ZŁA WOLA W ZŁYCH CZASACH

Artur Adamski, Obywatelska, nr 216, 10-23.04.2020 r.

Sytuacje kryzysowe obnażają rzeczywiste cechy ludzi i tworzonych przez nich instytucji. W czasie wojny jedni stają się bohaterami, a inni zdrajcami lub hienami, plądrującymi pobojowiska i bezczeszczącymi zwłoki poległych. Okupacje w jednych wzbudzają wolę solidarności i oporu, inni widzą w nich okazję zbicia majątku i zrobienia kariery drogą kolaboracji. Powodzie jednych mobilizują do ratowania zagrożonych, innych do okradania opuszczonych domów.

Indywidua z natury złe – szkodzą zawsze. W czasie wojen, klęsk żywiołowych czy epidemii. Krzywdy wyrządzane za sprawą złej woli, są wyjątkowe dotkliwe. Jeśli dzieje się wielkie nieszczęście – zła wola je zwielokrotnia i może przynieść straszliwe, katastrofalne żniwo.

Pandemia, z którą mamy do czynienia, niemal dla wszystkich jest zjawiskiem nowym, niespodziewanym, nieprzewidywalnym. Nie wynaleziono lekarstw ani szczepionek, mogących ratować przed nieznaną chorobą. Dopiero poznajemy kolejne szkody, które może ona wyrządzać w organizmie każdego człowieka. Najwybitniejsi specjaliści ciągle nie potrafią przewidzieć rozmiarów i skutków zarazy. Rządzący walczą więc z nią metodami najbardziej logicznymi. Dążą do zdławienia epidemii kwarantannami i ograniczeniem spotkań, niosących ryzyko eskalacji ataku wirusów. Wykorzystują wszystkie możliwości do prowadzenia dezynfekcji na nieznaną nigdy wcześniej skalę. Tworzą sieć wyspecjalizowanych szpitali, wyposażanych w sprzęt, pospiesznie sprowadzany samolotami z drugiego końca świata. Gromadzą i dystrybuują środki, mające ratować przedsiębiorstwa i miejsca pracy. Większość obywateli stosuje się do zarządzeń i zaleceń. Wielu spieszy z pomocą najbardziej zagrożonym, uczestniczy w inicjatywach, mających pomóc lokalnym zbiorowościom w przejściu przez nadzwyczaj trudny czas.

Dla niektórych trudny czas to jednak okazja do uzyskania politycznych czy materialnych korzyści. Mimo, że skutki dla państwa i społeczeństwa mogą być katastrofalne – widzą swoje szanse w generowaniu chaosu. Organizującym walkę z pandemią, rzucają kłody pod nogi. Szermując szczytnymi ideami – sabotują zarządzenia, mające ograniczyć liczbę zachorowań i śmierci. Kiedy ratunkiem może być powszechne zachowanie spokoju – dążą do wywołania paniki.

Mamy dziś w Polsce media, upowszechniające wiedzę o sposobach ochrony przed koronawirusem. I mamy też takie, które zapowiadają rychłe załamanie się zaopatrzenia w produkty pierwszej potrzeby, wieszczące wyrywanie sobie z rąk Chleba, bijatyki i rozruchy pod sklepami. Mamy dziś w Polsce bohaterów, nadludzkim wysiłkiem toczących walkę z zarazą i czyniących wszystko, by ustrzec Polaków przed zgubnymi skutkami paniki. I mamy redakcje, pilnie poszukujące chętnych do szerzenia propagandy. Ich celem jest eskalacja napięć, dlatego spieszą z kamerami do wszelkiego rodzaju furiatów. Bo teraz tym bardziej są zainteresowane wszczynaniem histerii. Działają też w naszej ojczyźnie gazety, które w gorączkowym uruchamianiu masowej produkcji płynu dezynfekcyjnego, widzą wyłącznie wielki przekręt. Uzasadnić swej tezy w żaden sposób nie potrafią. Mierząc jednak innych swoją miarą, brechty takie umieszczają na pierwszych stronach. Cóż, postrzegający Polskę wyłącznie jako żerowisko, nie są zdolni czegokolwiek pojmować inaczej. Mamy też w naszym kraju tzw. „autorytety prawnicze”, będące umysłowościami zsowietyzowanymi w takim stopniu, że najbardziej oczywiste zalecenia sanitarne postrzegają jedynie jako formy terroru. Ratowanie ludzkiego życia interpretują jako gwałt na obywatelskich wolnościach. Wiedzą, że pomnożenie ludzkich nieszczęść wcale nie musi zwiększyć ich politycznych szans, ale nawet tak potworne koszty są im obojętne. Bo a nuż wzrost zachorowań i śmierci okaże się czynnikiem zwiększającym ich polityczne szanse?

Pytanie, dlaczego to robią, jest tym samym, co pytanie o przyczyny wszczynania wojen i umożliwianie watahom szumowin rabowanie VAT- u, amedialnym szujniom do tworzenia przemysłu pogardy. Część tzw. „elit”, polityków, biznesmenów, a wraz z nimi część gazet, portali internetowych, stacji radiowych i telewizyjnych od lat służy interesom niemającym literalnie nic wspólnego z interesem Polski i Polaków. Przy okazji pandemii nieco wyraźniej to widać.

Unia

Małgorzata Todd

Opozycja nieudolnie zwiera dziurawe szeregi przeciwko „kaczystowskiemu reżimowi”. Powstała nowa „unia” Konfederacji z Koalicją czy Koalicja z Konfederacją. Ta K&K dała popis głębokiego przywiązania do litery prawa, jakim by ono nie było. Oba ugrupowania pokazały, że regulamin Sejmu jest świętością, niezależnie od jakiejś tam pandemii. Niestety, mimo heroicznej postawy Totalnych, a nawet samego „swawolnego Dyzia”, czyli „trzeciej osoby w państwie”, nie udało się zablokować aktu prawnego, proponowanego przez rząd dla osłony gospodarki. Nowe przepisy wejdą jednak w życie.

A co na takie bezczelne i bezprawne panoszenie się polskiego rządu w Polsce powie Unia Europejska? Tego nie wiem. Chwilowo mowę jej odjęło. Zgodziła się podobno, żebyśmy pieniądze przeznaczone na fontanny i aquaparki wydali na respiratory, czy może „inspiratory”, jak chce kandydatka na prezydenta. Unijni urzędnicy przestali udawać, że coś robią i taki stan może potrwać do czasu, gdy inni uporają się z ich problemami. Wówczas może się okazać, że zdaniem Unii Europejskiej wybory prezydenckie w Polsce będą nielegalne, albo nielegalne będzie ich ewentualnie przełożenie. Sytuacja bez wyjścia. Koalicyjna kandydatka już nawołuje do bojkotu wyborów. Fani jej „inspiracji” powinni zastosować się do takiej sugestii.

Ś-wirus opanował już Sąd Najwyższy. Jego władczyni, której kończy się kadencja, oświadczyła właśnie, że władzy raz zdobytej nie odda nigdy, w czym patronuje jej zapewne sam Gomułka zza grobu i Unia z Brukseli.

Wszyscy próbują zgadnąć, jak będzie wyglądał świat po pandemii. Jako optymistka, widzę szanse dla Polski wybicia się na prawdziwą niepodległość (oczywiście po zakończeniu rozgrzebanej dekomunizacji). Niemiecki projekt unii z Rosją będzie miał mniejsze szansę, niż kiedykolwiek wcześniej.

Opracował: Jarosław Praclewski Solidarność RI, numer legitymacji 8617, działacz Antykomunistyczny