UBECKIE POMYSŁY LUDWIKA WIŚNIEWSKIEGO

Piotr Szubarczyk, Warszawska Gazeta, nr 6(608), 8-14.02.2019 r.

Pisałem już w „Warszawskiej Gazecie” o skandalicznym wystąpieniu dominikanina Ludwika Wiśniewskiego w bazylice NMP w Gdańsku – podczas Mszy św. żałobnej za Pawła Adamowicza, kiedy piętnował mowę nienawiści w Kościele [!] ku uciesze zebranych w bazylice gdańskich kodowców. To jednak, co mówił później, budzi po prostu przerażenie, gdy zważymy, że jest to mimo wszystko osoba duchowna!

Dominikanin Ludwik Wiśniewski: – Musimy reagować. Trzeba reagować (…). Nie można milczeć! (…) Ktoś ostatnio pytał mnie, co robić. Wydaje mi się, że należałoby wreszcie spisywać i publikować w takim to a takim kościele padły takie a takie słowa, wypowiedział je taki a taki ksiądz…

Wiśniewski prosto z pogrzebu pojechał do TVN. Nie oglądam tej stacji, ale na stronach internetowych przeczytałem, o czym tam prawił – oczywiście, w programie „głęboko zatroskanej” o Kościół katolicki Moniki Olejnik. Rozmówczyni w sam raz dla księdza! Oświadczył, że rozważa prośbę o audiencję u Kaczyńskiego… Dlaczego? – Powiedziałbym Kaczyńskiemu, by nie manipulował Kościołem. Na czym ta „manipulacja” polega? – Ostatni tylko przykład podam: konsekracja kościoła w Toruniu. Dwóch kardynałów, 50 biskupów, cały rząd. Co to znaczy w ogóle? Co to za kraj? Co tu się odbywa!?

Czegoś tu nie rozumiem… Duchownemu się nie podoba, że w konsekracji kościoła uczestniczą ministrowie rządu?! Pamiętam, że to samo się nie podobało znanej, agresywnej feministce – Kazimierze Szczuce. Jedną ze swych książek zaczyna od szyderstwa na temat zwyczaju święcenia nowo wybudowanych obiektów. No, ale Szczuka to tylko Szczuka, a ksiądz to jednak ksiądz!

Rozesłać agentów!

W dalszej części rozmowy Wiśniewski podniósł larum: – Musimy reagować. Trzeba reagować (…). Nie można milczeć! (…) Ktoś ostatnio pytał mnie, co robić. Wydaje mi się, że należałoby wreszcie spisywać i publikować: w takim to a takim kościele padły takie a takie słowa, wypowiedział je taki a taki ksiądz… Ojczulku, to już było! To wymyślił generał NKWD Iwan Sierow, kiedy w 1944 r. tworzył plan inwigilacji i zniewolenia Kościoła katolickiego w Polsce! W zgodzie z tym pomysłem Sierowa, 4 wrześniu 1945 r. minister informacji i propagandy komunistycznego „tymczasowego rządu jedności narodowej” Stefan Matuszewski podpisał okólnik: Nakazuje się podjęcie odpowiednich kroków, aby wierni w kościołach całej Polski śpiewali pieśń „Boże, coś Polskę”, kończąc ją słowami: Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego donosi bowiem, że powszechnie śpiewa się tę pieśń jak za czasów carskich: Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie… Matuszewski był przedtem politrukiem w wojsku ludowym, a jeszcze wcześniej… księdzem! Jak widać, upadły ksiądz to nie jest zjawisko tylko naszych czasów.

W czasie stanu wojennego

Minister informacji i propagandy Stefan Matuszewski: Nakazuje się podjęcie odpowiednich kroków, aby wierni w kościołach całej Polski śpiewali pieśń „Boże, coś Polskę”, kończąc ją słowami: Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie. Ministerstwo bezpieczeństwa publicznego donosi bowiem, że powszechnie śpiewa się tę pieśń jak za czasów carskich: Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie… Matuszewski był przedtem politrukiem w wojsku ludowym, a jeszcze wcześniej… księdzem! Jak widać, upadły ksiądz to nie jest zjawisko tylko naszych czasów.

Agenci SB podsłuchiwali kazania w kościołach i meldowali. W archiwum IPN są listy kościołów „szczególnie wrogich” władzy socjalistycznej i jedności sojuszniczej. Zwróciłem na to uwagę, bo na jednej z tych list był także mój kościół parafialny – pod wezwaniem św. Wojciecha w Starogardzie. Razem z kościołem św. Brygidy w Gdańsku! Byłem i jestem z tego dumny.

Esbecy lat 80. nie byli w stanie „obskoczyć” wszystkich kościołów, więc robili listy „kościołów wrogich” Nasz Ludwik jest ambitniejszy: Spisywać i publikować…

Kto go powstrzyma?

Wiśniewski rzuca się z krzykiem na wszystkich, którzy nie zgadzają się z nim w czymkolwiek. Radio Maryja, TV Trwam i „Nasz Dziennik” wzbudzają w nim wściekłość. Atakuje księży i biskupów. Nie podobają mu się też kibice piłkarscy. Ma swoją trybunę w postaci pseudokatolickiego „Tygodnika Powszechnego”. Po 13 stycznia jest w siódmym niebie, bo media antyklerykalne pytają go o opinię w każdej sprawie, a mówienie to jego żywioł. Jacyś pomyleńcy rozważają jego kandydaturę na prezydenta RP! Czy jest ktoś u dominikanów, kto ośmieliłby się zwrócić mu uwagę, że prowokuje i dzieli ludzi?

Prof. Adam Linsenbarth z Warszawy, wybitny kartograf, powiedział mi kiedyś: – To dla mnie i dla mojej żony bardzo przykra sprawa. Chodziliśmy kiedyś do kościoła o.o. dominikanów, bo to kościół najbliższy naszemu domu. Niestety, nie mogliśmy dłużej słuchać jawnej herezji. Teraz jeździmy metrem do centrum. Czy myśli pan, panie Piotrze, że dominikanie są jeszcze we wspólnocie Kościoła?

Nie wiem, Panie Profesorze, jestem tym wszystkim bardzo przygnębiony.

Opracował: Leon Baranowski, Buenos Aires – Argentyna