OCALMY PAMIĘĆ O KORNELU

Stanisław Srokowski, Gazeta Obywatelska, nr 204, 25.10-7.11.2019 r.

Odszedł nasz przyjaciel, znajomy, bliski duchowo człowiek, ale odszedł też wybitny polityk, ideowy przywódca całego pokolenia, radykalny działacz antykomunistyczny, przewodniczący konspiracyjnej „Solidarności Walczącej”, Marszałek Senior, filozof, Kornel Morawiecki.

Zostawił po sobie ważne dobra intelektualne, kulturowe, spuściznę duchową, polityczną, organizacyjną i materialną. Nie może ona zaginać. Zostawił po sobie też pamięć, jako symbol człowieka walczącego o dobra społeczne i narodowe. O wspólnotę ludzkiego losu. Pamięć była dla Kornela centralną wartością życia. Niezwykle cenił jej potężną siłę, moc oddziaływania i funkcję sprawczą. Dlatego tak wielką wagę przykładał w publicznych wystąpieniach do pamięci, a więc wolności i prawdzie, bowiem uważał, że pamięć, prawda i wolność nieodłącznie sobie towarzyszą. Dlatego też my, ludzie „Solidarności Walczącej”, mamy obowiązek wobec Kornela, ale też, pompatycznie mówiąc, obowiązek wobec Ojczyzny, zachować i ocalić najmniejszy dar Jego życia, Jego myśli, Jego marzenia, plany, nadzieje, ale też Jego dzieła, które zainicjował i stworzył wraz z przyjaciółmi z podziemia, jako ślady pamięci. Gdyby nie Jego dalekowzroczne projekty i plany, wiele z tych dzieł nie powstałoby. Kornel bowiem doskonale wiedział, że przyszłość buduje się już teraz, dzisiaj, a projektuje poprzez marzenia na długie lata do przodu. I projektuje, powtórzmy to, właśnie poprzez marzenia.

Jednym z najpiękniejszych marzeń Kornela było marzenie o świecie solidarnym, o narodach, państwach i ludziach, którzy by się łączyli w budowaniu przyjaznej człowiekowi cywilizacji miłości, solidarności i prawdy. Jeśli się śledzi Jego publiczne wystąpienia, jego rozliczne teksty publicystyczne, czy eseistyczne, z pogranicza myśli socjologicznych, politologicznych i filozoficznych, to nieustannie możemy w nich dostrzec walkę o pamięć, o wolność i o prawdę, jako drodze ku moralnemu i narodowemu odrodzeniu. A ten, jak wiadomo, kto szuka prawdy, szuka też Boga. I znajduje go. Wiele by można jeszcze mówić o szlakach życiowych Kornela. I zapewne będziemy do nich wracać. Ale obecnie, już teraz, niemal natychmiast, stoi przed nami mądre uporządkowanie i zagospodarowanie Jego spuścizny. Nie może być nic zapomniane. Nie może być nic zniszczone lub zaprzepaszczone. Każda myśl, każdy czyn, każde przedsięwzięcie coś znaczy i znaczą. Nie wolno żadnego z nich pominąć. A to wymaga gigantycznej pracy na długie lata. A być może i na pokolenia. Ale teraz już tę pracę należy podjąć i rozpocząć. Zanim Jego spuścizną zajmie się polskie państwo, a powinno się zająć, to teraz, my, Jego polityczni, ideowi i duchowi przyjaciele, powinniśmy coś sensownego zrobić. Co? – zapewne padnie pytanie. Spróbuję pokrótce nakreślić szkic odpowiedzi.

ARCHIWUM

Po pierwsze, należy narysować mapę rzeczy i zjawisk związanych z Kornelem i Jego działalnością. Na tej mapie powinny być takie punkty, jak początki Jego działalności antykomunistycznej w latach 60, jak dokumenty z tamtego czasu (zdjęcia, filmy, teksty…), jak aktywność w „Solidarności”, jak stan wojenny i działalność podziemna ( wydawnictwa, teksty, zdjęcia, wystąpienia, filmy, demonstracje itd.), jak wypędzenie Kornela z kraju, jak pobyt za granicą i jak powrót do kraju.

A dalej, kolejne etapy Jego walki w podziemiu do 1989 r. Słowem wskazanie, gdzie należy szukać dokumentacji tamtych czasów. Dodam, że pierwsze archiwum „Solidarności Walczącej” kilka lat po stanie wojennym zainicjował Kornel w moim ówczesnym domu letniskowym w Potaszni, koło Milicza, przywożąc samochodem duże sterty podziemnej bibuły, którą ukryliśmy w domu i w piwnicy, zajmując kilka szaf. Po 1989 r. Kornel z przyjaciółmi zabrali te materiały do Wrocławia. Mam w swoim archiwum nawet zdjęcia, już publikowane, na których widać Kornela na mojej posesji z samochodem i stojącego obok Wojtka Myśleckiego. Wtedy właśnie także przywozili mi tajną prasę. W każdym razie wskażmy, gdzie i jak można dotrzeć do materiałów SW.

A jak to zrobimy, będziemy mogli jakoś porządkować materiały. Przywołajmy także w pamięci książki, opracowania, prace magisterskie, doktoraty poświęcone Kornelowi i SW.

STOWARZYSZENIE

Należałoby dokładnie opracować monografię Stowarzyszenia „Solidarność Walcząca”. To ogromny kawał roboty, w którą było i jest zaangażowanych wielu ludzi. Nie uczestniczyłem w pracach tego gremium, ale szanuję wieloletnie dokonania i kolejne owoce tej społeczno-politycznej struktury. Trzeba też oddać sprawiedliwość dokumentacyjnym dziełom strony internetowej poświęconej SW i jej ludziom. Należy też jakoś uporządkować wiedzę o strukturach lokalnych SW w poszczególnych regionach kraju. Słowem należy się przyjrzeć dokładnie temu wszystkiemu, co się działo z Kornelem, z ludźmi SW i z jej dziełami po 1989 r.

GAZETA OBYWATELSKA

Jednym z bezcennych skarbów Kornela jest „Gazeta Obywatelska”. Byłem u początków jej narodzenia i uczestniczyłem w jej rozwoju. Pismo, choć nie ma zbyt wielkiego zasięgu, ma za to ogromny wkład w budowaniu świadomości zbiorowej, a przede wszystkim w kształtowaniu modelu kultury, a najbardziej w formowaniu umysłów młodych twórców. Była to chyba jedyna gazeta i pozostaje nadal jako płaszczyzna budowania dialogu społecznego. Jej znaczenie rośnie, a w przyszłości zapewne stanie się przykładem, jak można mądrze budować formułę pisma społeczno-politycznego i kulturalnego z szacunkiem odnoszącego się do literatury i sztuki.

Dzięki „Obywatelskiej” już dzisiaj kilku młodych poetów wchodzi na rynek literacki, jako awangarda poetycka polskiej literatury. Dotyczy to. np. ojca zakonu augustianów, wybitnego artystę słowa, Piotra Lamprechta, studentki Kingi Tyczyńskiej i drugiej studentki, Natalii Chłopkowiak. „Obywatelska” albo w znacznym stopniu przyczyniła się do rozwoju ich talentów, albo wręcz odkryła te talenty. Na horyzoncie pojawiają się nowi. Nie bez znacznie jest ożywienie intelektualne w wielu środowiskach, którego źródeł należy upatrywać także w inspiracjach medialnych czasopisma. Trzeba za wszelką cenę uchronić i ocalić ten owoc wyobraźni i daleko- wzroczności Kornela.

DZIAŁALNOŚĆ PARLAMENTARNA KORNELA

Nie została nie tylko opisana działalność parlamentarna Kornela, ale nawet nie dotknięta poważnym piórem. Należałoby opowiedzieć dokładnie, co się działo z Kornelem od momentu, kiedy został posłem, pokazać jego aktywność i zasadniczą rolę w budowaniu nowej formacji politycznej. Trzeba by zebrać wszystkie Jego wystąpienia na mównicy sejmowej, wszystkie publiczne wypowiedzi z tego okresu, wszystkie debaty, inicjatywy i zapytania poselskie.

IDEE FILOZOFICZNE

Mało kto wie, że Kornel pracował nad nowym kierunkiem filozoficznym i nieustannie poszukiwał dla niego nazwy. Ilekroć odwiedzał mnie w domu, a odwiedzał często po stanie wojennym i w ostatnich latach, zawsze przynosił luźne kartki papieru, na których widniał zarys nowej filozofii, w której centralnym słowem było pojęcie „solidaryzmu”. Być może z innymi znajomymi i przyjaciółmi dzielił się swoimi uwagami i być może ktoś posiada zapiski lub notatki z takich spotkań i z dyskusji o jego nowej, a właściwie dawnej pasji, konstruowania oryginalnego filozoficznego modelu świata. Wiele z tych dokumentów zapewne znajduje się w jego domu.

STRUKTURY KULTUROWE I GOSPODARCZE

Jak wiadomo, Kornel wraz z przyjaciółmi zadbał o siedzibę dla redakcji „Obywatelskiej”, przyczynił się także do funkcjonowania cieszącej się dużym powodzeniem kawiarni „Konspira”. Jedno i drugie miejsce, to nie tylko struktura gospodarcza, ale i kulturowa. Być może istnieją jeszcze inne miejsca, np. w Warszawie lub w innych częściach kraju, o których nie wiemy, a które były powiązane z inicjatywami Kornela lub SW. Byłoby dobrze uporządkować i tę wiedzę, wzbogacającą nas o kolejne dzieła pracy twórczej Kornela i jego przyjaciół.

NAJWAŻNIEJSZE DZIEŁO KORNELA

Najważniejszym jednak dziełem Kornela jest Premier RP, Mateusz Morawiecki. Bez tych wszystkich właściwości, idei, cech, wartości i sensów, marzeń, projektów i planów, które nadawał życiu Kornel, nie byłoby tak wybitnej postaci naszego życia politycznego, jakim jest obecny przewodniczący Rady Ministrów, Mateusz Morawiecki. Niewątpliwie wychowanie w rodzinie, walka o pamięć, o wolność i prawdę mocno się zakorzeniła w świadomości Jego syna. Widzimy to w wypowiedziach, działaniach i wyobrażeniach. Zapewne znajdą się analitycy, badacze, humaniści, antropolodzy, ludzie kultury, poszukiwacze śladów i znaków identyfikacyjnych, filozoficznych, ideowych, twórczych u obecnego szefa rządu, które by wskazywały na ich źródła przede wszystkim bijące z aktywności społecznej i politycznej Ojca, co rzecz jasna, nie umniejsza samodzielności, oryginalności i konsekwencji w działaniu Pana premiera. A nawet więcej, niezależność i umiejętność samodzielnego myślenia, wkomponowanego, rzecz jasna, w tradycję historyczną RP i w logikę dziejów, to dowód na ciągłość polskiego losu. Uczeni wielu dziedzin będą przez lata jeszcze badać, jaki wpływ miał Kornel Morawiecki nie tylko na syna, ale także na przemiany kształtujące nowe polskie państwo.

Chrońmy i ocalajmy pamięć Kornela Morawieckiego, bowiem jeśli my tego nie uczynimy, nikt inny za nas, z tych, którzy od początku byli związani z „Solidarnością Walczącą”, od razu tego nie uczyni. Wymieniłem tylko główne pola działania przywódcy SW, nie wątpię, że pominąłem kilka innych, ale od tego są tęgie głowy, by mnie uzupełnić, poprawić i wskazać dodatkowe obszary aktywności Kornela.

Nasz Kornel

Nikołaj Iwanow, Gazeta Obywatelska, nr 204, 25.10-7.11.2019 r.

Niewymowny smutek ogarnia wszystkich, którzy znali tego człowieka, a szczególnie tych, którzy byli z nim zaprzyjaźnieni, których łączyła z nim wspólna walka, wspólny los.

Był człowiekiem niezwykłym, nie- pasującym do współczesności. Przypominał niekiedy czasem XIX- -wiecznego myśliciela, rewolucjonistę z kręgu Ludwika Waryńskiego czy młodego Piłsudskiego, opętanego ideą uszczęśliwienia ludzkości. W naszych długich nocnych rozmowach przejawiał się jako niezłomny wojownik, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Był prawdziwym polskim patriotą, ale jego patriotyzm był szczególnego rodzaju, oparty na wielkim szacunku dla innych narodów. Nie był Kresowiakiem, ale miał w swej duszy głęboko zakorzeniony podziw dla Rzeczypospolitej wielu narodów. Chciał, aby wspólna demokratyczna Europa, o chrześcijańskich korzeniach obejmowała narody od Lizbony do Władywostoku. Był przekonany, że „putinizm” dla Rosji – to zjawisko chwilowe, że prędzej, czy później Rosjanie dołączą do demokratycznych narodów Europy. U wielu wywoływał niesmak, kiedy mówił o Rosji, jako możliwym członku Unii Europejskiej.

Kornel był jednym z nielicznych polskich działaczy opozycyjnych, którzy rozumieli, że warunkiem upadku polskiego komunizmu jest upadek komunizmu sowieckiego. Dlatego stworzona przez niego „Solidarność Walcząca” wyznaczyła od samego początku jako jeden z priorytetów swej działalności również pracę na tzw. „odcinku sowieckim”. W dużej „Solidarności” należał do nielicznych działaczy, którzy od początku stawiali sprawę jasno: „Solidarność” nie będzie w stanie zwyciężyć, póki nie upadnie komunizm w Moskwie. Dlatego jeszcze przed powstaniem SW Kornel Morawiecki zdecydowanie chciał przekroczyć granice PRL i walczyć z komuną również na jej własnym terenie, na terytorium ówczesnego Związku Sowieckiego. Ta idea łączyła go ściśle z sowieckimi decydentami wszystkich narodowości. Uwielbiali go przybysze zza Buga… Natasza Gorbaniewska, legenda sowieckiej opozycji, organizatorka manifestacji na placu Czerwonym przeciwko agresji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 roku, nazywała go nie inaczej, jak „mój Kornel”.

Jego „Solidarność Walcząca” zaczęła współpracować z sowieckimi antykomunistami jeszcze w czasach stanu wojennego. Nie bez powodu Natalia Gorbaniewska mówiła o nim: „Kornel uosabiał sobą polską walkę z komuną. Kiedy myślę o Polsce, myślę przede wszystkim o Kornelu i jego ludziach”.

Inna legenda walki z komunizmem sowieckim, bliski przyjaciel Kornela, Władimir Bukowski na wieść o jego śmierci napisał do mnie: „Dla nas sowieckich i rosyjskich opozycjonistów był jakby swoim Polakiem. Prawdopodobnie jak nikt inny w Polsce rozumiał istotę naszej walki z komunizmem. Wierzył w nieuniknioną przyszłą przyjaźń narodów Rosji i Polski. Zawsze mi mówił: Putiny przychodzą i odchodzą, a narody tak bliskie sobie pozostają. Był prawdziwym uosobieniem słynnego hasła »Za naszą i waszą wolność«.

Inny słynny przywódca demokratyczny, lider opozycji białoruskiej, laureat nagrody Parlamentu Europejskiego „O Wolność Myśli” Aleksander Milinkiewicz na wieść o śmierci Kornela napisał: „Wielka postać współczesnej historii Polski. Prawdziwa legenda i bohater, zawsze wierny swoim ideałom. Był dla mnie człowiekiem Wolności i Solidarności. Bezkompromisowy, szczery i prawdziwy patriota. Lubiłem z nim rozmawiać i dyskutować, umiał słuchać jak mało kto. To zawsze była wielka szkoła dla mnie, nie tyle polityki ile odpowiedzialności obywatelskiej. Był otwarty i nieobojętny, zawsze się ciekawił sytuacją na Białorusi. Lubił powtarzać, że musimy mimo wszystko walczyć o wolność i prawdę, bo inaczej życie traci sens. Mówił: »Często nie spodziewaliśmy się, że zwyciężymy. Traktowaliśmy naszą działalność jako sprawę honoru. Wolności się nie wyprosi, ją trzeba wywalczyć. To, co nam się wydawało nierealne, stało się. I u was będzie tak samo«.

W moim życiu był okres, kiedy pracowałem z Kornelem bardzo blisko, spędzałem z nim całe dni, godzinami wysłuchiwałem jego opowieści o Polsce i Polakach, sam opowiadałem mu o tragicznej historii Rosji, o walce sowieckich dysydentów przeciwko komunizmowi, o niezwykłej mozaice narodowościowej tego kraju, jego przyrodzie, jego ludziach. Był on również pierwszym słuchaczem moich opowiadań o ludobójstwie Polaków w Związku Sowieckim w latach 1937-1938, kiedy przestępczy reżym stalinowski wymordował prawie 200 tys. Polaków. Był to rok 1985, Kornel ukrywał się, miałem z nim sporadyczne kontakty, raz na kilka miesięcy. Pewnego wieczoru zaprosił mnie na herbatkę kolega sąsiad Stanisław Haremza, lekarz anestezjolog ze szpitala kolejowego. Siedzimy popijamy „czaj”, raptem wchodzi Kornel. Okazało się, że mieszkanie Stasia na placu Wolności 9 tuż nad mieszkaniem moich teściów, gdzie ja mieszkam razem z żoną i synkiem, stało się kolejną czasową kryjówką Kornela. Kornel mieszkał tam z przerwami około dwóch miesięcy. Paradoksalnie siedziba SB znajdowała się po drugiej stronie ulicy. Z okna mieszkania Haremzów Kornel codziennie obserwował samochody wyjeżdżające spod budynku bezpieki na kolejne zadania. Na parapecie okna znajdowała się aparatura podsłuchowa, nagrywająca radiowe rozmowy funkcjonariuszy. Z głośników cały czas brzmiało coś na kształt: „Piąty, piąty… ja trójka, widzisz go..?”. Pracując z Kornelem w podobnej sytuacji, miałem wrażenie, że on w ogóle nie zwraca uwagi na te rozmowy. Jedynie, gdy z głośników brzmiało coś niepokojącego, Kornel obracał się w stronę aparatury. Na jego twarzy malowało się zmartwienie… Ale działo się to wyjątkowo rzadko.

Wtedy właśnie po raz pierwszy poznałem do głębi kredo polityczne Kornela. Sporo teoretyzował na temat zupełnie nowego opartego na polskich tradycjach narodowych i zasadach sprawiedliwości społecznej ustroju państwowego pod nazwą solidaryzm. Teoretyczne podstawy solidaryzmu planował opisać później w specjalnej książce. W końcu po latach wydał na ten temat jedynie broszurę. Nigdy nie miał czasu, aby w spokoju, może gdzieś na odludziu, usiąść i opisać to, o czym był przekonany, co wyznaczało sens jego życia. Wir pracy podziemnej, a po upadku komuny pracy politycznej, pochłaniał go bez reszty. Teorii solidaryzmu społecznego nie opisał gruntownie, stworzył jedynie ogólne podstawy tej teorii. Polega ona na konieczności znalezienia dla Polski unikatowej drogi rozwoju społecznego, opartego na najlepszych osiągnięciach Zachodniego kapitalizmu i socjalizmu demokratycznego. Podkreślał konieczność zakorzenienia solidaryzmu w polskich tradycjach narodowych. Tej książki już nie napisze, ale pozostawił nam książkę duchową, która istnieje w umysłach tych wszystkich działaczy SW i „Solidarności”, którzy go poznali, którzy z nim współpracowali, którzy darzyli go ogromnym szacunkiem i bezgranicznym zaufaniem.

Był niezwykle łagodnym, inteligentnym człowiekiem. Nie pamiętam, aby kogoś w swoim życiu obraził. Powtarzał niejednokrotnie: „Tych komunistów po naszym zwycięstwie na Syberię nie wyślemy. Trzeba będzie z nimi ułożyć sobie życie”. Nawet z Lechem Wałęsą, który za życia i nawet po śmierci Kornela niejednokrotnie obrażał go, nazywając zdrajcą i rozłamowcem, próbował się porozumieć. Mówił: „Lechu, musisz się przyznać do swych błędów. Poprosić o rozgrzeszenie… Wybaczymy ci”. Nie był nigdy obrażony na byłego przywódcę „Solidarności”.

Walczył o rzeczy wielkie, ale mówił o tej walce, bez patosu, bez uwypuklania swych zasług, bez wzniosłych haseł i szumu medialnego. Nigdy nie wywyższał się nad swoimi żołnierzami, każdego traktował jak równego. Był człowiekiem niezwykle skromnym. Pieniądz w życiu osobistym nie miał dla niego żadnego znaczenia. Natomiast o środki finansowe dla organizacji walczył zawsze jak lew. Żył walką z komuną, ta walka była dla niego tak naturalna, jak samo życie, jak oddychanie, tak jakby inaczej nie można było żyć… Tę cechę zachował i wtedy, kiedy został marszałkiem seniorem polskiego Sejmu. Jego wielkość polegała na osobistej skromności i łagodności.

Dla mnie i dla wielu innych członków SW najważniejsze w charakterze Kornela były jego uczciwość i niezwykłe wyczulenie na każdą najmniejszą niesprawiedliwość. Wielokrotnie obserwowałem jego relacje z dziećmi. Właśnie wtedy jego cechy ujawniały się najbardziej. Opowiadał, że Mateusz był trudnym dzieckiem, zawsze chciał iść własną drogą. Nie ukrywał, że syn zasługiwał czasem na klapsa i tego klapsa dostawał. Ale te jego opowieści o klapsach wyglądały jak żarty, trudno było uwierzyć, by mógł syna rzeczywiście karać…

Jedną z największych w życiu oprócz stworzenia i działalności SW było namówienie syna do wejścia do „wielkiej polityki”. Kiedy Mateusz został bankowcem, był dumny, ale jednocześnie nakłaniał go do rezygnacji z tak błyskotliwej kariery. Mówił mi, że syn musi zrezygnować z prezesostwa banku, przestać zarabiać ogromne pieniądz, a zrobić coś ważnego dla kraju, dla Polaków. Jak nikt inny znał ogromny potencjał intelektualny syna, podkreślał z dumą, że na pewno prześcignie ojca. I tak się stało.

Siła i niezwykła żywotność SW były oparte na ogromnym zaufaniu i lojalności członków tej organizacji wobec przywódcy. Kornel był łubiany przez ludzi z SW nie dlatego, że był twardym, wymagającym dyscypliny przywódcą, ale dlatego, że bezgranicznie wierzył swym ludziom.

Byliśmy i jesteśmy jak jedna wielka rodzina. My, wszyscy członkowie SW jesteśmy jego dziećmi. Wierzymy, że i z tego najlepszego świata będzie nami nadal kierował.

Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych