Dwie pensje

Wojciech Cejrowski korespondencja z USA,
DoRzeczy, nr 39, 26.09-2.10.2022

W USA o ekonomii mówią poglądowo – 8 proc, inflacji oznacza, że za Bidena zniknęła ci jedna pensja. Jak? Z powodu wzrostu cen jesteś w stanie kupić mniej za tę samą forsę. Jeżeli ceny wzrosły o 8 proc., to tak, jakbyś w roku 2022 stracił jedną miesięczną pensję, bo 8 proc, to inaczej jedna dwunasta twoich pieniędzy. Jeżeli jechałeś na styk i od pierwszego do pierwszego wydawałeś całą pensję, to teraz zabraknie ci na jeden miesiąc życia.

GUS wyliczył, że do sierpnia inflacja w Polsce wyniosła 16,1 proc, (dwa razy tyle co w USA], czyli tak jakby zniknęły dwie twoje pensje. Nieważne, jakie były, bo każdemu zniknęło procentowo tyle samo, czyli dwie pensje, a to nie koniec. Do grudnia zniknie trzecia, a ponieważ oficjalne dane są naciągane za pomocą różnych sztuczek przedwyborczych, więc być może już teraz zniknęła ta trzecia, a do grudnia zniknie czwarta.

***

Kto odpowiada za inflację w danym kraju?

Zawsze urzędująca władza, jeżeli inflacja wybucha za jej panowania. W naszym przypadku wybuchła za panowania PiS, więc dopiero następcy mogą się usprawiedliwiać, że to nie ich wina.

Opowieści o tym, że za inflację odpowiadają czynniki zewnętrzne, to oszustwa, kamuflaż. Dobrym przykładem jest deszcz – władza nie odpowiada za ulewne deszcze, ale już za skutki ulewnych deszczy odpowiada, bo to władza nie zrobiła studzienek odpływowych, władza nie zrobiła zbiorników retencyjnych, władza nie zadbała o worki z piaskiem i strażaków.

Z inflacją podobnie – za wzrost cen paliw na rynkach zagranicznych nasza władza

nie odpowiada, ale za skutek w postaci inflacji na rynku wewnętrznym odpowiada w stu procentach. Po pierwsze, władza jest od robienia zabezpieczeń na ciężkie czasy oraz na lata chude. Zbiorniki retencyjne na rzekach są po to, by zatrzymać nadmiar wody lub dolać trochę, gdy nadchodzi susza, a podatki są po to, by za ich pomocą tłamsić inflację. Nie budżet państwa, nie zasiłki, nie dotacje, lecz podatki – polityka podatkowa państwa. Im mniej forsy państwo zgarnia z rynku (zabiera obywatelom), tym lżej się ludziom żyje, bo mają więcej pieniędzy dla siebie. Nie z zasiłków, ale własnych, zarobionych.

Gdy nadeszły ciężkie czasy i wysokie ceny, należy obniżać podatki. I w przypadku Polski władza może (ale nie chce) obniżyć cenę paliw o ponad 50 proc, z dnia na dzień. Jeśli rynek zagraniczny podyktował wysokie ceny, to władza w Polsce rezygnuje z akcyzy i ze wszystkich innych podatków nałożonych na paliwa. Cena benzyny spada z dnia na dzień z 6 zł na poniżej 3 zł. Podobnie jest z cenami prądu.

Inflacja wynosi oficjalnie 16,1 proc., a VAT – 23 proc. Całkowite zniesienie podatku VAT powoduje, że obywatele odzyskują prawie trzy pensje w sytuacji, gdy wcześniej stracili dwie. W ten sposób jesteśmy o jedną pensję przed inflacją.

Zniesienie płacy minimalnej i zezwolenie, by ludzie dogadywali się samodzielnie, za ile będą pracować, powoduje, że nagle ja mogę zatrudnić kogoś, komu brakuje forsy do pierwszego. Obecnie go nie zatrudniam z powodu płacy minimalnej, na którą mnie nie stać. Cała masa prostych i tanich robót nie jest w Polsce wykonywana – nikt nie zarabia nic, chyba że… dogadamy się na czarno.

***

Moja babcia mówiła: „Wydawać możesz tylko te pieniądze, które masz”. To powinna być zasada wpisana do konstytucji – rząd nie ma prawa robić deficytu, nie ma prawa wydawać forsy, której nie ma w kasie. Nie ma prawa jechać pod kreską ani pożyczać.

Tymczasem ustawa o dopłatach do węgla została napisana, uwzględniając budżet na ten cel na ok 11 mld zł, a zgłosiło się ludzi tyle, że wyszła kwota 15 mld zł. Czyli albo będą dopłacać wszystkim mniej niż 3 tys. zł, albo nie wypłacą wszystkim, bo zabraknie, albo pożyczą. Pożyczanie forsy przez państwo powinno być surowo zakazane, bo prowadzi do upadku państwa i przejęcia majątku przez obcych. Chińczycy przejęli w ten sposób Afrykę, a teraz wzięli się za Brazylię. Nam tego nie zrobią? Zrobią.

***

Premier snuje przedwyborcze opowieści o budżecie na rok 2023: wszystkie programy socjalne będą zachowane, więcej na obronność i uwzględniono wykorzystanie pieniędzy z UE, których jeszcze nie ma. Dodał, że to budżet na trudne czasy.

Czy on kiedykolwiek mówił o budżecie na dobre czasy? Jeżeli nigdy za jego kadencji nie było dobrych czasów, to znaczy, że to zły premier.

Trump po objęciu władzy obniżył podatki, skreślił masę przepisów ograniczających swobody gospodarcze i zbił inflację do poziomu 1 proc. JEDNEGO.

W Polsce GUS zawiadamia, że rosną wynagrodzenia i rośnie inflacja, będzie nas stać na coraz mniej, ponieważ kraje UE też notują spadki PKB, a nasza gospodarka jest zależna od nich. Całkowity budżet na ten rok zakończy się deficytem.

Skoro nasza gospodarka jest zależna od Unii i to szkodzi naszej gospodarce, to logicznym wnioskiem jest uwolnić Polskę od tej toksycznej zależności. Należy wyskakiwać z tonącego okrętu.

***

W sytuacji, gdy ludziom znikają pensje, podnoszenie stóp procentowych mądre nie jest. Przecież to oznacza wyższe raty kredytowe do płacenia, czyli kolejne kawałki pensji znikają, a do tego droższy kredyt na kartach bankowych oznacza droższe zakupy.

Mówienie, że władza oszalała i miota się jak Żyd po pustym sklepie, to komplement

***

Następna władza nie będzie mniej szalona. Tusk promuje czterodniowy dzień pracy.

Cele, które podają zwolennicy pomysłu, łatwo zbić: wprowadzenie wolnej soboty ani nie spowodowało zwiększenia wydajności pacy w dni pozostałe, ani nie spowodowało spadku bezrobocia czy też wzrostu płac – spowodowało za to wzrost cen. Wprowadzenie wolnych piątków to ruch na wykończenie klasy średniej. Prywaciarzy nie będzie stać na płacenie ludziom za cztery dni tyle samo co obecnie za pięć dni. Jeden z pięciu dni wypada, ale za niego płacimy, w takim razie to, co wykonaliśmy w pozostałe cztery dni, robi się droższe o 20 proc.

To pomysł z Davos – zniszczyć małe przedsiębiorstwa, zostawić wielkie, z którymi władza się dobrze dogaduje, szczególnie gdy im daje dopłaty do produkcji benzyny, aut elektrycznych, nawozów – te wielkie firmy przetrwają, nawet gdyby płaciły ludziom za nie- pracowanie w piątek.

Skończę optymistycznie: inflacja obala władzę częściej niż rebelia.

Opracował: Janusz Baranowski  – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych