OCIEPLIĆ KLIMAT

Wojciech Cejrowski korespondencja z USA, DoRzeczy, nr 5, 1-7.02.2021 r.

Zmiany klimatu to zagrożenie egzystencjalne całej ludzkości – tak twierdzą globaliści i nie jest to stwierdzenie naukowe. To religia, opętanie, sekta. Papieżem tej religii jest Al Gore, a katedrą budynek ONZ. Do sekty klimatycznej należą Joe Biden i premier Morawiecki. Ciągną nas za sobą na dno.

***

Nauka i dowody historyczne mówią tak:

– Zlodowacenia (epoki lodowcowe, lodowce] pojawiały się i cofały.

– Największy lodowiec sięgał do obecnej granicy w Czechami.

– Ostatnia epoka lodowcowa zakończyła się ok 10 tys. lat temu.

– Pomiędzy epokami lodowcowymi były okresy ocieplenia trwające 10-15 tys. lat

– W Polsce była kiedyś pogoda taka jak dziś w Prowansji.

Wnioski naukowe (płynące z wielu poprzednich i POWTARZAJĄCYCH się cyklów) są takie:

Jesteśmy właśnie w trakcie kolejnego ocieplenia i jest to proces normalny. Nie ma znaczenia, czy go spowolnimy, czy przyspieszymy, bo jeżeli cykl trwa ponad 10 tys. lat, to z punktu widzenia człowieka (żyjącego lat 70-80) jest obojętne, czy w wyniku działań naszej cywilizacji kolejne ocieplenie planety nastąpi trochę prędzej (10 tys. lat to 400 ludzkich pokoleń).

***

Ale! Zastanówmy się najpierw, czy cieplejszy klimat na Ziemi to coś złego? Tak straszą globaliści – temperatura wzrośnie o dwa stopnie i będzie po nas. Hm. Popatrzmy na to NAUKOWO.

Tysiąc lat temu w Europie i Ameryce było dużo cieplej niż dziś. I co się wtedy działo? Lodowce Skandynawii cofnęły się w kierunku bieguna, zamarznięte ziemie zostały odsłonięte, a wikingowie uzyskali więcej pól i możliwość uprawy zboża, warzyw i owoców. Zaczęli lepiej jeść. Wiek X to złoty wiek wikingów – rozwój ich cywilizacji. Byli na morzach Śródziemnym i Czarnym, podbili Wyspy Brytyjskie, Normandię, pływali po Wołdze, zasiedlili nawet Grenlandię (ocieplenie klimatu spowodowało, że dało się tam uprawiać pszenicę, a potem ruszyć dalej i zakładać osady na dzisiejszych ziemiach Kanady],

***

Cofnijmy się o kolejny tysiąc lat – przed wikingami było Cesarstwo Rzymskie. Co się wtedy działo z klimatem? Libia i Tunezja były ogrodem warzywnym Rzymu, a nie pustynią. Północna Sahara to były pola uprawne, osady, hodowla bydła, rzeki, którymi do portów pływały barki pełne żarcia. (Czytajcie książki o historii Rzymu, zanim je ocenzurują!).

A teraz przewińmy taśmę do przodu – załóżmy, że najczarniejsze scenariusze globalistów się spełniają i temperatura na Ziemi rośnie, nie o dwa, ale o więcej stopni (tak jak już kiedyś było). Co wtedy?

Czapy lodowe na biegunach ulegają roztopieniu. Tragedia? Niezupełnie. Od czasu, gdy Ziemia wystygła, a na lądach pojawiły się rośliny i zwierzęta, stanem normalnym jest brak lodu na biegunach. Przez 90 proc. historii Ziemi na biegunach nie było lodu. Stan obecny (istnienie Arktyki) jest więc marginalny, a nie „normalny’.

***

A co by się stało, gdyby lody na biegunach rozpuściły się do zera już teraz, szybko? Poziom wody w oceanach wzrośnie? Nieznacznie i nikt z globalistów nie umie policzyć dokładnie, o ile centymetrów. Zniknie (być może) kilka archipelagów na Pacyfiku, bo są płaskie i zostaną zalane.

Być może. Ale czy to jest problem? Kilka lat temu zalało jedną z wysp na Hawajach (East Island -11 ha), inną w rosyjskiej Arktyce (Perlamutrovy) i nic – przyroda w działaniu. W tym czasie Chińczycy zbudowali nowe wyspy na Morzu Południowochińskim – człowiek w działaniu. Japończycy z kolei znaleźli w latach 70. węgiel na wyspie Hashima i całą tę wyspę wykopali do zera – została pusta skała.

Gdy w Polsce budowaliśmy hydroelektrownie, zalało kilka miejscowości, mamy co najmniej jeden murowany kościół pod wodą i żyjemy z tym, prawda?

Państwo Kiribati (na Pacyfiku) kupiło sobie trochę ziemi na jednej z wysp Fiji – są zabezpieczeni na wypadek, gdyby cały naród Kiribati musiał się docelowo przenieść na tereny wyżej położone.

Inne wyspy nie czekały na zatopienie, lecz zatopiły się same. Na jednej znaleziono fosforyty i naród wyspiarzy wyeksportował całą wyspę spod własnych stóp. Została dziura, którą zalewa ocean, i nikomu to nie szkodzi, bo mieszkańcy za wykopane minerały zgarniali tyle forsy, że dochód na głowę mieli taki jak w Arabii Saudyjskiej; więc mogli sobie kupić nową ziemię, gdzie tylko chcieli na całej planecie.

***

A gdyby tak zmiany klimatu pociągnąć dalej… Archeologia i geologia Australii pokazują, że tam, gdzie dziś jest pustynia, kiedyś były ziemie uprawne. Dobre do zasiedlenia dla kilku miliardów ludzi, na wypadek, gdyby zmiany klimatyczne doprowadziły do zmian pogody na skalę taką, jaka… już kiedyś była.

A gdyby podniesienie się poziomu oceanu doprowadziło do zalewania Amsterdamu? Poradzą sobie! Już teraz stawiają tamy i zdobywają ziemię, tworząc poldery. Poradzą więc sobie, budując tamy dookoła Amsterdamu, i nie martwmy się ich losem. Podobnie w Nowym Jorku i innych miastach, o których globaliści twierdzą, że będą zalane. Poziom oceanu podnosi się tak powoli, że nawet nie wiemy, ile to milimetrów rocznie. Mamy więc czas na stawianie EWENTUALNYCH tam lub na budowanie nowych dzielnic w głębi lądu.

***

Premier Rzeczypospolitej działa na szkodę Polaków, gdy godzi się płacić kary za emisję C02. Kary płacimy komu? Niejasnej organizacji klimatycznej z urzędnikami, których nikt nie wybierał w wyborach.

I płacimy za co? Za uwalnianie do atmosfery pierwiastków, które wcześniej już były w atmosferze. Dwutlenek węgla nie jest trucizną, podobnie jak nie jest trucizną den ani węgiel.

Płacenie za emisję C02 to działanie na własną szkodę. Szczególnie w sytuacji, gdy ani Chiny, ani Indie nikomu nie płacą, a spalają więcej niż cała Europa i USA. A czemu nic nie płaci kraj, który ma u siebie wulkany i kopci najbardziej? Jeden wybuch wulkanu to więcej C02 niż emisja przemysłowa świata przez rok

Gdy Joe Biden podpisywał porozumienie paryskie, zadałem pytanie, jaki konkretnie pożytek ma z tego przeciętny Amerykanin.

A jaki pożytek z porozumienia paryskiego ma przeciętny Polak? Podpisaliśmy wyrok na polską gospodarkę. W JAKIM CELU?

Opracował: Leon Baranowski, Buenos Aires – Argentyna