Taśmy Kaczyńskiego – kulisy partyjnego biznesu

Wojciech Czuchnowski, Iwona Szpala, Gazeta Wyborcza, nr 24/9541, z dnia 29.01.2019

Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w warszawie – mówi Jarosław Kaczyński. Ujawniamy nagranie, na Którym prezes PiS opowiada za zamkniętymi drzwiami o wartej 1,3 mld zł inwestycji spółki Srebrna

„Wyborcza” ma nagrania rozmów w centrali PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie i dokumenty dotyczące wielkiej inwestycji spółki Srebrna. Pokazują kulisy dyskretnych negocjacji oraz Jarosława Kaczyńskiego w szczególnej, nowej roli.

Ma on twarz biznesmena twardo stąpającego po ziemi i świetnie obeznanego ze skomplikowaną siecią fundacji i spółek. Na działce, na której w latach 90. uwłaszczyło się środowisko jego poprzedniej partii Porozumienie Centrum (prezes PiS mówi, że stało się to, gdy rządzili „komuniści”), Srebrna chce wybudować biurowiec wysoki na 190 m – dwie „bliźniacze” wieże. Przygotować inwestycję mają firmy Geralda Birgfellnera, Austriaka, który choć jest rodzinnie powiązany z Kaczyńskim, uważa dzisiaj, że został w tej sprawie oszukany. Na nagraniu słychać, jak Jarosław Kaczyński zwleka z zapłatą za wykonaną przez Birgfellnera pracę. W biurowcu mają się mieścić m.in. apartamenty, hotel i siedziba fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, który dzisiaj gnieździ się w willi na warszawskim Żoliborzu, tuż obok domu Jarosława Kaczyńskiego.

W radzie fundacji jest prezes PiS. Fundacja jest jednocześnie właścicielem spółki Srebrna.

Na nagraniu Kaczyński ożywia się, gdy słyszy, że fundacja może mieć 30 proc. dochodu z wynajmu biurowca rocznie. Wzorem są deweloperskie interesy o. Tadeusza Rydzyka. – Dobrze słyszeć, boja dzisiaj będę z nim [Rydzykiem] rozmawiał – podkreśla prezes PiS.

Pomóc miał kontrolowany przez państwo bank Pekao SA kredytem do 300 min euro. Jego prezes to Michał Krupiński, „złote dziecko” PiS i protegowany Zbigniewa Ziobry, wcześniej szef PZU z nominacji rządu Beaty Szydło.

Z nagrania wynika, że Krupiński działa „na telefon” zaufanych ludzi szefa partii rządzącej. Grzegorz Tomaszewski, kuzyn Kaczyńskiego, mówi, jak uzgadniał z Krupińskim, by podtrzymać przy życiu podupadającą „Gazetę Polską Codziennie”.

Nagranie, które dziś opisujemy, zaczyna się w czasie, gdy prezes Kaczyński zawiesza jednak projekt budowy biurowca. Ale nie z braku pieniędzy. Denerwuje się, że warszawski ratusz pod rządami Platformy Obywatelskiej blokuje warunki zabudowy.

– Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie – podkreśla kilka razy Kaczyński w rozmowie z 27 lipca 2018 r.

Z kolejnych fragmentów wynika, że nie chodzi tylko o wybory w Warszawie, ale też o wybory do parlamentu w2019 r. I że gdyby informacje o przygotowaniach do inwestycji i toczonych negocjacjach wyszły na jaw, byłoby to zabójcze politycznie dla PiS. „Partia buduje wieżowiec”, „to nie do obrony”, „chodzi o medialny atak”, „to jest polityka” – wylicza Kaczyński.

Co wiemy na pewno:

  • przez 14 miesięcy pracy dla spółki Srebrna Gerald Birgfellner odbył 160 spotkań biznesowych, w tym 16 z samym Kaczyńskim w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie;
  • Kaczyński brał udział w najważniejszych decyzjach spółki Srebrna dotyczących tej inwestycji, wiedział, że w przedsięwzięcie zaangażowany był bank Pekao SA
  • Pekao SA zgodził się sfinansować przygotowanie inwestycji przez firmy Birgfellnera, w sumie dokumenty banku opiewają na 15,5 min euro;
  • bank zgodził się też skredytować do 300 min euro, czyli ok. 1,3 mld zł, całą inwestycję – jest o tym mowa w dokumentach Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego; powodzenie inwestycji Kaczyński uzależniał od wyborczego zwycięstwa PiSw2018r.wWarszawieirokpóźniej w całej Polsce;
  • w rozmowach projektowane wieże nazywano „bliźniakami” lub „K-Towers”, od nazwiska braci Kaczyńskich; projekt był utajniony, Birgfellner miał go prowadzić poprzez dwie spółki o nazwie Nuneaton (spółka z ograniczoną . odpowiedzialnością i spółka komandytowa) i K-Towers;
  • w nagranej rozmowie i w dokumentach posiadanych przez „Wyborczą” przypominano, by Srebrna nie była kojarzona z budową „bliźniaczych” wież; gdy Kaczyński inwestycję wstrzymał, Srebrna odmówiła zapłaty Birgfellnerowi i znanej kancelarii adwokackiej za pracę, nie chciała też pokryć wydatków Austriaka, jak bilety lotnicze i hotele, poniesionych przy dotychczasowym przygotowaniu projektu; Kaczyński przekonywał Birgfellnera, że nie ma wpływu na decyzje władz Srebrnej, a jedyny sposób wypłacenia mu pieniędzy to roszczenie sądowe z jego strony
  • całkowite wynagrodzenie Austriaka po wybudowaniu „dwóch wież” miało wynosić 3 proc. wartości inwestycji, czyli ok 9 min euro (ok 39 młn zł).

Jak dowiedziała się nieoficjalnie „Wyborcza”, w ubiegły piątek prawnicy Birgfellnera – Roman Giertych i Jacek Dubois – wysiali do warszawskiej prokuratury zawiadomienie o „uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego”. Austriacki biznesmen zarzuca prezesowi partii rządzącej „dokonanie oszustwa wielkich rozmiarów”.

Roman Giertych: – Mam nadzieję, że postępowanie w tej sprawie nie zostanie upolitycznione. W przeciwnym wypadku, ze względu na to, że czyn został popełniony na szkodę obywatela Austrii, rozważymy wystąpienie o wszczęcie postępowania przez prokuraturę w Wiedniu. Austriacki kodeks kamy dopuszcza taką możliwość.

O inwestycji Srebrnej, w której przygotowanie zaangażowany był Gerald Birgfellner, „Wyborcza” pisała jako pierwsza, w październiku 2018 r.

PAŃSTWO NA TELEFON PREZESA

Jarosław Kurski, Gazeta Wyborcza, nr 24/9541, z dnia 29.01.2019

Nazwisko Kaczyńskiego, potężne nieformalne wpływy i pozycja naczelnika państwa otwierają kasy państwowych banków, których prezesów de facto mianował. Jeden z nich miał zasilić partyjny interes prowadzony przez krąg zaufanych ludzi partii i rodzinę prezesa

Słuchając tych taśm, ma się wrażenie, że przyłożyło się ucho do zamkniętego przed postronnym obserwatorem świata z „House of Cards”. Świata, którego się domyślaliśmy, ale nie mogliśmy go nigdy zobaczyć, a więc i w niego uwierzyć. Zza kotary widzimy „układ zamknięty”. Tyle że to nie film. To się dzieje naprawdę.

Władza służy Jarosławowi Kaczyńskiemu do zdobywania jeszcze większych wpływów, zarabiania jeszcze większych pieniędzy dla partii oraz budowy legendy własnej i swego brata. Już nie chodzi o pomniki, ale o współczesne „piramidy”, o bliźniacze drapacze chmur.

Księgowy Kaczyński

Od zarania swej politycznej kariery Jarosław Kaczyński wytwarza wokół siebie aurę idealisty, człowieka bez skazy, wolnego od pokus ascety gardzącego groszem. Obraz człowieka bez konta bankowego i bez zielonego pojęcia o finansach.

Na taśmach słyszymy prezesa. I nie jest to prezes partii. To prezes wielkiego biznesu, który ma w perspektywie transakcję na ponad 1 miliard 300 milionów złotych i zyski na poziomie ok. 81 min rocznie. Choć nie tyle formalnie, ile faktycznie – jak sam na taśmach o sobie mówi – obawia się, że może być uważany za jednego z bardziej zamożnych Polaków. Wie, że byłaby to dla niego wizerunkowa katastrofa.

Biegle porusza się w arkanach deweloperskiego biznesu. Przywykliśmy do jego politycznych frazesów i patriotycznego patosu. Tymczasem te same usta mówią o rachunkach, audytach, biegłych rewidentach, roszczeniach, radach nadzorczych, uchwałach, księgowaniu itd. Prezes Kaczyński sprawnie liczy procenty i udziały.

Słuchamy, jak boss Kaczyński próbuje – ku osłupieniu powiązanego z nim rodzinnie austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera – wykręcić się od zapłaty za wykonaną usługę, bo „nie ma do tego formalnych podstaw”.

Pisz pan na Berdyczów

Wymyśla więc fortel: – Niech pan nas pozwie, podpiszemy ugodę, zyskamy tytuł do wypłaty i wypłacimy pieniądze.

Przy takiej instrumentalizacji sądu w ustach prezesa Kaczyńskiego – jakby to była kancelaria notarialna – jeszcze dobitniej wybrzmiewa koszmar reformy sądownictwa. Bo właśnie wtedy, gdy pada ta propozycja, na ulicach i pod sądami trwa batalia o niezależność Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa.

Ale nawet taki układ dla Austriaka nie jest pewny. Skąd pewność, że tym razem Kaczyński słowa dotrzyma i zapłaci? Birgfellner nie wierzy. Mieszka w Warszawie od czternastu miesięcy, jest świadom, że partia Kaczyńskiego przejmuje sądy. Obawia się, że jest oszukiwany i wysyłany na Berdyczów. Słusznie.

Kaczyński zapłaci, czyli nie płaci

Spotkanie przypomina scenę z „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta. Fabrykant Grynszpan zaufał kuzynowi i nie spisał umowy pożyczki. Od dłużnika usłyszał: Nie oddam, nie było umowy, nie będzie pieniędzy.

Podobnie lekkomyślnie postąpił Gerald Birgfellner. Wierzył, że jeśli umawia się ze spowinowaconym ze sobą Kaczyńskim, to po prostu nie może zostać oszukany. Pomylił się.

Bohaterowie Reymonta to przy Jarosławie Kaczyńskim drobne cwaniaczki. Do tego prawdomówne. Kaczyński to gracz boss. Grynszpan słyszy bez ogródek, że pieniędzy nie będzie i koniec. Kaczyński mówi, że zapłaci, ale tylko mówi. Nie płaci złamanego grosza.

Uwaga: układ

Także od zarania swej politycznej kariery Kaczyński tropił układ: postkomunistów, którzy uwłaszczyli się na publicznym majątku, Platformy – bez większych sukcesów. Skrzętnie za to ukrywał fakt, że na państwowym majątku uwłaszczyło się jego środowisko polityczne.

Tropił też rozmaite pasożytnicze twory na organizmie państwa, bo – jak mawiał Lech Kaczyński – „jak ktoś ma pieniądze, to znaczy, że skądś je ma”. Jarosław nazywał je patologicznymi układami rodzinno-polityczno-biznesowymi. Ale to jego taśmy obnażają taki właśnie patologiczny układ, który zagnieździł się w samej siedzibie PiS na Nowogrodzkiej. Układ, którego mózgiem i zwornikiem jest sam Jarosław Kaczyński. Człowiek, który po wielekroć i gołosłownie o układ oskarżał innych. Diabeł ubrał się- w ornat i na mszę ogonem dzwoni.

Prezes chce zrealizować swą narcystyczną i faraoniczną wizję bliźniaczych wież – pomnika na chwałę własną i brata – dopiero wtedy, „jak wygra wybory”. Jego nazwisko, potężne nieformalne wpływy i pozycja naczelnika państwa otwierają kasy państwowych banków, których prezesów de facto mianował. Jeden z nich miał zasilić partyjny interes prowadzony przez krąg zaufanych ludzi partii i rodzinę prezesa.

Teraz wiemy, jakie byłyby pierwsze decyzje prezydenta Warszawy i rady miasta, gdyby to Patryk Jaki i PiS wygrali wybory: zgoda na postawienie bliźniaczych wieżowców spółki Srebrna.

„To jest polityka”, „to jest nie do obrony”

Kaczyńskiego-polityka z Kaczyńskim-biznesmenem łączy ten sam całkowicie niezobowiązujący stosunek do umów. Umowa jest po to, by ją zawrzeć, a nie po to, by jej przestrzegać. Kaczyński tak samo porzuca politycznych partnerów, jak i biznesowych kontrahentów – gdy tylko przestają być potrzebni. Każdą umowę można złamać i z każdej się wycofać. Kaczyński uważa, że taka jest polityka. Najwyraźniej sądził, że i taki jest biznes. Tu się przeliczył.

I w polityce, i w biznesie Kaczyński lubi mieć pełną władzę i za nic osobiście nie odpowiadać. Sejm jest fasadą, rząd jest fasadą, sądy miały być fasadą, media mają być fasadą. Także władze spółki Srebrna – pani Basia, sekretarka, pani Janina, przyjaciółka domu, i pan Jacek, kierowca, asystent – to fasada w najczystszej postaci.

Ale okazuje się, że gdy Kaczyński myśli, że nikt go nie słyszy, mówi: „Srebrna to ja”. I słusznie mówi, bo naprawdę za wszystkim stoi on: wódz, boss, biznesmen, prawdziwy naczelnik państwa.

I najważniejsze: sam Kaczyński w nagranej rozmowie przyznaje, że robi rzeczy nie- akceptowalne społecznie, wizerunkowo i politycznie.

Tłumaczy Birgfellnerowi, dlaczego nie może dalej forsować wymarzonej inwestycji: „Bo to medialnie nie do obrony. Taka jest polityka”.

Kaczyński ma rację. To jest polityka. I to jest nie do obrony.

WIEŻE „BLIŹNIAKI” PREZESA PiS czyli JAK KACZYŃSKI NEGOCJOWAŁ BIZNES NA SREBRNEJ

Wojciech Czuchnowski, Iwona Szpala, Gazeta Wyborcza, nr 24/9541, z dnia 29.01.2019

W przyjaznej i rodzinnej atmosferze prezes PiS tłumaczy, dlaczego wstrzymał budowę wieżowca na gruncie, na którym uwłaszczyło się środowisko jego poprzedniej partii Porozumienie Centrum. Do sprawy wróci, jeśli wygra kolejne wybory.

Z materiałów uzyskanych przez „Wyborczą” wynika, że pod koniec czerwca 2018 r. projekt nazwany roboczo „Srebrna Tower” lub od nazwiska Jarosława Kaczyńskiego „K-Tower” został wstrzymany. Miały to być dwie 190-metrowe wieże. W ich wnętrzu planowano hotel, powierzchnie biurowe oraz Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, czyli fundacji, która jest właścicielem powiązanej z PiS spółki Srebrna.

Na wieść o wstrzymaniu prac przygotowujący inwestycję austriacki biznesmen Gerald Birgfelłner zwraca się o pomoc do prezesa PiS. Kaczyński to jego daleki powinowaty. Dzięki tym rodzinnym koligacjom Austriak został dopuszczony do projektu.

Pierwsze rozmowy o inwestycji z prezesem PiS zaczynał w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej. Od 12 maja 2017 r. Birgfelłner miał 16 spotkań z prezesem. Teraz chce od Kaczyńskiego pieniędzy za wykonane już prace.

Kaczyński-biznesmen nagrany

W rozmowie z 27 lipca 2018 r. Kaczyński argumentuje, że na przeszkodzie inwestycji stanęła „polityka”: publikacje w mediach, rządząca w Warszawie opozycja oraz Jan Śpiewak, syn „ostrego żydowskiego profesora” (tak Kaczyński określił socjologa Pawła Śpiewaka). Jan Śpiewak tropi nadużycia przy ulicy Srebrnej, gdzie atrakcyjną działkę ma spółka o tej nazwie związana z PiS.

Kaczyński zarazem potwierdza, że Austriak pracował najego zlecenie i należy mu się zapłata. – Chcemy zapłacić, ale nie możemy bez odpowiednich dokumentów – o sobie i Srebrnej prezes PiS mówi „my”.

„Wyborcza” ma nagrania rozmów Birgfellnera z Kaczyńskim oraz Grzegorzem Jackiem Tomaszewskim, ciotecznym bratem prezesa, szarą eminencją władzy. Dziś ujawniamy jedno z nich. Kaczyński ukazuje tu twarz biznesmena, który twardo stąpa po ziemi.

Na działce, na której w latach 90. uwłaszczyło się środowisko Porozumienia Centrum (Kaczyński twierdzi, że „odebrał działkę komunistom”), chce wybudować dwuwieżowy biurowiec. Ma być w nim siedziba Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, a Srebrna ma dostawać 30 proc. dochodu z najmu.

Nagrania zaczynają się, gdy prezes PiS decyduje, by projekt zawiesić. – Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie – podkreśla kilka razy w rozmowie z 27 lipca 2018 r. Z kolejnych fragmentów wynika, że nie chodzi tylko o wybory w Warszawie, ale też o wybory do parlamentu w 2019 r.

Nie dostaniesz ani złotówki

Ze względu na powiązania z rodziną Kaczyńskiego Birgfelłner przez ponad rok pracy dla Srebrnej i prezesa PiS ufał swoim partnerom. Dopiero wiosną 2018 r. zaczął się niepokoić. Spółka nadal nie miała pozwolenia na budowę wieżowca na zajmowanej działce ani tzw. wuzetki (warunków zabudowy wydawanych przez władze samorządowe). Nie przeniosła też praw użytkowania działki na spółkę celową o nazwie Nuneaton powołaną do realizacji przedsięwzięcia. Birgfelłner był jej prezesem.

Do zeszłorocznej wiosny Birgfellner wykonał już wiele prac przygotowawczych: projekt architektoniczny, strategię realizacji, wycenę nieruchomości, prowadził negocjacje z wykonawcami poszczególnych etapów, zatrudnił prawników, architektów itp.

Kryzys nastąpił 27 czerwca 2018 r. Podczas spotkania z zarządem Srebrnej – m.in. prezeską Małgorzatą Kujdą i Janiną Goss, członkinią zarządu – Austriak usłyszał, że przedsięwzięcie jest wstrzymane, a on za swoją pracę nie dostanie „ani złotówki”, bo spółka nie ma wobec niego żadnych zobowiązań.

Wstrząśnięty biznesmen zwrócił się z interwencją do Kaczyńskiego. Zapis ich rozmowy jest kluczowy dla zrozumienia całej historii.

Spotkanie 27 lipca 2018 r. w centrali PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie trwało godzinę i osiem minut. Ze strony Srebrnej udział wzięli Jarosław Kaczyński i Grzegorz Tomaszewski, zwany jego „kuzynem”, członek rady nadzorczej spółki Srebrna, prezes zależnej od Srebrnej spółki Forum, wydawcy „Gazety Polskiej Codziennie”, członek zarządu spółki Niezależne Słowo, wydawcy „Gazety Polskiej”.

Birgfellnerowi towarzyszyła tłumaczka, a zarazem wspólniczka przedsięwzięcia, rodzinnie związana z Tomaszewskim i zaprzyjaźniona z Kaczyńskim.

„Cześć, nie łamiemy konstytucji”

Prowadzona w siedzibie PiS rozmowa odbywa się w luźnej atmosferze. Uczestnicy są na ty, znają się prywatnie.

Zaczynają od krótkiego omówienia sytuacji politycznej. Czas jest gorący. Latem 2018 r. przez Polskę przetaczały się protesty w obronie niezależności sądów. PiS usiłował właśnie spacyfikować Sąd Najwyższy, odsyłając na emeryturę prezes Małgorzatę Gersdorf.

Kaczyński leżał wtedy w szpitalu z powodu urazu kolana. Musiał jednak wystąpić publicznie w obronie „reform” swojej partii. Na początku rozmowy Tomaszewski chwali „wszędzie cytowany5’ wywiad, którego prezes PiS udzielił dzień wcześniej w TVP.

Kaczyński nie jest zadowolony z wywiadu. Po wyjściu ze szpitala nie czuje się dobrze. – Jestem w złej formie, trzeci miesiąc, już dwa i pół miesiąca – mówi. – Może jest cytowany, ale to nie zmienia faktu, [że] byłem taki, wiesz, trochę się tam jąkałem…

Tomaszewski pociesza: – W końcu zostało powiedziane wprost, „cześć, no nic, nie łamiemy żadnej konstytucji”.

Kaczyński: – No właśnie, w oczywisty sposób nie łamiemy konstytucji, [to] bzdury są.

Tomaszewski: – I to trzeba zawsze wszędzie podkreślać, bo tam, wiesz, tam jest taka narracja – łamiecie konstytucję, niszczycie niezależność sądów…

Kaczyński: – Oni chcą, żeby one dalej były zależne od nich.

Tomaszewski: – No właśnie. Niezależność od wszystkich, nie tylko od rządzących, od opozycji też.

Kaczyński: Zarzucają nam, że partia buduje wieżowiec

Po tej wymianie zdań Kaczyński zarządza: – Dobra, kochani, przechodzimy do sprawy.

Birgfellner i jego tłumaczka pokazują dokumenty i przedstawiają sytuację. Z urywanego dialogu wynika, że Tomaszewski jest bardziej wtajemniczony w sprawę niż Kaczyński.

Ale to prezes gra pierwsze skrzypce. On podejmuje decyzje, to jego inni słuchają najuważniej.

Tłumaczka do Kaczyńskiego: – Tylko żebyś zobaczył, ile za tym pracy jest i że nie jest Gery [zdrobnienie od imienia Birgfellnera – Gerald], [jego] firma oszustami (śmiech). Tutaj jest naprawdę dużo czasu i pracy poświęcone.

Tomaszewski mówi, że przejmie dokumenty. – Możesz podpisać, że to zostało przekazane – zezwala Kaczyński.

Tłumaczka podkreśla, że przekazuje oryginały. Taki sam komplet przekazała już Małgorzacie Kujdzie, prezesce Srebrnej: – Już raz zostały oryginały przekazane do pani Kujdy, bo zawsze się wystawia dwa oryginały. Był ten zarzut do nas, że nigdy nic nie widzieli, nigdy nie było ze Srebrną żadnych rozmów, chociaż nawet pani Kujda chodziła do banku i miała z nimi rozmowę, więc trochę to głupio wyszło, naprawdę, pani Kujda była nawet w banku i osobiście chciała już otworzyć konto bankowe dla Srebrnej, żebyjuż było, żeby ten kredyt mógł tam być już przelany, więc ona już miała osobisty plan, kontakt, wiedziała o całej strukturze – wylicza tłumaczka.

Tomaszewski ogłasza: – Decyzję wstrzymujemy w ogóle.

Kaczyński wyjaśnia przyczynę:

– Doszły nowe elementy, operacja [Jana] Śpiewaka. Nowego kandydata na prezydenta [Warszawy], Postawił zarzuty partia buduje wieżowiec.

Nie dostaniemy wuzetki, jak nie wygramy wyborów

Tu wyjaśnienie. W marcu 2018 r. „Wyborcza”, która od lat śledzi poczynania Srebrnej, ujawniła, że spółka chce sprzedać działkę firmie z Cypru, ona zaś wybuduje na niej biurowiec nazywany wtedy „wieżą Pani Basi” – od nazwiska Barbary Skrzypek, zaufanej sekretarki Kaczyńskiego posiadającej udziały w Srebrnej. Był to j eden z planów przeprowadzenia w tym miejscu inwestycji.

Po publikacji wybucha polityczna awantura. Opozycja powołuje zespół analizujący biznesowe powiązania PiS, a Jan Śpiewak, działacz ruchów miejskich, włącza sprawę Srebrnej do swojej kampanii w wyborach na prezydenta stolicy.

Teraz Kaczyński wyjaśnia: – Póki nie będą rozstrzygnięte [wybory]…, po pierwsze, nie dostaniemy wuzetki [warunków zabudowy], jak nie wygramy tych wyborów, po drugie, w tej chwili jest jeszcze do tego atak z jeszcze jednej strony.

Tomaszewski zwraca uwagę, że „można by storpedować taką narrację, bo przecież to nie partia w końcu buduje”.

Kaczyński: – To nie ma żadnego znaczenia w takich kampaniach. Ja jestem w fundacji, to zupełnie wystarczy, nie ma żadnych szans. To nie do obrony.

Tomaszewski potwierdza: – Znaczy, oficjalnie do obrony, tylko że w medialnym ataku…

Kaczyński: – No ale mi chodzi o medialny atak. To jest polityka.

Tomaszewski-przyznaje mu rację.

Wspólniczka-tłumaczka Birgfellnera nie daje za wygraną: – Gery twierdzi, że to było wiadomo już 14 miesięcy temu, że taka jest polityczna sytuacja.

Kaczyński uważa, że jednak sytuacja się zmieniła: – Do tej pory nie posuwali się do tego, żeby wprost mówić, że wbrew prawu odmówią różnych rzeczy. Takich rzeczy dotąd niebyło.

Prezesowi PiS chodzi o zapowiedzi polityków PO, że utrudnią realizację projektu. Jak pisaliśmy, Srebrna od lat bezskutecznie zabiegała u władz Warszawy o zgodę na budowę. Miasto dopuszczało tam budynek nie wyższy niż 30 m. Ludzie Kaczyńskiego chcieli mieć obiekt kilka raz większy – 190 m.

Kaczyński nieoczekiwanie nawiązuje do niedawnej historii uwłaszczenia się partii na działce przy ul. Srebrnej: – Musicie pamiętać, że myśmy to wszystko kupili w czasie, kiedy rządzili komuniści.

Ale komunizm w Polsce upadł w 1989 r. Polityczne środowisko Kaczyńskiego kupiło na początku lat 90. dziennik „Express Wieczorny”

– w ramach podziału gazet wywodzących się z czasów PRL. Następnie „Express” został sprzedany, a jego nieruchomości pozostały w ręku ludzi związanych z Kaczyńskim.

„Komunizmu” dawno już wtedy w Polsce nie było. Nie wiadomo też, co ma to mieć wspólnego z problemami austriackiego biznesmena.

Kaczyński: Chciałbym zapłacić, ale idźcie do sądu

Birgfellner i jego partnerka nie wchodzą w te dywagacje. Domagają się, a raczej proszą o zapłatę za wykonane prace. Przypominają prezesowi PiS, że dali jego ludziom wszystkie rachunki i sprawozdania.

Kaczyński: – Wszystko wiem, przecież ja nie chcę nikogo oszukiwać. Ja wiem, że to było robione dla nas. Ja bym chciał zapłacić, tylko muszą być do tego podstawy w papierach. Gdyby do tych wszystkich opracowań, które tu są, były dołączone rachunki. Ile to kosztowało. Znaczy – jaka, ile firma za to bierze.

Kilka minut później Kaczyński rzuca propozycję: – Realia są takie – albo będą jakieś te dodatkowe rachunki, bo my po prostu ich potrzebujemy, albo jest druga droga, i tu nie traktujcie jej jako wojenną. To znaczy, że wy wysuniecie roszczenia o charakterze sądowym.

Tomaszewski: – Jeżeli wy wystąpicie na drogę sądową i dostaniecie wyrok sądu do zapłaty, to wtedy jest podstawa do zapłacenia przez Srebrną. Rozumiecie?

Kaczyński: – Jeżeli sąd potwierdzi.

Tomaszewski: – Uzna te roszczenia, to będzie podstawa do zapłacenia wszystkiego.

Kaczyński: – To my możemy za to zapłacić. A ja chcę zapłacić, tylko że ja nie mogę zmusić nikogo, żeby zapłacił wbrew przepisom.

W dalszej części rozmowy Kaczyński z Tomaszewskim przekonują Birgfellnera, że pomysł skierowania sprawy do sądu jest bardzo dobry i gwarantuje, że biznesmen dostanie pieniądze.

Ta robota była robiona dla nas, dla Srebrnej

Kaczyński nie pozostawia przy tym żadnych wątpliwości, że jest główną postacią w Srebrnej: – Jestem gotów w tym sądzie zeznać, że ta robota była robiona dla nas, znaczy dla Srebrnej. Jato zeznam, bo tak jest. Wy macie mocne argumenty w postaci uchwały zarządu [Srebrnej]. Macie pełnomocnictwa, czyli sytuację prawną macie dobrą.

Prezes PiS podkreśla, że ostatecznie może nie dojść do rozprawy sądowej. Wystarczy pozew: – W trakcie takiego postępowania, żeby uniknąć zbyt dużych kosztów sądowych, może też dojść do ugody.

Tomaszewski: – Jeżeli będzie ugoda sądowa, to jest to podstawa do tego, żeby Srebrna wypłaciła, nie mając nawet tytułu, nie będąc nawet zaangażowana.

Kaczyński naciska: – Według mnie to jest najprostsza droga, żeby tę sprawę załatwić. Ja wtedy będę mógł być może w takiej sytuacji też jakoś przekonać zarząd do tego, żeby też jakoś poszedł na ugodę. Powtarzam, ja nie mogę mówić za innych, ale jeżeli chodzi o mnie, to spokojnie mogę zeznać przed sądem, że tak, to było robione dla spółki Srebrna, a wy macie, powtarzam, na to dobre dowody w postaci tych uchwał [chodzi o uchwały organów Srebrnej i Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego].

Austriak nie jest pewny, czy to dobra droga. Kaczyński rzuca na szalę swój autorytet: – Gdyby ktoś się zapierał, że myśmy o tym nic nie wiedzieli… Oni nie mogą tego zrobić, bo to ja przecież…

Tomaszewski: – To jest w zasadzie wygrana sprawa.

Kaczyński: – Wygrana. Według mnie dla was jest to wygrana sprawa.

Birgfellner jest nieufny. Dziwi się, że Kaczyński proponuje rozstrzygnięcie sądowe. Przecież wtedy przedsięwzięcie wyjdzie na jaw. Tomaszewski dorzuca, że z sądu może być przeciek.

Birgfellner przez tłumaczkę przypomina, że cały projekt był tajny do tego stopnia, że utworzona do jego realizacji spółka celowa Nuneaton miała inny adres niż Srebrna (mieściła się przy ul. Chałubińskiego).

– Gery mówi: a co się stanie, jak damy sprawę do sądu, bo w tej chwili wszyscy pracowali pod tajemną nazwą, nie, nie Srebrna. Co się stanie, jak to wyjdzie? – pyta tłumaczka. – To będzie przecież medialnie jeszcze gorzej, niż gdyby się po cichu pracowało dalej.

Kaczyński odpowiada: – Ja innej możliwości, żeby zapłacić, nie chcę was oszukiwać, nie widzę. Wiem, że ta robota była robiona dla nas, i wiem że trzeba zapłacić, a ja [nie widzę] innej możliwości w tym niż właśnie tego rodzaju droga.

„Ostry żydowski profesor”

Zostawiając rozmówców z tą propozycją, prezes PiS wraca do luźniejszych dygresji: – No dobra. To jest wszystko do rozważenia, tylko że najpierw trzeba politycznie…

Wraca do sprawy Jana Śpiewaka:

– Zgłosił się taki kolejny kandydat, znany zresztą Śpiewak, znany to jest jego ojciec. Dziadkowie to byli tacy obydwoje dosyć znani poeci. Śpiewak to jest taki bardzo ostry żydowski profesor [Paweł Śpiewak, socjolog, szef Żydowskiego Instytutu Historycznego; Jan Śpiewak, syn Pawła, działacz społeczny]. Tak, to jest jego syn. Ten, który w tej chwili działa w Warszawie, zgłosił się na prezydenta Warszawy, od razu zaatakował nas za to, że my chcemy budować. My – on twierdzi, że partia. I że to są w ogóle obyczaje azjatyckie.

Kaczyński narzeka, że władze Warszawy złośliwie przeszkadzają w inwestycji: – Tamci nielegalnie nam to uniemożliwiają. I związku z tym nie mamy innego wyjścia, jak to załatwić, ponieważ jesteśmy uczciwi i chcemy załatwić sprawy finansowe. No to wobec tego możemy to zrobić tylko poprzez sąd, bo te poprzednie plany, jak to załatwić, są już dzisiaj nieaktualne, bo one zakładały branie kredytu. My nie możemy brać kredytów, skoro cały plan został nielegalnie uniemożliwiony.

Kaczyński rozważa, czy nie pozwać za to władz Warszawy: – Być może wystąpimy w tej sprawie z roszczeniami do miasta i indywidualnie do pani Gronkiewicz-Waltz czy do tych polityków, którzy się nam odgrażali, że nigdy nie pozwolą. Bo mam na to świadków. Jest taki poseł Kierwiński [Marcin Kierwiński, PO], który był przedtem radnym i [powiedział], że niczego tu nie wybudujecie.

W Warszawie wygrać będzie bardzo trudno

Rozmowa zmierza do końca. Kaczyński uspokaja, że projekt nie jest zamknięty. Trzeba tylko poczekać, aż zmieni się sytuacja polityczna:

– Powrót projektu jest możliwy, tylko jeżeli będzie bardzo dobry zbieg okoliczności. W Warszawie wygrać będzie bardzo trudno. W Polsce łatwiej, ale też niełatwo, natomiast to jest dużo bardziej prawdopodobne, niż wygrać w Warszawie. Poza tym przypadkiem Leszka w 2002 roku, który wygrał, i to z bardzo dużą przewagą [chodzi o zwycięstwo Lecha Kaczyńskiego w wyborach na prezydenta stolicy]. To była specyficzna sytuacja.

Prezes PiS zagaduje frywolnie tłumaczkę, interesuje się jej spodniami, które maj ą modne dziury na nogawkach. Kaczyńskiego to dziwi: – Po- wiedz mi, czemu ty chodzisz w spodniach, które wyglądają jak obdarte z piżamy?

– To jest moda, nowa moda – odpowiada kobieta.

Kaczyński: – Ja cię nie mogę.

Tłumaczka: – Teraz jest urlop, czas urlopowy, więc, wiesz (śmiech), na luzie, upał jest (śmiech), rano byłam jeszcze u koleżanki – dodaje tłumaczka.

Co buduje Rydzyk

W końcowej części rozmowy wychodzi nowy wątek. Dotyczy o. Tadeusza Rydzyka, który według informacji Birgfellnera prowadzi interesy z deweloperami przy budowie kilku nieruchomości.

Tłumaczka mówi, że być może takie partnerstwo byłoby rozwiązaniem dla Srebrnej: – Możliwość była, Gery mówi, tak jak pan Rydzyk to. robi, tak jak pan Krupiński [Michał, prezes banku Pekao SA] mu powiedział. Że się zrobi partnerstwo. 60 do 40, tak jak Rydzyk zrobił chyba 70 do 30.

Kaczyński coś wie, bo poprawia:

– To kuria warszawska, nie Rydzyk.

Tłumaczka też coś wie: – W Gdańsku tam ma siedzibę taką, holding wszystkich nieruchomości i gruntów, które do nich należą, i on to po- rozdawał różnym partnerom i firmom, które robią management. I bank już powiedział…

Dla prezesa PiS to interesujące:

– Dobrze słyszeć, boja dzisiaj będę z nim rozmawiał, nie wiedziałem.

Tomaszewski: – Z ojcem Tadeuszem będziesz? Ale ty jedziesz do niego czy on do ciebie przyjedzie?

Kaczyński: – Nie, tu, w Warszawie.

Tomaszewski: – To, proszę, zapytaj.

Kaczyński: – To będzie pewnie o polityce rozmowa.

Tłumaczka: – To zapytaj go, bo bank Pekao sfinansował mu jeden ten projekt za hotelem Marriott, to już jest wybudowany, a drugi będzie obok Srebrnej. Dokładnie nos w nos budowany. Też jego, to są aktualne informacje przez pana od banku Pekao SA. Bo oni płacili za ten projekt, więc wiedzą, z kim on zrobił to partnerstwo 70/30. On [im] powiedział, mnie ten projekt nie interesuje, 30 proc. chcę mieć swoje, wy róbcie, wy się na tym znacie, więc ten jeden tower już stoi, a drugi będzie obok Srebrnej.

Sprawa jest tajemnicza. Za warszawskim hotelem Marriott jest działka należąca do kurii. Powstaje tam wieżowiec. Budowa jest krytykowana przez część mediów i ruchy miejskie. Nic nie wiadomo, by w przedsięwzięcie zaangażowany był Tadeusz Rydzyk.

Prezes PiS jest coraz bardziej zainteresowany tym aspektem. Pyta: – Ale to jakby tutaj zrobić 30 proc., to ile by to było?

Tomaszewski: – 300 milionów.

Kaczyński: – Jakie 300 milionów?

Tomaszewski: – Bo z miliarda 30 proc. to jest 300 milionów, jakby nie patrzył.

Kaczyński: – Ile by to było rocznie?

Tomaszewski: – No to trzeba zrobić biznesplan, bo trzeba wiedzieć.

Rozmowa się kończy. Uczestnicy umawiają się na kontynuację 2 sierpnia.

Ale negocjacje nie kończą się porozumieniem.

Od września 2018 r. Birgfellner zaczyna się kontaktować z prawnikami. Szuka pomocy w odzyskaniu pieniędzy obiecanych przez prezesa PiS. Według źródeł „Wyborczej” chce mu zarzucić oszustwo.

Zamknąć gazetę przed wyborami? Wydzwaniam do Krupińskiego

Po pożegnaniach Tomaszewski ma jeszcze sprawę do prezesa PiS. Zwierza mu się z problemów finansowych wydawanej przez jego firmę (Forum) „Gazety Polskiej Codziennie”. I znów mowa o jakimś wsparciu od banku Pekao SA.

Tomaszewski do Kaczyńskiego: – Straciłem płynność w Forum, nie wiem, trzeba będzie gazetę zamykać. Tylko że to jest przed wyborami, kiepsko. Wiesz, Krupiński, musiałem go ze trzy razy wydzwaniać. Mimo że tam coś zadeklarował… (dalej nieczytelne).

Kaczyński: – No dobra, ale to już zupełnie inna sprawa…

Tomaszewski: – Inna branża…

Wydawane przez Tomaszewskiego gazety przeżywają kryzys. Szczególnie „GPC” ze sprzedażą rzędu 15 tys. egz. od wielu miesięcy jest na granicy upadku. Z rozmowy wynika, że w tym kryzysie miał pomóc bank Pekao SA (czyli wspomniany prezes Krupiński), ale najwyraźniej nie pomógł lub pomógł niewystarczająco.


Kaczyński twierdzi, że nie może zapłacić Austriakowi za wykonaną pracę. Tak mówi na nagraniu: – Wszystko wiem, przecież ja nie chcę nikogo oszukiwać. Ja wiem, że to było robione dla nas. Ja bym chciał zapłacić, tylko muszą być do tego podstawy w papierach… I proponuje, by Birgfellner poszedł do sądu

Śpiewak tropiciel: W rozmowie z 27 lipca 2018 r. Kaczyński argumentuje, że na przeszkodzie inwestycji stanęła „polityka”: publikacje w mediach, rządząca w Warszawie opozycja oraz Jan Śpiewak, syn „ostrego żydowskiego profesora” (tak Kaczyński określił socjologa Pawła Śpiewaka). Jan Śpiewak po naszych publikacjach tropił nadużycia w spółce Srebrna, na której działce miały stanąć „dwie wieże”.

„Kuzyn Kaczyńskiego”: Na nagraniu, którym dysponujemy, istotną rolę w spotkaniu w centrali PiS przy ul. Nowogrodzkiej odgrywał Grzegorz Tomaszewski, zwany „kuzynem Kaczyńskiego”. To członek rady nadzorczej spółki Srebrna, prezes zależnej od Srebrnej spółki Forum, wydawcy „Gazety Polskiej Codziennie”, członek zarządu spółki Niezależne Słowo, wydawcy „Gazety Polskiej”.

Srebrna sekretarka: Biurowiec, który miał stanąć, nazywany jest „wieżą Pani Basi” – od nazwiska Barbary Skrzypek, zaufanej sekretarki Kaczyńskiego posiadającej udziały w Srebrnej.

PYTANIA OD „GAZETY WYBORCZEJ”

WYSŁALIŚMY JE PRZED PUBLIKACJĄ DO PREZESA PEKAO SA MICHAŁA KRUPIŃSKIEGO, SPÓŁKI SREBRNA ORAZ JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO

– Ile spotkań Krupiński odbył z Jarosławem Kaczyńskim w sprawie kredytu dla spółki Srebrna na inwestycję przy Srebrnej 16?

Jak wysoki miał być ten kredyt i co miało być jego zabezpieczeniem? Ile spotkań odbył z Geraldem Birgfellnerem? Czy osobiście zlecił pilotowanie sprawy kredytu na inwestycję przy Srebrnej 16 dyrektorowi Biura Finansowania Nieruchomości Komercyjnych Średnich Firm Pekao SA? Czy bank Pekao SA zgodził się na udzielenie jakichkolwiek kredytów na etap wstępny inwestycji przy Srebrnej 16 spółce Nuneaton? Czy bank Pekao SA udzielał kredytów na inwestycje w nieruchomości instytucjom powiązanym z ojcem Tadeuszem Rydzykiem, zakonem redemptorystów lub fundacją Lux Veritatis? Czy Grzegorz Tomaszewski zwracał się do niego o finansowe wsparcie dla spółki Forum SA wydającej „Gazetę Polską Codziennie”? Czy w sprawie pożyczki dla Forum SA zwracał się do niego Jarosław Kaczyński? Czyjego bank udzielił pożyczki/kredytu spółce Forum SA?

ODPOWIEDŹ PRZYSZŁA KRÓTKA: „Bank Pekao SA nie kredytuje żadnej z wymienionej spółek”. W sprawie spotkań z Kaczyńskim i negocjacji kredytowych wokół Srebrnej odpisał, że w tym zakresie jest związany tajemnicą bankową i nie może udzielić odpowiedzi na pytania.

Z prezesem PiS skontaktowaliśmy się przez biuro klubu sejmowego jego partii. Pytaliśmy: Czy był upoważniony przez spółkę Srebrna do rozmów biznesowych na temat inwestycji przy ul. Srebrnej 16? Czy byt upoważniony do zlecania prac w związku z tą inwestycją Geraldowi Birgfellnerowi? Jaką kwotę prowizji obiecał? Czy prowadził w sprawie tej inwestycji rozmowy z Michałem Krupińskim, prezesem Pekao SA? Czy rekomendował prezesowi Krupińskiemu, by bank Pekao SA udzielił kredytów na tę inwestycję?

W jakiej kwocie? Czy podtrzymuje deklarację, że przed sądem potwierdzi, że Gerald Birgfellner wykonywał prace w związku z inwestycją przy ul. Srebrnej 16? Jak skomentuje fakt, że Gerald Birgfellner złożył na niego doniesienie do prokuratury, zarzucając oszustwo i narażenie go na straty znacznych rozmiarów? Czy interweniował u Michała Krupińskiego w sprawie pożyczki dla spółki Forum SA?

ODPOWIEDŹ PRZYSZŁA, CHOĆ MAŁO MERYTORYCZNA: „Uprzejmie informuję, iż przekazywanie pytań z wyznaczeniem kilkugodzinnego terminu na udzielenie odpowiedzi, w przededniu zapowiedzianej publikacji, w istocie sprowadza się do działania prowizorycznego i pozornego”. Klub PiS zagroził też, że „w przypadku treści naruszających dobra osobiste poszczególnych przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości podejmowane będą reakcje prawne”.

NA ODPOWIEDZI SREBRNEJ CZEKAMY.

HISTORIA MAJĄTKU ŚRODOWISKA JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO – UKŁAD ZAMKNIĘTY SREBRNA

Wojciech Czuchnowski, Iwona Szpala, Gazeta Wyborcza, nr 24/9541, z dnia 29.01.2019

Należąca do Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego spółka to perła w koronie majątku środowiska politycznego związanego z Jarosławem Kaczyńskim. Oficjalnie PiS i Srebrną dzieli mur, ale od dwóch dekad w jej władzach lądują zaufani ludzie prezesa partii.

Od wygranych przez PiS wyborów prezesem spółki jest Małgorzata Kuj- da, żona Kazimierza Kujdy. To on wcześniej rządził Srebrną, ale po wyborach w 2015 r. znowu został prezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

To Kujdzie Jarosław Kaczyński powierzył Srebrną, gdy spółka powstała w połowie lat 90. Gdy prawa strona jest w opozycji, Kujda prowadzi Srebrną. Gdy prawica przejmuje stery państwa, Kujda idzie do władz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Tak było za rządów Akcji Wyborczej Solidarność i dwa razy za PiS.

Kazimierz Kujda, choć na Nowogrodzkiej wpływowy, nie jest znany szerokiej opinii publicznej. We władzach Srebrnej najwięcej do powiedzenia ma Janina Goss, działaczka z Łodzi, emerytowana radczyni prawna, przy Kaczyńskim od czasów jego pierwszej partii Porozumienie Centrum. Poratowała go pożyczką, gdy kilka lat temu potrzebował pieniędzy na leczenie matki. Utrzymują serdeczne relacje prywatne.

Srebrna wchodzi w „GPC”

Na Nowogrodzkiej Goss jest znana z pasji do medycyny naturalnej. Docenia leczniczy wpływ suszonych kasztanów, obdarowała nimi Kaczyńskiego, bo dobrze robią na dolegliwości reumatyczne. Wiatach 90. łódzkim działaczom PC robiła maści na żylaki, a było ich wtedy tak niewielu, że po mieście krążył dowcip: „Kaczyńskiemu został tylko sztandar i Janka”.

W centrali partyjnej uchodzi za osobę srogą i zasadniczą, ma tytuł „pani mecenas”, bezpośrednie numery telefonów do prezesa i zawsze otwarte drzwi do jego gabinetu.

Goss za poprzednich rządów PiS była w radzie nadzorczej TVP, do władz Srebrnej dołączyła w 2012 r. To ważny moment dla spółki. Wchodzi biznesowo w „Gazetę Polską Codziennie”, nowy projekt Tomasza Sakiewicza. Wydawcą dziennika jest Forum, ale na biznes potrzeba pieniędzy, a kapitał jest gotowa wyłożyć Srebrna. Nie pod własnym szyldem – powstaje spółka córka pod nazwą Geranium. Za 2,5 min zł kupuje akcje wydawcy „GPC”.

W kolejnym ruchu Goss zostaje prezesem Forum. Nie za bardzo radzi sobie z gazetą, bo nie lubi rozrzutności i tak ścina koszty, że pismo ma problem z dystrybucją. Czytelnicy podejrzewają o prowokację rządzącą PO. Obawiając się nowego gracza na rynku, miała przepuścić atak na „strefę wolnego słowa”.

Goss zastępuje w Forum Grzegorz Tomaszewski, kuzyn Jarosława Kaczyńskiego. Oboje współpracują w Srebrnej, Tomaszewski jest tam członkiem rady nadzorczej.

Kierowca prezesa to zaszczyt

W zarządzie Srebrnej jest też Jacek Cieślikowski, z projektami biznesowymi środowiska PiS związany od lat. Jest wprawdzie warszawskim radnym, ale w klubie do żadnych zaszczytów nie aspiruje, nie jest przesadnie aktywny na miejskich sesjach.

W partyjnej centrali na Nowogrodzkiej ma etat koordynatora struktur terenowych oraz głównego specjalisty ds. floty i logistyki. No i wozi Kaczyńskiego. Po jednym z tekstów „Wyborczej” zadzwonił i prosił, by jednak go kierowcą nie nazywać. Bo to zaszczyt i ważna rola. Mówił, że prawdziwym towarzyszem podróży prezesa PiS po kraju jest Jacek Rudziński.

Z Cieślikowskim znają się znakomicie, bo Rudziński jest w radzie nadzorczej Srebrnej. Zasiadają w niej jeszcze Halina Wojnarska, żona wiceprezesa PiS Adama Lipińskiego, i Barbara Skrzypek, dyrektor sekretariatu prezesa PiS, słynna „pani Basia”.

Skrzypek pracuje z Kaczyńskim od lat, na Nowogrodzkiej ma pozycję dużo ważniejszą niż niejeden polityk. Co roku w grudniu tabloidy posyłają fotoreporterów pod siedzibę partii na imieniny Barbary. Schodzi się tam cala PiS-owska czołówka z kwiatami, by fetować solenizantkę.

Relacja z 2018 r.: „Wśród gości pojawili się m.in. szef MSWiA Joachim Brudziński, marszałek Senatu Stanisław Karczewski, szef MON Mariusz Błaszczak, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, państwo Joanna i Jacek Kurscy czy szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. – Pani Basia jest legendą. Wręczyłem jej kwiaty, złożyłem najserdeczniejsze życzenia i czule ucałowałem – powiedział »Super Expressowi« euro-poseł PiS Ryszard Czarnecki”.

Skrzypek i jej syn Marcin to też współwłaściciele Srebrnej, choć udziały mają bardzo skromne. Główną pulę trzyma Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. Jego fundatorami są Jarosław Kaczyński, Krzysztof Czabański (dziś szef Rady Mediów Narodowych) i ksiądz Rafał Sawicz. W zarządzie zasiadają Barbara Czabańska, była żona Krzysztofa, i wiceprezes PiS Adam Lipiński. Kaczyński, Czabański i Sawicz są członkami rady fundacji.

Przechowalnia działaczy

Srebrną ponad dwie dekady temu zakładali Kaczyński i Barbara Czabańska, wyłożyli po 2 tys. zł. Swój majątek spółka zawdzięcza Fundacji Prasowej Solidarności, która miała biurowce przy Srebrnej i w Alejach Jerozolimskich. Dorzuca też pięć samochodów.

Fundacja powstała w marcu 1990 r. Kaczyński wymyślił ją, jadąc autobusem linii 116, co wspomina w autorskiej książce „Porozumienie przeciw monowładzy”. Do projektu zaprosił samych zaufanych, m.in. Czabańskiego.

Start ma znakomity. To czasy Sejmu kontraktowego, Kaczyński buduje swoją pozycję publiczną. Jest senatorem z Elbląga i naczelnym „Tygodnika Solidarność” z polecenia Lecha Wałęsy. Wtedy gorąco go popiera i pomaga zdobyć fotel prezydenta, zakłada Porozumienie Centrum. A Czabański jest zastępcą Kaczyńskiego w „Tygodniku”.

Po wygranych przez Wałęsę wyborach prezydenckich od grudnia 1990 r. wszystko jeszcze bardziej się rozkręca. Kaczyński zostaje szefem kancelarii Wałęsy, chce z partyjnymi towarzyszami zostać magnatem prasowym, snuje plany własnej telewizji.

Fundacja kupuje na przetargu popularny dziennik „Express Wieczorny”, a później uwłaszcza się na blisko 20 tys. m kw. biur i 20 tys. m kw. gruntów po likwidowanym przez specjalną komisję państwowym przedsiębiorstwie RSW Prasa-Książ- ka-Ruch. To biurowce przy Srebrnej, Nowogrodzkiej, w Alejach Jerozolimskich i magazyny przy Ordona. Wszystkie na warszawskiej Woli, chwilę drogi od ścisłego centrum miasta. Dziś te działki są warte majątek.

Tyle że w 1993 r. partia Kaczyńskiego przepada w wyborach, „Express Wieczorny5’ idzie na sprzedaż, Fundacji Prasowej Solidarności zostają długi, ale też nieruchomości. Spółka Srebrna staje się polityczną przechowalnią dla zaufanych Jarosława Kaczyńskiego. Czekając na lepszą polityczną koniunkturę, zbierają czynsze z biurowców.

Wiekowy budynek przy Srebrnej może nie zachwyca standardem, ale ma atut: dużą działkę idealnie skrojoną pod przyszłą inwestycję. Powstaje więc spółka Srebrna, perła w koronie majątku związanego ze środowiskiem Kaczyńskiego.

W 1997 r. biznesowy układ nieco się zmienia, bo ludzie Kaczyńskiego rejestrują fundację Nowe Państwo, w której ma się wykuwać prawicowa idea, także publicystyczna. Fundacja do dziś wydaje miesięcznik.

Nowe Państwo przejmuje udziały Fundacji Prasowej Solidarności, a wraz z nimi wszystko, co Fundacja wprowadziła do Srebrnej. W biznesowej plątaninie powtarzają się te same nazwiska, wśród fundatorów odnajdujemy sprawdzony duet Jarosław Kaczyński i Krzysztof Czabański.

Instytut zastępuje Nowe Państwo

We władzach Srebrnej najwięcej do powiedzenia ma Janina Goss (na zdjęciu powyżej), która do spółki dołączyła w 2012 r. Za pierwszych rządów PiS w latach 2005-07 była w radzie nadzorczej TVP. W radzie nadzorczej Srebrnej jest m.in. Jacek Cieślikowski (na zdjęciu z prawej), warszawski radny PiS i kierowca Jarosława Kaczyńskiego.

W 2001 r., gdy partia PiS wchodzi do Sejmu, ze Srebrnej odpływają politycy. Ich miejsce zajmują zaufani pracownicy administracyjnego zaplecza partyjnej centrali, potem rodziny. Ten model obowiązuje do dziś.

W 2010 r., po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej, fundację Nowe Państwo zastępuje fundacja Instytut im. Lecha Kaczyńskiego.

Zmiana jest raczej techniczna. Po Smoleńsku w statucie dopisano „rozwijanie i propagowanie myśli społecznej Lecha Kaczyńskiego – Męża Stanu, patrioty, który wiernie służył ideałom wolnej, sprawiedliwej i solidarnej Rzeczypospolitej”.

Ale nazwiska fundatorów pozostały. Wrócił też zwyczaj „przechowywania” na Srebrnej pozbawionych stanowisk działaczy partii. Z czasów rządów PO-PSL pracę mieli tam m.in. dzisiejszy minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński, jego zastępca Maciej Wąsik czy obecny szef CBA Ernest Bejda.

[fot] We władzach Srebrnej najwięcej do powiedzenia ma Janina Goss (na zdjęciu powyżej), która do spółki dołączyła w 2012 r. Za pierwszych rządów PiS w latach 2005-07 była w radzie nadzorczej TVP. W radzie nadzorczej Srebrnej jest m.in. Jacek Cieślikowski (na zdjęciu z prawej), warszawski radny PiS i kierowca Jarosława Kaczyńskiego.

Opracował: Leon Baranowski, Buenos Aires – Argentyna