KTO SIĘ BOI KSIĘDZA ISAKOWICZA?

Marcin Hałaś, Warszawska Gazeta, nr 30, 24-30.07.2020 r.

Zaledwie trzy dni po wyborczym zwycięstwie Andrzeja Dudy, posłowie Prawa i Sprawiedliwości podjęli decyzję, która radość tę zakłóciła, a im samym wystawiła fatalne świadectwo. Zagłosowali przeciw kandydaturze księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego na członka państwowej komisji ds. wyjaśniania przypadków pedofilii.

Państwowa komisja do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15 nazywana jest w skrócie komisją ds. pedofilii. Sejm stworzył taką instytucję ustawą, która weszła w życie we wrześniu ubiegłego roku. Komisja powinna składać się z siedmiu członków – trzech z nich powoływanych jest przez sejm, a jeden przez senat (w obu przypadkach potrzeba większości 3/5 głosów). Pozostałych członków komisji powołują: premier, prezydent oraz Rzecznik Praw Dziecka.

Ze względu na epidemię koronawirusa i związane z nią perturbacje, Sejm za powoływanie swoich delegatów do komisji zabrał się dopiero w lipcu. Posłowie Konfederacji oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego zgłosili kandydaturę księdza Tadeusza Isakowicza- -Zaleskiego. Nie został on jednak wybrany – przeciw tej kandydaturze zagło sowało 157 posłów Prawa i Sprawiedliwości, w tym prezes partii Jarosław Kaczyński.

I w tym momencie, naciskając przyciski do głosowania, posłowie Prawa i Sprawiedliwości powinni spalić się ze wstydu, ale jak widać w polityce można sobie pozwolić na wszystko i z zadowoleniem patrzeć we własną gębę w lustrze.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski „Chodzi mi tylko o prawdę”- to tytuł wywiadu-rzeki, jaki z księdzem przeprowadził w roku 2012 Tomasz Terlikowski. Temu mottu ksiądz Isakowicz wierny jest przez całe życie. Jako młody kapłan walczył o prawdę, angażując się w działalność opozycyjną, za co dwukrotnie skatowali go funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa. Po odzyskaniu przez Polskę suwerenności walczył o lustrację w Kościele katolickim, potem nawoływał do oczyszczenia Kościoła z przedstawicieli tzw. lawendowej (czyli homoseksualnej) mafii. Cały czas walczy także o prawdę na temat ludobójstwa wołyńskiego, w myśl hasła, jakie sam sformułował: nie o zemstę, ale o pamięć i prawdę wołają ofiary.

Naprawdę nie wiem, w jaki sposób posłowie PiS-u, którzy głosowali przeciw kandydaturze ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, mogą spojrzeć w lustro.

– Odrzucenie kandydatury ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego przez znaczną część posłów PiS to przykry dowód na to, że celem komisji nie jest walka z pedofilią, ale jej pozorowanie. I że interes korporacji kościelnej jest dla nich ważniejszy niż dobro Kościoła – skomentował na Twitterze Tomasz Terlikowski.

– Zaskoczenie. Kapłan zasłużony wieloletnią działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych, pamięci historycznej, transparentnej lustracji Kościoła, ujawniania skandali seksualnych. Człowiek bezkompromisowy i może czasem raptus – ale takich potrzebujemy przecież do walki z pedofilią – napisał z kolei Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo luris. Zamiast tego PiS wybrał do komisji trzech „no name’ów”: wieloletnią pracownicę Prokuratury Regionalnej w Katowicach – Barbarę Chropak, psychologa Hannę Elżanowską i radcę prawnego Andrzeja Nowarskiego. Osoby zapewne kompetentne w swoich zawodach, ale kompletnie nieznane. Tymczasem w takiej komisji potrzeba osobowości z wielkim autorytetem, bezkompromisowych i dających gwarancję, że nie ulegną ewentualnym naciskom. Na pewno taką osobą byłby ks. Isakowicz-Zaleski.

Dlaczego przedstawiciele PiS zagłosowali przeciw ks. Tadeuszowi? W pierwszej chwili nasuwały się dwa wytłumaczenia. Po pierwsze – bo PiS nie lubi Konfederacji, a wręcz ją zwalcza (zresztą zwalcza ją w przestrzeni medialnej gorliwiej niż postkomunistyczną lewicę). Po drugie: bo PiS nie lubi ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego; dziennikarze z otoczenia Tomasza Sakiewicza wielokrotnie oskarżali go o działalność prorosyjską w związku z bezkompromisowym stanowiskiem w sprawie prawdy nt. ludobójstwa wołyńskiego. Oba powody to pobudki niskie, by nie rzec: podłe.

Chyba sami posłowie PiS po jakimś czasie stwierdzili, że cała sprawa fatalnie obciąża ich wizerunkowo, dlatego zdobyli się na rzecz niesłychaną – upublicznili informację, że przeciw kandydaturze ks. Isakowicza głosowali… pod naciskiem biskupów. Przyznał to na antenie Radia Wnet poseł Zbigniew Girzyński.

– Po pierwsze, wszyscy wiemy, że były naciski na samego ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, żeby nie kandydował. Szkoda, ze ks. Isakowicz-Zaleski nie znalazł się w tej komisji.

Niestety w dużej mierze jest to decyzja samego Kościoła i hierarchów, którzy nie chcieli, żeby ks. Tadeusz w tej komisji się znalazł-mówił Girzyński. Jeżeli Girzyński chciał gasić wizerunkowy pożar, to gasił go… benzyną. Z PiS-u nie zdjął odium kompromitacji, za to skompromitował także hierarchów Kościoła katolickiego.

Z jednej strony pokazał, że klub Prawa i Sprawiedliwości gotowy jest głosować „na telefon biskupa”. PiS powinien być mądry mądrością Kościoła (a w wielu sprawach nie jest), natomiast nie powinien być dyspozycyjny w kwestiach personalnych. Hierarchów Girzyński skompromitował, bo stworzył wrażenie, że biskupi się boją obecności ks. Tadeusza Isakowicz-Zaleskiego w komisji ds. pedofilii.

Niestety Kościół tak w sprawie lustracji, jak i pedofilii (zwłaszcza pedofilii homoseksualnej, czyli efebofilii) nie dokona pełnego oczyszczenia siłami samych tylko biskupów. Dowodzi tego sprawa arcybiskupa Paetza, a ostatnio niejasności wobec biskupa Janiaka. Kościół jest święty, ale tworzą go grzeszni ludzie. W usuwaniu strasznego grzechu pedofilii i pedofilii homoseksualnej nie można zdać się tylko na hierarchów, potrzeba wsparcia osób świeckich i „szeregowych” bezkompromisowych kapłanów, takich jak ks. Isakowicz-Zaleski.

Kiedy wynikła sprawa współpracy arcybiskupa Stanisława Wielgusa z komunistyczną bezpieką, mimo iż Wielgus miał pełne wsparcie Episkopatu Polski, prezydent Lech Kaczyński interweniował w Watykanie, w wyniku czego arcybiskup Wielgus zrezygnował z urzędu metropolity warszawskiego. Wówczas Lech Kaczyński stanął w obronie prawdy i Kościoła. Po 12 latach Jarosław Kaczyński i jego posłowie opowiedzieli się zgoła po innej stronie.

Oczywiście ze złej sytuacji jest jeszcze wyjście. Jeden z PiS-owskich (sejmowych) nominałów do komisji powinien złożyć rezygnację, a na wakujące miejsce powinien zostać wybrany ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Tylko wtedy komisja ds. pedofilii będzie wiarygodna i niezależna – nie będą się w niej znajdować tylko osoby zaakceptowane przez przedstawicieli hierarchii kościelnej.

Opracował: Jarosław Praclewski Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny