PORWANIE PRZYWÓDCÓW POLSKI PODZIEMNEJ – SŁOWO CZERWONOARMIST

Paweł Smoleński, Newsweek, nr 13, 23-29.03.2020 r.

Ostatni dowódca AK znał enkawudzistę, który 27 marca 1945 roku podstępnie go aresztował. Cztery lata wcześniej Iwan Śierow przesłuchiwał i torturował Leopolda Okulickiego w moskiewskim więzieniu Lefortowo

Żołnierze! (…) Polska, według rosyjskiej receptury, nie jest tą Polską, o którą bijemy się szósty rok z Niemcami, dla której popłynęło morze krwi polskiej i przecierpiano ogrom męki i zniszczenie Kraju. Walki z Sowietami nie chcemy prowadzić, ale nigdy nie zgodzimy się na inne życie, jak tylko w całkowicie suwerennnym, niepodległym i sprawiedliwie urządzonym społecznie Państwie Polskim.

Obecne zwycięstwo sowieckie nie kończy wojny. Nie wolno nam ani na chwilę tracić wiary, że wojna ta skończyć się może jedynie zwycięstwem jedynie słusznej Sprawy, tryumfem dobra nad złem, wolności nad niewolnictwem” – to fragment ostatniego rozkazu gen. Leopolda Okulickiego rozwiązującego Armię Krajową i zwalniającego jej żołnierzy z przysięgi.

Był 19 stycznia1945 roku. Następnego dnia Jan Stanisław Jankowski, delegat rządu na kraj, odebrał depeszę z Londynu: „Gdyby w biegu rozwijających się wypadków w Kraju doszło do prób rozmów z Wami przedstawicieli Sowietów, upoważniamy Was do ich podjęcia” – pisał premier Tomasz Arciszewski.

***

Bywają sytuacje znacznie gorsze od takich, które zwą się „bez wyjścia”. Przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego mogli wybrać jedno z kilku rozwiązań przy pełnej świadomości, że każde jest bardzo złe.

W Warszawie jeszcze trwało powstanie, ale dowództwo AK nie miało już złudzeń, że w całym kraju władza przejdzie w ręce komunistów. Z Kresów Wschodnich dochodziły jednoznaczne wiadomości. Po operacji „Ostra Brama” w lipcu 1944 r. i wyzwoleniu miasta przez AK we współdziałaniu z Sowietami NKWD aresztowała dowódcę wileńskiej i nowogródzkiej AK, płk. Aleksandra „Wilka” Krzyżanowskiego. Tysiące jego podkomendnych trafiło do obozów internowania, a później do syberyjskich łagrów. Ten sam los spotkał członków lwowskiego, a nieco później lubelskiego podziemia.

Zgodnie z niejawnymi postanowieniami konferencji w Teheranie (1943) granicę polsko-sowiecką ustalono na linii Curzona. W lutym 1945 r. w Jałcie Zachód uznał aneksję przez Moskwę polskich Kresów w zamian za nieokreślone przyrosty terytorialne kosztem Niemiec. Rząd londyński kategorycznie odrzucił Jałtę, ale dla aliantów było to kompletnie nieistotnym gestem.

Na terenach zajętych przez Armię Czerwoną działał już od kilku miesięcy ustanowiony przez Moskwę komunistyczny Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego, który poddańczo zaakceptował, że każda sprawa uznana przez Armię Czerwoną za działanie przeciwko niej będzie sądzona przez władze sowieckie na podstawie sowieckich kodeksów. O tym, jakie działania są wrogie, decydowali Sowieci. Wprawdzie Zachód nie uznawał PKWN jako legalnych władz uwalnianej od hitlerowców Polski, lecz naciskał emigracyjnych polityków, by wreszcie powołać rząd wespół z komunistami.

Dlatego, mimo ewidentnego wiarołomstwa Sowietów, władze podziemne uznały, że warto negocjować. Inaczej partie – kontynuatorki II RP – byłyby wykluczone z wpływu na losy kraju. Swoje dołożyło zmęczenie konspiracją oraz świadomość, iż Polacy po pięciu latach okupacji postawią pozorny nawet spokój ponad marzenie o pełnej suwerenności, która i tak była niemożliwa.

***

Na przełomie lutego i marca do generała Okulickiego docierają jednobrzmiące prośby o spotkanie. Sowiecki pułkownik Pimienow zapewnia w nich:

„Przypuszczalne spotkanie pana z generał-pułkownikiem Iwanowem może rozstrzygnąć i bezwarunkowo rozstrzygnie to, co bodaj nie dałoby się rozstrzygnąć szybko na innej drodze. Wzajemne zrozumienie i zaufanie pozwolą na zdecydowanie bardzo ważnych spraw i na niedopuszczenie do ich zaostrzenia”. Oba zaproszenia kończyła deklaracja: „Ja zaś ze swej strony, jako oficer Armii Czerwonej, któremu przypadła w udziale tak wielce ważna misja, całkowicie gwarantuję panu słowem oficera, że gdy pański los od chwili pańskiego przyjazdu do nas będzie zależał ode mnie, będzie pan w całkowitym bezpieczeństwie”.

Okulicki wyczuwał podstęp, ale politycy parli do spotkania. 17 marca Jankowski po raz pierwszy spotyka się z Sowietami. Informuje o tym Londyn, podkreślając, że nikomu nieznany generał Iwanow ma pełnomocnictwa Stalina, a więc negocjacje można traktować jako oficjalne spotkanie delegacji dwóch suwerennych państw. Na drugim spotkaniu ustalono datę rozmów obu delegacji na 27-28 marca w willi w podwarszawskim Pruszkowie przy ulicy Pęcińskiej.

Pierwszymi gośćmi Rosjan byli Okulicki, Jankowski, przewodniczący Rady Jedności Narodowej z PPS Kazimierz Pużak oraz inny socjalista Antoni Pajdak. Gdy pojechali do Pruszkowa, okazało się, że miejsce spotkania z Iwanowem zostało zmienione. Płk Pimienow ugościł Polaków obiadem, pełen optymizmu Pajdak wrócił do Warszawy, a pozostała trójka wsiadła do dwóch sowieckich limuzyn. Pużak został poinformowany, że prawdziwe negocjacje odbędą się w Moskwie. Po wylądowaniu Polacy zostali umieszczeni w więzieniu NKWD na Łubiance.

Wspominał Antoni Pajdak: „Gdy 28 marca stawiliśmy się w Pruszkowie na stacji kolejowej, oczekujący na nas członek wywiadu AK ostrzegł, że sytuacja jest niejasna, bo Jankowski, Okulicki i Pużak nie wrócili do domu. Natychmiast zrodziło się podejrzenie, że zostali aresztowani. Zastanawialiśmy się, co robić. Wysunąłem propozycję, aby tylko jeden z nas udał się do willi. Zebrani poprosili mnie o zbadanie sytuacji. Posterunek stojący przy furtce nie czynił mi żadnych przeszkód przy wejściu. Gdy wszedłem do lokalu, zastałem tylko Stemler-Dąbskiego [Józefa – red.] w towarzystwie dwóch oficerów NKWD. Na zapytanie, gdzie znajdują się Jankowski, Okulicki i Pużak, Stemler-Dąbski odpowiedział, że od wczorajszego wieczoru w ogóle ich nie widział. Jasne już było dla mnie, że zostali aresztowani”.

Scenariusz się powtórzył: pozostałych przywódców podziemia poinformowano, że spotkanie z Iwanowem odbędzie się w innym miejscu, podstawiono limuzyny, a rankiem wywieziono do Moskwy.

Siedzieli w pojedynczych celach. Długotrwałe przesłuchania, także w nocy, zaczęły się niemal od razu po porwaniu. Śledczy starali się wymusić na więźniach samo- oskarżenie, a co najmniej potwierdzenie, że współpracowali z Niemcami i starali się zorganizować antysowieckie podziemie.

***

Iwanowem, który nigdy nie podpisywał się imieniem, okazał się oddelegowany na tzw. polski odcinek generał NKWD Iwan Sierow. Na archiwalnych zdjęciach w galowym mundurze całą pierś przykrywają mu rzędy orderów. Był współodpowiedzialny za wywóz Polaków na Wschód po 17 września 1939 r., rozbijanie polskiego podziemia na Wschodzie i mord katyński. Kierował deportacjami narodów kaukaskich i Tatarów krymskich, a po wojnie działał w Niemczech i pacyfikował powstanie w Budapeszcie w październiku 1956 r. Był pierwszym szefem KGB. Wypadł z łask „za brak czujności” dopiero po sprawie Olega Pieńkowskiego, oficera sowieckiego wywiadu wojskowego, który przeszedł na stronę Amerykanów i Brytyjczyków i był uznany za jednego z najważniejszych agentów zimnej wojny. Pieńkowskiego stracono (ponoć nakręcono film z egzekucji, gdy kaci wrzucają go do rozpalonego pieca hutniczego, i pokazywano w ramach lekcji wychowawczych przyszłym adeptom sowieckiego wywiadu). Sierowa zdegradowano, a za udział w zbrodniach stalinizmu wyrzucono z partii. Umarł w spokoju w 1990 r.

Za główny cel Sierowa historycy uznają gen. Okulickiego. Ten miał 21 lat, gdy za wojnę polsko-bolszewicką odznaczono go trzykrotnie Krzyżem Walecznych i Virtuti Militari. W 1939 r. współtworzył pierwsze organizacje konspiracyjne: Służbę Zwycięstwu Polski i Związek Walki Zbrojnej. W styczniu 1941 r. został aresztowany przez NKWD we Lwowie i przewieziony do Moskwy. Tam w więzieniu Lefortowo po raz pierwszy spotkał Iwana Sierowa; był przez niego przesłuchiwany i torturowany. Została mu z tego choroba serca i kiepski wzrok.

Wyszedł z więzienia za osobistym wstawiennictwem gen. Władysława Andersa po podpisaniu polsko-sowieckiego porozumienia w 1941 roku. Anders miał o nim świetną opinię: „W tych najcięższych chwilach Okulicki wykazał tyle niespożytej energii i hartu ducha oraz tyle żołnierskich zalet, jak poprzednio w wojnie 1939 i następnie w ZWZ. Ani na chwilę nie zawiódł mego całkowitego zaufania, był wzorem lojalności służbowej i odwagi cywilnej”.

Okulicki był członkiem delegacji na Kremlu, które domagały się ujawnienia losów polskich oficerów z obozów w Starobielsku, Ostaszkowie, Kozielsku (rozstrzelanych przez NKWD w 1940 roku). Stalin mówił: „Nie wiem, gdzie są. Na co mam ich trzymać? Być może, że znajdując się w obozach na terenach, które zajęli Niemcy, rozbiegli się”. Okulicki odpowiedział: „Niemożliwe, o tym wiedzielibyśmy”.

W lipcu 1944 r. został jako cichociemny zrzucony do Polski. W Komendzie Głównej AK był jednym z największych zwolenników wybuchu powstania w Warszawie. Po kapitulacji uciekł z niemieckiego transportu.

***

„Fakt aresztowania przywódców podziemia rozniósł się po całym kraju z niezwykłą szybkością i podziałał jak piorun z jasnego nieba” – pisał Stefan Korboński, następca Jankowskiego, w książce „W imieniu Rzeczpospolitej”. „Wprawdzie nikt nie miał żadnych złudzeń co do zasadniczych celów polityki sowieckiej, jednak prawie nikt nie przypuszczał, by Sowiety mogły użyć tak podłego i cynicznego podstępu (…)”. I dalej: „Rodziły się plany dokonania jakiegoś zamachu o dużym zasięgu, jakiegoś mocnego odwetu, który by zaspokoił pragnienie zemsty i pokazał, że podziemie w dalszym ciągu istnieje i potrafi jeszcze karać. Wszyscy z napięciem i nadzieją oczekiwali na reakcję aliantów. Przyszła, ale jakżeż słaba i bez widoków na dobry skutek. Miejsce podniecenia i oczekiwania zaczęło zajmować rozczarowanie i bezgraniczne przygnębienie”.

Sowieci zaprzeczali porwaniu aż do 3 maja. O aresztowaniu przywódców Polski Podziemnej poinformował zachodnich sojuszników szef MSZ Wiaczesław Mołotow. Stało się to w San Francisco na dyplomatycznym bankiecie, gdzie wznoszono toasty za powstającą właśnie Organizację Narodów Zjednoczonych.

Proces rozpoczął się 18 czerwca w sali, gdzie odbywały się największe sowieckie farsy sądowe. Trwał trzy dni. Oskarżyciele i sędziowie uznali nielegalność niemal wszystkich struktur i organizacji Polskiego Państwa Podziemnego, jak również udowadniali spiski i kolaborację z Niemcami.

Skazany w Moskwie Adam Bień oceniał post factum, że proces „stanowił potwierdzenie zarówno złej woli komunistów, ale i ich determinacji w niszczeniu wszystkich przeciwników politycznych. Był wzorcowym procesem pokazowym – pełnym absurdalnych oskarżeń, podsądnych, którym wyprano mózgi, i zmuszonych do fałszywych zeznań świadków; nie miał nic wspólnego z prawdziwymi przestępstwami. Wyreżyserowano go, aby zademonstrować, że (…) »radziecka sprawiedliwość« potrafi bezkarnie wypromować nawet najbardziej oczywistą niesprawiedliwość i że zachodnie mocarstwa nie mogą zrobić nic”.

A jednak wyroki, jak na stalinowską Rosję, nie były zbyt wysokie. Okulickiego skazano na 10 lat, Jankowskiego na 8, trzech członków Rady Jedności Narodowej uniewinniono.

Bo wysokie wyroki nie były celem procesu. Szło o upokorzenie i ostateczne złamanie ducha Polaków. W lewicowej gazecie „Tribune” socjalista i antykomunista George Orwell pisał: „Polacy zostali oskarżeni o to, że usiłowali zachować niepodległość własnego państwa, jednocześnie przeciwstawiając się narzuconemu ich krajowi marionetkowemu rządowi, jak również o to, że pozostali wierni rządowi w Londynie, który był w tym czasie uznawany przez cały świat, wyjąwszy ZSRR”.

Gdy Sowieci sądzili Polskie Państwo Podziemne, kilka ulic dalej konstytuował się w Moskwie Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej. W rozmowie z londyńskim wicepremierem Stanisławem Mikołajczykiem przywódca PPR Władysław Gomułka (który twierdził, że w rozmowie ze Stalinem uznał porwanie i proces za „pogwałcenie suwerenności Polski”) puentował: „Nie obrażajcie się panowie, że myWam tylko ofiarujemy miejsca w rządzie, jakie sami uznajemy za możliwe (…). Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy (…). Zniszczymy wszystkich bandytów reakcyjnych bez skrupułów. Możecie krzyczeć, że leje się krew narodu polskiego, że NKWD rządzi Polską, lecz to nie zawróci nas z drogi”.

Opracował: Wiesław Norman – Solidarność RI, kombatant antykomunistyczny opozycji (nr leg. 264 z roku 2015), założyciel Wolni i Solidarni Kornela Morawieckiego Region Częstochowski, Śląski i Małopolski