socjalnych dobrodziejstw. Taki eklektyczny konstrukt, zresztą postulowany przez zwolenników tzw. konwergencji, od dawna jest sprzeczny z Kornelową wizją opisaną w książce „Kierunek” ze wstępem Artura Adamskiego.

Albert uważa, że Kornel nie był rewolucjonistą, a raczej ewolucjonistą. Uważał, że świat należy ciągle poprawiać. Ciągle, to znaczy zawsze. Myślę, że był antyutopistą, nie wierzył w stworzenie na ziemi idealnego świata, uważał, iż sensem istnienia jest działanie, a nie zadowolenie z dokończonego dzieła, które w wykonaniu ludzkim nigdy doskonale być nie może. Wiele osób zastanawia się nad – jak to czasem się określa – dualistyczną postawą Kornela Morawieckiego w różnych fazach działalności. Z jednej strony bezkompromisowy, niepodległościowy bojownik z jasno określonym celem – obalenie narzuconej przez wschodniego sąsiada władzy – a z drugiej zgodnie też z jego charakterem łagodny, dążący do jedności narodowej polityk, co wyraził w swoim pamiętnym wystąpieniu w Sejmie jako marsza- łek-senior. Jego światopogląd był oparty na fundamentach europejskiej cywilizacji, greckiej filozofii, w której prawda obiektywna jest wartością najwyższą i nierelatywną. Dlatego podtytuł założonej przez niego „Gazety Obywatelskiej” brzmiał: „Tylko prawda jest ciekawa”. Na tych wartościach opierało się też rzymskie prawo, które miało służyć ludziom, a nie panować nad nimi. Kornel często odwoływał się do chrześcijańskich zasad, był człowiekiem głęboko wierzącym. Wielu ludzi sądzi, że fizycy i ogólnie ludzie wyedukowani w naukach ścisłych są niedowiarkami skoncentrowanymi na świecie materii, poszukującymi rozwiązań opartych na matematycznych zależnościach, w których nie ma miejsca na duchowe rozterki. Tymczasem właśnie wśród fizyków można znaleźć wielu wyznających wiarę w Boga. I jest to wiara jak najbardziej racjonalna. Odkryte przez fizyków fundamentalne prawa są niezmienne i uniwersalne, im jest poddany cały wszechświat i życie. Skąd jednak wzięły się te prawa i dlaczego są takie, a nie inne? Na to nauka nie ma odpowiedzi. Dlatego właśnie fizycy twierdzą, że musi istnieć transcendencja – Bóg. Kornel Morawiecki jako naukowiec miał wiele pokory wobec otaczającej nas rzeczywistości, odwrotnie niż wielu znanych ludzi kreujących się na wszystkowiedzących, przypisujących sobie boskie przymioty. Charyzma Kornela brała się z jego niewzruszalnych poglądów, zdolności podejmowania szybkich decyzji, ogromnej pracowitości, cierpliwego słuchania innych. Czy jego decyzje były zawsze słuszne? Zdania są podzielone. Wiadomo, że bojkot „częściowo wolnych” wyborów w 1989 r. wzbudza do dziś kontrowersje. Z perspektywy czasu widać jednak, że obawy Kornela były profetyczne i niestety postkomunistyczne tzw. elity wyrządziły ogromne szkody krajowi odzyskującemu z wielkim trudem niepodległość. Kornel wybiegał naprzód ze swoimi ideami, wyobrażając sobie kraje sąsiadujące z Polską jako wspólnotę współpracującą ze sobą i żyjącą zgodnie, bez wykluczania nawet naszych odwiecznych wrogów Rosjan i Niemców. I tu znów warto zauważyć, że choć miał w pamięci obrazy straszliwie zniszczonej rodzinnej Warszawy, a także sowieckie zbrodnie, choć prowadził zdecydowaną walkę z dyktatem komunistycznym, nie było w nim nienawiści do tych dwóch narodów, a raczej nadzieja na przyszłe pokojowe współistnienie. Kornel był człowiekiem praktycznym, wiedział, jak działać skutecznie, jak wykorzystywać tę „papierową amunicję”, o której mówił Albert we wspomnianym wywiadzie. „Biuletyn Dolnośląski” pod jego redakcją stał się jednym z najważniejszych miesięczników wydawanych regularnie poza cenzurą. Przywiązywał ogromną wagę do słowa pisanego. Sławna „fraktalna” struktura wydawnicza Solidarności Walczącej okazała się tak skuteczna, że SB była wobec niej bezradna. Dlatego też wielkim wysiłkiem przy pomocy niewielu osób, w tym i obecnego redaktora naczelnego Alberta Łyjaka, założył w 2011 r. „Gazetę Obywatelską”, która miej- my nadzieję będzie trwałą kontynuacją jego myśli. Kornel Morawiecki walczył ze złem. Jego postawa świadczy o tym, że tak jak Tomasz z Akwinu uważał, że zło jest brakiem dobra, czyli niebytem, i w konsekwencji dobro musi zwyciężyć. Przypo- mnijmy, że filozofia Edyty Stein, którą Kornel był zafascynowany, inspirowała się właśnie poglądami św. Tomasza z Akwinu. Przede wszystkim jednak Kornel Morawiecki był po prostu człowiekiem dobrym.

Prawie 2500 lat temu chyba największy filozof Platon napisał: Dobry człowiek nie ma żadnego powodu, by były w nim zawiść, strach, gniew i nienawiść.

Kornel – przyjaciel ludzi

ARTUR WASZKIELEWICZ

Chciałem napisać „Kornel – mój przyjaciel”, ale zdaję sobie sprawę, że takich przyjaciół jak ja można liczyć w setkach…

Poznaliśmy się dzięki temu, że Stowarzyszenie Solidarność Walcząca poszukiwało kogoś, kto mógłby przejąć skład gazety od Romka Lazarowicza. Kolega z drukarni Norpol-Press, w której kiedyś pracowałem polecił właśnie mnie.

Gdy zacząłem liczyć, to wyszło mi, że musiało to się

zdarzyć kilkanaście lat temu. Pewnego dnia zadzwonił telefon i ktoś zaproponował mi pracę dla jakiejś organizacji. Wszystko brzmiało tak tajemniczo, że zastanawiałem się, czy w ogóle w to wchodzić. Ostatecznie jednak umówiłem się na spotkanie. Tak się zaczęło…

Pracowaliśmy na początku u mnie w domu. Pamiętam, jak przychodził w klapkach i flanelowej koszuli w kratkę, z torbą pełną notatek, dawnych numerów naszej gazety i innych tytułów, z których robiliśmy przedruki. Przy pracy dużo rozmawialiśmy, wymienialiśmy poglądy. Gdy kolejny raz zapytał mnie o zdanie na jakiś temat, zażartowałem, że napiszę sobie w CV: „doradzałem Kornelowi Morawieckiemu”. Nie zaśmiał się. Chyba miał już głowę zajętą czymś ważniejszym…

Pierwszy raz w życiu spotkałem człowieka, w którym tak doskonale siła charakteru łączyła się z łagodnością, który tak jasno i prosto widział hierarchię wartości i zgodnie z nią postępował. Dopiero gdy się go poznało można było zrozumieć, skąd brała się ta szaleńcza odwaga działań Solidarności Walczącej, która w latach osiemdziesiątych wprawiała w osłupienie MO i SB.

„Mówił z mocą, nie tak, jak uczeni w piśmie” – tak o Jezusie mówi Ewangelia. Może to wydać się niestosowne, ale uważam, że to samo można było powiedzieć o Kornelu. Była moc w jego słowach, moc intelektualnej uczciwości. Nigdy nie używał naciąganych argumentów, zawsze szukał prawdy. Zauroczył mnie tym. Nie mówił nigdy tego, co wypadało mówić. Nie wyznawał „dyżurnych poglądów”. Mówił to, o czym był przekonany. Dlatego tak długo był odsuwany na bok, nie- słuchany, niedoceniany. Sam uznawałem go kiedyś za oszołoma, o czym zresztą mu powiedziałem, gdy lepiej się poznaliśmy. Nic w tym dziwnego zważywszy na to, jak pokazywały go media w latach dziewięćdziesiątych.

Doczekaliśmy się profesjonalnej redakcji, nowych komputerów i oprogramowania. Opracowałem nowy layout gazety, nową winietę. Po długich naradach zmieniliśmy nazwę na „Obywatelska”. Skończyły się wieczorne nasiadówki w moim mieszkaniu. Nadal jednak widywaliśmy się często i prowadziliśmy dyskusje w czasie pracy i po zamknięciu numeru, już teraz w szerszym gronie.

W 2015 roku Kornel kandydował do Sejmu z list Kukiza. Z całych sił mu kibicowaliśmy i pomagaliśmy, choć wiadomo było, że jeśli się dostanie, nie będzie miał już tyle czasu dla nas. I tak się stało. Nasza spokojna redakcja zamieniła się w biuro poselskie z dziesiątkami interesantów. Gdy pojawiał się we Wrocławiu nie miał już czasu na długie rozmowy. Z trudem znajdował czas na napisanie wstępniaka do gazety. Ale cóż… Są sprawy ważne i ważniejsze. Jego odejście z Kukiz 15 musiało nastąpić. Kornel nie wytrzymał długo mając nad sobą szefa. Musiał iść własną drogą, nie znosił, gdy coś go krępowało.

„Bóg jest prawdą. Kto szuka prawdy szuka Boga, choćby o tym nie wiedział”. Te słowa Edyty Stein, świętej Benedykty od Krzyża, wyryte w kamieniu w parku jej imienia, nadzwyczaj trafnie opisują wiarę Kornela. Był niestrudzonym poszukiwaczem prawdy. Jej był wierny i nią się kierował. Dlatego, choć szanował Kościół i tradycję, nie wierzył w taki sposób jak większość ludzi. Śmialiśmy się nawet, że Kornel ma własną teologię. Bóg był w niej wielką ideą dobra, ożywiającą w ludziach wszystko co najlepsze, a nauka Chrystusa – najwspanialszym odkryciem ludzkości, że możemy być dla siebie braćmi i siostrami niezależnie od wszystkich różnic. I jeszcze jedno – nie żyjemy dla siebie. Żyjemy po to, żeby dać jak najwięcej innym, żeby polepszać świat dla następnych pokoleń.

Jest wielu ludzi, którzy pięknie mówią o wartościach,

o Bogu i miłości. Kornel nie tylko mówił. On starał się realizować to, do czego miał przekonanie. Ta postawa była często uciążliwa dla otoczenia. Był uparty i nie chciał zajmować się sprawami, które uważał za nieważne, na przykład nie dbał o zdrowie. Za mało spał, źle się odżywiał. Nie dbał o pozory ani o swoją reputację. Wygłaszał poglądy przeciwne do ogólnie przyjętych i łatwo było zrobić z niego wariata.

Był to jeden z tych wyjątkowych ludzi, którzy przybliżają niebo do ziemi, przy których wartości przestają być abstrakcyjne, przybierają konkretny kształt. Patriotyzm, szacunek dla każdego człowieka, umiłowanie prawdy – były dla niego naturalne, proste i oczywiste.

Widmo globalnego lewactwa

JERZY PAWLAS

Kiedyś komunizm, a teraz neomarksizm kulturowy zagraża ludzkości.

Wbrew deklarowanym wolnościom gospodarczym, brukselscy biurokraci chcą decydować, jakie towary firmy mają produkować i gdzie je składować. Ma to zapewnić płynność gospodarki i łańcuch dostaw. Niepodporządkowanie się grozi wielkimi karami finansowymi. W ten sposób wprowadza się interwencjonizm brukselski, wzorowany na chińskim kapitalizmie państwowym. To propozycja równie szkodliwa dla rynku jak połajanki eurokratów pod adresem nieposłusznego elektoratu, który wybiera konserwatywne rządy. Bo przecież o demokracji decydują unijni biurokraci, a nie obywatele.

Ekologiści tak się zapędzili w swej zielonej demagogii, że nie zauważyli rzeczywistości. Oto forsowanie OZE wymaga przecież równoczesnego rozwoju stabilnych źródeł energii, bo co będzie, gdy wiatr ustanie, a słońce pokryją chmury. Nie- zrażeni tym urzędnicy, nie zamierzają likwidować spekulacji emisjami EU ETS, jakby chcieli wykazać, że energia z węgla musi być droższa od zielonej.

Tymczasem kryzys energetyczny sprawia, że w wielu krajach reaktywuje się elektrownie węglowe (Austria, Holandia, Niemcy, Włochy). W dodatku embargo na rosyjski węgiel powoduje, że trzeba go importować. Zwiększeniu wydobycia w krajach brukselskich sprzeciwiają się ekologiści i brukselscy biurokraci, bo przecież obowiązuje dekarbonizacja.

Partyzantka ideologiczna

Jak podaje CBS News, 65 proc, ankietowanych Amerykanów oczekuje maksymalnego ograniczenia wykonywania aborcji, zaś 31 proc, chce prawa do niej we wszystkich przypadkach. To może wywołać zdumienie, ale okazuje się, że mozolna indoktrynacja środowisk lewackich i feministycznych ma swoje granice. Nie pomogły burzliwe demonstracje i nachalna propaganda, gdy dla przeciętnego obywatela ważniejsza jest kondycja gospodarki (24 proc, ankietowanych) niż walka o tzw. prawo do aborcji (7 proc.).

Kontrastuje to ze świadomością obywateli brukselskich, dla których podstawowym prawem człowieka jest aborcja (na życzenie nawet dla małolatek) i eutanazja. Tak ostatnia popularna w Belgii i Holandii. Francuski prezydent też zapowiada – in vitro dla wszystkich, eutanazja dla każdego.

To paradoks, że w kraju chrześcijańskim powstał tylko jeden taki ośrodek medialno-akademicki, jak w Toruniu. Jednak i to dla ambitnych progresistów z Watchdog Polska za wiele. Przez trzy lata nękali środowisko toruńskie po sądach pod pretekstem nieudzielania informacji publicznej. Jego wizerunkowe straty są oczywiste, ale pozywający nagłośnili się w swej walce z katolickimi mediami. Co z tego, że prawem i lewem.

I nawet klasykę – „Toskę” Giacomo Pucciniego – można „przepracować” jako chrystianofobiczną agitkę, przebrawszy spektaklowe czarne charaktery w sutanny katolickich duchownych i – żeby nie było wątpliwości – zakładając koloratkę jednemu z nich – jak to uczyniła postępowa Opera Wrocławska. Zyskała poklask lewicowo- liberalnych mediów za ten „atak na państwo kościelne”.

Podczas gdy wspólnota brukselska nie przejmuje się kryzysem wartości chrześcijańskich (jak wiadomo dla niej konstytutywnych), co więcej instytucje katolickie traktuje się jako zagrożenie dla demokracji – KE mianuje się strażnikiem traktatów i praworządności. Gdy społeczeństwa są wpisywane w alternatywne rzeczywistości medialne (w naszym kraju przodują nadawcy polskojęzyczni) progresizm szerzy się jak zaraza. Eurokratów nie interesuje bezpieczeństwo przestrzeni informatycznej. Tak więc promocji lewicowo-liberalnej federalizacji brukselskiej towarzyszy propaganda neomarksizmu kulturowego. W tej sytuacji Donald Tusk dzielnie walczy o „europejską Polskę”.

Prawa człowieka

Mogłoby się wydawać, że ludzkość nie ma innych problemów, jak aborcja, homoseksualizm, czy płeć społeczno-kulturowa. Zgromadzenie Ogólne ONZ uchwaliło rezolucję, która kwalifikuje aborcję jako prawo człowieka. Dostęp do „legalnej aborcji” powinny zapewnić rządy krajów członkowskich, chociaż to sprzeczne z ustaleniami Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 1994 roku, kiedy pozostawiono to zagadnienie dla rozstrzygnięć krajowych. Tymczasem ostatnia rezolucja ONZ promuje – oprócz „bezpiecznej aborcji” – także ideologię gender, transpłciowość. Niemniej nie ulega wątpliwości, że komuniści nawet nie śnili, by neomarksizm kulturowy miał światowy zasięg.

Triumfują feministki – wyzwolone od „dominacji prokreacyjnej mężczyzn”, od „zniewolenia macierzyństwem” – którym nie przeszkadza fakt, że z powodu selektywnej aborcji giną miliony dziewczynek. Manifestują swoje „prawo do decydowania o swoim ciele”, choć Karta Praw Podstawowych UE gwarantuje ochronę życia. Nie- zrażone tym, nie ustają w walce przeciw rodzinie, małżeństwu, macierzyństwu, tradycyjnym wartościom, religii. Chcą wolności pojmowanej jako wybór orientacji seksualnej czy płci. Opowiadają się za konwencją stambulską, która de- konstruuje tradycyjną rodzinę i wartości i zwalcza religię.

W pogrążaniu się ludzkości w cywilizacji śmierci istotną rolę odgrywa wymiar sprawiedliwości, gdy sędziowie nakazują przerwanie zabiegów ratujących życie ludzkie. Chcą uczynić eutanazję takim prawem człowieka, jak aborcja. Wspomagają ich postępowi artyści, promując samobójstwo i eutanazję jako „dobrą śmierć”. Poznański Teatr Nowy prezentuje spektakl „Wolny wybór”, opowiadający się za prawem do samodzielnego samobójstwa, z pomocą samorządowych funduszy.

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu ujął się za esbeckimi prawami do uprzywilejowanej emerytury. Przyznaje funkcjonariuszom odszkodowania, powołując się na przewlekłość polskiego postępowania sądowego (TK bada konstytucyjność ustawy dezubekizacyjnej). Jak widać, lewicowego ukąszenia doświadczają nie tylko polscy transformacyjni reformatorzy, relatywizujący dekomunizację, ale także strasburscy sędziowie. W dodatku lekceważący uczucia religijne wierzących, gdy uznają bluźniercze wypowiedzi piosenkarki jako „frywolny i barwny język”. Wolność słowa sprowadza się do anty- religijnych manifestacji, a tolerancja do bezkarności bluźnierców. I stąd obywatelska inicjatywa ustawodawcza „W obronie chrześcijan”, którą poparło już ponad 100 tys. ludzi.

Z kolei Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zajmuje się tzw. białoruskimi uchodźcami, zatrzymywanymi przez polską straż graniczną. Powinni być azylowani w naszym kraju. Takie orzeczenie może wydawać tylko zlewicowany funkcjonariusz, nieznający realiów wojny hybrydowej. Niezależnie od tego, krajowa i brukselska jurokracja wchodzi w kompetencje władzy ustawodawczej. Pretekstem była polska zgoda na ingerencję w nasz wymiar sprawiedliwości, co umożliwiło eurokratom pozatraktatowe oddziaływanie na kraje członkowskie, także w sferze ideologii. Nie ustają też podchody polityków, kontynuujących idee Altiero Spinellego, zmierzające do realizacji komunizującego superpaństwa brukselskiego pod niemieckim przewodnictwem. Nie przeszkadza im nawet wojna rosyjsko-ukraińska.

Gospodarka kontrolowana

Spekulacje na rynku ETS są korzystniejsze (zyski z handlu CO2) niż inwestowanie w akcje giełdowe. W ostatnim roku ceny prądu wzrosły o kilkaset procent. Dlatego brukselscy biurokraci są tak niechętni reformie systemu ETS. Zielona rewolucja jest ważniejsza od racjonalnej gospodarki. Zieloną śrubę dokręcają jeszcze wymogi „Fit for 55”. Brukselska gospodarka jest coraz mniej konkurencyjna na światowym rynku. Tym bardziej, gdy rozwój zielonych technologii oparty na micie „darmowej energii”, staje się dla niej obciążeniem. Nie bierze się przecież pod uwagę, że koszty wyrobu i recyklingu urządzeń OZE, kwestionuje ich opłacalność. Niemniej lobby zielonych biznesmenów (powołujących się na zieloną ideologię) jest tak silne, że we Francji zakazano reklamy paliw kopalnych.

Jak na razie brukselski przemysł motoryzacyjny jest bliski bankructwa. Nie tylko z powodu kryzysu i braku części, ale przede wszystkim z przyjęcia absurdalnych norm ekologicznych. To byłaby realizacja rojeń eurokratów, którzy chcą zlikwidować transport spalinowy do 2035 roku. Tymczasem samochody elektryczne bynajmniej nie są ekologiczne (potrzeba rzadkich metali, recyklingu baterii).

Koszty zideologizowanej energii duszą gospodarkę, ale lobby klimatyczno-biznesowe nadal dzielnie walczy z tzw. ociepleniem klimatu, choć amerykańskie raporty wykazują, że w badaniach nad nim przyjęto fałszywe dane. W tej sytuacji brukselscy biurokraci proponują samoloty elektryczne lub napędzane wodorem, zaś polskie media reklamują czystą energię, jaką przyniesie wiatr od morza. Dlaczego nie czyste technologie węglowe? – oto jest pytanie.

Zielona zagłada

Nie bacząc na bezpieczeństwo żywnościowe obywateli, brukselscy biurokraci forsują ograniczanie produkcji rolnej (ponoć szkodzi środowisku). Stosując terror ekologiczny, wprowadzili tzw. europejski zielony ład, zagrażający rolnictwu. Charakterystyczne, że zdołali już przekonać Ukraińców, by odbudowując swój kraj po wojnie, przyjęli wytyczne europejskiego zielonego ładu. Tymczasem unijni samorządowcy – dążąc do neutralności klimatycznej oraz obawiając się urbanizacji i związanej z nią komunikacji – traktują depopulację jako czynnik sprzyjający transformacji ekologicznej.

Zadziwia konsekwencja, z jaką brukselscy biurokraci zmierzają ku utopijnemu grzęzawisku, czyli walce z domniemanymi zmianami klimatycznymi. Chcą uratować planetę dla przyrody, a nie dla ludzi. To działalność bez sensu, gdy gospodarka europejska nie jest największym emiterem gazów cieplarnianych (dystansuje ją chińska, indyjska, brazylijska, rosyjska). Poza tym, gdy dwutlenek węgla nie jest szkodliwy, a ten produkowany przez ludzi wielokrotnie mniejszy od naturalnego pochodzenia – zielony komunizm nie ma racji bytu. Jak na razie konsekwencje ideologicznej dekarbonizacji ponoszą obywatele brukselscy, płacąc wyższe rachunki za prąd i ogrzewanie.

Tęczowe uwodzenie

Brukselska dyktatura ideologiczna, dzięki przychylności nauczycieli i samorządów, trafiła do szkół wbrew woli rodziców, zapisów konstytucyjnych i podstawie programowej nauczania. Grasują seksedukatorzy, feministki, transpłciowcy, także ekologiści, demoralizując młodzież. Zamiast nauczania – ideologizacja, elgiebetycko-genderowa demagogia, neomakrskistowska indoktrynacja. Co tam wartości patriotyczne czy katolickie, gdy trzeba kształcić oświeconego obywatela brukselskiego.

Trwa lewicowy marsz przez instytucje. Aktywność krakowskich radnych, którzy chcieli kształtować program nauczania i działalność dydaktyczną szkół, zastopował Naczelny Sąd Administracyjny, orzekając, że finansowanie z budżetu miasta edukacji seksualnej w szkołach jest bezprawne. Radni przekroczyli swoje kompetencje. Prawo oświatowe zabrania wchodzenia do szkół organizacjom, niemających do tego uprawnień. Nieznajomość prawa dyskwalifikuje ich jako przedstawicieli społeczeństwa.

Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych