
Nr 46 (904), tygodnik, 15-21 listopada 2024 r. – gazeta warszawska
W swoich początkach technokracja pomyślana była jako alternatywne rozwiązanie ekonomiczne. Naukowcy uważali, że mogą oprzeć idealną gospodarkę na energii, a nie na podaży i popycie. Chcieli pozbyć się pieniędzy i zamiast tego wyceniać wszystko energią. Można powiedzieć, że dzisiejsze manipulacje przy sposobach pozyskiwania energii i windowanie w górę jej ceny, niezwiązane z rynkiem tylko zieloną gospodarką, a więc z założenia całkowicie ideologicznym zjawiskiem – to kontynuacja tego pomysłu sięgającego wieku XIX.
dr Robert Kościelny
W1974 r. członek Komisji Trójstronnej i naukowiec Richard Gardner napisał artykuł „The Hard Road to World Order” (Trudna droga do światowego porządku), zamieszczony w magazynie„Foreign Affa-irs”. Tekst przekazywał informacje o przyszłości Nowego Międzynarodowego Porządku Gospodarczego, samozwańcze ogłoszonego przez Komisję jako cel do osiągnięcia w dającym się przewidzieć horyzoncie czasowym. Gardner mówił w swym tekście o konieczności „okrążenia suwerenności narodowej”, „rozkwitającym, buczącym zamieszaniu”, mającym rozproszyć uwagę społeczeństwa, by następnie skierować ją na tematy zastępcze, umożliwiając w ten sposób bezproblemowe budowanie nowego ładu „od dołu do góry”. Richard Gardner odrzucił metodę„sta-romodnego frontalnego ataku” na dotychczasowy porządek.
Czym jest technokracja?
W tekście zamieszczonym na stronie Warfoo Lukę Goodwin, na postawione w podtytule pytanie odpowiedział:„techno-kracja to naukowa dyktatura, możliwa z powodu zastosowania pełnoskalowej inwigilacji, w której elitarna grupa naukowców i inżynierów zarządza każdym aspektem życia. Technokraci to „osoby, które sprawują władzę dzięki swojej wiedzy technicznej”. Z kolei dr Lee Merritt stwierdziła, że technokracja to zarządzanie dzięki danym zbieranym na 
całym świecie o jego mieszkańcach i przekazywanym niewybieranym urzędnikom, którzy uważają się za mądrzejszych. Ludzie ci, mają dostęp do wiedzy niedostępnej dla obywateli i z tego powodu mogą manipulować społeczeństwem w skali globalnej.
Po prawie 45 latach Patrick Wood postanowił sprawdzić, co przez te cztery i pół dekady udało się zrobić w celu zaprowadzenia Nowego Międzynarodowego Porządku Gospodarczego. Nie tylko gospodarczego, bo 
politycznego i społecznego również. W książce „Technocracy: The Hard Road to World Order” (Technokracja: trudna droga do światowego porządku), wydanej w 2018, Wood przedstawia wydarzenia, które doprowadziły do ustanowienia przez Organizację Narodów Zjednoczonych planu zrównoważonego rozwoju. Autor sądzi, że choć inspirowany przez takich ludzi jak uczestnik Komisji Trójstronnej, pomysł zrównoważonego rozwoju, będącego pod całkowitą kontrolą określonego centrum decyzyjnego, ma swoje korzenie w technokracji z lat 30. XX w.
Programy ONZ, takie jak Agenda 2030, Nowa Agenda Miejska i Porozumienie Paryskie w sprawie klimatu współpracują ze sobą, aby znieść kapitalizm i wolną przedsiębiorczość jako główny światowy system gospodarczy, zastępując go znanym nam aż za dobrze systemem nakazowo-rozdzielczym w nowej odsłonie.„Zrównoważony rozwój ma na celu przejęcie kontroli nad wszystkimi zasobami, całą produkcją i całą konsumpcją na planecie Ziemia, pozostawiając wszystkich jej mieszkańców mikrozarządza-niu przez Naukową Dyktaturę”, pisze pozbawiony złudzeń Patrick Wood.
Zrównoważony rozwój, wielki reset, czy nowy (zielony) ład niesie za sobą likwidację rządów państwowych – z jednej strony; z drugiej – rozwój globalnych Inteligentnych Miast. Chodzi o to, aby poszczególne organizmy państwowe rozbić na małe regiony, którymi łatwiej będzie zarządzać globalistycznej siuchcie. Państwa istniałyby nadal, ale jako puste pojęcia bez treści („okrążanie suwerenności narodowej”). Podobnie jak demokracja, rozumiana jako władza z nadania obywateli.
Badane są narzędzia, takie jak wszechobecny nadzór, zarządzanie oparte na współpracy, partnerstwa publiczno–prywatne, FinTech, w tym kryptowaluty i dążenie do społeczeństwa bezgotówkowego. Bierze się też pod uwagę duchowy aspekt zrównoważonego rozwoju (religia globalistyczna, czyli konglomerat różnych wyznań) jako ważny składnik manipulacji.

Sanitaryzm albo Tabela Przymusu Bidermana
Na przykładzie terroru kowido-wego, wspomniana wyżej dr Lee Merritt podczas 38. dorocznego spotkania DDP (Doctors for Disaster Prepared-ness), mającego miejsce latem 2020 r. w Las Vegas, przedstawiła, co czeka ludzkość w przypadku przejęcia całkowitej władzy przez technokratów. Swą prezentację zbudowała na podstawie kilkumiesięcznych (wtedy jeszcze) doświadczeń kowidowych. W trakcie wykładu dr Merritt przedstawiła Tabelę Przymusu Alberta Bidermana i porównała ją z tym, co zostało nam narzucone w czasie walki z„pandemią”. Przypomnijmy, że Albert Biderman to amerykański psycholog, który badał chińskie taktyki znane jako DDD, co oznacza osłabienie, zależność i strach. Komuniści chińscy stosowali je wobec amerykańskich żołnierzy, pojmanych do niewoli podczas wojny koreańskiej (1950-1953)
W raporcie na temat tortur z 1973 r. Amnesty International stwierdziła, że Tabela Przymusu Bidermana zawierała „uniwersalne narzędzia tortur i przymusu”. Warto dodać, że w 2002 r. amerykańscy instruktorzy wojskowi zaoferowali cały kurs szkoleniowy, oparty na Tabeli, dla oficerów i urzędników przesłuchujących osoby podejrzane o terroryzm i osadzone w obozie zatrzymań w zatoce Guantanamo.
„Tabela Przymusu Bidermana obejmuje osiem kroków, które są bardzo podobnie do tych, które obecnie obserwujemy, jako ofia y walki z urojoną pandemią”, stwierdziła dr Merritt. Pierwszym krokiem jest izolacja, w naszym przypadku ujawniająca się pod postacią kwarantanny, dystansu społecznego, ograniczeniach w podróżowaniu. Seniorzy zostali zamknięci w domach i odseparowani od rodziny pod hasłem „nie zaraź dziadków”. Kolejnym posunięciem wprost zTabeli Przymusu jest monopolizacja percepcji.„Narracja jest silna i spójna w mediach i kanałach społecznościowych. Głosy sprzeciwu są cenzurowane”. Trzeci krok to wywołane przez oprawców poczucie osłabienia i wyczerpania. Podgrzewanie stałego napięcia, ciągłej niepewności. Obawy przed utratą pracy, utratą godności. Czwarty to groźby.„Zamykanie firm, zabieranie dzieci, utrata pracy, przymusowe szczepienia i przedłużająca się kwarantanna”. Piąty sposób na „rozmiękczanie” ujawnia się poprzez„oka-zjonalny „liberalizm”. Oprawcy dają chwilę nadziei, że dramat się kończy, informują, że liczba przypadków zakażeń spada, by niedługo później mówić o kolejnej fali.„Cieszę się, że coraz mniej obawiamy się ko-ronawirusa i epidemii.To dobre podejście, bo COVID-19 jest w odwrocie”, już nie musimy się go bać, mówił premier Mo-rawiecki latem 2021 r., by niedługo później jego urzędnicy i poplecznicy jego rządu gardłowali o nowych mutacjach wirusa i wzroście zachorowań. Kolejne stopnie przyduszania społeczeństwa do ziemi to: wykazanie wszechmocy i wszechwiedzy poprzez zamknięcie całego świata i ogłaszanie, że nauka – czyli oni („Ja jestem nauką” – powiedział Fauci) rządzi. To degradacja tych, którzy zachowali odwagę i zdrowy rozsądek:,, Nie zakładaj maski, a zostaniesz nazwany covidiotą i negacjonistą nauki. Nazwij to spiskiem głębokiego.państwa, a staniesz się teoretykiem spiskowym o niskim IQ”. Ósmym krokiem służącym całkowitemu zdominowaniu ludzi jest wymuszanie absurdalnych zacho-wań:„musisz stać w kręgu lub na znaku, aby zachować dystans społeczny, musisz nosić maski, które nie działają, musisz usiąść w sześcianie otoczonym pleksi”.
Historia technokracji
Cytowany wyżej Lukę Goodwin zwraca uwagę, że w swoich początkach technokracja pomyślana była jako alternatywne rozwiązanie ekonomiczne. Naukowcy uważali, że mogą oprzeć idealną gospodarkę na energii, a nie na podaży i popycie. Chcieli pozbyć się pieniędzy i zamiast tego wyceniać wszystko energią. Można powiedzieć, że dzisiejsze manipulacje przy sposobach pozyskiwania energii i windowanie w górę jej ceny, niezwiązane z rynkiem tylko zieloną gospodarką, a więc z założenia całkowicie ideologicznym zjawiskiem – to kontynuacja tego pomysłu sięgającego wieku XIX. Dziewiętnastowieczni sejenty-ści upojeni „mistycznym” przekonaniem, że wszystko można zmierzyć, zważyć, skontrolować i wszystkim kierować, uważali, że możliwe jest wdrożenie systemu, który prognozuje ilość energii wyprodukowanej w danym miesiącu. Następnie dzieli całkowitą energię przez liczbę osób. Rozdysponowuje kredyty energetyczne na podstawie wyniku dzielenia. Pod koniec miesiąca kredyty energetyczne wygasają, jeśli nie zostały wykorzystane. Albo jeśli zużyjesz je na początku miesiąca, nie będziesz miał środków wymiany aż do przydziału na kolejny miesiąc. Przypomina to jako żywo współczesne limity na dwutlenek węgla, po przekroczeniu których musisz, albo zapłacić wysoki podatek, albo… przerwać produkcję lub w ogóle zamknąć przedsiębior-stwo.„Technokraci wierzyli również, że mogą wyceniać towary według ilości energii potrzebnej do ich wytworzenia. Nie ma podaży i popytu. Nie ma rynku. Tylko naukowcy i inżynierowie z modelami [podk. – R.K.]”, pisze Goodwin. Czy nie do tego zmierza również współczesna technokracja? Czy nie jest to ideał współczesnych technokratów?
Z kolei Patrick Wood zwrócił uwagę na to, że Henry Saint-Simon, którego Lukę Goodwin nazywa patronem ruchu technokratycznego, już na początku XIX w. mówił o kontroli naukowej społeczeń-stwa:„Naukowiec, moi drodzy przyjaciele, to człowiek, który przewiduje. Jest to przydatne, ponieważ nauka dostarcza środków do przewidywania. A naukowcy są lepsi od wszystkich innych ludzi”. Ów socjalista poszedł nawet dalej w apoteozie nauki i naukowców proponując,„aby przywództwo religijne zostało zastąpione przez kapłaństwo naukowców i inżynierów, którzy interpretowaliby niezrozumiałe dla laików słowa nauki”. Interpretacja ta zmierzałaby do przekonania ludzi do takich działań, które doprowadziłyby ludzkość do Utopii.„W ten sposób nauka zostałaby wyniesiona do stanu niezmiennej boskości, czczona przez wyznawców, którymi kierują jej kapłani”.
Na początku XX w. komunizm, faszyzm, socjalizm wysunęły się na pierwszy plan i znalazły swoją„przekładnię”w tech-nokracji.To ona miała stać się narzędziem, za pomocą którego idee tych systemów zostałyby wcielone w życie. Masy były ważne o tyle, o ile pomogą „nowych kapłanów” wynieść do władzy; bądź drogą rewolucji społecznej, bądź drogą demokratycznych wyborów. „Pierwsze dekady XX w. były poświęcone radykalnym filozofiom, które miały wytrącić świat z chrześcijańskiego odrętwienia”, czytamy na stronie Warfoo.
Pierwsze (niestety) udane próby kontroli społecznej
Są one związane ze słynną na cały światfirmą IBM.To wdu-żym stopniu dzięki niej idee totalitarne, brutalne, ludobójcze mogły zostać wcielone w życie. Przedsiębiorstwo zostało zapoczątkowane jako Computing Tabulating Recording (CTR) Corporation, mieszczące się w stanie Nowy Jork. Po wchłonięciu kilku innych przedsiębiorstw, w 1924 r. CTR zmieniło nazwę na International Business Machines Corporation (IBM).
Technologia IBM w postaci kart perforowanych Hermana Hol-leritha została wykorzystana w okresie III Rzeszy dla zwiększenia efektywności identyfikacji osób pochodzenia żydowskiego, polskiego, komunistów i innych „wrogów Rzeszy”. Technologia została dostarczona władzom III Rzeszy przez niemiecki oddział amerykańskiego IBM. W książce„IBM and the Holocaust: The Strategie Alliance between Nazi Germany and America’s Most Powerful Corporation”, 2001 (IBM i Holocaust: Strategiczny sojusz nazistowskich Niemiec i najpotężniejszej korporacji w Ameryce), Edwin Black, dziennikarz śledczy i historyk, dokumentuje strategiczne usługi technologiczne świadczone przez amerykańską korporację międzynarodową IBM oraz jej niemieckie i europejskie spółki zależne, na rzecz rządu Adolfa Hitlera. Współpraca trwała od początku istnienia III Rzeszy do ostatniego dnia reżimu hitlerowskiego, czyli w czasie gdy USA i Niemcy toczyły ze sobą wojnę! „Praca IBM nad maszyną tabulującą trafiła w ręce nazistów, którzy wykorzystali nowo odkrytą moc obliczeniową do wydajnej manipulacji danymi i śledzenia populacji. Był to wielki skok do wyrafinowanej struktury kontroli społecznej”, komentuje Lukę Goodwin.
Według tego publicysty gwałtowne przyspieszenie prac nad budową systemu kontroli społecznej za pomocą nowych technologii miało miejsce wraz z aktywnością polityczną Zbigniewa Brzezińskiego w latach 70. Był on profesorem na Uniwersytecie Columbia, gdy napisał: „Between Two Ages: America’s Role InTheTech-netronic Era”, 1970 (Między dwiema epokami: rola Ameryki w erze technetronicznej), co zwróciło uwagę Davida Rockefellera. Wspólnie utworzyli Komisję Trójstronną w 1973 r., aby spotykać się ze swoimi elitarnymi kolegami i tworzyć zmieniającą świat politykę poza oficjalnymi strukturami państwa i ponad głowami wyborców. Głębokie państwo, dla którego demokracja jest tylko parawanem, za którym można ukryć totalitarne zapędy, zaczęło nabierać mocy.
Elity patrzą na Chiny
Często na stronach Teorii Spisku poruszałem to groźne dla nas, obywateli, zjawisko – elity globalne i ich przywódcy kochają Chiny.„Kraj ten prowadzi obecnie technokratyczny eksperyment, w tym wyrafinowany system punktacji społecznej [system zaufania społecznego]. Jeśli nie będziesz głosił właściwych [z punktu widzenia partii komunistycznej] opinii w mediach społecznościowych, może się okazać, że zabraknie dla ciebie biletu umożliwiającego korzystanie z transportu publicznego. Jeśli wykroczenie jest wystarczająco poważne, możesz trafić do obozu reedukacyj-nego”, pisze Warfoo.
Dlaczego dla tych złych ludzi, samozwańczych elit globali-stycznych, Państwo Środka jest wzorem? Łatwiej jest wdrożyć technokrację w totalitarnym reżimie z ogromnym sektorem technologicznym. David Rockefeller wychwalał 
przewodniczącego Mao Zedonga i jego reżim w 1973 r. w artykule w„The New York Times” zatytułowanym „From a China Traveller”. Po wizycie w Chinach Rockefeller powiedział, że „działania Mao napędzają w Chinach wielki postęp”.
Patrick Wood we wspomnianej wyżej pracy„Technocracy” wyraża przekonanie, że wszystkie te totalitarne metody, testowane i praktykowane od lat w Chinach, będą powoli wdrażane w USA.„Już ograniczają kwotę, którą możesz wypłacić z bankomatu.To nas warunkuje do zaakceptowania absurdu. Jeśli twój inteligentny licznik wykaże, że w zeszłym miesiącu wziąłeś zbyt wiele gorących pryszniców, zostaniesz wpisany na listę osób objętych zakazem lotów”. Dlaczego? Bo przekroczyłeś limit „emisji CO2″, woda, aby stać się gorąca musi zostać podgrzana, a to oznacza zużycie energii, często nadal pozyskiwanej z paliw nieodnawialnych. Sprawiedliwym będzie, abyś do jednego „grzechu” przeciw matce ziemi nie dodawał kolejnego – emisji CO wprost z dysz silników samolotowych.
„Do kogo się zwrócisz ze skargą? Do rady miasta? Do burmistrza? Do gubernatora? Do swojego kongresmena? Oni tylko wzruszą ramionami. «To system. Sztuczna inteligencja nim zarządza. Nie można zmienić systemu»”. Cudowne wytłumaczenie. Starsi Czytelnicy dobrze je pamiętają. Tak tłumaczyli się w Polsce„rozsądni” komuniści, gdy starali się wyjaśniać kolejne absurdy sys-temu:„my może zrobilibyśmy to inaczej, ale wiecie, rozumiecie, głową muru nie przebijesz, na układy nie ma rady, taki jest porządek pojałtański”. Wtedy starcy z Moskwy zastępowali sztuczną inteligencję i bezosobową technologię, jako alibi dla ciągot zamordystycznych polskich komunistów. Dlaczego się poddajemy oprawcom? Bo daliśmy się przestraszyć. Przestraszonym jeszcze łatwiej rządzić niż głupim. Każdy głupi ma swój rozum, którego czasami nie zawaha się użyć dla swojego dobra. Przerażony jest pustą tykwą wypełnioną lękiem i najprostszymi instynktami, którymi łatwo sterować. Oligarchowie straszą ludzi, aby wytworzyć potulną zgodę na drakońskie środki. Bezpieczeństwo i ochrona są ważniejsze niż wolności. Zbliżamy się do totalitaryzmu. Zagrożenia są tak amorficzne i przerażające, że nie możemy nie zaufać tym, którzy mają plan.
„Płonąca planeta”, terroryzm, tajemnicze wirusy, grożące wybuchem nowej pandemii, realna możliwość wybuchu kolejnej wojny światowej, brak żywności, wody. „Co możesz zrobić, aby je powstrzymać? Uderzają w każdej chwili. Nie możemy nic zrobić, poza wykonywaniem rozkazów”, czytamy na stronie Warfoo.
Nie lękajcie się, stawiajcie opór
„Jeśli technokracja wygra tę bitwę i wdroży ją na skalę globalną, miną setki lat, co najmniej setki lat, zanim koncepcja wolności i swobody znów się pojawi. To zajmie bardzo dużo czasu. Nie powróci tak po prostu. Nie zniknie. Gdy tylko przejmą kontrolę nad mechanizmem ekonomicznym, będą mieli praktycznie kontrolę nad samym życiem. Sprawią, że ludzie na świecie będą tańczyć jak marionetki na sznurku”, czytamy w książce Patricka Wooda. Dodajmy jeszcze jedno z tej pracy:„gdy osiągniemy społeczeństwo naukowej dyktatury… «wolność będzie historyczną ciekawostką®”.
Wkraczamy w Truman Show na wielką skalę.„Niech Bóg ma Cię w swojej opiece, jeśli chcesz myśleć niezależnie od main-streamu. Albo w przyszłości nie zgodzisz się z żądaniami swoich technologicznych władców”, kończy swe rozważania Lukę Goodwin. Nie jest to happy end. Oj, nie jest.
Opracował: Jarosław Praclewski – Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny
