Nr 38 (896), tygodnik, 20 – 26 września 2024 r. – Gazeta Warszawska
Jeśli rząd może kontrolować mowę, może kontrolować myśli obywateli. Z każdym dniem jesteśmy przesuwani dalej w kierunku totalitarnego społeczeństwa, charakteryzującego się rządową cenzurą, przemocą, korupcją, hipokryzją i nietolerancją, wszystko to pakowane dla naszej domniemanej korzyści w Orwellowskim podwójnym języku bezpieczeństwa narodowego, tolerancji i tak zwanej „mowy rządowej”. To, czego jesteśmy świadkami, jest współczesnym odpowiednikiem palenia książek, który polega na pozbywaniu się niebezpiecznych idei i niszczeniu ludzi, którzy je popierają.
dr Robert Kościelny
W sierpniu 2020 r. na stronie Censorship ukazał się artykuł Ethana Huffa „Wall Street is to blame for Big Tech’s mono-polistic rule over commerce, free speech” (Wall Street ponosi winę za monopolistyczne rządy Big Tech nad handlem, wolnością słowa). Autor tekstu zauważył, że wprawdzie niedawno Big Tech został zmuszony do stawienia się przed Podkomisję Izby Sądowej ds. Prawa Antymonopolowego, Handlowego i Administracyjnego w celu przesłuchania,„ale podczas rozmowy całkowicie pominięto aktywną rolę, jaką Wall Street i Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) odegrały w utorowaniu drogi dla Big Tech do stania się monopolistycznym behemotem, jakim jest dzisiaj”.
Na czym polegała ta opiekuńcza rola mandarynów finansowych w dziele pompowania do niebotycznych rozmiarów wpływów politycznych i siły ekonomicznej takich firm jak Google, Amazon, Facebook? „Gdyby Wall Street nie gwarantowało spłaty góry pożyczek, które firmy Big Tech, takie jak Amazon i Facebook, były w stanie pozyskać, umożliwiając im potencjalnie nielegalny odkup akcji i podbijanie ich cen do niezgłębionych poziomowy wtedy Big Tech nawet by nie zaistniał, a przynajmniej nie w takich monstrualnych rozmiarach jak obecnie”, pisali Pam i Russ Martens z Wall Street on Paradę.
Wolność słowa na cenzurowanym
Rok temu Jonathan Turley, profesor prawa interesu publicznego na Uniwersytecie George’a Washingtona, zamieścił ną stronie The Hill tekst„»Pliki Facebooka« pokazują, że administracja Bidena celowo cenzurowała nawet żarty”. Artykuł zaczyna się żartobliwą anegdotą:„COVID-19, grypa i przeziębienie — wszyscy wchodzą do baru. Barman pyta: »Co to jest? Jakiś chory żart?«”. Takich historyjek krążących ku pokrzepieniu serca, jak żarty z okupanta podczas hitlerowskiej i komunistycznej nocy w Polsce, było w czasie plande-mii znacznie więcej. Szalały one w Internecie. Jednak obywatele nie wiedzieli, że administracja Bidena bacznie śledziła, gdzie są źródła tych podśmiechujek i jacy to podśmiechujkowie za nimi stoją oraz w czyim to interesie politycznym i sami się podśmie-chują, i skłaniają do podśmie-chu innych prawych obywateli Stanów Zjednoczonych. Chodziło o to, aby wytropić tych, którym należy założyć na twarz nie tylko maski, ale też kaganiec cenzury, bo w przeciwnym razie podśmiechujkom końca nie będzie i cała ta sprytnie wymyślona agenda, aby zamorzyć ludzi trwogą, spali na panewce. „Pliki Facebooka” ujawniły skoordynowane wysiłki administracji Bidena, aby cenzurować nie tylko fałszywe informacje, ale także prawdziwe informacje oraz żarty, które jej funkcjonariusze po prostu uznali za irytujące, poinformował prof. Jonathan Turley i dodał: „Kilka miesięcy temu zeznawałem przed Kongresem na temat cenzury po tym, jak Elon Musk ujawnił wewnętrzną komunikację na Twitterze, znaną również jako Pliki Twittera. Ostrzegałem, że rząd stosuje »cenzurę zastęp-czą«, wykorzystując korporacyjnych sojuszników do robienia pośrednio tego, czego prawnie nie może robić bezpośrednio”.
Facebook odmówił udostępnienia plików, na podstawie których można było udowodnić, jak bardzo rząd USA starał się zamknąć usta ludziom mówiącym niewygodne rzeczy, tzn. informujących o rządowych łgarstwach na temat Covid-19 oraz o poczynaniach urzędników rządowych tyleż opresyjnych, co błędnych i szkodliwych dla obywateli. Siejących jedynie strach i przerażenie. Komisja Sądownicza Izby Reprezentantów w końcu podjęła decyzję o postawieniu dyrektora generalnego Facebooka Marka Zuckerberga w stan oskarżenia o obrazę Kongresu.„Powstałe w ten sposób pliki Facebooka potwierdziły to, co wielu z nas podejrzewało od lat. W rzeczywistości e-maile okazały się lustrzanym odbiciem tego, co wydarzyło się na Twitterze – ogromnego wysiłku rządu, aby wywrzeć presję na firmę, aby cenzurowała krytyków władz i inne głosy sprzeciwu”. Dyrektorzy Facebooka próbowali wywinąć się od odpowiedzialności, skarżąc się na „przytłaczające” wysiłki rządu, zmierzające do wymuszenia na nich cenzurowania obywateli, i o jego zdecydowanej niechęci do przyjmowania słowa„nie”jako odpowiedzi ze strony zarządu Facebooka na wprowadzanie przez władze federalne cenzury.
„New York Poste” pod koniec 2022 r. donosił, że „Najnowsze pliki Twittera pokazują, że CIA i FBI od lat wtrącają się w moderowanie treści. CIA od lat ingeruje w wewnętrzną moderację treści na Twitterze, zgodnie z najnowszymi depeszami z »Twitter Files« Elona Muska – które ujawniły również »góry natarczywych żądań moderacji® ze strony DNC [Demokratycznego Komitetu Narodowego]”. DNC jest głównym komitetem Partii Demokratycznej Stanów Zjednoczonych. Koordynuje on strategię wspierania kandydatów Partii Demokratycznej w całym kraju na stanowiska lokalne, stanov/e i krajowe, a także pracuje nad ustanowieniem „marki partyjnej”.
Mark Zuckerberg ujawnia i korzy się
Pod koniec sierpnia tego roku mainstreamowy brytyjski„The Guardian” poinformował, że Mark Zuckerberg mówi, że Biały Dom „wywierał presję” na Facebook, aby cenzurował treści dotyczące Covid-19. Multimi-liarder żałuje, że ugiął się pod władzą rządu i mówi, że dziś nie podjąłby takich samych decyzji. Mark Zuckerberg, powiedział, że żałuje, że uległ, jak twierdzi, naciskom ze strony rządu USA, aby cenzurować posty o Covid na Facebooku i Instagramie podczas pandemii. Zuckerberg powiedział, że wysocy rangą urzędnicy Białego Domu w administracji Joe Bidena »wielokrotnie naciskali® na Meta, spółkę macierzystą Facebooka i Instagrama, aby »cenzu-rowała pewne treści dotyczące Covid-19« podczas pandemii”. Szefowi Meta z jakichś powodów wzięło się na szczerość, wylał więc to, co obficie wypełniało jego serce. „W 2021 r. wysocy rangą urzędnicy z administracji Bidena, w tym Biały Dom, wielokrotnie naciskali na nasze zespoły przez miesiące, aby cenzurowały pewne treści dotyczące Covid-19„w tym humor i satyrę, i wyrażali wiele frustracji w stosunku do naszych zespołów, gdy się nie zgadzaliśmy”- napisał Mark Zuckerberg w liście do Jima Jordana, szefa komisji sądowniczej Izby Reprezentantów USA.„Uważam, że naciski rządu były niesłuszne”.
Jednak, jak przypominają media, niezależne od mód, uwarunkowań i układów głównego nurtu, w czasie pandemii Facebook wysyłał użytkownikom ostrzeżenia o zablokowaniu konta, gdy komentowali lub polubili posty, które uznano za zawierające fałszywe informacje o Covid. Firma usunęła również posty krytykujące szczepionki przeciwko CO-VID-19 i sugestie, że wirus został opracowany w chińskim laboratorium.
„Jak powiedziałem wówczas naszym zespołom, jestem głęboko przekonany, że nie powinniśmy obniżać standardów treści z powodu nacisków ze strony jakiejkolwiek administracji. I jesteśmy gotowi stawić opór, jeśli coś takiego wydarzy się ponownie” stwierdził szef Meta. Zuckerberg powiedział również, że Facebook „tymczasowo usunął”artykuł o zawartości laptopa należącego do Huntera Bidena, syna prezydenta, po ostrzeżeniu FBI, że Rosja przygotowuje kampanię dezinformacyjną przeciwko Bidenom. Zuckerberg napisał, ze od tego czasu stało się jasne, że artykuł nie był dezinformacją i „z perspektywy czasu nie powinniśmy byli ukrywać artykułu”. Komisja ds. sądownictwa Izby Reprezentantów, kontrolowana przez republikanów, nazwała w poście na swojej stronie w Facebooku przyznanie się Zućkerberga „wielkim zwycięstwem wolności słowa”.
„Wyznanie Zućkerberga nastąpiło po serii orzeczeń sądowych, które przymykają oko na technofaszyzm rządu” napisali John i Nisha Whiteheado-wie na stronie Off-Guardian. W orzeczeniu w sprawie Chil-dren’s Health Defense v. Meta, Sąd Apelacyjny Dziewiątego Okręgu oddalił pozew wniesiony przez Children’s Health Defense przeciwko Meta Plat-forms za ograniczenie postów, zbiórek funduszy i reklam CHD na Facebooku po komunikacji między Meta a urzędnikami rządu federalnego. W jednogłośnej decyzji w połączonych sprawach NetChoice v. Paxton i Moody v. NetChoice, Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uniknął orzeczenia w sprawie tego, czy poszczególne stany mogą uchwalać prawa zakazujące cenzury przez duże firmy technologiczne na platformach mediów społeczno-ściowych, takich jak Facebook, TikTok i YouTube. W orzeczeniu w sprawie Murthy v. Missouri Sąd Najwyższy ominął oskarżenie rządu federalnego o to, że zmuszał media społeczno-ściowe do cenzurowania wypowiedzi użytkowników.
Witamy w erze technocenzury i technofaszyzmu Pierwsza Poprawka zapewnia wolność słowa.„W rzeczywistości jednak możemy mówić tak swobodnie, jak pozwoli nam na to urzędnik rządowy – lub podmioty korporacyjne, takie jak Facebook, Google czy YouTube” – piszą John i Nisha Whitehe-adowie, dodając, co rozumieją pod pojęciem cenzury:„[sąto] skoordynowane wysiłki rządu, mające na celu kneblowanie, uciszanie i całkowite wyeliminowanie wszelkich wypowiedzi, które są sprzeczne z narracją zatwierdzoną przez władze” Pierwsze informacje, że Facebook współpracował z administracją Bidena w celu cenzurowania treści związanych z Covid-19, pojawiły się tuż po orzeczeniu federalnego sądu w Luizjanie, który zabrania urzędnikom władzy wykonawczej komunikowania się z firmami mediów społecz-nościowych na temat kontrowersyjnych treści na forach internetowych. Porównując brutalne próby rządu wywierania presji na firmy mediów społecz-nościowych, aby tłumiły treści krytyczne wobec szczepionek przeciwko Covid-19 lub wyborów, do„prawie dystopijnego scenariusza”, sędzia Terry Doughty ostrzegł, że „rząd Stanów Zjednoczonych wydaje się przyjmować rolę podobną do Orwellowskiego »Ministerstwa Prawdy«” czytamy w Off-Guar-dian.Tak oto, na podłożu tech-nocenzury, wprowadzanej przez korporacje i rząd, rodzi się tech-nofaszyzm. Obie potęgi współpracują ze sobą, aby osiągnąć wspólny cel. Rząd nie chroni nas przed „niebezpiecznymi” kampaniami dezinformacyjnymi. Kładzie podwaliny, aby odizolować nas od „niebezpiecznych” idei, które mogą sprawić, że za-czniemy myśleć samodzielnie i w ten sposób rzucić wyzwanie żelaznej kontroli elity nad naszym życiem, przekonują publicyści Off-Guardian. Giganci technologiczni, chcąc ominąć Pierwszą Poprawkę, powoływaliL się na swój pozarządowy status, ale jest to w.najlepszym razie wątpliwe rozróżnienie, gdy maszerują ramię w ramię z dyktatem rządu i spełniają jego sugestie, aby wpływać na treści przekazywane w mediach spo-łecznościowych. Jak piszą Philip Hamburger i Jenin Younes dla „The Wall Street Journal”, cytowani przez Off-Guardian:„Pierw-sza Poprawka zabrania rządowi »ograniczania wolności słowa«. Orzeczenie Sądu Najwyższego jasno stwierdza, że rząd nie może konstytucyjnie uchylić się od przestrzegania Poprawki, działając za pośrednictwem prywatnych firm”.
Stała, wszechobecna cenzura, którą narzucają nam korporacyjni giganci technologiczni za przyzwoleniem władzy, grozi przebudową rzeczywistości wprost z„1984″Orwella, gdzie Ministerstwo Prawdy kontroluje wypowiedzi i dba o to, aby fakty były zgodne z wersją rzeczywistości, którą przyjmują rządowi propagandziści. John i Nisha Whiteheadowie przypominają, że praca Orwell miała na celu ostrzec świat Zachodu, dokąd zamierza, mnożąc po II wojnie światowej regulacje i obostrzenia, coraz dotkliwiej ingerujące w życie społeczeństw. Mówiła ona, że totalitaryzm niekoniecznie musi mieć brunatne bądź czerwone oblicze. Obozy dla nieprawomyślnych mogą powstawać nie tylko w Związku Radzieckim i innych państwach komunistycznych. Mogą się pojawić również na wyrafinowanym kulturowo Zachodzie, tak jak pojawiły się w okresie hitleryzmu w wysoce cywilizowanych Niemczech.„W świecie coraz bardziej zautomatyzowanym i filtrowanym-przez paradygmaty sztucznej inteligencji, znajdujemy się na łasce nieelastycznych algorytmów, które dyktują granice naszych swobód. Gdy sztuczna inteligencja stanie się w pełni zintegrowaną częścią rządowej biurokracji, będzie niewiele możliwości: wszyscy będziemy podlegać nieprzejednanym osądom techno-władców”.
Razem przeciw tyranii Najpierw cenzorzy zajęli się tak zwanymi ekstremistami, którzy rozpowszechniali tak zwaną „mowę nienawiści”. Następnie zajęli się tak zwanymi ekstremistami, którzy rozpowszechniali tak zwaną„dezinformację” na temat skradzionych wyborów, Holokaustu i Huntera Bidena. W momencie, gdy tak zwani ekstremiści znaleźli się na celowniku za rozpowszechnianie tak zwanej „dezinformacji” na temat pandemii COVID-19 i szczepionek, cenzorzy opracowali system i strategię uciszania nonkonformistów. Ostatecznie, w zależności od tego, jak rząd i jego korporacyjni sojusznicy zdefiniują, co stanowi „ekstremizm”, „my, ludzie” możemy zostać uznani za winnych jakiegoś przestępstwa myślowego lub innego, ostrzega czytelników para publicystów Off-Guardian.„Cokolwiek tolerujemy teraz – na co przymykamy oko – cokolwiek racjonalizujemy, gdy jest to zadawane innym, czy to w imię zapewnienia sprawiedliwości rasowej, obrony demokracji czy walki z faszyzmem, ostatecznie wróci, by uwięzić nas wszystkich”. Innymi słowy -„mowa nienawiści”to tak szerokie i niejasne pojęcie, że aby mogło wejść do słownika prawniczego, aby można je było przekuć na bardzo konkretne zapisy paragrafów i artykułów kodeksu karnego muszą się nim zająć odpowiedni interpretatorzy. Odpowiedni dla władzy, która to pojęcia narzuca, czy dla obywateli, którym jest ono narzucane?
John i Nisha Whiteheadowie piszą, że wszyscy powinniśmy być zaniepokojeni, gdy jakakolwiek osoba lub grupa – znacząca czy nie – jest cenzurowana, uciszana i znika z Facebooka,Twit-tera, YouTube’a i Instagrama za wyrażanie idei uznawanych za • politycznie niepoprawne, pełne nienawiści, niebezpieczne lub spiskowe. Biorąc pod uwagę to, co wiemy o skłonności rządu (i w ogóle całego mainstre-amu) do definiowania, czym jest rzeczywistość i przyklejania negatywnych etykiet zachowaniom i wypowiedziom, które podważają jego autorytet, całe spektrum polityczne winno przeciwstawiać się ograniczeniu wolności, dokonywanym pod jakimkolwiek pretekstem.„Nie musisz lubić ani zgadzać się z nikim, kto został uciszony lub zmuszony do zniknięcia z sieci z powodu swoich poglądów, ale ignorowanie długoterminowych konsekwencji takiej cenzury jest niebezpiecznie naiwne, ponieważ wszelkie uprawnienia do uciszania niewygodnych opinii, które milcząco przyznasz rządowi i jego korporacyjnym agentom, zostaną ostatecznie wykorzystane przeciwko tobie przez tyranów, których sam stworzyłeś”
Początki wszystkich rzeczy są skromne, ale koniec niektórych z nich żałosny
Off-Guardian cytuje p ublicystę i prawnika Glenna Green-walda, który na stronie The Intercept przypomina starą prawdę:„Rażącą błędną koncepcją, która zawsze leży u podstaw nastrojów sprzyjających cenzurze, jest łatwowierne, urojone przekonanie, że uprawnienia cenzury zostaną wykorzystane tylko do tłumienia poglądów, których nie lubisz, ale nigdy twoich własnych poglądów”. Cytowany publicysta zwraca uwagę, że przecież Facebook nie jest jakimś dobroczynnym, miłym, współczującym rodzicem ani kimś, kto będzie kontrolował nasz dyskurs jedynie po to, aby chronić słabych i zmarginali-zowanych lub służyć jako szlachetny środek kontroli psot wyczynianych słabym przez potężnych. To gigant, który dorósł do tak monstrualnych rozmiarów właśnie dlatego, że potrafił, gdy trzeba było, iść ramię w ramię z władzą. Czasami nawet wysuwając się przed szereg, nie po to, aby bruździć możnym, tylko po to, aby nie dać się innym wyprzedzić w służalstwie względem silniejszych. Chronić potężnych przed tymi, którzy chcą podważyć elitarne instytucje i odrzucić ich ortodoksję, to pierwszy cel Big Techów. „Giganci technologiczni, podobnie jak wszystkie korporacje, są prawnie zobowiązani do posiadania jednego nadrzędnego celu: maksymalizacji wartości dla akcjonariuszy. Zawsze będą wykorzystywać swoją władzę, aby zadowolić tych, których postrzegają jako posiadających największą władzę polityczną i ekonomiczną”.
Jeśli rząd może kontrolować mowę, może kontrolować myśli obywateli. Z każdym dniem jesteśmy przesuwani dalej w kierunku totalitarnego społeczeństwa, charakteryzującego się rządową cenzurą, przemocą, korupcją, hipokryzją i nietolerancją, wszystko to pakowane dla naszej domniemanej korzyści w Orwellowskim podwójnym języku bezpieczeństwa narodowego, tolerancji i tak zwanej „mowy rządowej” To, czego jesteśmy świadkami, jest współczesnym odpowiednikiem palenia książek, który polega na pozbywaniu się niebezpiecznych idei i niszczeniu ludzi, którzy je popierają. Ponad 70 lat po tym, jak powieść Raya Bradbury-‘ego„Fahrenheit 451″ przedstawiła fikcyjny świat, w którym książki są palone w celu stłumienia odmiennych poglądów, a telewizyjna rozrywka służy do znieczulania społeczeństwa i łatwego uspokajania go, rozpraszania uwagi i kontrolowania, znajdujemy się w niepokojąco podobnej rzeczywistości, kończą rozważania John i Nisha Whiteheadowie.
Podpis: Leon Baranowski Buenos Aires Argentyna