GLOBALIŚCI ZDEJMUJĄ MASKI, TO ZŁY ZNAK

Nr 43 (901), tygodnik, 25 – 30 października 2024 r. – GAZETA WARSZAWSKA

Czy to, z czym mamy do czynienia obecnie, oznacza, że elity przyznały się do winy? Stawiają teraz na prawdę i rzetelność? Zrezygnowały z planów zniewolenia społeczeństw, uznając owe pomysły za oburzające, niegodne, antyludzkie? To nie jest koniec, to nawet nie jest początek końca. Ale być może, jest to koniec początku! – odpowiadamy, cytując Churchilla.
Ze wszystkich tyranii, tyrania szczerze sprawowana dla dobra swoich ofiar może być najbardziej uciążliwa. Lepiej byłoby żyć pod baronami-rozbój-nikami niż pod wszechmocnymi moralnymi wścibskimi. Okrucieństwo barona-rozbójnika może czasami spać, jego chciwość może w pewnym momencie zostać zaspokojona; ale ci, którzy dręczą nas dla naszego własnego dobra, będą nas dręczyć bez końca, ponieważ robią to za zgodą własnego sumienia.

C S. Lewis

dr Robert Kościelny
Do opinii publicznej coraz szerszą strugą docierają fakty s’wiadczące, że „siewcy śmierci”, którzy w czasie kowidu ostro krytykowali wprowadzane po-zamedyczne formy walki z wirusem SARS-Cov-2, mieli rację. Podobnie jak w tym, że tylko ostra cenzura oraz obawa przed szykanami ze strony sił wyższych sprawiły, iż w sprawie wirusa przeziębienia wszyscy medycy zdawali się mówić jednym głosem, z którego miało wynikać, że od czasów średniowiecznej czarnej śmierci nie przyszło na nas nic gorszego niż kowid. Nawet grypa hiszpanka miała być przy nim płaskim dowcipem Pani Moru.

Na początek kilka pytań
Co się takiego stało, że nagle w mediach głównego nurtu pojawiają się takie informacje jak ta, że w niedawnym liście do Izby Reprezentantów, dyrektor generalny Facebo-oka MarkZuckerberg napisał, iż administracja Biden – Harris „wielokrotnie wywierała naciski” na jego imperium mediów społecznościowych, aby cenzurowało wypowiedzi, które nie podobały się Białemu Domowi? Na żądanie władz Face-book Zuckerberga cenzurował nawet prawdziwe wypowiedzi na temat lockdownów, zamykania szkół i skutków ubocznych szczepionki przeciwko COVID-19.
Co sprawiło, że we wrześniowym numerze amerykańskiego wydania „Newsweeka” dwaj profesorowie, Jay Bhat-tacharya i Bryce Nickels, odsądzani jeszcze niedawno od czci i wiary za sceptyczne poC. S. Lewis
dejście do polityki kowido-wej jako z gruntu niesłusznej, mogli opublikować tekst„Na-ukowy establishment zmienia «naukę» w dogmatyczne narzędzie ucisku”, gdzie piszą m.in.: „Era COVID była trudna dla naukowców, których idee były sprzeczne z potężnymi naukowymi i rządowymi biurokracjami. Nawet dla naukowców uniwersyteckich z nieskazitelną reputacją w czasach przed wybuchem pandemii, ceną za zabranie głosu było oczernianie dokonywane przez firmy mediów społecznościowych, media, a niestety nawet czasopisma naukowe i naszych kolegów naukowców. To cud, że jacyś naukowcy odważyli się zabrać głos, mając za powód jedynie swoje oddanie prawdzie”?
Dlaczego ponad 500-stroni-cowy raport„Przestrzenno-cza-sowa zmienność nadmiernej śmiertelności z wszystkich przyczyn na świecie (125 krajów) w okresie Covid 2020-2023 w odniesieniu do czynników społeczno-ekonomicznych oraz interwencji w zakresie zdrowia publicznego i medycyny” dostępny jest, jak gdyby nigdy nic, w Internecie? Praca jest owocem badań trójki naukowców kanadyjskich, a jej konkluzja brzmi następująco: „gdyby nie ogłoszono pandemii i nie podjęto działań w związku z tą deklaracją, nie wydarzyłoby się nic szczególnego pod względem śmiertelności”.
Czy oznacza to, że elity przyznały się w ten sposób do winy? Stawiają teraz na prawdę i rzetelność? Zrezygnowały z planów zniewolenia społeczeństw, uznając owe pomysły za oburzające, niegodne, antyludzkie?

Przegrupowanie po nieudanym ataku frontalnym Brandon Smith z Alt-Mar-ket odrzuca taką możliwość. „W ciągu dwóch lat od porażki narracji o pandemii COVID argumentowałem, że organizacje globalistyczne próbują się przegrupować w ramach nowego planu. Dowody sugerują, że ci ludzie przeżyli szokujące objawienie po próbie wprowadzenia wiecznej tyranii medycznej. Zrozumieli, że nie mają tak dużej kontroli nad przepływem informacji i dyskursem publicznym, jak pierwotnie zakładali”.
Dowodem na to, że układ wsobny nie jest jeszcze w pełni szczelny, było przenikanie do wiadomości publicznej zarówno stanowisk kilku wybitnych znawców problematyki chorób zakaźnych i zjawiska epidemiologii, jak też wyników ich badań. Jedną z takich osób, które niejakc na bieżącą monitorowały sytuację kowidową, poddając zjawisko badaniom, jest prof. John P A loanni-dis. Po dziewięciu miesiącach „pandemii”, na podstawie analiz danych, które napływały z całego świata prof. Joanni-d.is mógł stwierdzić, że „Wśród osób poniżę 65 roku życia istnieje bardzo małe ryzyko śmierci z powodu COVID-19 nawet w epicentrach pandemii, a zgony osób powyżej 65 roku życia bez chorób predysponujących (czyli bardzo ciężkich, dających małe szanse na powrót do zdrowia) są niezwykle rzadkie. Strategie skupiające się konkretnie na ochronie osób starszych wysokiego ryzyka powinny być brane pod uwagę w zarządzaniu pandemią”. Czyli nie lockdowny, nie maski, nie terror psychiczny, ale wzmożenie opieki nad tymi, o których i tak trzeba się szczególnie troszczyć z powodu ich schorzeń.
Opinia ta szła pod prąd oficjalnej narracji. Podobnie jak . opinie cytowanych wyżej profesorów. Jednak przebiły się na światło dzienne, zaburzając malowany p’zez mainstreamo-wych paęykćirzy obraz pandemicznej apokalipsy. Oczywiście na organizmy proste albo po prostu przerażone do imentu większy wpływ miały obrazki typu „trumny z Bergamo”niż słowo drukowane lub mówione; w dodatku takie, które nie miało swego zakotwiczenia w ministerialnych rozporządzeniach bądź w otworze gębowym rzecznika ministerstwa zdrowia. Jednak przecież i do tych, którzy dali się oszukać, zaczęło z wolna docierać, że z tą„pandemią”to chyba jednak nie było tak, jak głosiły telewizyjne gadające głowy. Zwłaszcza, gdy zaczęto mówić, że antykowidowe szpryce nie tylko nie zapewniają nieśmiertelności, nie chronią przed ponownym zarażeniem się ’ i przenoszeniem wirusa, ale też mogą mieć skutki uboczne. Co tam mogą – mają!

Nieszczelny knebel cenzury i bezsilność tyranów
Co ważne, wyniki kolejnych badań naukowców sceptyków polityki kowidowej również potwierdzały wcześniejsze wnioski.„Współczynnik śmiertelności z powodu infekcji CO-VID-19 może się znacznie różnić w zależności od miejsca i może on zależeć od różnic w strukturze wiekowej populacji i od miksu przypadków pacjentów zakażonych i zmarłych oraz od innych czynników, których się w ogóle nie uwzględnia w oficjalnych badaniach i statystykach. Wnioskowane współczynniki śmiertelności z powodu infekcji miały tendencję do bycia znacznie niższymi niż szacunki dokonane wcześniej w trakcie pandemii”, głosiły konkluzje późniejszych prac zespołu prof. loannidisa.
Przypomnijmy tylko, że John lo-annidis, amerykański epidemiolog, biostatystyk i statystyk, profesor medycyny Uniwersytetu Stanforda, jest autorem licznych prac naukowych dotyczących zdrowia publicznego, epidemiologii, metanauki i medycyny opartej na faktach. W 2005 r. loannidis opublikował artykuł pt.„Why most publi-shed research findings are false” (Dlaczego większość opublikowanych wyników badań jest fałszywa), w którym uzasadnił, dlaczego zgodnie z zasadami statystyki większość publikowanych wyników badań jest najprawdopodobniej błędna. Brandon Smith komentował: „Nawet przy pełnej cenzurze wykorzystującej algorytmy do ukrywania sprzecznych i niewygodnych danych, nawet przy pełnej współpracy rządu z mediami społecznościo-wymi mającej na celu uciszenie sprzeciwu, nawet przy groźbie zwolnień z pracy stosowanej wobec każdego, kto odmawia przyjęcia serii zastrzyków mRNA, ponieśli porażkę. Prawda o minimalnym współczynniku śmiertelności zakażeń (IFR) CCMD-19 nadal się rozprzestrzeniała, wraz z danymi dowodzącymi bezużyteczno-ści nakazów i blokad. Nie mogli nic z tym zrobić”
Celem globalistycznych tyranów było wprowadzenie paszportu szczepionkowego -„złotego biletu”do całkowitej kontroli populacji. Jednak media alternatywne, czyli niezależne od establishmentu, zatrudniające dziennikarzy i publicystów, którzy nie utracili etosu zawodowego, a ten mówi jednoznacznie: być zawsze po stronie oszukiwanych, „zmiażdżyły tę agendę jak obrzydliwego robaka”.
To dopiero „koniec początku” To nie jest koniec, to nawet nie jest początek końca. Ale być może, jest to koniec początku!
– tak powiedział Winston Churchill po brytyjskim zwycięstwie nad Afrika Korps pod El-Alamein 10 listopada 1942 r. Publicysta Alt-Media pisze bez złudzeń: „Gdyby paszport odniósł sukces, nie rozmawialibyśmy teraz o tym. Każdy bałby się unieważnienia paszportu. Każdy bałby się utraty dostępu do gospodarki i wytwarzanych dóbr za powiedzenie czegoś niewłaściwego. Każdy bałby się, że zostanie umieszczony w obozie covidowym (co rzeczywiście było ich prawdziwym planem). Albo bylibyśmy w środku krwawej wojny domowej”. Tak na marginesie, trudno opędzić się od myśli, że taka wojna domowa być może wybuchłaby w którymś z krajów Zachodu, ale nie u nas. U nas to raczej „Dla zwyciężonych – wzgarda i ślina”, jak pisał poeta Antoni Słonimski. Raz jeszcze oddajmy głos Bran-donowi Smithowi, który przekonuje swych czytelników, że wydarzenia 2020 r. miały zapoczątkować ostateczny zamach stanu przeciwko ludzkości. Globaliści wielokrotnie przyznawali się do swoich planów. Klaus Schwab i Światowe Forum Ekonomiczne z dumą ogłosili covid katalizatorem „Wielkiego Resetu” i „Czwartej Rewolucji Przemysłowej”. Twierdzili, że blokady to dopiero początek i że radykalne ograniczenie naszych swobód zostanie rozszerzone również na zmiany klimatyczne. „Myśleli, że wygrali bez oddania jednego strzału, ale to nie jest takie proste. Znacznie więcej ludzi jest świadomych ich motywów, niż im się wydawało, a przynajmniej w Ameryce, gdzie ponad 50 milionów obywateli jest uzbrojonych. Lock-downy już minęły, prawie nikt nie przyjął dawek przypominających, znacznie mniej osób przyjęło szczepionkę, niż twierdzi CDC, a paszporty szczepionkowe zostały odrzucone. To zwycięstwo było możliwe dzięki wysiłkom alternatywnych platform medialnych omijających cenzurę Big Tech. To oczywiste”.
Jednak nie cieszmy się, nasze zwycięstwo pobudziło tylko upiora. Smith prognozuje, że następne wydarzenie prawdopodobnie będzie znacznie gorsze pod względem skali i konsekwencji, a glo-baliści już próbują naprawić swój poprzedni błąd niedoceniania dziennikarstwa obywatelskiego. Będą próbowali nas uciszyć, jeśli tylko będą mogli, i otwarcie przyznają się do tego na ostatnich konferencjach i w artykułach prasy głównego nurtu.„Maska znów spada, co sugeruje mi, że wydarzy się coś bardzo złego”.

Prof. Harvardu Louis

Zapowiedzi końca demokracji w Ameryce?
Strona International Family News (IFN) zauważyła, że 23 września 2024 r., niecały tydzień po Dniu Konstytucji (w USA przypada on na 17 września) prof. Harvardu Louis Menand postawił pytanie w „The New Yorker”,„Czy nadszedł czas, aby spalić konstytucję?”, dodając, tytułem usprawiedliwienia tak ostro postawionego pytania, że„Niektórzy naukowcy twierdzą, iż to wina naszej politycznej dysfunkcji – i że musimy zacząć od nowa”. Założyciele Stanów Zjednoczonych „ponieśli porażkę”, twierdzi Menand, i my też ją poniesiemy, jeśli nie porzucimy Konstytucji, którą nam dali, streszcza wypowiedź prof.

Frań Lebowitz

Menanda IFN, dodając, że kilka dni później pisarka i publicystka Frań Lebowitz „podpaliła Sąd Najwyższy” w wywiadzie telewizyjnym, wzywając prezydenta Bidena do jego„rozwiązania”. Poza ironią dążenia do zniszczenia sąmego bastionu, który gwarantuje takim osobom jak Menand i Lebowitz prawo do wyrażania swoich opinii, po-zostaje jeszcze niepokojące pytanie – czy są to głosy odosobnione, epizody bez znaczenia, choć ich autorzy nie są epizodyczni w życiu społecznym Ameryki? Wybryki ekscentryków, banalne zjawiska w kraju wolności słowa, choć znów należy zauważyć, że oboje nie należą do osób o poglądach„marginalnych”, bowiem znajdują się w sercu mainstreamu.
Według prof. Matthew Spal-dinga Konwencja Konstytucyjna była „jednym z największych wydarzeń w historii wolności człowieka”, two-rząc„najtrwalszą, najbardziej udaną, godną pozazdroszczenia i naśladowaną konstytucję, jaką kiedykolwiek stworzył człowiek”. Kluczem, mówi Spalding, jest to, że amerykańska ustawa zasadnicza jest osadzona w„trwałych prawdach o człowieku, polityce i wolności” sformułowanych już w Deklaracji Niepodległo-ści.Jak więc Konstytucja nie zakłada, że udziela błogosławieństw wolności – te zostały nadane przez samego Stwórcę – ale że je zabezpiecza”.
Tym, którzy chcieliby porzucić Konstytucję, Spalding oświadczacie musimy przerabiać Ameryki ani odkrywać nowych i niesprawdzonych zasad. Zmiana, której potrzebujemy, to nie odrzucenie amerykańskich zasad, ale wielka odnowa tych trwałych prawd o człowieku, polityce i wolności jako źródła pewności i kierunku dla naszych czasów”.
Jeśli radykalne żądania Menanda i Lebowitz były odizolowanymi głosami, odpowiedź Spaldinga może wystarczyć. Jednak te żądania są częścią większego chóru, na który wszyscy musimy odpowiedzieć, korzystając z naszego danego przez Boga i zabezpieczonego przez Konstytucję prawa do wypowiadania się, pisze IFN. Publicysta tej strony uważa, że„Kontrrewolucja wobec rewolucji amerykańskiej jest w pełnej sile. Pożera nasze społeczeństwo i kulturę, wiruje wokół naszego codziennego życia i jest wszechobecna w naszej polityce, szkołach, mediach i rozrywce. Musimy sprostać wyzwaniu, tak jak zrobili to nasi Ojcowie Założyciele”. W tym kontekście autor przypomina słowa prezydenta Ronalda Re-agana:„Wolność nigdy nie jest dalej niż jedno pokolenie od wyginięcia. Nie przekazaliśmy jej naszym dzieciom we krwi. Trzeba o nią walczyć, chronić ją i przekazywać dalej, aby oni czynili to samo, inaczej pewnego dnia spędzimy nasze ostatnie lata opowiadając naszym dzieciom i wnukom, jak kiedyś było w Stanach Zjednoczonych, gdzie ludzie byli wolni”. Cytując określił je jako „prorocze”.

 

John Kerry

Wolność słowa groźna dla totalistów
Pod koniec września podczas panelu Światowego Forum Ekonomicznego na temat inwestycji w zieloną energię i zrównoważonego rozwoju były senator USA i pełnomocnik ds. klimat w administracji Bidena John Kerry słusznie zidentyfikowali Pierwszą Poprawkę jako „główną przeszkodę”, uniemożliwiającą rządowi powstrzymanie rozprzestrzeniania się„dezinfor-macji”. Czyli, jak mówi Robert F. Kennedy jr,„oświadczeń niezgodnych z ortodoksją rządową”.
Real Clear Politics przytacza wypowiedź Johna Kerrey’ego, w której użala się nad tym, że media społecznościcwe„po prostu rosną i rosną” przeszkadzając w demokracjach w dziele „budowania konsensusu wokół jakiejkolwiek kwestii”. Kerry otwarcie też stwierdza, że „Dzisiaj naprawdę trudno jest rządzić. Teraz dużo się dyskutuje o tym, jak ograniczyć te podmioty [wolne media-R.K.], aby zagwarantować, że będą ponosić jakąś odpowiedzialność za [podawane] fakty itp”. Z opiniami Kerry’ego współbrzmi opinia Annę Applebaum, znanej amerykańskiej dziennikarki, prywatnie żony Radosława Sikorskiego, która

Annę Applebaum

niczym teoretyk spisku „obnaża” w „Die Welt” prawdziwą twarz systemu władzy przywódców takich jak Viktor Orban, Władimir Putin czy Donald Trump, mówiąc:„Nic z tego nie jest przypadkiem i wszystko jest ze sobą powiązane”. Ona również uważa, że Sieć za bardzo się rozdokazy-wała, co wykorzystują wrogowie władzy ludowej. Dlatego „musimy uregulować internet. Platformy muszą być prawnie odpowiedzialne za to, co publikują. Algorytmy muszą stać się weryfikowalne, dając ludziom kontrolę nad ich danymi”. Jakim ludziom? Zapewne takim jak Biden, Kerry, Harris i inni wojownicy sprawiedliwości społecznej („Na szczęście były w partii siły, co kres tej orgii położyły”). Nad czyimi danymi – naszymi, to oczywiste. Wróćmy do perory Johna Ker-ry’ego, bo jego słowa brzmiały coraz bardziej złowieszczo:„My-ślę, że demokracje są obecnie bardzo wystawione na próbę i nie udowodniły, że mogą działać wystarczająco szybko lub wystarczająco skutecznie, aby poradzić sobie z wyzwaniami, przed którymi stoją”.Tę opinię już słyszeliśmy podczas plande-mii, z którą skutecznie można walczyć jedynie przez organizację ponadnarodową, jak nam wówczas tłumaczono. John Kerry uważa, że dobre rządzenie wymaga kontroli informacji publicznej, zadaniem elit i rządu jest moderowanie informacji dla dobra ogółu, pisze Brandon Smith.
Na koniec zacytujmy jeszcze opinię Roberta F. Kennedyego jr., zawartą w National Re-view, w której mówi, że oprócz pandemii również klimatyzm stał się poręcznym batem w rękach globalistów.„Kryzys [klimatyczny] został w pewnym stopniu zawłaszczony – przez Billa Gatesa, Światowe Forum Ekonomiczne i klub chłopców miliarderów w Davos – w ten . sam sposób, w jaki kryzys Covid został przez nich zawłaszczony, aby się wzbogacić, aby rozwarstwić nasze społeczeństwo, z bardzo potężnymi i bogatymi ludźmi na szczycie i ogromną większością istot ludzkich na dole z bardzo małą władzą i bardzo małą suwerennością nad własnym życiem. Każdy kryzys jest okazją dla tych sił do rozszerzenia kontroli”.

Opracował: Jarosław Praclewski – Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny