Zabić polską inteligencję

Aldona Zaorska, Warszawska Gazeta, nr 36, 6-12.09.2019 r.

Dowódca Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej w jednej z odezw wzywał do bicia „odwiecznych wrogów – polskich panów” w takim samym stopniu bronią, jak i siekierami, widłami i kosami. Nic dziwnego, że z taką zachętą Ukraińcy robili co mogli, by spełnić ten apel. Również sama Armia Czerwona łamała nie tylko wszelkie międzynarodowe konwencje, ale i postanowienia umów dotyczących złożenia broni przez polskie oddziały.

gen. Stefan Grot-Rowecki pisał w raporcie do rządu londyńskiego: Ujawniło się, że ogół żydowski we wszystkich miejscowościach, a już szczególnie na Wołyniu, Polesiu i Podlasiu, zanim jeszcze ustąpiły polskie oddziały, wywiesił flagi czerwone i ustawił bramy triumfalne na powitanie wojsk bolszewickich, że zorganizował samorzutnie rewkomy i czerwoną milicję, że po wkroczeniu bolszewików rzucił się z całą furią na urzędy polskie, urządzał masowe samosądy nad funkcjonariuszami państwa polskiego, działaczami polskimi, masowo wyłapując ich jako antysemitów i oddając na łup przybranych w czerwone kokardy mętów społecznych.

W Brześciu nad Bugiem 23września 1939 r. odbyła się wspólna niemiecko-radziecka defilada z okazji zwycięstwa nad Polską. 28 września 1939 r. został podpisany w Moskwie traktat o granicach i przyjaźni III Rzesza-ZSRS, w którym dokonano czwartego rozbioru ziem polskich. Granice ustalono na linii Sanu, Bugu, Narwi i Pisy. Tajne załączniki tego traktatu przewidywały współpracę Gestapo i NKWD w zwalczaniu polskich organizacji niepodległościowych głosząc: Obie strony nie będą tolerować na swych terytoriach jakiejkolwiek polskiej propagandy, która dotyczy terytoriów drugiej strony. Będą one tłumić na swych terytoriach wszelkie zaczątki takiej propagandy i informować się wzajemnie w odniesieniu do odpowiednich środków w tym celu.

Stało się to podstawą do wzajemnej współpracy policji oraz sił bezpieczeństwa obu okupantów, przybierając formę czterech tematycznych konferencji, które odbyły się w latach 1939- 1941 w Brześciu, Przemyślu, Zakopanem oraz Krakowie. Pierwsza z nich miała miejsce w Brześciu nad Bugiem 27 listopada 1939 r. Jej tematem przewodnim były metody zwalczania w zarodku przez obu okupantów konspiracji niepodległościowej.

Druga konferencja NKWD i Gestapo odbyła się pod koniec listopada 1939 roku w Przemyślu. Jej tematyka została poszerzona o problem wymiany jeńców polskich oraz metodykę eksterminacji polskiej ludności. Podczas tej konferencji na mocy rozkazu Stalina przekazano Hitlerowi m.in.150 komunistów niemieckich.

Następna konferencja odbyła się w Zakopanem, które zostało zajęte 2 września 1939 r. przez wojska słowackie, a dopiero 27 listopada 1939 r., w dniu pierwszej konferencji Gestapo-NKWD w Brześciu, oficjalnie przekazane Niemcom. 20 lutego 1940 r. roku rozpoczęła się w Zakopanem w willach „Pan Tadeusz” oraz „Telimena” trzecia metodyczna konferencja NKWD i Gestapo. Według niektórych źródeł na początku lutego 1940 roku doszło do tajnego spotkania Heinricha Himmlera i Ławrientija Berii w pałacyku myśliwskim Hermanna Goringa w Romintach w Puszczy Rominckiej. Prowadzono tam rozmowy o eksterminacji społeczeństwa polskiego i zwalczaniu polskiego ruchu oporu. Wspólne plany eksterminacyjne konstruowano do 4 kwietnia 1940 roku. W marcu 1940 roku kolejna podkonferencja miała miejsce w Krakowie. Według informacji Tadeusza Komorowskiego trwała ona kilka tygodni. Współpraca obu zbrodniczych organizacji obejmowała wymianę informacji na temat polskich organizacji konspiracyjnych, eliminację polskiej elity przywódczej i inteligencji, działania zmierzające do wynarodowienia Polaków, rusyfikację lub germanizację. W efekcie tej współpracy obaj okupanci wymieniali się informacjami na temat polskiej inteligencji. George Watson z University of Cambridge uważa, że los polskich oficerów w niewoli radzieckiej został przesądzony na wspólnych konferencjach NKWD i Gestapo. Duże znaczenie wspólnym konferencjom NKWD i Gestapo przypisuje także Robert Conquest w pracy Stalin: Breaker ofNations.

Zabić jaśniepanów

Komunistyczna bojówka złożona z Żydów i Białorusinów zamordowała ok. 50 osób, w tym właścicieli ziemskich majątku Brzostowica Mała – hrabiego Antoniego Wołko- wickiego z żoną Ludwiką, jego szwagra ppłk. inż. Zygmunta Wojnicz-Siano- żęckiego, a także wójta, sekretarza i kasjera gminy oraz miejscowego listonosza i nauczyciela. Na zdjęciu dwór w Brzostowicy Małej za czasów IIRP.

Podkreślić należy, że Rosjanie w równym stopniu jak Niemcy zabrali się do mordowania znienawidzonych „polskich panów” od razu po wkroczeniu na polskie ziemie. Byli też znakomicie przygotowani do tych działań i od początku dysponowali imiennymi listami osób przeznaczonych do aresztowania. Listy te mieli z tego samego źródła co Niemcy – od mniejszości narodowych zamieszkujących Polskę, w szczególności od działaczy nielegalnej KPP. W wielu relacjach osób aresztowanych przez NKWD pojawia się ten sam element – miejscowi Żydzi przyprowadzający nocą enkawudzistów do domów Polaków. Jako pierwszych sowieci zatrzymywali nauczycieli, działaczy samorządowych, ziemian, przedstawicieli władz, naukowców, księży. Niestety, tam gdzie nie dysponowali informacjami, nieocenione usługi oddali im przedstawiciele mniejszości narodowych – Ukraińcy, Białorusini a zwłaszcza wspomniani już Żydzi. Ci ostatni obejmowali stanowiska w tworzonej przez sowieckich okupantów administracji oraz oddawali usługi NKWD, przyprowadzając enkawudzistów prosto do domów tych Polaków, których uważali za zagrożenie. Jeszcze zanim doszło do masowych deportacji, odbyło się tysiące aresztowań Polaków.

Na terenach zajmowanych przez Armię Czerwoną dochodziło do straszliwych zbrodni, popełnianych przez Żydów i mniejszości narodowe na Polakach, czego przykładem zbrodnia popełniona na Polakach w Brzostowicy. Do zbrodni doszło prawdopodobnie 17 września 1939 r., ale jeszcze przed wkroczeniem Sowietów. Komunistyczna bojówka złożona z Żydów i Białorusinów zamordowała ok. 50 osób, w tym właścicieli ziemskich majątku Brzostowica Mała – hrabiego Antoniego Wołkowickiego z żoną Ludwiką, jego szwagra ppłk. inż. Zygmunta Wojnicz-Sianożęckiego, a także wójta, sekretarza i kasjera gminy oraz miejscowego listonosza i nauczyciela, a 22 września 1939 roku także inż. Witolda Borettiego, właściciela majątku Parchimowce i inż. Joachima Leśniewicza, właściciela majątku Zajkowszczyzna (obaj są pochowani w jednym grobie na cmentarzu w Brzostowicy Wielkiej). Bandą, która dokonała mordu dowodził żydowski handlarz Zusko Ajzik. Był to mord bardzo bestialski – Wołkowiccy mieli ręce skrępowane drutem, zmuszani byli do jedzenia wapna i zakopani żywcem. Bez żadnych wątpliwości te morderstwa miały podłoże etniczne i klasowe, a ich celem była eliminacja polskiej inteligencji i urzędników. Polacy z terenów zajętych przez ZSRS zapamiętali, że ze wszystkich mniejszości, okupantów z największym entuzjazmem witali Żydzi. Po rozbiorze Polski i rozpoczęciu podwójnej okupacji gen. Stefan Grot-Rowecki pisał w raporcie do rządu londyńskiego:

Ujawniło się, że ogół żydowski we wszystkich miejscowościach, a już szczególnie na Wołyniu, Polesiu i Podlasiu, zanim jeszcze ustąpiły polskie oddziały, wywiesił flagi czerwone i ustawił bramy triumfalne na powitanie wojsk bolszewickich, że zorganizował samorzutnie rewkomyi czerwoną milicję, że po wkroczeniu bolszewików rzucił się z całą furią na urzędy polskie, urządzał masowe samosądy nad funkcjonariuszami państwa polskiego, działaczami polskimi, masowo wyłapując ich jako antysemitów i oddając na łup przybranych w czerwone kokardy mętów społecznych.

Zaś późniejszy generał Nikodem Sulik pisał o tamtych wydarzeniach: Żydzi są dla NKWD nieocenionym wprost biczem przeciw ludności polskiej. W wielu miejscowościach na Polesiu dorwawszy się do czerwonej władzy Żydzi zabronili Polakom używać ojczystego języka (tak było np. Szumsku i we wsi Chodak na Wołyniu). W setkach relacji ludzi aresztowanych przez NKWD, którzy przeżyli zgotowane im piekło, powtarzało się zeznanie o Żydach przyprowadzających enkawudzistów do ich domów. Można więc zakładać, że eliminacja przedstawicieli polskiej inteligencji na prowincjach przychodziłaby Sowietom znacznie trudniej, gdyby nie pomoc żydowskich sąsiadów Polaków (kiedy karta wojny się odwróciła ci sami Żydzi oczekiwali, że Polacy będą narażać życie, by ich ratować, a brak pomocy określają dziś jako „współsprawstwo Holokaustu” o swoich „zasługach” milcząc).

Kosą, siekierą i widłami

Na terenach zajmowanych przez Armię Czerwoną dochodziło do straszliwych zbrodni popełnianych przez Żydów i mniejszości narodowe na Polakach, czego przykładem zbrodnia popełniona na Polakach w Brzostowicy. Do zbrodni doszło prawdopodobnie 17 września 1939 r., ale jeszcze przed wkroczeniem Sowietów.

Nie znaczy to, że inne mniejszości zachowywały się mniej powściągliwie. Jeszcze zanim polskie granice przekroczyła Armia Czerwona, bo 12 września 1939 r., na teren Galicji wkroczyły jednostki niemieckie. Wtedy z pomocą ruszyli im Ukraińcy. Bojówki UON opanowywały drogi i mosty, niszczyły urządzenia komunikacyjne, zajmowały urzędy pocztowe i posterunki policji, a nawet całe miejscowości i miasteczka, np. Stryj. Ukraińcy mordowali żołnierzy, którzy oddzielili się od swoich oddziałów, a nawet ostrzeliwali te pomniejsze. Doszło do pierwszych bardzo brutalnych ataków na ludność cywilną. Doszło do pacyfikacji przeprowadzonej przez Ukraińców w Koniuchach, Potutorowie, Sławentynie i kolonii Jakubowce. W tych miejscowościach Ukraińcy wymordowali po kilkadziesiąt osób.

Palili polskie dwory, a ze szczególnym okrucieństwem ścigali osadników wojskowych i ich rodziny. Zdarzało się, że wkraczające oddziały Armii Czerwonej dawały Ukraińcom określoną ilość czasu na rozprawienie się z „Lachami” i pozwalały im na mordowanie ludności cywilnej. Według historyków było to preludium do ludobójstwa, jakiego Ukraińcy dopuścili się potem na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Tylko we wrześniu 1939 r. i tylko z rąk Ukraińców zginęło ok. 8 tys. Polaków (notabene na powitanie wojsk radzieckich młodzi Ukraińcy wychodzili przystrojeni w żółto-niebieskie kokardy). Dowódca Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej w jednej z odezw wzywał do bicia „odwiecznych wrogów – polskich panów” w takim samym stopniu bronią, jak i siekierami, widłami i kosami. Nic dziwnego, że z taką zachętą Ukraińcy robili co mogli, by spełnić ten apel. Również sama Armia Czerwona łamała nie tylko wszelkie międzynarodowe konwencje, ale i postanowienia umów dotyczących złożenia broni przez polskie oddziały. Wzięci do niewoli żołnierze byli masowo mordowani, szczególnie we Lwowie, Łucku i Włodzimierzu Wołyńskim. W Mostach Wielkich Sowieci zebrali na placu apelowym Szkoły Oficerów Policji, odebrali raport od komendanta szkoły, po czym nieuzbrojonych młodych słuchaczy tej szkoły wymordowali ogniem z karabinów maszynowych. Do dziś trudno jest oszacować liczbę polskich ofiar sowieckiej agresji w 1939. Szacuje się, że na Kresach zginęło ponad 10 tys. polskich żołnierzy (w tym 3 tys. w bezpośrednich walkach, 7 tys. po wzięciu do niewoli). Do tej liczby należy dodać ofiary cywilne, zarówno zamordowane przez Armię Czerwoną, jak i przez komunistyczne bojówki białoruskie i złożone z Żydów. Oraz osoby, które zmarły po aresztowaniu przez NKWD.

Jedno nie ulega wątpliwości. Dzięki zaangażowaniu mniejszości żyjących na wschód od Wisły i mniejszości niemieckiej, obaj okupanci sprawę mordowania polskiej inteligencji mieli znakomicie ułatwioną. I operacje uzgodnione na wspomnianych na wstępie konferencjach przeprowadzali zgodnie aż do końca wojny. Nawet wtedy, gdy sami zostali już wrogami. Więcej o tym w kolejnej części, już za tydzień.

Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych