NAIWNIACY

Wojciech Cejrowski korespondencja z USA, DoRzeczy, nr 4, 24-30.01.2022 r.

Moja Mamusia była programistą w czasach, gdy komputery uczono raczkować. Kiedy byłem małym chłopcem, bawiłem się w domu kartami perforowanymi z komputera, czyli dotykałem technologii, która powstała w USA w czasach drugiej wojny światowej. Polska była wtedy cofnięta technologicznie o jedno pokolenie w stosunku do USA. Teraz też jesteśmy o jedno pokolenie w tyle, lecz za Chinami. Uczymy się jednak szybko i zaczynamy stosować te same mechanizmy cenzury.

***

Wynalazcą koncepcji Internetu był Paweł Baran. Urodził się w Grodnie, wychował i wykształcił w USA – jego rodzice wyemigrowali z Polski w roku 1928, gdy miał dwa lata.

Po drugiej wojnie świat spodziewał się trzeciej wojny światowej. Armia USA zleciła więc stworzenie takiej sieci komputerowej, która będzie odporna na uderzenie w komputer centralny. Wszystkie wcześniejsze sieci wyglądały jak gwiazda – komputer centralny łączył pozostałe urządzenia. Wystarczyło więc rozwalić komputer główny i wówczas pozostałe traciły ze sobą kontakt. Paweł Baran wymyślił system bez jednostki centralnej, który ostatecznie znamy jako Internet.

Wszystkie etapy pośrednie od pomysłu Barana do gotowego Internetu były tworzone na zamówienie wojska, finansowane przez wojsko (przynajmniej częściowo) i kontrolowane przez wojsko. Dopiero w roku 1991 uwolniono Internet do celów komercyjnych. Wtedy zaczął się bal idiotów, którzy twierdzili entuzjastycznie, że Internet to WYZWOLENIE – najbardziej wolna od wszelkiej kontroli przestrzeń w historii świata; wolna od ingerencji rządów, biznesu i cenzury. Teraz im damy popalić!

Internet był wolny, ale krótko; 10-20 lat, zależnie od tego, czy za punkt początkowy Internetu o zasięgu powszechnym przyjmiemy pojawienie się Google, Facebooka czy YouTube.

Symboliczną datę końca wolności w sieci wyznaczyć łatwiej – ban dla Donalda Trumpa. Ban w kraju, który Internet wymyślił, stworzył, uruchomił i dał reszcie świata; ban w kraju chełpiącym się wolnością słowa, ban w kraju wolnorynkowym. To było rok temu. Przeróżne konta, portale i osoby blokowano już wcześniej, ale „zniknięcie” Trumpa jest zjawiskiem symbolicznym, bo był urzędującym prezydentem i zniknął za poglądy – popełnił zbrodnię myśli, a nie czynu.

***

Wolność w sieci istniała krótko, i tylko po naszej stronie świata. A po drugiej? Internet nie istnieje wcale w Korei Północnej – obywatele nie mają urządzeń do odbioru. W Chinach też nie ma Internetu – zamiast niego istnieje… nawet nie wiem, jak to nazwać… intro-net, coś jak introwertyk. Chodzi o sieć powszechnie dostępną, ale wyłącznie wewnątrz Chin, bez wyjść na świat, bez połączeń z siecią internacjonalną. Takie rzeczy jak Facebook są w Chinach zakazane.

Nieliczni RYZYKANCI korzystają z dziur w zaporach cenzury, stosują „tunele”, czyli programy typu VPN, które oszukują system, ale w tym celu musisz się najpierw skądś dowiedzieć o istnieniu takich „tuneli”, a sama próba dowiadywania się grozi karą. W Chinach kary są solidne – oni tam mają obozy koncentracyjne, a poza tym mają obozy pracy, obozy reedukacyjne, kolonie karne oraz zwyczajne chińskie więzienia i wyroki takie, jakie my znamy z czasów stalinowskich. No na przykład „10 lat bez przepustek i odwiedzin”. Jeżeli się ukorzysz i wygłosisz w telewizji samokrytykę, to mogą ci zmniejszyć karę na dożywotnią pracę dla systemu – zostajesz komunistycznym influencerem lub specjalistą od sieciowej cenzury lub trollem pracującym dla partii komunistycznej.

Chińska Partia Komunistyczna kocha sieć. To takie cudowne i skuteczne narzędzie kontroli. Można coś nadawać, można czegoś zabronić nadawać. Można coś i kogoś skasować lub lansować. Można WSZYSTKICH podsłuchiwać, a wybranym można podmieniać treści – oni coś piszą, a wyświetla się coś zupełnie innego. Można też spowodować zmianę faktów historycznych na zupełnie inne, bo chińską Wikipedię kontroluje Chińska Partia Komunistyczna, a do tej drugiej światowej Wikipedii dostępu nie ma.

***

Na granicy pomiędzy siecią chińską a resztą świata stoi Złota Tarcza, czyli Wielki Chiński Firewall, a wewnątrz tego cybermuru zbudowano sieć WWW z odrębnym oprogramowaniem niezależnym od reszty świata i celowo niekompatybilnym. Gdyby partyjni cenzorzy zdecydowali dzisiejszej nocy o odcięciu połączeń na zewnątrz, większość ludności w Chinach nawet by się nie zorientowała, że cokolwiek ubyło. W miejsce naszych Twitterów i Facebooków stworzyli własne odpowiedniki (np. WeChat i Weibo), gdzie partia komunistyczna może blokować wybrane osoby oraz pojedyncze hasła, frazy i słowa. My to znamy od niedawna – piszesz sobie coś o COVID, coś, co widziałeś na własne oczy, i dostajesz od Fejsa ban na 14 dni wraz z informacją, że „niezależni eksperci uznali twój wpis za nieprawdziwy”.

W Chinach jest od tego specjalny urząd – Cyberspace Administration of China, który zatrudnia cenzorów oraz całe gromady zawodowych trolli, a także rozsyła niepoprawnym blogerom urzędowe ostrzeżenia o tym, jak to „każdy człowiek ma obowiązek dbać o interesy państwa, czyli propagować wartości socjalistyczne”.

Jeśli jesteś uparty i nie propagujesz, to się tobą zajmą: przyjeżdża ekipa policyjna wraz z ekipą TV, wywlekają cię z domu, razem z rodziną, i jest z tego transmisja na żywo wraz ze stosownym komentarzem. Potem znikasz na jakiś czas, a następnie w TV pokazują seans płaczu, bicia się w piersi, rwania włosów z głowy i samo- krytyki. W tej sytuacji w zasadzie nie potrzeba cenzorów – w Chinach każdy cenzuruje się sam. Robi to ze strachu lub przez ostrożność. Za zakłócanie porządku społecznego w sieci („rozsiewanie plotek” „wichrzycielstwo”) grozi kara od dwóch do trzech lat więzienia.

Zastraszenie, cenzura, propaganda i likwidowanie kont oraz treści niezgodnych z linią przewodnią partii – oto narzędzia stosowane w Chinach i… u nas już też. Sieć jest kolejnym narzędziem kontroli obywatela. „Na WWW mogę czytać i robić, co tylko zechcę” – to stwierdzenie naiwne. Jest dokładnie na odwrót – na WWW to oni (władza) widzą wszystko, co robisz, czytasz i piszesz. Nie muszą cię brać na przesłuchanie – sam się wygadujesz.

Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych