Maszeruj

Wojciech Cejrowski korespondencjo z USA, DoRzeczy, nr 45, 8-14.11.2021 r.

Nie wiem, czy każdy doczyta do końca, więc od razu napiszę, że MARSZ 11 LISTOPADA MA IŚĆ, CHOĆBY POD PAŁY I KULE. Więcej za chwilę.

***

Pyta mnie facet zaczepnie: Skoro mieszka Pan za granicą, to po co się Pan wtrąca w sprawy Polski? „Wtrącam się”, bo Polska to moja ojczyzna, moja matka i troszczę się o jej los. Nawet wówczas, gdy bywa matką wyrodną lub macochą. Troska o kraj da się sprowadzić do konkretów. Troszczę się

0 losy moich rodaków, w tym moich przyjaciół, mojej rodziny. Troszczę się o groby moich przodków, które są na terenie Polski. Troszczę się o mój majątek i firmy, które w Polsce prowadzę. Płacę podatki nie tylko za granicą – także w RP – więc jestem zainteresowany tym, co się potem z tymi pieniędzmi dzieje? Dlatego aktywnie zwalczam socjalistów z PiS i z PO, 1 z PSL, i z SLD czy jakkolwiek się te partie teraz nazywają – WSZYSCY WON, bo wszystkie te partie są za tym, by pieniądze wydojone z Polaków przekazywać do UE jako składki członkowskie, zamiast przeznaczyć je na rozwój kraju. Można by Polaków po prostu mniej doić i wówczas obywatele wiedzieliby, jak tę forsę najlepiej wydać samodzielnie.

***

Wtrącam się i angażuję, bo obywatel powinien się wtrącać i aktualnej władzy albo przeszkadzać [wrobieniu rzeczy złych), albo pomagać (w robieniu dobrych), a patriota powinien się angażować, bo z miłości do ojczyzny tak jak z każdej wynika zaangażowanie się.

Kochasz kobietę, to o nią dbasz, kupujesz kwiaty, zabierasz na spacer lub stawiasz na jej grobie znicz. Kochasz swój kraj, to bijesz w mordę, gdy ktoś Polskę obraża, i stroisz dom flagami, gdy jest święto narodowe. To proste: o Polskę dbam jak o matkę, o Paragwaj jak o dobrego kumpla, z któiym robię interesy, o Arizonę dbam jak o żonę, a UE traktuję jak kogoś, kto chce moją matkę wydoić z pieniędzy, Izrael jak kogoś, kto moją matkę stale poniża, a Rosję traktuję jak recydywistę, który chce moją matkę zgwałcić (po raz kolejny).

Proste wzory myślenia.

I takie mają być! Nazywajcie to sobie uproszczeniem, a ja na to przypomnę pytanie, które często zadają kobiety: Kochasz mnie?

Bardzo proste i nie ma się jak wymigać, bo odpowiedzi są trzy: tak, nie, nie wiem. A gdy ktoś mówi: „Nie wiem” – to znaczy, że nie kocha.

***

Niezależnie od tego, gdzie mieszkam, narodowość mam polską. Narodowość jest niezmienialna. Podobnie jak rasa czy płeć (tak, płeć też jest niezmienialna, bo zapisana w każdej komórce twego ciała niezależnie od tego, co sobie utniesz, doszyjesz czy wpiszesz do dowodu).

Ja mam narodowość polską, jestem z tego dumny i TROSZCZĘ się o moją Ojczyznę nawet wtedy, gdy mieszkam za granicą. Podobnie robili inni mieszkający na stałe za granicą: Paderewski, Miłosz, Mrożek, Szopen, Kiepura… I nie trzeba być sławnym – wielu Polaków mieszkających na stałe na przykład na Wyspach czuje podobnie: Kocham Polskę, to się wtrącam, bo nie jest mi obojętna.

***

Do kogo należy Święto Niepodległości? Na pewno nie należy do władzy, bo to nie jest święto państwowe, lecz… narodowe. Podobnie jak Wszystkich Świętych nie jest świętem państwowym, lecz religijnym. Kolosalna różnica, również formalnoprawna.

Państwo (władza, administracja, rząd, urzędnicy) nie ma żadnych praw do zarządzania świętami narodowymi ani kościelnymi. Mogą obywatelom ułatwić świętowanie, ogłaszając urzędowo dzień wolny od pracy, ale wtedy nadal święto narodowe pozostaje wyłączną własnością narodu, a święto religijne – wyłączną własnością wiernych.

Dzień Wojska Polskiego jest świętem państwowym, bo armia stanowi część aparatu państwowego.

Niezależnie od tego, czy władza ogłosi dzień wolny od pracy czy nie, święta religijne przypadają i są obchodzone.

Za komuny Trzech Króli to był normalny dzień pracy, a mimo to dla katolików świąteczny. Podobnie rzecz się ma ze świętami narodowymi – one są wyłączną własnością narodu i władza państwowa nie ma tu nic do gadania. Może pomóc lub się przyłączyć, ale nie może zarządzać nie swoim świętem. Za komuny świętowaliśmy 11 listopada, pomimo zakazu.

13 maja też. Wiem, byłem, widziałem, dusiłem się od gazu łzawiącego, byłem pałowany, aresztowany.

***

W przypadku święta narodowego – a konkretnie tu i teraz zaraz Święta Niepodległości – władza państwowa nie ma żadnych praw, ma natomiast liczne obowiązki. Jeżeli obywatele chcą w ramach obchodów maszerować z flagami, transparentami, z racami, to władza ma obowiązek tak wszystko zorganizować, aby dowolna liczba chętnych mogła odbyć swoje święto tak, jak tego chce, i tam, gdzie chce. Gdyby w ramach obchodów zaplanowane było palenie flagi UE, władza ma obowiązek podstawić wóz strażacki i karetkę. Ma ułatwić, umożliwić i zabezpieczyć, a nie przeszkadzać i zakazywać. A jeżeli przeszkadza i zakazuje, to nadal należy MASZEROWAĆ NAWET POD CZOŁGI I KULE – tak jak np. w stanie wojennym, co pamiętam z osobistego doświadczenia.

***

Koncepcja uzyskiwania zezwoleń na manifestacje jest sprzeczna z wolnością, prawami jednostki, prawami człowieka. Obywatele powinni władzę jedynie ZAWIADAMIAĆ, jakie mają plany na przemarsz 11 listopada lub w Boże Ciało, a władza ma się dostosować. Co w sytuacji, gdy na tym samym moście chcą być jednocześnie dwie sprzeczne ze sobą grupy? To już osobisty problem władzy. Od tego jest, by tego typu problemy rozwiązywała, ale nigdy za pomocą zakazu dla jednej z grup. Niech zaproponują inne godziny na tym samym moście lub inny most, lub cokolwiek, ale nie wolno im zakazywać czegoś, co nie do nich należy.

A gdyby zakazali, to to jest zakaz nieważny i należy go zignorować (obywatelskie nieposłuszeństwo). Wolność ma swoją cenę i zawsze oznacza konflikt z jakąś władzą. Władza mądra umie konflikty łagodzić i rozwiązać. Władza głupia chce się z narodem bić po mordach.

Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych