Trzynastego marca, czyli dzień po bezprecedensowych ograniczeniach w podróżowaniu z Europy i Wielkiej Brytanii oraz trzy dni przed wydaniem przez Biały Dom nakazów powszechnej blokady, zarządzanie kryzysem kowidowym przejmują bezpieczniacy.
dr Robert Kościelny
Doskonale pamiętamy czas, gdy w naszym kraju panowała zgoda narodowa. Wszystkie liczące się siły polityczne, jak zwykło się nazywać partie, które załapały się na subwencje państwowe w związku z przekroczeniem progu 3 proc, głosów w wyborach parlamentarnych, mówiły jednym głosem. Ich wyborcy również.Trzeba było siedzieć w domu – siedzieli w domu. Trzeba było nosić kagańce – nosili kagańce. Trzeba było się szczepić – szczepili się. Trzeba było dawać odpór niedowiarkom, negacjonistom polityki pandemicznej – dawali. Od Kaczyńskiego i Ziobro po Tuska i Millera, od Stanisława Michalkiewicza (tak, tak) do Tomasza Lisa wszyscy walili w ten sam kowidowy bambus (choć niektórzy mniej energicznie od innych). Tak, w latach 2020-2022 odtworzony został Front Jedności Narodu. O to, czym on był, niech młodzi dopytają starszych albo wygooglują sobie. Ten „cud jedności” miał miejsce nie tylko w naszym kraju. Doświadczyli go ludzie na całym świecie; od południowoamerykańskich faweli po ekskluzywne dzielnice europejskich miast.
A wszystko to sprawił wirus. Choć czy na pewno tylko on?
(O)Błędne reakcje
Sprawie polityki kowidowej przyjrzał się ponownie Jeffrey A. Tucker, znany czytelnikom „TS” założyciel i prezes Instytutu Brownstone (IB), „promującego nowe idee w dziedzinie zdrowia publicznego, nauki i ekonomii, broniącego wolności, prawa i zasad otwartego dialogu” jak czytamy na oficjalnej stronie IB.
Jeśli weźmiemy pod uwagę naturę wirusa, cel, jaki postawili sobie zarządzający kryzysem
pandemicznym, nie miał żadnego sensu, uważa Tucker. Zadanie nakreślone przez władze federalne sprowadziło się do zdania z proklamacji prezydenckiej Donalda Trumpa z 13 marca 2020 r. Brzmiało ono następująco: „Aby skutecznie powstrzymać i zwalczyć wirusa w Stanach Zjednoczonych, potrzebne są jednak dodatkowe środki”. Proklamację wieńczyło bardzo efektowne zakończenie: „własnoręczny podpis złożyłem trzynastego dnia marca Roku Pańskiego dwa tysiące dwudziestego i w dwieście czterdziestym czwartym roku niepodległości Stanów Zjednoczonych” Wszystko niezwykle oficjalnie, poważnie, z dużą dozą majestatu. A przez to też niepokojąco. Bo wszystko to jakby wieściło koniec pewnej epoki, a początek nowej. Niczym proklamacja Deklaracji niepodległości sprzed 244 lat.
Przejdźmy do wywodów Tuckera, wskazującego na fundamentalny, błąd polityki kowidowej ogłoszonej w pompatycznej proklamacji prezydenta Donalda Trumpa. Jej zadaniem było „powstrzymywać” zasięg choroby i „walczyć” z wirusem. Tyle że: „Powstrzymanie było niemożliwe, o czym miał pojęcie każdy, kto posiadał wiedzę na temat wirusów na poziomie dziewiątej klasy. Już dawno zrozumieliśmy, że jest to szczep wysoce zakaźny. Ale dla większości ludzi nie ma to istotnego znaczenia medycznego, to znaczy żyją po to, aby owe wirusy [rzekomo śmiertelnie niebezpieczne] przekazać innym, jak grypę lub przeziębienie”
Jednak ten banalny i zachodzący „od stworzenia świata” proces postanowiono wykorzystać do przemodelowania świata. Tak jak wykorzystuje się
do tego występujące również od „czasów Adama i Ewy” zmiany klimatyczne, wmawiając, że spowodowane są działalnością człowieka.
Aby „powstrzymać” wirusa, czyli osiągnąć cel nie do osiągnięcia: „uruchomiono ogólnokrajowy system śledzenia i izolowania. Poza tym wprowadzono lock-downy, ograniczenia w podróżowaniu między stanami i ostatecznie nakazy szczepień i posiadania paszportów kowidowych”
Wizja powstrzymania wirusów przenoszonych drogą kropelkową (przez oddech) to utopia. Rzecz nie do zrealizowania podobnie jak ideologiczne wynalazki Marksa, Rousseau, de Maistre’a. Jak wizje millenarystów średniowiecznych, których zresztą wymienieni „wynalazcy” są, mówiąc po norwidowsko, „późnymi wnukami”. Jest to czysty produkt intelektualistów, niemający żadnego związku z realiami królestwa drobnoustrojów, pisze Jeffrey A. Tucker, dodając „Oczywiście, istnieją wirusy, które można próbować powstrzymać: Ebola, wścieklizna, ospa (jeśli nie zostały wykorzenione) i inne śmiercionośne wirusy. Wirusy przenoszone behawioralnie, takie jak HIWAIDS, można również powstrzymać… poprzez zmiany w zachowaniu. Wirusy te są również stosunkowo samowystarczalne, ponieważ zabijają swojego żywiciela. SARS-CoV-2 nigdy wśród nich nie było” Jednak w imię „powstrzymywania’^ ciągu następnych dni rozpoczęło się ogromne niszczenie cywilizowanego świata.
Z dziejów polityki powstrzymywania
Aby wyjaśnić, do czego zmierza w swych rozważaniach publicysta IB, należy cofnąć się aż do końca lat 40. XX w. oraz powstałej wówczas w myśli polityczno-wojskowej Stanów Zjednoczonych doktryny powstrzymywania. Jej twórcą był amerykański dyplomata i sowietolog George Frost Kennan. Polityk uznał, że obecnie głównym celem polityki USA stało się zapobieganie rozprzestrzenianiu się komunizmu do krajów nim nieogarniętych, przez tworzenie systemu sojuszy wojskowych. Containment (powstrzymywanie) było jednym z głównych celów doktryny, a jego efektem m.in. powstanie NATO (1949), a później: ANZUS (1951), SEATO (1954) oraz CENTO (1955).
„Doktryna powstrzymywania wywodzi się z epoki powojennej, kiedy elity amerykańskie zmieniły swoje podejście do Rosji. Powojenne porozumienie nagrodziło Rosję za pokonanie nazizmu kontrolą wielu narodów leżących przy jej granicach, a także Europy Wschodniej i wschodniej części Niemiec”. W ten sposób wzmocniono komunistyczną Rosję, rozszerzając jej wpływy aż po Łabę. Stamtąd, w sensie geostrategicznym, było już niedaleko do europejskich wybrzeży Atlantyku i do Gibraltaru, do Bonn, Paryża, Rzymu. Do Madrytu i Lizbony.
I dopiero wtedy nastąpiło otrzeźwienie. Pojawiła się świadomość, że Związek Radziecki otrzymał za dużo. Że Zachód zbudował mu mocne fundamenty pod politykę ekspansji. „Amerykańska machina wojskowa przeniosła się z walki z Japonią i Niemcami oraz z państwami Osi do ograniczania wpływów na świecie swojego sojusznika sprzed zaledwie kilku lat. Zmiana była tak dramatyczna, że napisano o niej całe dystopijne powieści: «Rok 1984® Orwella najprawdopodobniej miał być odwzorowaniem prawdziwych wydarzeń z 1948r”, uważa publicysta IB. Jak wiemy, Oceania to jedno z trzech supermocarstw pojawiających się w powieści George’a Orwella „Rok 1984″ Pozostałe dwa to Wschódazja i Eurazja. Oceania obejmuje obie Ameryki, Wielką Brytanię, Australię oraz południową część Afryki. Dystopijną krainą rządzi Partia pod przywództwem Wielkiego Brata. Panuje w niej totalitarna ideologia o nazwie angsoc. Przeciwnikiem Oceanii jest Wschódazja i Eurazja. Partia co jakiś czas zmienia wroga i sojusznika – raz jest nim Eurazja, innym razem Wschódazja. Powody tych zmian są tyleż gwałtowne, co niezrozumiałe dla mieszkańców Oceanii. W rzeczywistości chodzi oto, aby strachem przed inwazją jednego bądź drugiego wroga utrzymywać populację Oceanii w posłuszeństwie i przywiązaniu do Partii i Wodza. Drugim celem jest rozszerzenie władztwa Oceanii.
W latach 60. XX w., w związku z popularyzacją teorii efektu domina, rozszerzono stosowanie doktryny powstrzymywania również na wsparcie dla proamerykańskich rządów na całym świecie (także reżimowych) oraz rozwiązania siłowe w celu zapobieżenia „eksportowi rewolucji” Najbardziej spektakularnymi operacjami przeprowadzonymi wskutek stosowania filozofii powstrzymywania były: wojna w Korei, kryzys kubański, wojna w Wietnamie oraz pomoc amerykańska powstańcom afgańskim w czasie inwazji Związku Radzieckiego na Afganistan (1979-1989).
Według Jeffreya A. Tuckera: „Doktryna powstrzymywania pochłaniała politykę zagraniczną USA przez pół wieku, wdrażano ją w celu usprawiedliwienia obecności wojsk US Army w większości krajów i wybuchania gorących wojen w Ameryce Środkowej i Afganistanie (w tym wsparcia dla tych samych ludzi, których Stany Zjednoczone później próbowały obalić w imię szerzenia demokracji). Powstrzymanie stało się zatem bardzo skutecznym hasłem budowania imperium USA za granicą”.
Od powstrzymywania do zwalczania
Tak jak w opisanej wyżej sytuacji, gdy pod hasłem „powstrzymywania” budowano siłę imperium (Oceanii i USA), tak też było w przypadku kowida. Przy czym wroga z widzialnego podmieniono na niewidzialnego. Był to „nowy wirus” ale podobne wirusy towarzyszą nam od niepamiętnych czasów. Jak stwierdziło wielu lekarzy w lutym 2020 r., istnieją ustalone i skuteczne terapie pozwalające radzić sobie z takimi infekcjami. Łagodzenie negatywnych skutków obecności SARS-CoV-19 dla populacji było tak proste, jak przestrzeganie istniejących zasad obowiązujących podczas corocznego sezonu infekcyjnego.
Nie było powodu, aby wyzywać wirusa na ubitą ziemię. Nie było powodów do „walki” Stało się jednak inaczej, jak wszyscy wiemy. Decyzją władz poszliśmy na wojnę z koronawirusem, wdzialiśmy na siebie żelazną zbroję, w założeniu. Bo w rzeczywistości – błazeński strój dezynfekcji i dystansu. Twarze kazano nam skryć pod przyłbicami masek. Wirus miał zostać pokonany „dodatkowymi środkami”. Trzy dni później Amerykanie dowiedzieli się, co zacz te „dodatkowe środki”: „obiekty, w których gromadzą się grupy ludzi, powinny być zamknięte”. Strona IB skomentowała to w ten sposób: „Przeszukując całą historię rządów Stanów Zjednoczonych, nie znajdujemy żadnego edyktu tak ekstremalnego, tak natrętnego, tak destrukcyjnego, tak całkowicie podważającego wszelkie prawa i wolności tak wielu ludzi”.
16 marca 2020 r. prezydent Donald Trump zebrał się z Deborah Birx, Anthonym Faucim i innymi osobami, aby ogłosić „15 dni na spowolnienie rozprzestrzeniania się”. Hasło to rychło stało się źródłem kpin w kraju i za granicą, pisze Tucker. Co wcale nie znaczy, że większość ludzi nie wykazała się daleko idącą uległością wobec absurdalnego nakazu walki z „rozprzestrzenianiem się” sezonowej infekcji. W życiu obywateli Stanów Zjednoczonych zaczęły zachodzić zmiany. Doszło do inauguracji nowego systemu gospodarczego, politycznego i społecznego. Wprowadzono go pod pozorem przeprowadzenia krótkiego eksperymentu w zakresie kontroli wirusa, ale trwał on aż do wyborów prezydenckich, a potem jeszcze długo po wyborach zwycięskich dla Josepha Bidena.
Jak już wielokrotnie pisałem przy okazji poruszania wątku kowidowego na łamach „Warszawskiej Gazety”, wypowiedzenie wojny totalnej infekcji sezonowej zapoczątkowało radykalne wstrząsy wl niemal wszystkich aspektach ekonomii, prawa i zdrowia publicznego, doprowadzając do bankructwa setki tysięcy przedsiębiorstw, zerwania łańcuchów dostaw na całym świecie, powodując bolesny niedobór siły roboczej, wywołując niespotykany dotąd poziom akumulacji długu publicznego, umożliwienie inflacji monetarnej bez precedensu we współczesnym świecie i wywołanie konfliktów, podziałów oraz ogólnego gniewu i demoralizacji wśród społeczeństwa. Z politycznego punktu widzenia utorowało to drogę rozporządzeniom dotyczącym szczepionek, które powodują utratę pracy przez miliony osób. Wzmocniło też władzę i pozwoliło inżynierom społecznym poznać, ja ki jest w społeczeństwach stopień gotowości do buntu przeciw absurdalnym decyzjom władz. Okazało się, że bardzo niski. Uległość i zgoda na unicestwienie wolności za gwarancje poczucia bezpieczeństwa. Nawet gdyby miało się okazać złudne. Takie uwagi mogli poczynić w swych kwestionariuszach badawczych inżynierowie dusz.
Słowa Trumpa poruszyły lawinę, która radykalnie „przeczesała” Amerykę, wykazując jednocześnie niewielki szacunek dla Karty Praw, swobód obywatelskich, amerykańskich tradycji i wartości. Były wyrazem lekceważenia tysięcy lat doświadczeń w zakresie zdrowia publicznego: „Moja administracja zaleca, aby wszyscy Amerykanie, w tym młodzi i zdrowi, pracowali nad zaangażowaniem się w naukę w domu, jeśli to możliwe, i unikali gromadzenia się w grupach większych niż dziesięć osób. Unikaj niepotrzebnych podróży i unikaj jedzenia i picia w barach, restauracjach i publicznych lokalach gastronomicznych. Jeśli wszyscy dokonają teraz tej zmiany lub tych krytycznych
zmian i poświęceń, zjednoczymy się jako jeden naród i pokonamy wirusa i wspólnie będziemy świętować”. W tych słowach właśnie tkwiło sedno tego, co dla rządu oznaczało „zwalczanie” wirusa w celu jego „powstrzymania”.
Większość rządów na świecie podążyła śladem Białego Domu i dr. Fauciego, doradcy rządu federalnego ds. walki z kowidem. W praktyce oznaczało to atak na prawa obywateli do podróżowania, gromadzenia się, prowadzenia normalnej działalności gospodarczej i wypowiadania się, ponieważ, jak się dowiedzieliśmy, wysiłki cenzury, blokujących racjonalną debatę publiczną na temat „pandemii” rozpoczęły się w tym samym czasie.
A nad wszystkim czuwały służby
Niniejsza proklamacja prezydencka została wydana tego samego dnia co tajny dokument zatytułowany „PanCAP dostosowany plan reakcji rządu USA na Covid-19″. Dokument ten, ujawniony wiele miesięcy później, stawiał Radę Bezpieczeństwa Narodowego w roli decyzyjnej, podczas gdy agencje zdrowia publicznego zostały zdegradowane do zadań operacyjnych.
Jeffrey A. Tucker już we wcześniejszych swoich artykułach przytaczał dowody na to, że Deborah Birx, koordynatorka grupy zadaniowej Białego Domu ds. koronoawirusa, mogła być mianowana na to stanowisko nie przez agencję zdrowia publicznego, ale przez Radę Bezpieczeństwa Na-rodowego.Jeraz mam dowód, że rzeczywiście tak było. Odkryłem także dokumenty, które pokazują: od 13 marca 2020 r. Rada Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) oficjalnie kieruje polityką rządu USA w sprawie Covid. Od 18 marca 2020 r. Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego (FEMA) podlegająca Departamentowi Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) oficjalnie odpowiadała za reakcję rządu USA na Covid”.
Publicysta IB chce, aby jego czytelnicy zwrócili uwagę na wymowny fakt: 13 marca, czyli dzień po bezprecedensowych ograniczeniach w podróżowaniu z Eu
ropy i Wielkiej Brytanii oraz trzy dni przed wydaniem przez Biały Dom nakazów powszechnej blokady, zarządzanie kryzysem kowi-dowym przejmują bezpieczniacy. „Pod pozorem powstrzymywania i zwalczania wirusów oraz wdrażania agencji i narzędzi zbudowanych i sprawdzonych podczas zimnej wojny i wojny z terroryzmem rząd podjął się niemożliwego zadania. Próbowano tego dokonać przez prawie dwa lata. Rzeczywiście, pod wieloma względami, te usiłowania nadal mają miejsce”.
W mitologii obywatelskiej druga wojna światowa zakończyła się eksplozją bomby masowego rażenia. Wojna z terroryzmem została wygrana dzięki atakom dronów i inwazjom na inne kraje, dzięki czemu zdołano unicestwić przywódców terrorystów. W obu przypadkach odpowiedzią była masowa przemoc.
„Paradygmat ten przeniósł się na wojnę z kowidem, gdy rządy i partnerzy branżowi zaczęli pracować nad ostatecznym rozwiązaniem i strategią wyjścia: masową inokulacją populacji. Opór wobec tych ambicji spotkał się z masowymi zwolnieniami i bezprecedensowymi zakłóceniami na rynku pracy”. Mimo uruchomienia machiny surowych nakazów i zakazów nie zdołano powstrzymać wirusa. Prawda zaczyna wyciekać do głównego nurtu kultury dzięki książkom takim jak „Wielka porażka: co pandemia powiedziała nam o tym, kogo Ameryka chroni, a kogo nie”, autorstwa Joe Nocera i Bethany McLean (The Big Fail: What the Pandemie Revealed About Who America Protects and Who It Le-aves Behind, 2023). „Wojna z kowidem złamała amerykańskiego ducha, zniweczyła marzenia i zrujnowała wiarę w przyszłość. Zakończyła się klęską obywateli, ale pewnym zwycięstwem elit. Tryumfatorami zostali: technologia, media, rząd i oczywiście farmacja. Dokonano redystrybucji bilionowego bogactwa i ogromnej władzy od biednych i klasy średniej do bogatych i mających dobre koneksje”.
Czy tego samego nie można powiedzieć o innych krajach Zachodu? Również o Polsce? 200 tys. nadmiarowych zgonów, upadek małych firm, inflacja pochłaniająca dochody obywateli, wzrost nieufności społecznej, podniesiony poziom lęku i agresji. Kac moralny u tych, którzy mieli na tyle przyzwoitości, aby przyznać przed sobą, że podczas „kowidowego przerażenia” nie zachowali się jak należy. A co najbardziej demoralizujące – nie tylko brak odpowiedzialnych, ale również to, że wielu winnych przestępczej polityki kowidowej zostało nagrodzonych stanowiskami i zyskami ze sprzedaży „utensyliów sanitarnych”. Podczas gdy uczciwi i niezłomni ciągani są po sądach. Oto krajobraz po bitwie z „pandemią” w naszym kraju. I nie zmienią go żadne, kolejne, wybory.
https://brownston e. org/articles/ governments-national-security-arm-led-the-covid-response/
Leon Baranowski – Buenos Aires Argentyna