Nawet jeśli obywatel nigdy świadomie nie popełnił przestępstwa ani nie był za nie skazany, z dużą dozą prawdopodobieństwa i tak zostaje poddany obserwacji i analizie pod kątem zachowań, które rząd mógłby uznać za stanowiące potencjalne zagrożenie dla porządku społecznego lub dla stabilności władzy.
dr Robert Kościelny
Ameryka posyłając od lat na „misje stabilizacyjne” setki tysięcy dziewcząt i młodych mężczyzn, aby szerzyli wartości demokratyczne na pustynnych terenach Arabii i bronili praw człowieka, buduje u siebie porządek polityczny niemający wiele wspólnego z ideałami ojców założycieli, za to coraz bardziej przypominający chiński system zaufania społecznego – najbardziej mroczny z mrocznych totalitaryzmów.
Brudna wspólnota

Wielki rząd, wielka technologia, wielkie uniwersytety – wszyscy współpracują ze sobą, mówi Jim Jordan, członek Izby Reprezentantów USA, polityk Partii Republikańskiej ze stanu Ohio. Co jest największym grzechem Big Techu? – pytał z kolei, parę lat temu, Ivan Eland na stronie The American Conservative i odpowiadał: „Współpraca z tajnymi służbami” Wbrew zapewnieniom, że bronią prywatności, „firmy takie jak Google i Amazon zbijają fortunę na kontraktach z rządem” Eland jest publicystą, pisarzem, analitykiem życia polityczno-społecznego, dyrektorem Centrum Pokoju i Wolności propagującym myśl libertariańską.

W świetle informacji uzyskanych przez dociekliwych dziennikarzy oczywistym się staje, że Big Techowi coraz bliżej do udzielania pomocy organom ścigania przy łamaniu praw obywatelskich w kraju oraz współdziałania w łamaniu praw człowieka przez wojsko za granicą. „Pomimo reputacji niezależnej firmy niedawno ujawniono, że związki Big Techu z amerykańskimi organami bezpieczeństwa narodowego mogą być silniejsze, niż wcześniej sądzono. W niektórych firmach technologicznych pojawił się sprzeciw pracowników wobec ujawnionych kontraktów firm z wojskiem i organami ścigania. Obiekcje te spowodowały jedynie to, że kierownictwo zaczęło ukrywać współpracę z rządem poprzez korzystanie z usług anonimowych podwykonawców” pisał Eland.
Jakby tego było mało, rząd w Waszyngtonie zaczął dobierać się do tajemnicy bankowej – ogłosiła niedawno stacja informacyjna Fox News. Federalni śledczy poprosili banki o wyszukiwanie i filtrowanie prywatnych transakcji klientów przy użyciu takich terminów jak „MAGA” i „Trump” w ramach dochodzenia w sprawie 6 stycznia 2021 r. [Atak na Kapitol Stanów Zjednoczonych, rzekomo dokonany przez zwolenników Donalda Trumpa niezadowolonych z wyników wyborów prezydenckich z jesieni 2020 r.], ostrzegając, że zakupy „tekstów religijnych” mogą wskazywać na „ekstremizm” Informację tę otrzymała stacja od Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów.
Fox News dowiedziała się, że Komisja uzyskała również dokumenty wskazujące, iż urzędnicy federalni chcieli, aby banki sprawdzały transakcje za pomocą słów kluczowych, takich jak Dick’s Sporting Goods, Cabela’s, Bass Pro Shops i inne. Są to sklepy z artykułami sportowymi i rekreacyjnymi. Niektóre osoby z kierownictwa tych placówek handlowych, takie jak Ed Stack, dyrektor generalny Dick’s Sporting Goods, są wieloletnimi darczyńcami Partii Republikańskiej. Urzędnicy Departamentu Skarbu zasugerowali, aby banki sprawdzały transakcje w sklepach z artykułami sportowymi i rekreacyjnymi, w celu „wykrycia klientów, których transakcje mogą wskazywać, że są «potencjalnie aktywnymi strzelcami”
Z kolei brytyjski Daily Mail dodaje, że według sensacyjnych dokumentów uzyskanych przez podkomisję Izby Reprezentantów ds. Uzbrojenia Rządu Federalnego pod przewodnictwem Jima Jor-dana, rząd federalny „obserwuje” Amerykanów, którzy często odwiedzają sklepy sprzedające broń lub są religijni. „Czy robiłeś wczoraj zakupy w Bass Pro Shop lub kupiłeś Biblię? Jeśli tak, rząd federalny może cię obserwować” – napisał Jordan w portalu X. Daily Mail cytuje też inne wypowiedzi Jordana: „Mimo że te transakcje nie mają wyraźnego powiązania przestępczego – i w rzeczywistości dotyczą korzystania przez Amerykanów z praw wynikających z Drugiej Poprawki – wydaje się, że [Departament Skarbu] przyjął, iż Amerykanie kupujący broń i Biblię stanowią potencjalne zagrożenie” Dla cytowanego polityka, gorącego adherenta prezydentury Donalda Trumpa, oczywistym jest, że: „Tego rodzaju wszechobecny nadzór finansowy, prowadzony w koordynacji z federalnymi organami ścigania i na ich wniosek, w odniesieniu do prywatnych transakcji Amerykanów jest niepokojący i budzi poważne wątpliwości co do poszanowania [przez Departament Skarbu] podstawowych wolności”

Członkowie Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów i jej podkomisja ds. Uzbrojenia Rządu Federalnego stwierdzają, że federalne organy ścigania coraz częściej korzystają z pozaprawnych dróg pozyskiwania informacji na temat obywateli. Coraz częściej i ściślej współdziałają z sektorem prywatnym. Współpraca ta ma pomóc służbom w inwigilowaniu osób o poglądach innych niż obowiązujące obecnie w Białym Domu. Spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson nazwał to „kolejnym dowodem ujawniającym, że rząd federalny obrał sobie za cel konserwatystów”.
Wystarczy, że jesteś
„Jedynie, co musisz zrobić, aby być uznanym za osobę podejrzaną, przeznaczoną do inwigilacji i w końcu umieszczoną na rządowej liście obserwacyjnej, to zamieszkać w Stanach Zjednoczonych”.

John Whitehead, doskonale znany Czytelnikom TS prawnik, obrońca praw obywateli USA, twórca Instytutu Rutherforda -jednej z najważniejszych organizacji zajmujących się wolnościami obywatelskimi w Stanach Zjednoczonych, na stronie organizacji komentuje ostatnie doniesienie publikatorów na temat poczynań władz federalnych i zacieśniającej się współpracy między rządem a korporacjami, zwłaszcza Big Techem i Big Bankami.
Za stroną The Hill przytacza informacje o tym, że ataki terrorystyczne z 11 września 2001 r. spowodowały bezprecedensową eskalację w krajowym aparacie nadzoru. Ponad 20 lat później narzędzia inwigilacji opracowane po 11 września nie tylko nadal się rozwijają, ale także oddalają się od pierwotnego zadania polegającego na zapobieganiu przyszłym atakom terrorystycznym. Co więcej, narzędzia te działają bez znaczącej przejrzystości i kontroli ze strony organów przedstawicielskich. Nowy raport Centrum Bezpieczeństwa Rasy i Praw (CSRR) w Szkole Prawa Uniwersytetu Rutgersa w New Jeresy mówi o intensywnym rozwoju jednego z najważniejszych, ale mniej znanych narzędzi aparatu nadzoru. Są to centra monitorujące przestępczość, które działają w czasie rzeczywistym (tzw. centra fuzyjne).
Centra fuzyjne powstały w odpowiedzi na wniosek Raportu Komisji z 11 września mówiący, że brak wymiany danych wywiadowczych między agencjami stanowymi i federalnymi przyczynił się do tego, że organom ścigania nie udało się powstrzymać ataków na World Trade Center i Pentagon. Centra miały służyć jako węzły umożliwiające wymianę informacji w celu wykrywania przyszłych ataków terrorystycznych i zapobiegania im. Tyle że szybko przekształciły się w rozległe systemy gromadzenia danych o obywatelach.
„Na skutek całodobowej inwigilacji prowadzonej przez rozległą rządową sieć szpiegowską wszyscy staliśmy się klientami czekającymi na namierzenie, oznaczenie, monitorowanie, manipulację, dochodzenie, przesłuchanie i ogólnie nękanie przez agentów amerykańskiego państwa policyjnego” zwraca uwagę Whitehead.
Nawet jeśli obywatel nigdy świadomie nie popełnił przestępstwa ani nie był za nie skazany, z dużą dozą prawdopodobieństwa i tak zostaje poddany obserwacji i analizie pod kątem zachowań, które rząd mógłby uznać za stanowiące potencjalne zagrożenie dla porządku społecznego lub dla stabilności władzy. Czy jesteś groźny dla władzy i jej „stanu posiadania”? Czy możesz stać się buntownikiem w sprzyjających ku temu okolicznościach? A może nawet prowodyrem buntu lub jego przywódcą? „Jak wysoki jest poziom zagrożenia, którego władza może się spodziewać ze strony danego obywatela, ocenia się na podstawie jego wypowiedzi, poglądów, działań, reakcji na polecenia rządowe. Wkrótce każde gospodarstwo domowe w Ameryce zostanie oznaczone jako stanowiące zagrożenie i przypisze się mu stopień stwarzanego zagrożenia” czytamy w The Rutherford Institute.
W całym kraju istnieją ponad 123 centra fuzyjne, które umożliwiają lokalnym agencjom policji przesyłanie i udostępnianie agencjom stanowym i federalnym ogromnych ilości danych pochodzących z kamer monitorujących, technologii rozpoznawania twarzy, jak też z monitoringów mediów społecznościowych, z dronów i kamer oraz z algorytmów opartych na sztucznej inteligencji.
Strona Wired dodaje, że 2005 r. utworzono pierwsze „centrum przestępczości działające w czasie rzeczywistym” (RTCC), rozległą sieć telewizji przemysłowej i automatycznych czytników tablic rejestracyjnych (ALPR) połączoną z centralnym węzłem w siedzibie nowojorskiej policji, kosztującą 11 milionów dolarów. Od tego czasu, od Miami po Seattle, centra RTCC stale rozwijają się w całych Stanach Zjednoczonych.
Ameryka bezpieczna od obywateli
John Whitehead nie ma wątpliwości odnośnie do tego, że kampania zapobiegania przestępczości nie tyle polega na uczynieniu Ameryki bezpieczniejszą, ile na zapewnieniu rządowi środków, aby stłumić antyrządowe niezadowolenie, ukarać każdego, kto wyraża uczucia antyrządowe i zapobiegawczo zdusić w zarodku wszelkie próby ludności kwestionowania władzy lub kwestionowania jej propagandy.
Jak pisze J. D. Tuccille dla „Reason”: „W czasach, gdy urzędnicy rządowi wściekają się na dezinformację i fałszywą informację, która często jest po prostu niezgoda z opiniami popularnymi obecnie wśród klasy politycznej, centra fuzyjne często analizują pokojowe wypowiedzi sprzeciwu obywatelskiego” Centra fuzyjne to niezatwierdzona przez ciała przedstawicielskie siła służąca cenzurowaniu i odwetowi wobec tych, którzy wyrażają swój sprzeciw i niezadowolenie z polityki rządu.
Wszystko to aż prosi się o nadużycia. A skoro prosi, to wyprosi…
Jak podała lokalna gazeta Tampa Bay Times”, szeryf hrabstwa Pasco Chris Nocco stworzył futurystyczny program mający na celu powstrzymanie przestępczości zanim do niej dojdzie. Monitoruje i nęka rodziny w całym hrabstwie. Najpierw Biuro Szeryfa tworzy listy osób, które według niego mogą złamać prawo, w oparciu o historie aresztowań, nieokreślone informacje wywiadowcze i arbitralne decyzje analityków policyjnych. Następnie wysyła zastępców, aby odnaleźli i przesłuchali każdą osobę, której nazwisko znajdzie się na liście. W środku nocy ludzie szeryfa pojawiają się przed drzwiami domów, budząc rodziny i stawiając je w złym świetle w oczach sąsiadów. Wypisują mandaty za brakujące numery skrzynek pocztowych i zbyt bujną trawę przed domem, obciążają mieszkańców terminami sądowymi i karami finansowymi. Przychodzą raz za razem, dokonując aresztowań z dowolnego powodu. Zimny jak syberyjski wiatr powiew stalinizmu, w Stanach Zjednoczonych!
Lista Whiteheada
Każdy z nas jest obecnie postrzegany przez rządu jako potencjalny podejrzany, terrorysta i osoba łamiąca prawo, stwierdza po raz kolejny John White-head na stronie The Rutherford Institute. Prawnik i komentator życia politycznego w USA stworzył listę istniejących przepisów i prowadzonych „kampanii” rządowych, które pod pozorem zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom naruszają ich wolności, metodycznie przekształcając republikę w państwo policyjne.
Na przykład przepisy pozwalające policji odbierać broń osobom „podejrzanym” o stwarzanie zagrożenia, zyskują coraz większą popularność jako środek legislacyjny pozwalający na odbieranie broni osobom postrzeganym jako zagrożenie dla siebie lub innych. Mało kto zwraca uwagę na to, że spowodują one wnet, iż każdy Amerykanin będzie miał broń albo nie, bo zostanie to uzależnione od widzimisię władz. Bardzo niebezpieczną dla wolności jest rządowa kampania zwalczania dezinformacji. W ostatnich latach rząd używał określenia „terrorysta krajowy” zamiennie z określeniami „antyrządowy”, „ekstremista” i „terrorysta”, aby opisać każdą osobę mogącą mieścić się w bardzo szerokim spektrum poglądów, które establishment uznaje za „niebezpieczne”. A za takie uważane są wszelkie opinie niezgodne z dominującymi w mainstreamowych publikatorach.
FBI, CIA, NSA i inne agencje rządowe coraz częściej inwestują w technologie nadzoru korporacyjnego, które mogą wydobywać chronione konstytucyjnie wypowiedzi na platformach mediów społecznościowych, takich jak Facebook, Twitter i Instagram, w celu zidentyfikowania potencjalnych ekstremistów i określenia, kto może w przyszłości zaangażować się w akty antyterrorystyczne – czyli działania, które rząd uzna za niewygodne dla siebie.
Od lat rząd wykorzstuje całą broń ze swojego ogromnego arsenału – inwigilację, ocenę zagrożeń, centra fuzyjne, programy zapobiegawcze, przepisy dotyczące przestępstw z nienawiści, zmilitaryzowaną policję, blokady, stany wyjątkowe itp. – aby wycelować w potencjalnych wrogów państwa na podstawie ich ideologii, zachowań, przynależności i innych cech, które można uznać za podejrzane lub niebezpieczne. Monitorowane jest nie tylko to, co obywatel mówi lub robi, ale także sposób, w jaki o ważnych dla władz sprawach obywatel myśli. Wszystko to pod pozorem walki z „mową nienawiści”. Następnym punktem z listy Whiteheada jest program nadzoru i zapobiegania przestępczości. Istotnym jego elementem jest oprogramowanie do rozpoznawania twarzy, mające na celu stworzenie społeczeństwa, w którym każda osoba występująca w miejscu publicznym jest śledzona i rejestrowana podczas wykonywania codziennych obowiązków. W połączeniu z kamerami monitorującymi obejmującymi cały kraj technologia rozpoznawania twarzy umożliwia rządowi i jego partnerom korporacyjnym bezprawną identyfikację i śledzenie czyichś ruchów w czasie rzeczywistym, niezależnie od tego, czy popełniła ona przestępstwo.
Kolejnym krokiem do zamknięcia nas w klatce jest nadzór pocztowy. Prawie każdy oddział rządu – od poczty po Departament Skarbu i każdą agencję pośrednią – ma teraz swój własny sektor inwigilacji, upoważniony do szpiegowania narodu amerykańskiego. Na przykład poczta amerykańska, która przez ostatnie 20 lat fotografowała zewnętrzną stronę każdej przesyłki papierowej, szpieguje także SMS-y, e-maile i posty w mediach społecznościowych Amerykanów.
Ku dnu
Następny stopień do piekła niewoli stanowią bazy danych biometrycznych. „Założenia rządu na temat naszej tak zwanej winy lub niewinności rozprzestrzeniły się na nasz poziom komórkowy wraz z diabelską kampanią mającą na celu stworzenie narodu podejrzanych na podstawie ogromnej krajowej bazy danych DNA”.
A kolejny – ograniczenia naszego prawa do swobodnego poruszania się. Na każdym kroku jesteśmy śledzeni przez kamery monitorujące nasze ruchy. Na przykład czytniki tablic rejestracyjnych to narzędzia masowej inwigilacji, które mogą sfotografować ponad 1,8 tys. numerów tablic rejestracyjnych na minutę, zrobić zdjęcie każdego przemieszczającego numeru tablicy rejestracyjnej i zapisać numer tablicy rejestracyjnej oraz datę, godzinę i lokalizację zdjęcia w bazie danych z możliwością przeszukiwania, a następnie udostępnienia danych organom ścigania, centrom fuzyjnym i firmom prywatnym, aby mogły śledzić przemieszczanie się osób w ich samochodach. Dzięki dziesiątkom tysięcy czytników tablic rejestracyjnych działających obecnie w całym kraju, policja może śledzić pojazdy w czasie rzeczywistym.
I jeszcze kolejny – wojna o gotówkę. Waluta cyfrowa zapewnia rządowi i jego partnerom korporacyjnym sposób handlu, który można łatwo monitorować, śledzić, zestawiać w tabelach, wydobywać dane, hakować, przejmować i konfiskować, gdy jest to wygodne.
„Liczy się to, co myśli rząd – lub ktokolwiek, kto w danym momencie decyduje. A jeśli rządzący uznają, że stanowisz zagrożenie dla narodu i powinni cię zamknąć, to zostaniesz zamknięty i pozbawiony dostępu do ochrony, jaką zapewnia nasza Konstytucja. W rezultacie znikniesz” – John Whitehead kończy swój komentarz zamieszczony na stronie The Rutherford Institute.
Opracował: Jarosław Praclewski – Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny