APOKALIPSA 2030 – ILE CZASU NAM ZOSTAŁO?

Warszawska Gazeta, nr 3, 21-27.01.2022 r.

Wstrząsające dane! Autorka bestsellera „Poznaj ich prawdziwe nazwiska” w książce „Apokalipsa 2030 – ile czasu nam pozostało?” ujawnia przerażające kulisy przygotowania operacji „Covid-19″. Fragment książki poniżej. Myślałeś, że tylko w Polsce działał seryjny samobójca? Przeczytaj, ile było tajemniczych zgonów wśród mikrobiologów w latach 2001-2005? Już wtedy trwały przygotowania do tajnej operacji. Tę książkę możesz już zamówić!

Zaraza zawsze przerażała ludzkość Nie bez powodu w suplikacjach Kościół katolicki błaga Boga o wybawienie „od powietrza, głodu, ognia i wojny”. W XX w. ludzie spostrzegli, jak potężną bronią może być mikrobiologia. W XXI okazało się, że może być też śmiertelnie niebezpieczna dla tych, którzy się nią zajmują. W latach 2001-2005 w tajemniczych okolicznościach zmarło wielu mikrobiologów zajmujących się chorobami zakaźnymi i śmiercionośnymi wirusami.

12 listopada 2001 przed swoim laboratorium w Miami Medi-‘ cal School na Florydzie został znaleziony martwy dr Benito Que, biolog komórkowy zajmujący się chorobami zakaźnymi. Oficjalną przyczyną miało być nagłe zatrzymanie krążenia. Sprawa śmierci mikrobiologa została wyciszona.

23 listopada 2001 niedaleko swego domu w hrabstwie Wiltshire w Anglii został znaleziony martwy mikrobiolog dr Władimir Pasiecznik. Pasiecznik w czasach Zimnej Wojny pracował w Biopreparacie, radzieckim zakładzie produkującym broń biologiczną. Zbiegł na Zachód i ujawnił radziecki program badań nad tą bronią. Brytyjski wywiad podał, że Pasiecznik zmarł na zawał serca.

24 listopada 2001 FBI ogłosiło, że prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia dr. Dona C. Wile/a, mikrobiologa pracującego nad „potencjalnie śmiercionośnymi wirusami”. Zbadał, w jaki sposób wirusy wiążą się z powierzchniami komórek, umożliwiając im wejście do komórki, oraz w jaki sposób wirusy ewoluują, aby infekować różne organizmy i uciekać przed odpowiedzią

immunologiczną gospodarza. Był uważany za krajowego eksperta w dziedzinie wirusów Ebola, opryszczki i grypy. Wraz z Jackiem Stromingerem otrzymał Nagrodę Japońską Harvardu za odkrycie, w jaki sposób układ odpornościowy chroni przed infekcją. Jego ciało zostało znalezione 18 grudnia. Przyczyna śmierci pozostaje nieznana.

24 listopada 2001 w Zurychu rozbił się mały samolot lecący z Berlina. Na pokładzie były 32 osoby. Zginęły 22, w tym trzech mikrobiologów: dr Jaakow Matzner, dziekan Hebrajskiego Uniwersytetu Medycznego, Amiram Eldor, kierownik Zakładu Hematologii w Szpitalu Ichilowa w Tel Awiwie, uznany w świecie specjalista w dziedzinie krzepliwości krwi, i Awiszaj Berkman, dyrektor Wydziału Zdrowia Publicznego w Tel Awiwie.

10 grudnia 2001 w jego domu w Wirginii sąsiedzi znaleźli ciało Roberta M. Schwartza, czołowego badacza w dziedzinie sekwencjonowania DNA w USA. Pracował w Wirginijskim Centrum Innowacyjnych Technologii, pozarządowej organizacji pracującej m.in. nad pierwszą internetową bazą danych na temat sekwencjonowania DNA.

14 grudnia 2001 w Geelong w australijskim stanie Wiktoria, zmarł Set Van Nguyen, mikrobiolog z Commonwealth Scientific and Industrial Researcht Organization’s Animal Diseases Establishment. Jego ciało znaleziono w chłodni, gdzie przechowywano próbki biologiczne. Według oficjalnych informacji zmarł po wejściu przez śluzę do składu laboratoryjnego na skutek zatrucia azotem, który wyciekł z systemu chłodzenia.

28 stycznia 2002 rosyjski mikrobiolog Aleksij Bruszlinski, członek Rosyjskiej Akademii Nauk został znaleziony martwy w swoim moskiewskim mieszkaniu. Oficjalnie zmarł w wyniku „bandyckiego napadu”

W połowie lutego 2002 uderzeniem w głowę został zabity znany rosyjski mikrobiolog, szef mikrobiologii na Państwowym Uniwersytecie Medycznym w Moskwie Wiktor Korszunow.

Również w połowie lutego zginął lan Langford, starszy członek Ośrodka Badań Społecznych i Gospodarczych Uniwersytetu Anglii Wschodniej. Zajmował się badaniami nad białaczką, dziecięcymi zakażeniami i oceną zagrożeń dla środowiska.

24 marca 2002 w wypadku awionetki zginął sterujący nią dr Steven Mostow, jeden z czołowych ekspertów w dziedzinie chorób zakaźnych w USA, dziekan Centrum Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu w Colorado, propagator szczepień przeciwko grypie, doradca wywiadu USA ws. bioterroryzmu.

24 marca 2002 w Cambridge w wyniku potrącenia przez samochód zginął mikrobiolog dr David Wynn-Williams. Zajmował się badaniami nad zdolnością do przeżycia w ekstremalnych warunkach potencjalnie agresywnych drobnoustrojów.

18 lipca 2002 podczas spaceru w lesie „podciął sobie żyły” David Kelly, brytyjski ekspert w dziedzinie broni biologicznych.

W listopadzie 2002 potrącony przez pirata drogowego, zginął Robert Leslie Burghoff z Teksasu. Wypadek był szczególnie drastyczny – sprawca wjechał na chodnik i swoim samochodem przygniótł naukowca do ściany budynku. Przed wypadkiem naukowiec zajmował się badaniem zjawiska pojawiania się ognisk wirusów na statkach wycieczkowych.

W maju 2004 r. „oficjalne czynników Moskwie poinformowały o śmierci naukowca, który miał przypadkowo ukłuć się igłą zainfekowaną wirusem Ebola” Incydent miał zwrócić uwagę na zabezpieczenia w Państwowym Centrum Badawczym Wirusologii i Biotechnologii. W czasach radzieckich ośrodek ten zajmował się przekształcaniem śmiercionośnych wirusów w broń biologiczną.

3 lipca 2004 w Salisbury w Wiltshire w Anglii, w wypadku lotniczym zginął pilotujący cessnę 206 dr Paul Norman. Zajmował się obroną przed skutkami stosowania broni biologicznej i chemicznej.

W sierpniu 2004 prof. John Clark, szef laboratorium, w którym sklonowano owcę Dolly został znaleziony powieszony w swoim wakacyjnym domu.

7 stycznia 2005 ciało emerytowanego koreańskiego specjalisty w dziedzinie chemii białek, profesora Uniwersytetu Missouri, Jeong’a H. Im’a zostało znalezione w bagażniku podpalonego samochodu. Profesor został zabity wieloma ciosami ostrym narzędziem w klatkę piersiową.

W maju 2005 r. australijski naukowiec David Banks, szef pionu naukowego Biosecurity Australia (zajmującej się problemami kwarantanny) i sam zajmujący się „badaniami nad strategiami kwarantanny w północnej Australii” zginął w katastrofie lotniczej.

Nikt nigdy nie próbował wyjaśnić tych zgonów, ale z perspektywy 20 lat następujące w tak krótkich odstępach czasu zgony naukowców zajmujących się kwestiami, którymi żyje dziś świat

– od badań DNA, poprzez badania wirusów, po kwestie zakażeń w miejscach zbiorowego przebywania i zasad organizowania kwarantanny, wydają się nieprzypadkowe. Być może ci naukowcy doszliby do innych wniosków aniżeli obecne gwiazdy nauki? Nikt też nie powiązał ich z pewnym artykułem.

Oto w grudniu 2001 r. brytyjski „Times” opublikował artykuł o izraelskich pracach nad bronią biologiczną mającą zabijać tylko określone typy ludzi. „Chodzi o specyficzne wykorzystanie zdolności wirusów i niektórych bakterii do zmiany DNA w żywych komórkach organizmu gospodarza. Naukowcy próbują tak przeobrazić śmiercionośne drobnoustroje, by atakowały tylko osoby mające konkretny, charakterystyczny gen?

Czy to może być przesada? Może. Ale warto pamiętać, że obecna pandemie koronawirusa wcale nie jest pierwszą po grypie hiszpance. W ostatnim dwudziestoleciu mieliśmy przecież pandemie świńskiej i ptasiej grypy. Obie miały być śmiertelnym zagrożeniem dla ludzkości, obie miały zwalczyć naprędce wymyślone szczepionki, w przypadku obu media usiłowały wywołać panikę. Obie miały mieć naturalne pochodzenie. A jednak, wiele wskazuje, że obie były swego rodzaju treningiem przed obecną sytuacją, a władze doskonale zdawały sobie z tego sprawę.

Kiedy w 2005 r. media „nakręcały” obawy przed ptasią grypą, ówczesny prezydent USA George W. Bush powiedział: „Jeśli gdzieś w Stanach Zjednoczonych wybuchłaby epidemia czy nie poddalibyśmy tej części kraju kwarantannie? Jakbyśmy ją wprowadzili? Na pewno zawieszając ruch lotniczy. Oraz zapobiegając kontaktom zdrowych z zakażonymi. A kto najlepiej by to zrobił? Jedną z opcji jest wykorzystanie wojska, które potrafi zaplanować i przeprowadzić taką operację?

A mówimy o czasach, kiedy obecna sytuacja nikomu nie przy- szłaby do głowy. Sprawą wirusa ptasiej grypy bardzo poważnie zajęło się amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), które wprost ogłosiło, że pandemia o wiele bardziej śmiercionośna niż wirus ptasiej grypy jest wielce prawdopodobna.

W lutym 2008 r. indonezyjska minister zdrowia dr Siti Fadilach Supari opublikowała książkę „Czas by świat się zmienił – boska ręka za ptasią grypą” w której napisała, że rząd Stanów Zjednoczonych skrycie pracuje nad przemianą ptasiej grypy w śmiercionośną broń biologiczną. Supari szczególnie zaniepokoiło, że Światowa Organizacja Zdrowia udostępniła swoje próbki wirusów amerykańskiemu laboratorium w Los Alamos (znanego z wyprodukowania bomby atomowej). Rok później austriacka dziennikarka Jane Biirgermeister zarzuciła FBI,WHO i ONZ współpracę przy przekształceniu wirusa ptasiej grypy w szczep, który zainfekuje całą planetę, co doprowadzi do drastycznego ograniczenia populacji i objęcia pozostałych przy życiu ludzi kontrolą „Nowego Ładu Światowego”. Czas pokazał, że pomyliła się w zasadzie tylko co do rodzaju wirusa.


CELEBRYTKI W AKCJI SZERZENIA PANIKI PANDEMICZNEJ

Jacek Frankowski

Gdy obserwuję szaleństwo pandemiczne w krajach ogarniętych covidową paniką i równocześnie narastające protesty przeciwko pandemicznym obostrzeniom w krajach najbardziej nimi dotkniętych, to sam zadaję sobie pytanie: kim są ludzie włączający się w sianie paniki pandemicznej będącej narzędziem ograniczania podstawowego prawa, jakim jest wolność?

W internetowym serwisie Świata Seriali znalazłem informację, że Ilona Łepkowska, scenarzystka hitowych seriali telewizyjnych: „M jak Miłość” „Na dobre i na złe” czy „Barwy szczęścia” pomimo przyjęcie trzeciej dawki szczepionki, zakaziła się covidem. Panią Ilonę poznałem przed laty w trakcie kilkuletniego udziału w zebraniach zarządu ZAiKS jako osobę rozsądną, ważącą słowa. Tymczasem…

Czuję się upoważniony do pisania o covidowych problemach Pani Ilony, ponieważ ona sama upowszechnia tą wiedzę w mediach społecznościowych.

Warto wiedzieć, że kiedy na początku roku 2021 Pani Ilona przyjmowała pierwszą dawkę szczepionki, była już ozdrowieńcem po przebytym zakażeniu jesienią 2020 r. Była więc jedną z tych osób, dla których zdolność naturalnej odporności pokonania koronawirusa nie wystarczała i dla których sztucznie wywołana odporność miałaby być lepsza. Wtedy zaszczepiona już Pani Ilona używając swojego talentu literackiego napisała: „Antyco- vidowcy i antyszczepionkowcy oraz antymaseczkowcy – wsiadajcie na Titanica, ale na nas, bardzo proszę, nie chuchajcie i nie plujcie”.

Mogę powiedzieć, że poczułem się osobiście zaczepiony przez Panią Ilonę. Nie jestem antycovidowcem ani antyszczepionkowcem, natomiast jestem wojującym antymaseczkowcem, który nigdy jednak nie miał zamiaru chuchać, a tym bardziej pluć, na covidowców, szczepionkowców i maseczkowców.

Pani Ilona uznała, że wie, kto jest odpowiedzialny za to, że pomimo zaszczepienia uległa zakażeniu. Wyraziła to dosadnie w swoim lapidarnym stylu:

„antyszczepionkowcy mają zaimpregnowane mózgi na wiedzę, szkoda tylko, że jest wśród nich tylu wyborców PiS, bo już dawno mielibyśmy sprawdzanie certyfikatów szczepionkowych we wszystkich miejscach publicznych i obowiązek zaszczepienia dla niektórych sektorów”.

Nie jestem antyszczepionkowcem, chociaż nie poddałem się szczepieniom, więc mógłbym uznać, że diagnoza o zaimpregnowanych mózgach mnie nie dotyczy, jednak wiara Pani Ilony w uzdrawiającą moc certyfikatów szczepionkowych i obowiązkowych szczepień połączona z domaganiem się ich wprowadzenia, pomimo osobistego doświadczenia nieskuteczności szczepionki, budzi mój sprzeciw. Jestem wol- nościowcem, nie tylko w kwestiach zdrowotnych, ale w tym temacie akurat bardziej przemawiają do mnie metody budowania odporności naturalnej bez potrzeby stymulowania jej bodźcami inżynierii genetycznej, którymi Pani Ilona chciałaby uszczęśliwić społeczeństwo.

Gdy tydzień przed Bożym Narodzeniem Pani Ilona informowała fanów o zainfekowaniu korona- wirusem, napisała: „Mimo trzech dawek szczepionki zachorowałam na COVID. Pocieszam się tylko tym, że pewnie gdyby nie szczepienia, to bym leżała w szpitalu pod tlenem albo i respiratorem”.

Nie tylko Pani Ilona myśli, że lekki przebieg zakażenia covidem zawdzięcza szczepionce. Część moich zaszczepionych znajomych, których nie ominęło zakażenie (praktycznie nikogo nie ominie, wcześniej lub później, kontakt z koronawirusem, najczęściej bezobjawowy) uważają, że jedynie szczepionce zawdzięczają przeżycie tej przygody pandemicznej. Nie chciałbym rozczarowywać zaszczepionej Pani Ilony i podważać jej wiary, że łagodny przebieg zakażenia zawdzięcza wyłącznie szczepionce, ale warto, żeby wiedziała, że ok 80 proc niezaszczepionych, podkreślam NIEZASZCZEPIONYCH, nawet nie będzie wiedziało, że miało kontakt z koronawirusem. To tak zwani chorzy bezobjawowi, obarczani przez siewców paniki pandemicznej odpowiedzialnością za brak skuteczności szczepionek. W gronie 20 proc. tych niezaszczepionych, którzy odczują skutki zakażenia, większość nie będzie wymagała hospitalizacji, tak jak zaszczepiona Pani Ilona.

Wyliczona w roku 2020 śmiertelność covidowa, w odniesieniu do ogółu zakażonych koronawirusem (ja to nazywam skontaktowanych), wahała się wg różnych źródeł między 1,4 prom. a 3 prom. Wniosek jest taki, że naturalna odporność, nie wspierana szczepionkami, chroniła przed zgonem w wyniku zakażenia C-19, ogół zakażonych wliczając bezobjawowców, na poziomie 99,7 proc. Czytałem, że w roku 2021, czyli roku masowych szczepień, śmiertelność populacji skontaktowanych z koronawirusem wzrosła do 6 prom. Świat Seriali opublikował 3 stycznia informację, że Pani Ilona Łepkowska na szczęście jest już zdrowa.

Pod tekstem opisującym zdrowotne perypetie Pani Ilony i prezentującym jej wypowiedzi nie wszystkie komentarze były przychylne, a większość wręcz niechętna poglądom pandemicznym Pani Ilony. Wiadomo, folia- rze, do których z dumą sam siebie zaliczam, zawsze czujni. Zacytuję jeden komentarz:

Magma-3.012022 (1122)

Dziwna kobieta cyt. – „Antyszczepionkowcy mają zaimpregnowane mózgi na wiedzę”. To jak nazwać działanie, kiedy szczepi się i szczepi, i nadal nie jest zaszczepiona? To tak jak w Izraelu szczepią i szczepią już wszystkich wyszczepili trzy razy i jak było źle, tak jest jeszcze gorzej, a oni czwarta dawkę szczepionki pakują w ludzi. To się dopiero nazywa „zaimpregnowaniem”.

Sam się nie szczepię, ale mam dobre wieści dla zwolenników szczepień. Będą mogli się szczepić i szczepić Z informacji na stronie Pfizera opublikowanej 20 maja 2021 r. dowiedziałem się, że: „Od wybuchu pandemii Pfizer i BioNTech zakontraktowały już z KE łącznie aż do 2,4 mld dawek COMIRNATY”

Szybko policzyłem: 24 000 000 000 dawek dla 447 700 000 mieszkańców UE, wliczając niemowlęta, daje 536 dawki na głowę jednego mieszkańca. Do tego doliczyć trzeba jeszcze produkty szczepionkowe pozostałych czterech producentów dopuszczonych na europejski szczepionkowy rynek: Moderny, Astra Zeneki, Janssen Pharmaceutica NV i Novavax, co daję łącznie 4 600000000 dawek do dyspozycji Komisji Europejskiej, czyli ponad 10 dawek na głowę mieszkańca UE.

Jako człowiek stojący na stanowisku, że szczepionka powinna być dostępna dla każdego chętnego do zaszczepienia, przypominam: DAWKA PRZYPOMINAJĄCA czeka, a DAWKA UZUPEŁNIAJĄCA już puka do europejskich drzwi, które Izrael otworzył szeroko dla czwartej dawki. Znalazłem też komunikat z badań skuteczności czwartej dawki przeprowadzonych w Izraelu. Lakoniczny komunikat opublikowany 5 stycznia na niemieckim portalu www. dw.com brzmi:

– Czwarta dawka szczepionki „dobra, ale nie wystarczająca”.

Żeby zachęcić do przyjmowania kolejnych dawek przez już zaszczepionych, Komisja Europejska postanowiła od 1 lutego skrócić okres ważności Unijnych Certyfikatów Covid, zwanych paszportami covidowymi, z pełnego roku. do 9 miesięcy. Oznaczać to może, że w procederze wyszczepiania zakontraktowanej gigantycznej ilości dawek KE bardziej liczy na przyjmowanie kolejnych dawek przez już zaszczepionych niż na przekonanie tych, którzy dotąd się nie zaszczepili.

Widziałem w internecie wypowiedź Krystyny Jandy, która była zachwycona tym, co widziała w Chorwacji, jak z restauracji wyproszono rodzinę z małym dzieckiem z powodu braku paszportu covidowego. Pani Janda, jedna z uznanych celebrytek angażujących się w kampanię przymusu szczepień i ograniczenia wolności niezaszczepionych, odsłaniając swoje prawdziwe poglądy na temat wolności wyborów metod ochrony własnego zdrowia, niszczy wykreowany filmowymi rolami wizerunek wolnościowca (dla feministek – wolnościowczyni). Odkrycie prawdy, że w rzeczywistości jest osobą, dla której troska o własną d…ę jest ważniejsza niż idea WOLNOŚCI, jest lepsze niż pozostawanie w sferze złudzeń.

Mam pytanie do Pani Jandy: czy, żeby móc korzystać z dobrodziejstwa biesiadowania w restauracjach w Chorwacji, będzie się szczepić do upadłego kolejnymi dawkami co 9 miesięcy, gdy ważność jej paszportu covidowego będzie się kończyć, czy zrezygnuje Pani z kolejnych doszczepień i dobrodziejstw paszportu covidowego? Pani Krystyno, spoko! Dawek starczy, tylko czy starczy Pani odporności na szczepionki?

Istnieje silna presja na ludzi funkcjonujących w obszarze kultury i sztuki mająca przymusić ich do zaszczepienia pod groźbą utraty możliwości uprawiania zawodu. Pani Janda w wyżej omawianym wywiadzie stwierdziła, że ma zamiar przestać zatrudniać w swoim teatrze niezaszczepionych aktorów.

Słysząc jej słowa pomyślałem o Żorze Korolyovie, tancerzu niedawno zmarłym na zapalenie mięśnia sercowego po przyjęciu szczepionki, na którego również wywierana była presja na zaszczepienie się. Jego przyjaciel, piosenkarz Iwan Komarenko napisał na Instagramie o wymuszających szczepienia:

– Odpoczywaj w spokoju mój przyjacielu. Winowajcy kiedyś odpowiedzą za swoje winy. Albo tutaj, albo przed Bogiem i Historią.

Czy Krystyna Janda ma świadomość, że przymuszając do szczepień swoich współpracowników, może być winowajcą ich poszczepiennych komplikacji zdrowotnych?

Z beztroskiego tonu wypowiedzi można wnioskować, że takie wątpliwości nie zaprzątają pięknej główki Krystyny Jandy. A szkoda.

Kończyłem pisanie artykułu, gdy w serwisach informacyjnych pojawiła się wiadomość o złożeniu rezygnacji przez 13 członków Rady Medycznej przy premierze. Liczyłem, co prawda, że zostaną wykopani, a nie odejdą dobrowolnie, ale to i tak wspaniała wiadomość. Odejście tej trzynastki z powodu niekorzystania przez rząd z ich porad bardzo poprawiło notowania rządu w moich oczach. Trzech członków RM i przewodniczący prof. Horban nie zdecydowało się na ten krok. Jeden członek RM prof. Bartosz Łoza nie był wymieniony ani w składzie rezygnujących, ani pozostających w RM. W następnym artykule więcej o dokonaniach tej grupy siewców paniki pandemicznej.


Łgarze proszą o wybaczenie, ale (jeszcze) nie nasi

dr Robert Kościelny

Władze celowo starały się zamazać różnice między zainfekowanym a chorym, między śmiercią z kowidem i z powodu kowida. W ten sposób liczby „chorych” i zmarłych z „powodu kowida” zaczęły wystrzeliwać pod sufit, budząc grozę zwłaszcza u ludzi starszych i hipochondryków.

– Niedawno kolejne medium, duński tabloid „Extra Bladet” przyznało, że przez ostatnie dwa lata brało świadomy udział w propagandowym terroryzowaniu swoich czytelników śmiertelnym zagrożeniem, jakim miał być Covid-19.„Zawiedliśmy”, głosił tytuł artykułu z 7 stycznia tego roku, w którym autorzy EB publicznie przeprosili za to, że przekazując informacje, bazowali na rządowych przekazach dnia, nie weryfikując wiarygodności zawartych w nich treści, faktów, opinii. „Przez PRAWIE dwa lata my – prasa i społeczeństwo – byliśmy niemal zahipnotyzowani codziennymi danymi władz dotyczącymi koronawirusa”.

Mając świadomość, że pełniąc rolę siewców przerażenia, walnie przyczynili się do ogromnego wyczerpania psychicznego i fizycznego społeczeństwa, dziennikarze i publicyści tabloidu postanowili przeprosić. „My – prasa – musimy dokonać bilansu własnych wysiłków. Zawiedliśmy”. Zawiedliśmy, bo nie spełniliśmy naszego podstawowego obowiązku kontrolowania władzy i dokładnego sprawdzania jej doniesień. Władze celowo starały się zamazać różnice między zainfekowanym a chorym, między śmiercią z kowidem i z powodu kowida. W ten sposób liczby „chorych” i zmarłych z „powodu kowida” zaczęły wystrzeliwać pod sufit, budząc grozę zwłaszcza u ludzi starszych i hipochondryków. Stali się oni mimowolnymi (uprzejmie zakładając) pomagierami władz, nierzadko wściekle atakując tych, którzy starali się, w oparciu o zdrowy rozsądek i twarde fakty, nie ulegać panice. W ten sposób nakręcano tak wielbioną przez lewactwo i innych postępowych inżynierów dusz „walkę pokoleń”.

Nawiasem mówiąc, również prasa prawicowa – w naszym kraju przykładem mogą być: „W sieci” braci Karnowskich, czy „GaPol” Sakiewicza – brała j bierze nadal ochoczy (choć nie bezpłatny) udział w sianiu nienawiści między Polakami. „Warszawska Gazeta” jako jedno z niewielu mediów nie poddała się wszechogarniającemu trendowi.

„Extra Bladet” w swym autodafe stwierdza, że kolejnym łgarstwem władz wywierających presję na media, aby rządowe kłamstwa przekazywały czytelnikom, to mit o szczepionce jako „superbroni”. Nie informuje się jednak społeczeństwa, że pacjentów kowidowych przybywa w szpitalach, mimo iż „prawie cała populacja jest uzbrojona w superbroń. Na masową skalę szczepiono nawet dzieci, czego nie robiono w naszych sąsiednich krajach”.

Propaganda kowidowa to nie tylko mnożenie strachu, prowokowanie do nieprzyzwoitych zachowań, rozbijanie więzi ludzkich. To również nadmiarowa liczba zgonów, większa niż ofiar wirusa SARS-COV-2.

Zdawano sobie z tego sprawę już na początku pandemii, raport opublikowany w „British Medical Journal” sugerował, że stosowanie kwarantanny w Wielkiej Brytanii, wynik kolejnej fali koronawirusa, mogło zabić tam więcej seniorów, niż dokonał tego koronawirus w kwietniu i maju 2020 r.

Z kolei badanie opublikowane przez czterech profesorów medycyny z Uniwersytetu Stanforda nie znalazło dowodów na skuteczność stosowania „interwencji niefarmaceutycznych” (NPI), takich jak blokady, dystansowanie się, zamykanie firm i nakazy pozostawania w domu. Według badania środki te nie były wystarczające i nie są wystarczające do powstrzymania rozprzestrzeniania się COVID, a zatem nie są konieczne do zwalczania rozprzestrzeniania się wirusa. Materiał nosi tytuł „Assessing mandatory stay-at-home and business closure effects on the spread of COVID-19″ i został umieszczony w „European Journal of Clinical lnvestigation”, styczeń 2021, t. 51.

W zeszły piątek (14 stycznia 2022 r.) Mail OnLine poinformowało, że Simon Ruda, współzałożyciel Nudge Unit, grupy składającej się z psychologów behawioralnych pomagających rządowi brytyjskiemu w propagandzie kowidowej, również przyznał że behawioryści doradzali głównie strach, który początkowo miał zachęcać do pozytywnych zmian w zachowaniu brytyjskiej opinii publicznej bez konieczności stosowania przymusu lub wprowadzania nowego ustawodawstwa, ale podczas pandemii ta metoda posłużyła do siania paniki. „Moim zdaniem najbardziej rażącym i dalekosiężnym błędem popełnionym w odpowiedzi na pandemię był poziom strachu, który jest chętnie przekazywany opinii publicznej” – napisał Ruda. „Wydaje się, że ten strach później napędzał decyzje polityczne w niepokojącej pętli sprzężenia zwrotnego” dodał, zauważając, że takie działania stanowiły „propagandę usankcjonowaną przez państwo”.

Naukowiec behawioralny powiedział, że obsesja na punkcie liczby dziennych przypadków zakażeń, hospitalizacji i zgonów zdominowała myślenie, przyczyniając się do szerzenia niczym nieuzasadnionego stanu paniki. Proces ten obejmował rażące wyolbrzymianie zagrożenia stwarzanego przez COVID i produkowanie ponurej, alarmistycznej propagandy, aby zastraszyć ludność i strachem przed „śmiercią pod respiratorem” zmusić do uległości.

Ministrowie, kontynuował portal Mail onLine, zostali skrytykowani za uwzględnianie jedynie „najgorszych scenariuszy” jakie przedstawiały modele tworzone przez doradców. Rząd wykorzystał te przewidywania dotyczące przypadków zakażeń i zgonów, aby uzasadnić restrykcje wobec społeczeństwa lub zachęcić ludzi do zmiany swojego zachowania. Jeden z nowszych modeli ostrzegał przed 6 tys. codziennych zgonów z powodu Covid i 10 tys. hospitalizacji tej zimy.

W rzeczywistości obecnie dochodzi do zaledwie 250 zgonów dziennie – około połowy przypadków grypy sezonowej – i 2 tys. przyjęć do szpitala. Ruda powiedział wcześniej, że komisja zdrowia przy premierze nie bierze pod uwagę optymistycznych scenariuszy, ponieważ „w ten sposób nie podejmuje się decyzji”. Decyzje podejmowane są na podstawie najbardziej pesymistycznych danych, a te pochodzą z modeli, nie z rzeczywistości.

W sierpniu 2021 r. redaktor naczelny czołowej niemieckiej gazety „Bild” przeprosił za budzenie strachu przed COVID-em. Naczelny tego wpływowego medium kajał się zwłaszcza za słowa mówiące o „dzieciach, które zamierzają zamordować babcię”. W przemówieniu wygłoszonym przed kamerą Julian Reichelt przepraszał za relacje „Bilda”, które były „jak trucizna” i „sprawiały, że czułeś się, jakbyś był śmiertelnym zagrożeniem dla społeczeństwa”. Reichelt skierował swoje słowa również do dzieci, które były terroryzowane przez media. Sprawiło to, że depresja dziecięca i samobójstwa rozprzestrzeniły się na całym świecie. „Milionom dzieci w tym kraju, za które odpowiada nasze społeczeństwo, pragnę w tym miejscu wyrazić to, czego ani nasz rząd, ani nasz kanclerz nie ośmielają się wam powiedzieć. Prosimy was o wybaczenie [podk. R.K.]” – powiedział. „Wybaczcie nam tę politykę, która przez półtora roku uczyniła was ofiarami przemocy, zaniedbania, izolacji i samotności”. „Przekonaliśmy nasze dzieci, że zamordują swoją babcię, jeśli odważą się być tym, kim są, dziećmi. Albo jeśli spotkali swoich przyjaciół. Nic z tego nie zostało naukowo udowodnione [podk. R.K.]”.

„Kiedy państwo kradnie prawa dziecka, musi udowodnić, że w ten sposób chroni je przed konkretnym i bezpośrednim niebezpieczeństwem. Tego dowodu nigdy nie przedstawiono. Dowód został zastąpiony propagandą przedstawiającą dziecko jako wektor pandemii”. Reichelt zauważył, że umiarkowane głosy, które próbowały przedstawić bardziej wyważone spojrzenie na pandemię, „nigdy nie zostały zaproszone do stołu ekspertów” i wezwał widzów, aby „nie wierzyli w to kłamstwo” jeśli znów usłyszą alarmistyczne prognozy rządu.

Dziennikarz wezwał władze do otwierania szkół i hal sportowych, ostrzegając, że ci, którzy nałożyli brutalne środki blokujące i utrudnienia w dostępie do pomocy medycznej, „będą mieli na sumieniu wiele ofiar swej polityki i zostanie to im zapamiętane oraz zapisane w annałach zbrodni”.

Wiarygodność mediów gwałtownie się obniżyła, więc może nie tylko wyrzuty sumienia, spowodowały ten atak szczerości? Może też strach przed spadkiem sprzedaży wydań papierowych i obniżeniem liczby kliknięć w mediach cyfrowych zrobił swoje? W każdym razie warto pamiętać o tym, kto w tym trudnym dla prawdy i zdrowego rozsądku, a złotym dla kłamstwa, hipokryzji i hipochondrii, czasie trzymał się dzielnie w prawdzie i nie szczędził wysiłku, aby jak najwięcej ludzi tonących w złych emocjach dostało się na szalupy ratunkowe przyzwoitości.

Czy inne serwisy informacyjne zdobędą się na uczciwość dziennikarską wobec Anglików, Duńczyków, Niemców? Być może rankingi CNN nie spadłyby o 90 proc. w stosunku do zeszłego roku w kluczowej grupie wiekowej 25-54 lata, gdyby sieć po prostu przyznała się do swojego współudziału w szerzeniu paniki i nienawiści.

Opracował: Leon Baranowski – Buenos Aires, Argentyna