BORYS BARBARZYŃCA

Warszawska Gazeta, nr 1, 3-9.01.2020 r.

Kim jest brytyjski premier Boris Johnson, który rzucił na kolana lewaków i wyprowadził Wielką Brytanię z Unii Europejskiej?

Sukces Johnsona i pokazanie, że poza UE też jest życie i dobrobyt, może wpłynąć na brukselskich biurokratów trzeźwiąco. Jeżeli nadal będą bowiem budować w UE replikę Związku Sowieckiego, w której zamiast komunistycznej ideologii będziemy mieć promocję ideologii LGBT i przyjmowania imigrantów, którzy myślą o tym, aby dostawać socjal, a nie pracować, to wcześniej czy później ta konstrukcja się zawali.

Bogdan Konopka – Cyniczny kłamca, kobieciarz, ksenofob, konfabulant – tak charakteryzują Borisa Johnsona, premiera Wielkiej Brytanii, jego wrogowie. Dla sympatyków to po prostu barwna postać o nieprzeciętnej inteligencji i błyskotliwości. Niepoprawny politycznie łobuz (wrogowie nadali mu przydomek „Barbarzyńca”), który z bycia en fant terrible (okropnym dzieckiem) brytyjskiej polityki uczynił atut pozwalający mu być mężem stanu. Człowiekiem, który dostrzegł wcześniej niż inni, iż okręt o nazwie Unia Europejska nabiera wody i zamiast czekać, aż zatonie, dał sygnał do ucieczki. Dziś Johnson (w czerwcu skończy 56 lat) jest u szczytu politycznej siły. Po zdruzgotaniu lewicowej opozycji (Partia Pracy zanotowała najgorszy wynik od ponad 80 lat) uzyskał silny mandat od społeczeństwa na przeprowadzenie w styczniu wyjścia Wielkiej Brytanii z UE (brexitu) i zbudowania nowoczesnego, niezależnego państwa.

Od dziennikarza do polityka

Johnson urodził się 19 czerwca 1964 r. w Nowym Jorku, do 2016 r. miał dwa obywatelstwa. A że urodził się na terenie USA, to mógł nawet myśleć o kandydowaniu tam na prezydenta (niezbędny warunek wpisany do Konstytucji). Jest najstarszym z czworga dzieci Stan- leya Johnsona, urzędnika Banku Światowego, później członka Parlamentu Europejskiego z ramienia Partii Konserwatywnej, a w końcu urzędnika w Brukseli. Jego matką była malarka Charlotte Johnson Wahl, córka sir Jamesa Fawcetta, znanego prawnika i obrońcy praw człowieka. Johnson to po prostu dziecko elit. Dorastał w Brukseli, gdzie chodził do prywatnego liceum. Tam nauczył się doskonale mówić po francusku. Po powrocie do Wielkiej Brytanii ukończył prestiżową szkołę w Eton oraz Uniwersytet Oksfordzki. Na studiach dał się poznać jako bardzo bystry, ale także słynący z balang młodzieniec. Po studiach zaczął pisywać do prestiżowego dziennika „The Times” z którego wyleciał, bo przyłapano go na zmyśleniu cytatu jednego z jego przodków. Nie zaszkodziło to jednak jego karierze dziennikarskiej. Niesfornego młodzieńca przygarnął dziennik „The Daily Telegraph” konserwatywno-wolnościowa gazeta. Tam właśnie się wybił. Z uwagi na znajomość francuskiego i czas spędzony w Brukseli dostał posadę korespondenta gazety. Szybko dał się poznać jako wybitny szyderca. To jego korespondencjom zawdzięczamy wiedzę o dyskusjach w Komisji Europejskiej na temat dopuszczalnych wielkości i kształtów prezerwatyw czy też planów wysadzenia budynku KE z powodu użycia przy jego budowie azbestu. Gdy opuścił Brukselę, z dziennikarza stał się felietonistą.

Styl jego tekstów można porównać w Polsce do tekstów Wojciecha Cejrowskiego, znanego konserwatywnego dziennikarza i podróżnika. Tak jak Cejrowski, Johnson za nic miał poprawność polityczną.

Bez żadnych zahamowań nabijał się tak ze środowisk homoseksualnych, jak też z czarnych. „Azjaci mają większe mózgi i wyższe wyniki ilorazu inteligencji. Czarni są na drugim biegunie” – napisał w 2008 r. w redagowanym przez siebie tygodniku „Spectator”. Potrafił napisać, że kobiety zapisują się na studia tylko po to, aby poznać na nich mężczyzn, za których wyjdą za mąż. „Ma farbowane blond włosy i napompowane usta oraz stalowe niebieskie spojrzenie, jak sadystyczna pielęgniarka w szpitalu psychiatrycznym” – tak w 2007 r. scharakteryzował Hilary Clinton, żonę byłego prezydenta Billa Clintona i wielką nadzieję amerykańskiej i światowej lewicy (aż do porażki w wyborach z Trumpem w 2016 r.). O czarnoskórym prezydencie USA Baracku Obamie, także idolu lewicy, napisał wprost, że jako Kenijczyk z pochodzenia odczuwa niechęć do brytyjskiego imperium (Kenia była jego częścią). Niebanalnie też zachęcał do głosowania na konserwatystów twierdząc, że dzięki temu „twoja żona będzie miała większe piersi, a ty większe szanse na posiadanie nowego BMW”. W ostatnich latach te właśnie teksty były kolportowane jako dowód, że Johnson nie może zostać najważniejszym politykiem Wielkiej Brytanii. Wyciągano mu również bujne życie osobiste. Wypominano kochanki i nieślubne dzieci. Jednak okazało się, że wyborców specjalnie nie interesuje, co po godzinach prywatnie robi wynajmowany przez nich do rządzenia krajem polityk. Właśnie za tą nieskrępowaną szczerość myśli Brytyjczycy lubią Johnsona. W 2016 r. stwierdził, że od 2 tys. lat trwają próby wskrzeszenia „złotej ery” lmperium Rzymskiego. – Napoleon, Hitler, różne osoby tego próbowały i kończyło się to tragicznie. Teraz Unia Europejska próbuje to zrobić różnymi metodami – szydził Johnson.

Chuliganów dwóch

Politycznym doradcą numer 1 Borisa Johnsona jest 48-letni Dominie Cummings. To on poprowadził w latach 2015-2016 kampanię za opuszczeniem przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Od czerwca 2019 r. Cummings jest specjalnym doradcą premiera Borisa Johnsona. To on doradził mu konfrontacyjną strategię, której finałem były wcześniejsze wybory parlamentarne, w których Johnson zmiażdżył opozycję. Cummings ma, podobnie jak Johnson, opinię „chuligana” brytyjskiej polityki. To człowiek, który publicznie nazwał polityków z obozu, dla którego pracuje, głupkami. Chociaż Cummings dystansuje się od pełnego poparcia dla konserwatystów (pozuje na profesjonalistę, który sprzedaje idee polityczne tak jak każdy inny produkt), to jednak tylko oni decydują się na korzystanie z jego usług. Przez całą karierę polityczną kolejni doradcy Johnsona starali się hamować jego temperament i wtłoczyć go w ramy powszechnie obowiązujących norm poprawności politycznej. Cummings jednak zrobił na odwrót. Doradził Johnsonowi, aby robił to, co lubi najbardziej: był sobą, głupków i tchórzy nazywał tak jak na to zasługują i nie hamował się przed barwnymi tekstami. Johnsona dwa razy nie trzeba było prosić. W czasie kampanii wyborczej dało to słynne już powiedzonka jak „wolę skończyć martwy w rowie niż opóźnić brexit” czy też bardzo prorocze i buńczuczne „Przeprowadzę brexit, zjednoczę kraj, ale najpierw pokonam Jeremy’ego Corbyna” (lidera lewicowej Partii Pracy). To ostatnie już zrobił, teraz czas na dotrzymanie dwóch kolejnych obietnic.

Wiatr zmian w Wielkiej Brytanii to nie tylko brexit. Johnson już po zwycięstwie wyborczym, jako pierwszy ważny europejski polityk od lat, głośno powiedział o problemie prześladowania chrześcijan. Europejskie pseudo-elity przemilczają fakt, iż w XXI w. to właśnie chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą religijną na świecie. Johnson także zapowiedział, że zamiast zajmować się imigracją (do Wielkiej Brytanii), będzie zajmował się integracją tych ludzi, którzy już tutaj są. Johnson ma szansę być pierwszym mężem stanu w brytyjskiej polityce od czasów Margaret Thatcher. Miejmy nadzieję, że ją wykorzysta. Sukces Johnsona i pokazanie, że poza UE też jest życie i dobrobyt może wpłynąć na brukselskich biurokratów trzeźwiąco. Jeżeli nadal będą bowiem budować w UE replikę Związku Sowieckiego, w której zamiast komunistycznej ideologii będziemy mieć promocję ideologii LGBT i przyjmowania imigrantów, którzy myślą o tym, aby dostawać socjal, a nie pracować, to wcześniej czy później ta konstrukcja się zawali.

Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych